Żelazny kostur - Juraj Červenák

Ciemno wszędzie, krwawo wszędzie

Autor: Jakub 'Qbuś' Nowak

Żelazny kostur - Juraj Červenák
Wczesne średniowiecze to okres historyczny, który większości będzie kojarzył się jedynie z państwem pierwszych Piastów oraz terenami leżącymi na zachód od Odry. Niektórzy skojarzą początki państwa ruskiego, a inni czeskie wpływy na naszą historię. Historia terenów położonych nieco dalej na południe oraz na wschód, jest niemal zupełnie nieznana. Powieść Juraja Červenáka może więc być ciekawą podróżą w odmęty Wieków Ciemnych, lecz czy jest też dobrą powieścią?

____________________________


Historia zaczyna się w sposób sztampowy do bólu – wioska głównego Ilji zostaje zaatakowana przez brutalnych wojów. Nadobne dziewice zostają porwane (mają być złożone w ofierze Zilantowi, smoczemu bóstwu jednego z plemion), a reszta wymordowana. Przy życiu pozostaje tylko protagonista – zapity kaleka odrzucony przez resztę wsi. Jego kalectwo oraz akt odwagi sprawiają, że zostaje jedynie dość mocno obity – ma być świadkiem i dowodem na okrucieństwo łupieżców. Bogowie wiążą z nim zupełnie inne plany.

Powieść Červenáka skupia się na heroicznych czynach bohaterów – pojawia się wiele starć, magiczne niebezpieczeństwa oraz okazje do wykazania się męstwem. Zdecydowanie jest to silna strona dzieła Słowaka – opisy walk są efektowne, krwawe i dynamiczne. To samo dotyczy bitew, których skala może nie poraża, ale czytelnik niemalże od razu poczuje towarzyszące im pot i krew W Żelaznym kosturze nie znajdziemy również dłużyzn - przerwy pomiędzy kolejnymi wyczynami i potyczkami nie są zbyt długie, a przy tym wypełnione w dużej mierze dialogami.

Wydawać by się mogło, że jest to pożądana cecha, lecz w tym przypadku wiąże się z niedopracowaniem innych elementów powieści. Historia sprawia wrażenie jedynie pretekstu dla krwawych potyczek. Czytelnik ma możliwość poznania wielu historycznych ludów, miejsc i postaci, ale pełnią one rolę jedynie scenografii. Przeniesienie akcji do innej krainy, a nawet w inne czasy, zapewne nie miałoby znaczącego wpływu na fabułę. Dzieje się tak głównie dlatego, że większość skupia się na wojnie, a wszystko, co nie jest z nią związane potraktowane jest po macoszemu.

Podobnie ma się sprawa z postaciami. Większość z nich to wydmuszki, które mają konkretną funkcję do spełnienia. Brak tu postaci wielowymiarowych – bohaterowie są bohaterscy, a ich przeciwnicy okrutni i pozbawieni skrupułów. "Dobrzy" wodzowie bywają bezwzględni, lecz tylko wtedy, gdy wymaga tego sytuacja. Zaprzepaszczono nawet potencjał Ilji, który mógł stać się ciekawą przeciwwagą dla pozostałych wojów, lecz w gruncie rzeczy szybko przekształca się w niezwykle sprawną maszynę do zabijania. I to z boską pomocą.

Pomimo wszystkich wymienionych wyżej mankamentów, Żelazny kostur nie jest powieścią złą. To historia jednowymiarowa – na dobrym poziomie stoją jedynie te części, które powiązane są z walką. Dynamiczne opisy, krwawe starcia, heroiczne czyny – tego nie brakuje, lecz nie należy spodziewać się wiele więcej.