Znów na szlaku
W działach: RPG, DnD, hobby | Odsłony: 218Przyznam szczerze, że sposób w jaki przedstawia się dość często nasze hobby swego czasu sprawił, że się go wstydziłem, a rozmawiając o nim czy grając czułem się źle. Moje złe samopoczucie było o tyle na wyrost, że wśród moich znajomych panuje raczej tolerancja, a nawet ciekawość na tego typu sposób spędzania wolnego czasu - jakieś k6-k10 osób chętnie by sobie zagrało. No ale człowiek jest głupi i zamiast wstydzić się miliona bardziej zasadnych rzeczy wstydzi się całkiem fajnej, rozwijającej i oryginalnej rozrywki w gronie znajomych.
Poza tym do RPG odstręczyły mnie pewne trudności w prowadzeniu i charakterystyce systemu, w którym gramy czyli Dedeczkach, jak i odwlekanie upragnionego przez moich graczy opisu świata (prokrastynacja i takie tam). W końcu jednak machnąłem to epokowe dzieło bo na ambicję wszedł mi brak wiary ze strony graczy w to, że go ujrzą. W międzyczasie pykałem w sesjach graczy, którzy zaczęli prowadzić własne, w zamiarze krótkostrzałowe sesje. Ale te postacie... nie czułem takiego związku jak z moim pierwszym bohaterem: Zaklinaczem Araminem, z charakteru coś jakby barbarzyńcą-paladynem ;) No i co tu dużo mówić: trochę odechciało mi się grać, fascynacja erpegie raczej minęła.
Ostatnio jednak po machnięciu OŚ zagraliśmy króciutką sesję powrotną (moją). Gracze byli zadowoleni, a we mnie coś się zapaliło. Zacząłem się na nowo jarać, przygotowałem drużynie szablony przeciwników na najbliższą sesję tak rozbudowane jak chyba nigdy wcześniej, myślę o sesji i nie mogę się jej doczekać. Mam pozytywną zajawkę, ściągam sobie różne awatarki i plenerki; myślę i rozmawiam o RPG. Co dla mnie najbardziej znamienne : pochłaniam wpisy na Polterze oraz różne ciekawe tematy zgromadzone na forum - zupełnie jak wtedy gdy byłem ciekaw tej zabawy, teoretyzowałem bo de facto nie było z kim grać a ja wiedziałem co to jest dzięki koledze i Icewind Dale 2.
Jest fajnie.