» Biblioteka Jedynego » Księgi Bohaterów » Zmysłyś postradał?

Zmysłyś postradał?


wersja do druku

Czyli realia wojny i kawałek z życia barona Agareta de Ragondall


Czego, do cholery? Już nawet piwa nie można w spokoju wypić? Spieprzaj, młokosie. Że jak? Tak, jestem Agaryjczykiem, skąd wiesz? Dużo tutaj ludzi z bliznami i na pewno znajdzie się kilku żołnierzy. Widać to w moich oczach? Może i prawda. Czyż jednak nie mówi się, że w oczach Agarów widać odwagę i bohaterstwo? To pieprzenie. Powiem ci, co czai się w naszych oczach. To rezygnacja, ból i rozpacz. Na froncie widzi się takie rzeczy, że zmysły można postradać.


Już jako dziecko, patrząc w oczy ojca, zastanawiałem się nad tym. Myślałem, że to przez śmierć matki, ale nie. To od widoku devirii wycinających w pień twój oddział z dzikim wrzaskiem mrożącym krew w żyłach, od widoku demona rozrywającego twojego towarzysza na pół. Skąd o tym wiem? Sam to przeżyłem. W końcu lata młodości zmarnowałem na Pograniczu.


Chcesz być żołnierzem? Zmysłyś postradał? Wszędzie, tylko nie w Agarii. Wiesz, jakoś tak dobrze ci z oczu patrzy. Dam ci tedy dobrą radę: zawróć póki jeszcze możesz. Prawisz mi tu głupstwa o bohaterskich czynach i chwalebnych zwycięstwach. To Rada Wojenna rozsiewa podobne bzdury by zwabić naiwnych młodzików. Nie zaprzeczaj. Jesteś naiwny. Marzą ci się szarże w lśniącej zbroi na zastępy porażonych twoją mocą wrogów. Znów zaprzeczasz? To widać. Wiedz jednak, że czasy rycerzy przeminęły by nigdy już nie wrócić. Nigdy.


Gdzie moje maniery. Widzę, że jesteś szlachcicem, należy ci zatem wiedzieć z kim rozmawiasz. Nazywam się Agaret de Ragondall. Tak, tak, ten de Ragondall. Ten, który odnosił zwycięstwa na Dzikich Polach, na Brodzie na Grzmiącej Rzece. Nie wstawaj... nie salutuj mi, do cholery. Siadaj z powrotem i nie mów do mnie „pułkowniku” . Nie jestem już w armii.


Skąd pochodzisz? Z Kordu? Typowa kordyjska duma. Myślisz, że uratujesz świat zaciągając się do agaryjskiego wojska. Dziwisz się, że wygaduję o Pograniczu takie rzeczy? Mało kto przeżył tyle, co ja. Nic dziwnego, że jestem zgorzkniały. Ale wierz mi, mówię prawdę. Kiedyś też byłem taki jak ty. Młody, naiwny, myślałem, że samym spojrzeniem powalę orka. Ojciec nie miał serca by powiedzieć mi jak to jest naprawdę.


Skończyłeś szkołę oficerską? Z wyróżnieniem? Wierz mi, gdy widzisz orcze topory wznoszące się nad twoją głową, zapominasz o wszystkim czego cię nauczono. Ja dostałem najlepsze wykształcenie, na jakie stać było mojego ojca, a biedny to on nie był. Sam wiele mnie nauczył. Z wyjątkiem szermierki. Stara rana w nodze tak mu dokuczała, że wynajął najlepszego fechtmistrza jakiego udało mu się znaleźć. Może i jesteś dobry, ale mnie byś nie pokonał. Mimo wszystko doświadczenie zawsze wygra z talentem.


Naprawdę tak mówią? Co prawda zabiłem wielu, ale plotki przesadzają. Nie wstydź się. I patrz mi w oczy, nie lubię jak ktoś rozmawiając ze mną rozgląda się po kątach. Ach, o to ci chodzi. Tak, zabijałem dzieci i kobiety, chociaż wcale się tym nie chlubię. Co tak wytrzeszczasz oczy? Ty też nauczysz się, że życie jest lepsze niż honor.


Oczywiście, że miałem matkę. Nawet Agarowie rodzą się z kobiety. Nie musisz rozumieć. Ale, pytałeś o niewiastę, która wydała mnie na świat. Nie znałem jej. Zmarła przy porodzie. Nie musisz przepraszać. I nie mów, że ci przykro jeśli tak nie jest. Ojciec niezbyt chętnie o niej opowiadał. Wiem tyle, że była piękna i inteligentna. Mój ojciec? Też nie żyje. W zeszłym roku, gdy wróciłem do domu, zastałem świeżą mogiłę. Nie, nie zginął śmiercią naturalną. Został zamordowany, a przeklęty de Lux zagarnął jego majątek. Mnie wypędził. Bywa. Jednak kapryśny los postanowił być dla mnie łaskawy – w pobliskiej wiosce odnalazłem naszego wiernego, starego sługę Otisa, od którego dostałem ukryte w atłasowej sakwie klejnoty rodu de Ragondall. Mała rzecz, a cieszy.


Kiedy poszedłem na wojnę? Jak miałem dwadzieścia lat. Wtedy ojciec dał mi ten rapier. Najlepsza nordyjska stal, nie do złamania. Nie od razu zostałem oficerem. Zgodnie z agaryjską tradycją mozolnie piąłem się po szczeblach hierarchii wojskowej. Szło mi bardzo dobrze. Po kilkunastu miesiącach zdobyłem szlify oficerskie. A potem znowu w górę. Ale po co ja ci to mówię. Widzę że oczy ci rozmarzyły. Nie łudź się. To wcale nie takie łatwe. Wysoka ranga jest udziałem nielicznych. Do tego musisz przeżyć.


Zabiłeś kiedyś człowieka? Albo nieczłowieka, na jedno wychodzi. Jak mogę tak mówić? Ludzie bywają niekiedy gorsi od wszelkich deviria. Zapamiętaj to, bo nie będziesz walczył tylko z tymi ostatnimi. Widziałem naprawdę wiele. Wiele bólu, okrucieństwa, cierpienia i rozpaczy. Co było najgorsze? Nieprzypadkowo wspomniałem o demonach rozrywających ludzi na pół. Widziałem to na własne oczy. Ale stokroć straszniejszy był widok małych dzieci, powieszonych obok swych matek na drzewie, ich twarzy pociemniałych z głodu i nędzy. O nie, to nie orkowie ani elfy zgotowały im ten los. To rozpasane żołdactwo i bezduszni poborcy podatków. Czy wiesz, że gdy ty idziesz na wojnę, gdzieś daleko matka nie ma czego włożyć do ust swych dzieci? Czemu, pytasz? Bo państwo musi kupić muszkiet, który tak dumnie nosisz na ramieniu. W imię czego tak się dzieje? W imię ojczyzny, a tak naprawdę w imię interesów i zachcianek jej władców.


Tutaj masz rację. Nie zawsze tak jest. W końcu bronimy Dominium przed Valdorem. Ale w istocie nic z tego nie ma. Kobiety nadal są gwałcone, dzieci nadal głodne. Wojna w rzeczywistości jest zupełnie inna niż sobie wyobrażasz. Dlatego posłuchaj mojej rady. Zawróć, póki jeszcze możesz.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Ezechiel
    Średnio
Ocena:
0
Gratuluję debiutu. Tekst pokazałł mi nieco Agarii, co przy pogodzie panującej za oknem nie jest zbyt trudne.

Niemniej nie byłbym sobą, gdybym nie miał kilku uwag.

Z jednej strony dobre wprowadzenie dla nowych graczy, z drugiej tekst nie wnoszący nic nowego.

Agaret sprawnie posługuje się językiem, choć utarło się odmieniać niektóre słowa inaczej (Agaryjczycy- nie Agarowie, deviria - nie devirii). Tekst czyta się szybko i bez przestojów. Nie podoba mi się tylko słowo pieprzenie. Wolałbym: farmazony, bzdury, głopoty. Pieprzenie kojarzy mi się nieodmiennie z blokowiskiem.

Wkurza mnie tylko czytanie 150 tekstu opartego na relacji: ucz się młody. Na Mono-polu jest takich kilka, na Warh-Polu jeszcze kilkanaście.

Nie podoba mi się, gdy żołnierska rezygnacja (z którą kojarzy mi się Agaria) zamieniana jest na tandenty cynizm.Wolałbym odpowiedź z cyklu: walczę, bo nic innego nie umiem. Albo: nie walczę dla Jedynego, walczę dla braci z oddziału etc.

No ale de gustibum ...

Dziwi mnie też dlaczego Kordyjczyk chce wstąpić do armii agaryjskiej, przecież Cesarstwo ma swój oddzielny kontyngent na froncie. Drobiazg, dający się łatwo wytłumaczyć.

Brakuje mi trochę rozwinięcia tematu. Może parę słów o pogodzie, patrolach, nudzie i towarzyszach. Będzie jakoś tak bardziej ludzko, a mniej darkowo.
24-11-2005 21:57
Masssło
    :/
Ocena:
0
Wydaje mi się, że tekst nie wnosi raczej niczego nowego do stereotypowego opisu Agaryjczyka. Każdy z nich wiele przeszedł, każdy z nich gruboskórny i wulgarny, przeważnie przedstawia się ich jako doświadczonych wojaczką zabijaków. Nie mówię, że to źle. Chętnie jednak przeczytałbym o Agaryjczyku innym niż "zimny brutal"
Do stylu nic nie mam. Stosunkowo dobry rodzaj narracji w stylu mówienia do drugiej osoby, czyli do Ciebie. Ten wstęp jednak "podaj mi coś tam, coś tam" albo "nie denerwuj mnie, ty także chcesz posłuchać ?" jest już troszkę wyprany.
No i tekst trochę krótki, ale ogólnie... nie jest źle, mogło być lepiej
25-11-2005 09:20
~M.M

Użytkownik niezarejestrowany
    nieźle
Ocena:
0
Tekst jest nienajgorszy, zgadzam się całkowicie z przedmówcami: krótki, niezbyt orginalny, kulejący wstęp.
Czyta się jednak szybko i przyjemnie.
25-11-2005 09:48
~Ballis

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Agarowie to chyba moja ingerencja - mnie się ta wersja podoba i będę się jej trzymał:-)
Co do tekstu - podoba mi się. Czyta się go szybko i przyjemnie, bez wysiłku. Że nieoryginalny? Dlaczego wszyscy chcą czegoś oryginalnego do systemu, który opiera się na stereotypach i wyrazistych wzorcach? Podoba mi się sama idea opowiadania, bez silenia się na oryginalność. Dodatkowym plusem jest sprawność językowa Autora - niewiele miałem do roboty jako redaktor.
Dobry debiut.

Wasz wieczny nieobecny:-)
25-11-2005 22:34
agaret
    o pieprzeniu słów kilka
Ocena:
0
Wybaczcie ten wulgany zwrot, ale używając go miałem konkretny cel. To miało wyrazić człowieka zmudzonego życiem, w którym niewiele zostało z dawnej szarmancji i dobrego wychowania.
Przepraszam wszystkich, których zmysł estetyki obraziłem.
28-11-2005 12:01
Ezechiel
    eee
Ocena:
0
Nie chodzi o mój zmysł estetyki, ile o zachowanie posmaku epoki.

Jest kilkanaście bardziej kliamtycznych przekleństw (do kroćset, psiakrew, do diaska, pies ich trącał, do kata, na Jedynego ... )

Ballis. Agarowie nieodmiennie kojarzą mi się z wyspiarzami w Królu Bezmiarów Kresa. :-)
28-11-2005 21:30
~Albert

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tekst dosyć dobry, choć rzeczywiście poczytałbym o innym nieco widzeniu Agaryjczyków.
Ballis: koniecznie musi być Agaryjczycy. Agarowie to zupełnie inny naród;)
02-12-2005 22:21

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.