» Recenzje » Znalezione nie kradzione

Znalezione nie kradzione

Znalezione nie kradzione
Stephen King przez ostatnie lata pisze kolejne książki z godną podziwu precyzją i tempem. Minął rok i kilka dni od premiery Pana Mercedesa, a na półkach księgarń pojawiła się powieść Znalezione nie kradzione. To kontynuacja zeszłorocznego kryminału – czytelnicy ponownie zetkną się między innymi z rodziną Robinsonów i detektywem Billem Hogdesem.

Jednak postacie te pojawiają się dopiero w drugiej połowie tekstu. Pierwsza połowa, która stanowi tak naprawdę bardzo długą ekspozycję i dogłębne wprowadzenie, poświęcona jest dwójce innych bohaterów. Od początku główne role grają dwie postacie, które łączy pasja, czy wręcz może obsesja, związana z jednym konkretnym autorem. Pierwszą z nich jest Morris Bellamy, który rozwścieczony tym, jak pewien słynny pisarz potraktował jego ulubioną postać, zabija go i kradnie rękopisy z niewydanymi jeszcze powieściami. Drugim jest młody chłopak, Pete Saubers, który wiele lat później znajduje zrabowany kufer zawierający notesy oraz pieniądze – a kiedy po długoletniej odsiadce Bellamy wychodzi z więzienia, jego jedynym celem i naczelną obsesją jest odzyskanie kufra, co sprawia, że Saubers i jego rodzina są w niebezpieczeństwie.

King koncentruje się na kreacji tych bohaterów, przedstawieniu ich środowisk, wartości, sposobów myślenia i motywacji – robi to bardzo szczegółowo i pozwala odczuć, jak kształtowały się ich postawy oraz poglądy życiowe. Protagoniści wydają się być także swoimi przeciwieństwami. U Bellamy’ego obsesja, która jest ukierunkowana egoistycznie i prowadzi wyłącznie do śmierci i zniszczenia, przypomina tę u bohaterki jednej z wcześniejszych powieści Kinga, Misery. Natomiast młody Saubers jest przykładem na to, że dobrze ukierunkowana pasja stanowi ważny element budujący osobowość i charakter człowieka oraz wartości, jakie będą mu przyświecać.

Przez tak silną koncentrację na postaciach i dokładnym ich zaprezentowaniu większość książki stanowi bardzo rozbudowaną ekspozycję, gdzie, poza dość gwałtownym początkiem, niewiele się dzieje. King bardzo skrupulatnie przygotowuje grunt pod wydarzenia końcowe, które rozgrywają się na kilkudziesięciu stronach. Tu akcja znacząco przyspiesza, następuje ostateczna konfrontacja głównych bohaterów okraszona, oczywiście, kilkoma dramatycznymi scenami – choć trudno nie odnieść wrażenia, że w kilku momentach King oszczędza swoje postacie, umiejętnie doprowadzając je do granic ich możliwości, ale nie przekraczając ich. Na osobne słowa zasługuje epilog, który jest chyba najbardziej niepokojącą częścią powieści. Można w nim znaleźć wskazówkę na temat kolejnego tekstu Kinga – a co ucieszy wielu fanów tego autora, wydaje się, że będzie powrotem do twórczości zorientowanej na elementy nadnaturalne.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Z każdą kolejną książką widać postępującą ewolucję Kinga-pisarza – coraz bardziej oddala się on od wymyślania potworów, a zamiast tego coraz dogłębniej szuka potworów w nas samych i próbuje przedstawiać przyczyny wyrządzanego przez ludzi zła. Jego powieści od dawna charakteryzowały się solidnymi kreacjami bohaterów i rozbudowanymi wątkami obyczajowymi, co stanowi także rdzeń jego najnowszych tekstów. Czy warto interesować się „nowym” Kingiem? Pan Mercedes oraz Przebudzenie były co najwyżej przeciętne, ale już Znalezione nie kradzione jest książką lepszą, krokiem we właściwą stronę. Pozostaje więc tylko trzymać kciuki, aby kolejne utwory autora były coraz lepsze, a może czytelnicy doczekają się wreszcie wybitnego tekstu Kinga.

 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
7.5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Znalezione nie kradzione (Finders Keepers)
Cykl: Pan Mercedes
Tom: 2
Autor: Stephen King
Tłumaczenie: Rafał Lisowski
Wydawca: Albatros
Data wydania: 10 czerwca 2015
Liczba stron: 544
Oprawa: miękka
Cena: 38,50 zł



Czytaj również

Znalezione nie kradzione
Psychopata pilnie poszukiwany
- recenzja
Baśniowa opowieść
Bracia Grimm w królewskim wydaniu
- recenzja
Outsider
Sztandarowy King
- recenzja
Roland
Pierwsze kroki na najdłuższej z dróg
- recenzja
To
To
Tysiąc stron (nie)strasznej nudy
- recenzja
Koniec warty
Powrót do korzeni
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.