» Blog » Zew Lovecrafta
30-07-2013 23:07

Zew Lovecrafta

W działach: Cthulhu, RPG, Plane przedstawia, Dzikie Pomysły, SWEPl | Odsłony: 316

Zew Lovecrafta
Ostatnio sporo rozmawiam z Cooperatorem Veritatis o Cthulhu. Wy zresztą też to robicie, tyle, że bardziej jednostronnie – czytając i komentując liczne teksty Jacka. Po prawdzie sam mało grałem i prowadziłem ZC, ale ciągle obiecuję sobie to zmienić i ogólnie rzecz biorąc jestem entuzjastą konwencji. Dzisiaj zaś jakaś obca siła natchnęła mnie chęcią odświeżenia jej. Mam nadzieję, że mój głos doda coś do dyskusji o tekstach Jacka, a jeżeli nie, przynajmniej dam Wam potwora do SWEPla ;)

 

Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach warto odpowiadać na zew nie Cthulhu, a samego Lovecrafta. Jego kosmiczna wizja jest genialna, ale jednak trąci trochę myszką – powstawała w latach, kiedy naukowy obraz świata był większą nowostką i samo twierdzenie, że rzeczywistością zamiast Boga rządzą niezrozumiałe prawa i byty mogło robić wrażenie. Dziś takie myślenie nie jest niczym niezwykłym (dopóki chodzi o prawa, nie byty), ale ciekawie pomyślane spotkanie z Obcością Wszechświata może wciąż być materiałem na horror. Cthulhu i jego przedwieczni znajomi nie mają jednak szans wzbudzić większych emocji, bo prawie każdy ich zna i mało kto ma opory przed parodiowaniem ich. No i macki zostały zdyskredytowane przez taki jeden gatunek anime, o którym nie można napisać still better love story than Twilight, lepiej więc nie pisać nic.

Z moich rozmów z Cooperatorem wynika, że radzi on sobie z tym problemem, przenosząc ciężar fabuły z potworów na kultystów czy ich ofiary, a kanoniczne nazwy i imiona przywołują u niego raczej gracze. Rosyjskie ladacznice, których ciała degenerują przez nie wiadomo – warunki życia czy czarną magię, szaleniec chcący wywołać wielką suszę, by uzyskać lepsze warunki do przeprowadzenia rytuału… takie pomysły zapamiętałem z rozmów z Jackiem. I są one strasznie ciekawe, ale ja sam chciałbym spróbować innej drogi – wymyślania nadprzyrodzonych zjawisk korzystających z konwencji lovecraftowskiej, ale nie z jej poszczególnych elementów, i tym samym zdolnych zaskoczyć graczy. Tok rozumowania jest prosty: skoro kontakt z Cthulhu powoduje utratę Poczytalności, gdyż umysł źle znosi sam fakt istnienia tego czegoś, co innego może być równie traumatyczne, a zarazem nie kopiujące pomysłów Lovecrafta?

Dziś chciałem pokazać Wam jeden pomysł na takie coś. Być może jest to początek jakiegoś cyklu, a być może pojedyncza igraszka wyobraźni popełniona w sprzyjającym momencie. Nie obiecuję więc, że takich tekstów pojawi się więcej, choć ten w gruncie rzeczy nie jest pierwszy – w podobnym duchu napisałem kiedyś Czyste Szczęście.

Statystyki spisałem pod Savage Worlds z Realms of Cthulhu, bo klasycznej mechaniki Zewu nie znam na pamięć i prawdę mówiąc niezbyt ją lubię.

 

Odległy

Istoty zwane Odległymi egzystują w miejscu niesamowicie odmiennym od znanych z Ziemi wymiarów czasu i przestrzeni. Nie rozumiem przez to bynajmniej, by stwory te posiadły wiedzę pozwalającą przebić standardową geometrię wymiarów bądź spoglądały w jakiś inny, prawdziwszy świat – ich uniwersum nie jest „wyższe” ani „niższe” od naszego, a po prostu nieskończenie od niego różne, przez co Ziemia jest dla ich umysłów doświadczeniem równie niebezpiecznym, jak ich świat dla człowieka. Obcy bogowie potrafią jednak odnaleźć się w tym nieludzkim miejscu i czasami porywają z niego Odległych, ciskając istoty w inne miejsca i czasy – być może ze złośliwej chęci zabawy, a być może dla wypełnienia jakichś pokrętnych planów. Także i sami Odlegli czasami wkraczają między ludzi w rozmaitych celach.

Jak to możliwe? Stwory te posiadają pewną zdolność, która umożliwia im przetrwanie w radykalnie odmiennych warunkach – wiążą się z danym miejscem, osadzając w umysłach jego mieszkańców. Trafiając do dowolnego świata przybierają postać odpowiadającą dominującej formie życia, lecz przebranie to jest niestabilne i zawodzi, gdy ktoś w nie zwątpi. Odlegli przybyli na Ziemię starają się więc pokazywać tylko przelotnie albo tylko niezbyt spostrzegawczym ludziom, by wzmocnić wrażenie swojej realności. Zauważenie przez kogoś niepokojących szczegółów w rodzaju dziwnego koloru żył, zmieniającej się z minuty na minutę liczby palców czy nieeuklidesowych zakrzywień ich skóry było by dla nich trucizną. Umysł obserwatora także mógłby się jednak załamać, gdyż skupienie na drobnych niedoskonałościach w ludzkiej postaci Odległego pozwala zmysłom uchwycić na chwilę prawdziwą formę stwora.

Na sesjach Odlegli mogą działać jako wysłannicy i sabotażyści przybliżający dzień powrotu bluźnierczych bogów lub po prostu wędrowcy o złowrogich celach, poszukujący na Ziemi wiedzy. Ciekawym pomysłem jest też Odległy próbujący zapisać się w ludzkich umysłach dość mocno, by zyskać postać niczym się od człowieka nie różniącą i na zawsze zabezpieczyć się przed zdemaskowaniem – w tym celu musiałby wzbudzić w wielu osobach naprawdę skrajne emocje.

Odległy w ludzkiej postaci (Figura)

Cechy: Duch k12, Siła k8, Spryt k12, Wigor k8, Zręczność k8

Umiejętności: Odwaga k12, Skradanie k10, Spostrzegawczość k10, Walka k6, Wiedza (Mity Cthulhu) k10, Wiedza (dowolna inna) k10

Tempo: 6 Obrona: 5 Wytrzymałość: 6

Groza [terro​r]: -2; Udr​ęka [mental anguish] Duch+k6, patrz ułamek prawdy

Zdolności specjalne:

Czary: dowolne wybrane przez Strażnika. W Realms of Cthulhu nie ma punktów mocy, a magii używa się dzięki kostce Wiedzy (Mity Cthulhu) – podobnie, jak czarnej magii w Nemezis. Czary Odległego mogą być ludzkimi inkantacjami używanymi bez ryzyka demaskacji lub zaginającymi rzeczywistość potężnymi efektami, sięgnięcie po które przy świadkach skutkuje poziomem Wyczerpania.

Nie z tego świata: istnienie Odległych na Ziemi opiera się na przyjęciu do pewnego stopnia ludzkich kategorii myślenia, więc odrzucenie ich oznacza powrót do rodzimego świata. Wyeliminowany stwór przed sprawdzeniem skutków Eliminacji może przetestować Spryt i w razie sukcesu po prostu zniknąć. Taka ucieczka jest dla niego dość bolesna, więc przez kilka ziemskich dni nie będzie w stanie wrócić. Ewentualnie Strażnik może uznać, że odbierając czas inaczej Odległy może „wrócić” w przeszłości, ale takie zabawy czasem wymagają na sesji wielkiej ostrożności.

Sztuczny człowiek: podobieństwo Odległego do człowieka jest powierzchowne i jego organizm nie pracuje tak, jak ludzki. Kary za jego Rany stosują się więc tylko do testów Skradania mających na celu ukrycie jego natury – fizycznie uszkodzony nie staje się słabszy, ale łatwo zauważyć, że trzyma się zbyt dobrze jak na rannego.  

Ułamek prawdy: w ludzkiej postaci Odległy nie wywołuje Grozy, ale jego postać nigdy nie jest do końca ludzka. Spotykając go po raz pierwszy każda postać wykonuje test Spostrzegawczości -2 przeciwko jego Skradaniu i jeżeli stwór przegra, jego przeciwnik dostrzega przebłysk jego prawdziwej formy i Groza wpływa na niego. Jednocześnie jednak ludzka powłoka Odległego słabnie i otrzymuje on poziom Wyczerpania. Ta kara mija po 4 godzinach, o ile w tym czasie ludzka postać stwora zdążyła oszukać choć jedną osobę. Jeżeli nie dysponujesz Realms of Cthulhu, zdemaskowany Odległy jest Przerażający (-2).

Wiedza zakazana: postać z Wiedzą (Mity Cthulhu) może rozpoznać Odległego po udanym teście tej umiejętności i (bez rzucania na Spostrzegawczość) dobrowolnie wystawić się na jego Grozę, by osłabić przebranie stwora.

 

Wydaje mi się, że potwór, któremu zależy na nie obniżaniu Poczytalności swoich wrogów jest całkiem ciekawy, a motyw Wiedzy zakazanej pozwala na ciekawą scenę heroicznej ofiary. Nie twierdzę, że Odległy jest stworem wyjątkowo oryginalnym, ale na sesji może być miłą odmianą od Istot z Głębin czy Mi-Go. 

Komentarze


Petros
   
Ocena:
0
naukowy obraz świata był większą nowostką i samo twierdzenie, że rzeczywistością zamiast Boga rządzą niezrozumiałe prawa i byty mogło robić wrażenie.

Ale dziś mamy to samo. Mamy katolików, którzy wierzą, że światem rządzi niezrozumiały byt (bóg) i jego niezrozumiałe prawa.

Swoją drogą w Cthulhu nie grałem, ale lubię twórczość Lovecrafta. Fajnie pisał i potrafił trzymać czytelnika w napięciu. To był horror, a nie dzisiejsze Zmierzchy, czy Pamiętniki Wampirów.

Potworek fajny. W prawdzie mechanika SW mi lekko zbrzydła ostatnimi czasy, ale jako sam fluff jest git.
 
30-07-2013 23:46
jesykh
   
Ocena:
0
miałem podobny motyw w kampanii fantasy:p muszę o tym napisać jakąś notkę

pomysł o tyle fajny, że kiedy już BG zorientują się jak wygląda sytuacja to dopada ich groza faktu, że każdy może być nędzną imitacją człowieka ("The Thing"?)
30-07-2013 23:49
Planetourist
   
Ocena:
+1
Bardzo miło mi słyszeć, że Odległy się podoba :)
Ale dziś mamy to samo. Mamy katolików, którzy wierzą, że światem rządzi niezrozumiały byt (bóg) i jego niezrozumiałe prawa.

Trudno mi się z tym zgodzić - katolicyzm jest religią tak odległą od mitologii Cthulhu, jak tylko się da, bo daje człowiekowi bardzo ważne miejsce we wszechświecie: czyniący sobie Ziemię poddaną obraz i podobieństwo Boga to nie byle jakie wyróżnienie. U Lovecrafta mamy odwrotną sytuację - Byty Wyższe albo bawią się ludźmi, albo ich po prostu nie zauważają. I sądzę, że w międzywojniu to była naprawdę straszna wizja, zresztą wstęp do Zewu Cthulhu (akapit o błogosławionej ludzkiej niewiedzy) do dziś robi wrażenie.
pomysł o tyle fajny, że kiedy już BG zorientują się jak wygląda sytuacja to dopada ich groza faktu, że każdy może być nędzną imitacją człowieka ("The Thing"?)

Tak, bo Odległy to w sumie taki doppelganger, zdemaskowanie którego ma bardzo Cthulhowe konsekwencje. I faktycznie dzięki takiemu stworowi łatwo wywołać paranoję, a konwencja Zewu domaga się dodatkowo, by urosła ona do wymiarów ogólnoludzkich - co, jeżeli Odległym był... Hitler? Luter? Jezus? Groza będzie tym większa, im bardziej dobroczynna postać stanie się nagle podejrzana. 
 
30-07-2013 23:54
Aesandill
   
Ocena:
0
@ Plane
Cała bluźnierczość Cthulu opiera się na chrześcijaństwie. Odwrotnym, ale mocnym odniesieniu. 
31-07-2013 00:26
Planetourist
   
Ocena:
0
Co masz na myśli? Nieczułych bogów Cthulhu jako przeciwieństwo przyjaznego Boga Ojca czy coś bardziej wyszukanego?
31-07-2013 00:35
Vukodlak
   
Ocena:
+2
@Plane
No, właśnie mniej więcej to. Chrześcijaństwo nazywa człowieka koroną stworzenia, obrazem Boga i wskazuje, że wszelkie stworzenie dokonało się tylko dla tego, by Bóg mógł objawić swoją miłość człowiekowi. Wizja Lovecrafta jest, najprościej ujmując, całkowitym przeciwieństwem tego wszystkiego i nie ma w niej nic bardziej subtelnego i wyszukanego ponad to. Po prostu człowiek jest nieistotnym błędem, powstałym na skutek działania nieistotnych reguł i nic więcej. Gdzieś tam w kosmosie dzieją się naprawdę ważne rzeczy, ale ludzkość nigdy ich nie pozna, nie zrozumie i nie będzie brać w nich udziału - a jeśli ktoś zbliży się do uświadomienia sobie tego faktu, to wariuje.

Twój pomysł zmierza powoli w stronę idei Lovecrafta, ale bez Lovecrafta i jego typowych motywów - macek, Mi-Go, Cthulhu, Azathotha i Necronomiconu. Podobną rzecz zrobił Raggi w The Monolith from beyond Space and Time. Jest to oldschoolowy moduł dla retroklonów (z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli np. Twoja głęboka i wielowątkowa fabuła pójdzie w diabły przez jeden rzut kostką, który doprowadzi do TPK), ale sądzę że warto rzucić na niego okiem. Można kupić w Rebelu, ale nie wiem czy chcesz wydać 50 zł na 48 stron formatu A5 w miękkiej oprawie (niestety Raggi liczy sobie dość dużo za swoje prace). Dostępny jest też PDF za połowę tych pieniędzy na DriveThru i stronie LotFP.

@Petros
Ostatnie dwa tygodnie przed urlopem to jest istny ogień w pracy, więc nie miałem za bardzo czasu i sił by odpisać w Twoim wątku odnośnie Vampire. Jeśli jeszcze jesteś zainteresowany, i nie znalazłeś jeszcze potrzebnych informacji, to daj znać i pod koniec tygodnia coś Ci tam usmażę.
31-07-2013 03:38
Cooperator Veritatis
   
Ocena:
+3
@Plane

Przede wszystkim dziękuję za miłe, choć niezasłużone słowa ;) Niewiele jest rzeczy, które przyjemniej łechcą próżne serduszko :P

Ostatnio trochę zająłem się Lovecraftem jako myślicielem i człowiekiem, co o tyle jest ułatwione, że zostawił po sobie 100 000 listów i kilkanaście esejów ;) Ostatnio wydano Fantazje i koszmary, zawierające dość interesujący wybór tekstów. Na pewno Lovecrafta można nazwać antychrześcijańskim i budującym swoją "Yog-Sothotherię" w oparciu na sprzeciwie wobec kultury, która go wydała. O innych kulturach pisarz niewiele wiedział (na przykład swoją sympatię do islamu uzasadniał lekturą Baśni tysiąca i jednej nocy w wersji dziecinnej, to tak jak budować swój pozytywny stosunek do kultury niemieckiej na podstawie twórczości Braci Grimm) i uważał je za gorsze od protestanckiej, anglosaskiej. Na tych lękach, spotęgowanych zupełną klęską jaką odniósł w Nowym Jorku jeśli chodzi o ułożenie sobie życia i podjęcie pracy, osnuł swoje najlepsze prace: oto cywilizacja białego człowieka, która jest najlepszą rzeczą, jaką wydała ludzkość, jest niczym wobec kosmicznych potęg, ale również zdegenerowanych "skundlonych" ras ludzkich, które oddają im cześć w odrażających rytuałach. Pisał to w czasach, gdzie, wydawałoby się, niewzruszony gmach cywilizacji Zachodu zaczął się sypać pod własnym ciężarem i zadał sobie niepowetowane straty w wyniku I wojny światowej. W jego twórczości widać to zafascynowanie naukami ścisłymi oraz wiarę w przekraczanie kolejnych granic ludzi "pięknego wieku XIX", wyszydzone i przejaskrawione przez burzliwe XX stulecie.

Pod wieloma względami odkrycie Lovecrafta o małości ludzkości wobec kosmosu w dniu dzisiejszym specjalnie nas nie rusza. Już ponad 100 lat to wiemy i zauważyliśmy, że świadomość tego faktu w niewielkim stopniu przełożyła się na nasze życie. Ba, regres idei uniwersalnych, regres konwencjonalnych religii spowodował wręcz jeszcze kolejne wywyższenie człowieka we własnym mniemaniu, ale już nie w tej formie szlachetnej, zmieniającej siebie i świat, ale w hedonistycznym dążeniu do zaspokajania własnych kaprysów w tym krótkim błyśnięciu świadomości między nicością, jakim jest życie. Może więc taki zimny prysznic w postaci rozważań Lovecrafta, grający na naszym ego, rzeczywiście się może przydać?



 
31-07-2013 07:43
Aesandill
   
Ocena:
0
@ Plane
Chlopaki już napisali co miałem na myśli 

A potworek bardzo fajny.
31-07-2013 08:22
Planetourist
   
Ocena:
0
@Aes

W sumie ja też to wcześniej powiedziałem ;)
katolicyzm jest religią tak odległą od mitologii Cthulhu, jak tylko się da, bo daje człowiekowi bardzo ważne miejsce we wszechświecie: czyniący sobie Ziemię poddaną obraz i podobieństwo Boga to nie byle jakie wyróżnienie. U Lovecrafta mamy odwrotną sytuację - Byty Wyższe albo bawią się ludźmi, albo ich po prostu nie zauważają.


@Vukodlak

Monolith brzmi ciekawie, będę musiał się mu przyjrzeć. Dzięki!

@Cooperator

Brzmi bardzo ciekawie - niby z grubsza wiedziałem, że o to właśnie HPL chodziło, ale będę musiał doczytać trochę więcej. Na szczęście chyba widziałem Koszmary i Fantazje w miejskiej bibliotece...
31-07-2013 09:17
Aesandill
   
Ocena:
+1
@ Plane
Właśnie w słowach "odległa" się nie zgadzam z Tobą. To bardzo bliskie przeciwstawieństwo. Te same filary świata (nadmocni niepoznani bogowie) tylko inny stosunek do ludzi i ich miejsca w kosmologii.

To troche jak z tym kiczowatym powiedzonekiem o cieniach istniejących tylko przy świetle.
31-07-2013 09:38
Planetourist
   
Ocena:
+1
Faktycznie dość niefortunnie użyłem tego słowa - pisząc "odległa" miałem na myśli właśnie "absolutnie przeciwna", a przecież łatwiej odczytać to jako "nie mająca żadnego związku". Przepraszam!
31-07-2013 09:42
DeathlyHallow
   
Ocena:
+1
filozofia Lovecrafta jest fajna i ożywcza jako taki 'zimny prysznic', ale jako całościowy światopogląd jest upiorna i zimna jak sam ten - w sumie paskudny - człowiek. 

inna rzecz, że w pozbawionym znaczenia kosmosie nie mogą istnieć żadne kryteria pozwalające uznać jedną cywilizację za wyższą, zaś inną za niższą. decyduje naga siła, której wyznawanie było zawsze typowe dla tego typu anemicznych i nie radzących sobie z obecnością bliźnich indywiduów jak Lovecraft. cała jego wizja wyższości białego człowieka była czystym snobizmem. emocją, z gatunku tych wstrętnych. nie miał żadnych światopoglądowych podstaw, żeby klasyfikować cywilizacje.
31-07-2013 13:00
Cooperator Veritatis
   
Ocena:
+1
@DeathlyHallow

Pewnie jakieś kryteria dałoby się wyprowadzić, ale że między filozofią Lovecrafta i jego życiem są zauważalne zgrzyty... Cóż, gdzie nie ma? :) Lovecraft był dumny z przeszłości swojej rodziny i swojej cywilizacji - ale była to utopijna duma, charakterystyczna dla osób, którzy nie odnieśli w życiu znaczących sukcesów. W jego listach to mocno widać - nienawiść do lgnących się w brudzie "pasożytów", jakimi są emigranci, którzy śmią zgarniać należne mu miejsce (bo w 1925, mając 35 lat, nieukończoną szkołę i absolutnie żadnego doświadczenia zawodowego, nie licząc korekt robionych znajomym oraz jemu podobnym amatorom, "dziwnym trafem" nie potrafił znaleźć nikogo skłonnego go zatrudnić w całym Nowym Jorku), zupełne niezrozumienie świata i stawianie mu absurdalnych wymagań, choć z drugiej strony przekonywał wszystkich, że w tym "mrowisku" jakim jest Ziemia nie ma to absolutnie żadnego znaczenia. Lovecraft mieszkał najpierw z neurotyczną matką, potem z ciotką, malarką-amatorką - nie znamy ich świadectw o Lovecrafcie. Po jego małżeństwie nie ostały się żadne dokumenty, listy etc. (jego żona je zniszczyła po rozwodzie), przyjaciół miał głównie korespondencyjnych - zatem całe jego życie, myśli etc. znamy jedynie... z jego własnego przekazu, rodzaju projekcji, którą olśnił swoich korespondentów. Znamy to dobrze ze współczesnej Sieci, tyle, że swoją internetową osobowością ciężko kogoś w tej chwili olśnić. :)

"Gotycka legenda" życia "Samotnika z Providence" - twórczo rozwijana i przez niego, i przez jego naśladowców potrafi zafascynować i hołd składany Lovecraftowi przez kolejnych twórców horroru jasno to pokazuje. Mnie imponuje jego bezkompromisowość - swoje wyobcowanie wobec świata doprowadziło go, niemalże, do śmierci z głodu, a nie było ku temu bezpośrednich przesłanek; nie był emigrantem jak chociażby Norwid, w światku weird fiction zdobył uznanie, nikt mu nie kazał do każdego opowiadania nadsyłać autokrytyki w której zaklinał wydawcę, by jego dzieło odrzucił... Pytanie, które sobie teraz stawiam to czy to był wybór Lovecrafta, czy po prostu.. objaw jego choroby. Ciężko jest kogoś podziwiać za objawy. ;)
31-07-2013 13:45
DeathlyHallow
   
Ocena:
0
ale za te objawy mógłbym mu chociaż współczuć. ten zbędny ascetyzm i heroizm bez potrzeby jeśli był cechą osobowości wydaje mi się po prostu kabotyński i żałosny :)
31-07-2013 14:07
Cooperator Veritatis
   
Ocena:
+1
@DeathlyHallow

Można i tak ;) Choć na heroizmie bez potrzeby też da się budować - i Lovecraftowi, co by nie mówić, udało się wejść do historii kultury, choć całe pokolenie jemu podobnych (z wyjątkiem Howarda) nie doczekało się większego uznania. Owszem, Lovecraft okupił swoją popkulturą popularność takimi zmianami w swych założeniach, że ciężko jest przewidywać, że byłby z nich zadowolony, ale - poza tymi, co będą go uważać za pulpowego pisarza przaśnych historyjek o mackach - znajduje w każdym pokoleniu grono miłośników, którzy ponownie odkrywają i uznają za swoją jego koncepcję. Więc Lovecraft - fatalista dżentelmen nie wydaje mi się mniej czy bardziej "żałosny" niż Lovecraft - kandydat do leczenia farmakologicznego. :)
31-07-2013 14:26
DeathlyHallow
   
Ocena:
+1
chyba to jest kwestia smaku :) ja się z czasem robię takim chrześcijańskim egalitarystą i coraz mniej imponują mi wszystkie postawy elistyczne ;)
31-07-2013 14:43

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.