» Recenzje » Zmierzch

Zmierzch


wersja do druku

De gustibus…

Redakcja: Iwona 'Ivrin' Kusion

Zmierzch
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony już od dość długiego czasu nie jestem nastolatką, więc doskonale zdaję sobie sprawę, że film nie do mnie jest skierowany. Z drugiej zaś – podobały mi się książki autorstwa Stephenie Meyer, więc na seans wchodziłam z pozytywnym nastawieniem. Z sali kinowej wyszłam ciut rozczarowana, gdyż spełniły się moje przypuszczenia… Zmierzch nie jest filmem dobrym, ale trudno również określić go mianem złego. Po prostu jest absolutnie przeciętny.

Znana pewnie większości, stereotypowa historia miłosna, ubarwiona odrobinę wątkiem wampirycznym. Młoda dziewczyna, Bella, przeprowadza się do ojca, do małego, zimnego miasteczka Forks. W nowej szkole spotyka intrygującą rodzinę Cullenów. Jest wśród nich przystojny Edward, który od jakiegoś czasu ma siedemnaście lat i jest wampirem (co pokazano już w zwiastunie). Bella i Edward zakochują się w sobie, są zmuszeni stawić czoło kilku problemom (niechętne zimnokrwistym plemię Indian czy wrogie wampiry), by móc cieszyć się swoim szczęściem.

Przyznaję, iż po cichutku liczyłam, że reżyserka, Catherine Hardwicke (Trzynastka) i scenarzystka - Melissa Rosenberg, czymś mnie i pozostałych widzów zaskoczą. Jednak niestety – fabularnie film powiela niemal bez żadnych zmian literacki pierwowzór, toteż ci, którzy znają książkę będą dokładnie wiedzieli, co stanie się dalej. Przypuszczam, że fani serii nie będą tym faktem specjalnie rozczarowani. Pozostali zaś mogą się poczuć nieco znudzeni, gdyż twórcy skupili się niemal wyłącznie na wątku miłosnym, ledwie nakreślając tło. Wyraźnie więc widać, że Zmierzchowi można postawić kilka zarzutów.

Przede wszystkim, z punktu widzenia osoby, która książkę zna i lubi, żywię żal do twórców, iż odarli film z licznych podtekstów i humorystycznych elementów (scenki, a przede wszystkim dialogi, celne komentarze i riposty), których w literackim pierwowzorze było całkiem sporo. W zamian Hardwicke i Spółka skupili się na długich ujęciach, gdy on patrzy na nią i zastyga na trzydzieści sekund, a potem ona na niego i sekund czterdzieści pięć, rodem z Niewolnicy Isaury. Wypadają one zabawnie, co zdaje się nie jest efektem zamierzonym.

Co więcej, o czym wspominałam powyżej, widzowi ukazano niemal wyłącznie wątek romantyczny, pomijając niemal zupełnie wyraziste w książce tło. Z tego powodu kilku fragmentów człek na sali kinowej po prostu nie zrozumie, zgubi się gdzieś w gąszczu kolejnych wyznań. Co gorsze, w wielką miłość między Bellą a Edwardem odrobinę trudno uwierzyć. Chemii między nimi niemal nie widać, temperatura uczuć gdzieś w okolicy wczesnej wiosny, podczas gdy widz oczekuje gorącego lata. Chyba mniejsza w tym wina młodych aktorów, a większa scenariusza, w którym nawet najważniejsze postaci nakreślono płytko, pozbawiając je cech charakterystycznych i istotnych elementów biografii.

Aktorsko nie jest źle, ale co najwyżej poprawnie. Nikogo nie zganię, ale nikogo także specjalnie nie wyróżnię. Mój malutki plusik dla Roberta Pattinsona, za którym przepadam i przyznaję bez bicia, że reprezentuje mój ulubiony typ (tak, Bloom też mi się podoba). W ogóle nie przeszkadza mi fakt, iż większość ludzi uważa go za drewno"De gustibus [et coloribus] non est disputandum".

Jako że Zmierzch to film o wampirach, zatem kilka słów o stronie technicznej. Efekty są niezłe – fajnie ogląda się wspinaczkę po drzewie czy zatrzymanie samochodu dłonią, natomiast bardzo nie podobało mi się ukazanie tego, jak zimnokrwiści biegają i zmieniają się pod wpływem słońca (nagromadzenie brokatu sprawiło, iż niemal zanuciłam pod nosem "Mamma Mia! Here I go again…"). Montaż jest niestety bardzo nierówny – niektóre sceny rewelacyjne (na przykład mecz), zaś inne męczące, jakby twórcy chcieli upodobnić Zmierzch do któregoś z filmów o Bournie, ale zabrakło im umiejętności.

Film zasługuje na cztery punkty na dziesięć. Ogląda się go bezboleśnie, ale bez większego zaangażowania. Momentami naprawdę wciąga, przede wszystkim dzięki pięknym zdjęciom (ładne widoczki? - są), a chwilami wywołuje wyłącznie uśmiech politowania. Ratują go tak naprawdę dwie rzeczy, za które doliczę w ogólnym rachunku dwa punkty. Pierwszy to znakomita muzyka Cartera Burwella i – tu niespodzianka – Roberta Pattinsona, który wykonuje w filmie trzy utwory. Dawno nie słuchałam równie dobrej ścieżki dźwiękowej, która nie traci na jakości w oderwaniu od obrazu. Drugi zaś to rewelacyjna scena w kuchni – kiedy wampiry gotują obiad dla człowieka – rewelacja. Dla tego fragmentu obejrzę pewnie ten film w kinie jeszcze raz, bo jest w niej wszystko: rewelacyjny montaż, dobrze zagrane, świetne dialogi i znakomita muzyka. Czego można pragnąć więcej? Może tego, by w ekranizacji Księżyca w nowiu (drugiej części cyklu) więcej było takich momentów, a mniej romantycznych spojrzeń w długich ujęciach, okraszonych wzniosłymi tekstami…
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Twilight
Reżyseria: Catherine Hardwicke
Scenariusz: Melissa Rosenberg
Muzyka: Carter Burwell
Zdjęcia: Elliot Davis
Obsada: Kristen Stewart, Robert Pattinson, Elizabeth Reaser, Nikki Reed, Peter Facinelli, Jackson Rathbone, Cam Gigandet, Billy Burke, Ashley Greene
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 2008
Data premiery: 9 stycznia 2009
Czas projekcji: 100 min.
Dystrybutor: Monolith



Czytaj również

Saga Zmierzch: Przed świtem. Część 1
Dyskretny urok wampiryzmu
- recenzja
Księżyc w nowiu
Księżyc w kryzysie
- recenzja
Saga Zmierzch: Księżyc w nowiu
Zmierzch? Zaćmienie? Ściema.
- recenzja
Saga Zmierzch: Przed świtem cz.2
Młodzi, lśniący i bogaci
- recenzja
Byzantium
Moja mama jest wampirem
- recenzja
Piękne istoty
Urokliwy czar miłości
- recenzja

Komentarze


~AsiaaxD @@@@***&&& the bestt !!!!!

Użytkownik niezarejestrowany
    KochAm tan film!!!
Ocena:
0
oglądałam ten film chyba z 12 razy i jaszcze mi się nie znudził!!! jest superrr, szkoda tylko ze ucieli w nim połowe ksiązki :(((
ale ten pezystojny Edward wszystko wynagradza :*** ;DDD
Nie wiecie czasem kiedy będzie film 2 z książki??!!! piszciee!!! :[email protected]
02-01-2009 01:04
~Ariana

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Filmu jeszcze nie oglądałam ale książka jest super :)
02-01-2009 12:57
~Agee

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Osobiście wolę ksiażkę. Wydaje mi się, że bez jej przeczytania film wydałby mi się bez sensu i w dodatku nudny. Tak mogłam się zachwycać porównywaniem swoich wyobrazeń z filmem. Też żałuję, że wycieli tyle ciekawych rzeczy. Na przykład lekcję biologii z rozpoznawaniem grupy krwi. Mimo wszystko była to dość duża "poszlaka" dla Belli. Poza tym cała ta wycieczka autobusem i pójście od razu na polanę... To było takie bez sensu. Uwielbiam scenę, gdy Edward się dąsa jadąc furgonetką. A tu ją wycieli :( W dodatku Bella z filmu nie jest aż taka niezdarna jaka mi się wydawała po przeczytaniu pierwszego tomu. Wiem, że nie było możliwości wszystkiego dokładnie przelać na ekrany kina, jednak to nie była ta sama historia. Nawet postaci były takie odmienione... Edward ciut sztuczny. A skóra wcale się tak ładnie nie świeciła na słońcu jak myślałam :< Ciekawe co zrobią w drugiej części - w końcu gdyby jego blask był tak leciutki nie byłoby powodu by wychodzić na słońce we Włoszech. Troche czuje się zawiedziona :( [Laurent MURZYNEM?! Przeiceż wyraźnie go przedstaiają z jasną karnacją! A Eric jako japończyk to już w ogóle doprowaadził mnie do szaleńczego śmiechu...]

o chwila! Jasper mi sie podobał :D te oczka... i w ogóle dystans, spokój jednocześnie walka z samym sobą.. Idealny aktor. I Carlisle. Miałam wrażenie, że to kopia Lestata z wywiadu z wampirem... Ale to jednak nie ten sam aktor xD No i Alice - idealnie odegrano jej rolę :)
04-01-2009 15:51
    Tia...
Ocena:
0
A ja uwielbiam Alice, ta aktorka bardzo pasuje do tej roli;] I ścierzka dźwiękowa jest rewelacyjna... Chyba własnie ona mi się podobałą naj w tym filmie:P Najciekawsza jednak była reakcja sali kiedy Jasper pojawił się na ekranie- wybuch śmiechu xD Ponadto niezwykle podobała mi się scena kiedy Bella szukała informacji o wampirach w internecie,muzyka ładnie dawkowała napięcie które narastało z karzdą chwilą:D
08-01-2009 18:59
Morphea
   
Ocena:
+1
Skakałam w fotelu jak mała dziewczynka na filmie. Następnym razem będę musiała bez męskiej asysty, by móc tym razem piszczeć.
Choć, zdziwiłam się, bo zobaczyłam faceta, który przeszedł SAM z siebie na film - widać dzieło skierowane nie tylko do nastolatek.
09-01-2009 21:39
~Bella33

Użytkownik niezarejestrowany
    Ten film wydaje mi się fajny
Ocena:
0
Chociaż jeszcze na nim nie byłam,to wydaje mi się,że ten film jest fajny.Po przeczytaniu kilku recenzji stwierdziłam,że nie dziwię się temu,że książka stała się bestselerem.Chce na niego pójśc,tylko nie grają go w żadnym z kin!
11-01-2009 10:47
Mayhnavea
   
Ocena:
+2
Wybrałem się na "Zmierzch", bo potrzebowałem lekkiej rozrywki. I dostałem ją - była tak lekka i rozrywająca jak tylko można. Trudno było się nie śmiać na tak fatalnie zrobionym filmie.

Rzeczą oczywistą jest dobranie adresata: są nim nastolatki. I to te, które jeszcze preferują smukłych i anemicznych chłopców, zanim zaczną gustować w wersji bardziej "dojrzałej". Śliczny Edward (pomalowany, blady, dokładny makijaż plus "wampiryczny brokat") contra zupełnie nijaka i bezpłciowa główna bohaterka.

Generalnie jest tak, że absurdów jest masa, począwszy od samych problemów wampirów, które po wystawieniu na słońce... świecą! Co za mrok, potworność, groza wprost z odmętów mitologii europejskich.

Nie wiadomo też, z jakiego powodu dzieje się połowa wydarzeń. Dlaczego dziewczyna wyjechała od matki (a to powinien być problem nr 1, który ujawnia się i rozwiązuje na końcu), po jakiego grzyba Edward po raz n-ty idzie do szkoły średniej, zamiast skończyć studia (a robi tak przez bez mała 100 lat), po co Alicja przewidywała przyszłość, skoro nie skorzystała z własnej wizji i to Edward musiał odnaleźć bohaterkę.

Do innego worka idą dialogi - drewniane, o poziomie zabawności na poziomie dziuni w białych kozaczkach (główny reprezentant targetu, licznie zasiedlający widownię). Gra aktorska w stylu Pinokia: jeżeli bohater ma być "neurotyczny i rozedrgany", to można być pewnym, że będzie drgać i denerwować się w każdym ujęciu. Raz zaprogramowany, przećwiczył ruchy głową przed lustrem i trzyma się tego konsekwentnie do końca.

W filmie było kilka sympatycznych motywów - np. baseball, który był tak bardzo zaskakujący i "z czapy", że aż naprawdę fajny. Generalnie zabrakło kogoś od dialogów, od doszlifowania fabuły oraz zmiany estetyki - ugrzecznienie pod kątem nastolatek ocierało się o idiotyzm, jak w przypadku sali baletowej (czyt.: motyw, który bliski jest każdej młodej Amerykance, która w szafie jeszcze trzyma z nostalgią swoje różowe too-too).

Ogólnie film można polecić wszystkim dziewczynom w szkolnych mundurkach i pensjonarkom - oraz ludziom, którzy pasjami uwielbiają filmy o wampirach i lubią się katować tym, jak sfiksowani reżyserzy interpretują nasz kochany motyw.
12-01-2009 00:04
Marigold
   
Ocena:
0
Cholera, a te wszystkie czapki to z LO były? :> w książce zatem chyba było o tych wszystkich studiach ;) niestety, żeby skumać pół tego filmu, trzeba znać książkę, ale rozrywka przednia - jak mówi mój przyjaciel (zresztą dziennikarz i krytyk): "ten film jest tak ciulowy, że aż rewelacyjny!"
12-01-2009 00:23
Mayhnavea
   
Ocena:
0
No, generalnie tak, takie czapeczki zakłada się na zakończenie również szkoły średniej. Wtedy też urządza się "prom". Ta szkoła to raczej nie był uniwerek, skoro wszyscy siedzieli w ławeczkach i badali pod mikroskopem cebulę ;)

Niestety, filmy zazwyczaj oceniam na podstawie tego, jak zostały nakręcone, a nie jak dopełniają się z książką (choć w wielu przypadkach odbiór wiele wtedy zyskuje). Gdybym miał te 10 lat mniej to może bym jeszcze sięgnął po książkę, ale że z innymi lekturami nie nadążam - chyba wampiry ze szkoły średniej mi wybaczą to zaniedbanie ;)

Pozdrawiam.
12-01-2009 01:28
Marigold
   
Ocena:
0
Myślę, że nawet bardzo wybaczą ;) a podobno scenarzystka drugiej części zrezygnowała, bo chciała dopracować scenariusz, ale reszta się nie zgodziła :D, więc skoro scenarzystka "Zmierzchu" uważa, że scenariusz "Księżyca w nowiu" trzeba dopracować, to dopiero będzie cudak ;)
12-01-2009 02:52
Mayhnavea
   
Ocena:
0
No, ja na 100% pójdę. Takie kurioza trzeba wspierać ;)
12-01-2009 02:55
Marigold
   
Ocena:
0
To jest nas dwoje ;)
12-01-2009 03:19
~olcia

Użytkownik niezarejestrowany
    ;*
Ocena:
0
Super Film !!!!!!!!!!!!! Mowie Wam OglaDajCie xD
14-01-2009 15:41
Froger
   
Ocena:
0
Mi średnio przypadł do gustu, bo i film moim zdaniem średni. Nie chciałem wyjść z sali, ale też mnie nie porywał.
No, co jak co, ale nastolatki (moje znajome), to porwał baaardzo.
Nie dziwie się, że ja nie bardzo, skoro np. AsiaaxD @@@@***&&& the bestt !!!!! bardzo :D
Wcale nie jestem złośliwy!
Nie mniej jednak starałem się ocenić obiektywnie. Pomijając nowatorską wizję wampira, skupiłem się na filmie jako na produkcji i fabule. Dałem 3,5. Nie przepraszam, że tak nisko, bo raczej nie oceniam filmów powyżej 7 (bo albo muszą być świetne, albo bardzo dobre i w moim guście ).
04-02-2009 22:04
agata_94
   
Ocena:
0
Właściwie to film nie przypadł mi do gustu, ale książka jest o wiele lepsza połknęłam ją w ciągu dwóch dni...
Ale kiedy oglądałam film wkurzyłam się że tyle cudownych wątków wycieli...
Przeczytajcie książkę. Naprawdę warto:)
Pozdrawiam
05-02-2009 17:18
Repek
    @Gniot...
Ocena:
+1
...jakich mało. W niektórych filmach aktorzy przynajmniej występują, tutaj z trudem stoją. Coś jak Jet Li w najnowszej Mumii.

1 punkt za ojca czyszczącego broń, gdy przychodzi chłopak głównej bohaterki.
1 punkt za mecz bejsbolu wampirów.

Cud, że przeżyłem oglądając to w tak niedużym odstępie od Spirita. :) Pewnie dzięki nabijającej się razem ze mną kompanii. Może jakbym miał naście lat i był nastolatką, to by się to dało bez spirytu.

Pozdrówka
22-02-2009 00:41
Scobin
   
Ocena:
0
Amisięcałkiemcałkiem, ale ja lubię te nastoletnie klimaty. :)

A baseball rządzi! I dom wampirów też całkiem dobry.
23-02-2009 12:40
   
Ocena:
+1
Dla mnie fenomen 'Zmierzchu' jest zagadką po dziś dzień. Przeczytałam całą sagę, obejrzałam film (dwukrotnie!), ale cholera, już Harry Potter bardziej ciekawił, mnie bynajmniej. A przecież jestem nastolatką, powinna ogarnąć mnie światłość i wizja Pattinsona dumnie kroczącego wśród krzewów o poranku... Póki co się tylko irytuję, bo nie wiem skąd wziął się cały ten boom na książki Meyer... Jakieś pomysły?
30-03-2009 17:25
Moraine
   
Ocena:
+1
Ten film to dla mnie gniot, różniący się od filmu "Wiedźmin" tylko nadużyciem niebieskiego filtra i przesadą w makijażu. Niestrawny.
28-11-2009 16:26
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
JA TAKŻE WOLĘ KSIĄŻKĘ NIŻ FILM. CHOCIAŻ NAWET KSIĄŻKA NIE JEST ZA SPECIALNA...
CHOCIAŻ PORYWA, DA SIĘ W NIEJ DUŻO PRZEWIDZIEĆ. MYŚLĘ JEDNAK, ŻE REŻYSERKA
ŚWIETNIE UKRYŁA NIEKTÓRE BŁĘDY ( FANI POWINNI WIEDZIEĆ O CO MI CHODZI) ( A JEŚLI NIE WIESZ, TO CO TY ROBISZ NA TYM FORUM ?!:-))
31-12-2009 22:22

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.