» Recenzje » Zborowski - Jacek Komuda

Zborowski - Jacek Komuda


wersja do druku

Powiastki dla młodzieży

Redakcja: Alicja 'cichutko' Laskowska

Zborowski - Jacek Komuda
Jacka Komudy przedstawiać chyba nie trzeba. W ciągu ostatnich kilku lat zdołał wyrobić sobie markę pisarza tworzącego dość dobre powieści historyczne. Podobnie jest i ze Zborowskim, którego sam tytuł wydaje się być czytelnym zaproszeniem do czasów Polski szlacheckiej. Czytelnik otrzymuje to, czego się spodziewał. To zapowiedź jednocześnie dobrej i złej wiadomości. Dobrej, bo zawsze miło wiedzieć, że kupuje się dobry produkt. Złej, bo w gruncie rzeczy od spożywania cały czas tych samych potraw można dostać niestrawności (i/lub anemii).

________________________


Zborowski to właściwie zbiór luźno połączonych ze sobą opowieści, umieszczonych co prawda w porządku chronologicznym, ale możliwym do czytania osobno. Łączy je oczywiście tytułowa postać, której losy nie odbiegają zasadniczo od tego, do czego zdołał przyzwyczaić nas ich twórca w swoich poprzednich książkach. I tak oto mamy bohatera, który jest skłócony z całym światem, a zły los ściga go nieustannie, mnożąc problemy właściwie nie do rozwiązania. Przynajmniej w standardowy sposób.

Książka, jak już wspomniałem, stanowi zbiór pięciu opowiadań. W pierwszej części poznajemy Samuela Zborowskiego i jego drużynę i przekonujemy się, że jego życie naprawdę nie jest łatwe. Przypadkowo uśmierca magnackiego syna, a niczego nieświadomy ojciec zleca mu odszukanie mordercy. To nie brzmi jak coś prostego do załatwienia, ale przecież nasz bohater nie jest zwykłym człowiekiem. Zresztą następne koleje losu sprawią, że dotychczasowe nieszczęścia staną się wspomnieniem niemalże beztroskich czasów. Pomszczenie zgwałconej narzeczonej, sprawa braci wydających za mąż siostrę za coraz bogatszych panów, próba pomocy młodemu Kozakowi w walce z okrutnym polskim magnatem i uniknięcie zemsty nieżyjącego od lat Zamojskiego, największego wroga ojca Zborowskiego, to zadania ani łatwe, ani przyjemne. Okrutny los trafił jednak na godnego siebie przeciwnika.

Historie tak pokrótce opisane może i prezentują się ciekawie, ale niektóre ich partie zwyczajnie nużą. Brak pomysłów czasem wręcz zastanawia. Ilość szczęśliwych rozwiązań beznadziejnych tarapatów mocno przypomina sposób, w jaki James Bond radzi sobie z problemami. To wszystko sprawia, że lektura Zborowskiego to czas spędzony w sposób przypominający oglądanie efektu retuszu starych fotografii. Może poprawiła się ich jakość, ale raz już widziane nie niosą ze sobą żadnej tajemnicy. Ostatecznie dobro, honor i cnota po prostu muszą zwyciężyć.

Marketing wydawcy cały czas operuje postrzeganiem Komudy jako anty-Sienkiewicza, człowieka, który "odbrązawia" historię Rzeczpospolitej szlacheckiej. Zapewne słuszne to i ważne zadanie, śmiem jednak wątpić, na ile ta misja sprawdza się w rzeczywistości. Owszem, szczegół historyczny dopracowany jest do perfekcji, a na bazie opisów pojedynków można by pewnie napisać podręcznik szermierki. Niemniej całokształt pozostawia wielkie uczucie niedosytu. Kiedy bowiem odrzucimy całą historyczną kostiumografię, w ręce zostanie nam tylko sprawnie napisana, ale jednak banalna opowiastka przygodowa, która nie niesie ze sobą nic wartościowego. Być może się mylę, ale wydaje mi się, że literatura to coś więcej niż czysta rozrywka i znacznie więcej niż po prostu dydaktyka. Niewątpliwie oba elementy mogą istnieć, ale same w sobie nie tworzą jeszcze dobrych książek. I taką przeciętną książką jest właśnie Zborowski. To bardziej czytadło dla nastolatków, pozwalające poznać historię o wiele ciekawszą od tego, co oferuje beznamiętny język szkolnych podręczników, ale nic ponadto.

Wielka szkoda, bo przecież Komuda to także autor wspaniałych Galeonów wojny i równie dobrego cyklu o Villonie. Niestety, ta jego pozycja jest właściwie godna polecenia jedynie fanom jego twórczości. A oni przecież takiego polecenia w ogóle nie potrzebują. Zaś wszyscy inni mogą obok tej książki przejść obojętnie. I poczekać, aż autor znów objawi kolejne dzieło. Oby lepsze.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.5
Ocena recenzenta
6
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 3
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Zborowski
Autor: Jacek Komuda
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 30 maja 2012
Liczba stron: 352
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195mm
ISBN-13: 978-83-7574-784-3
Cena: 37,90 zł



Czytaj również

Zborowski - Jacek Komuda
Biegnąc po trupach w pogoni za śmiercią
- recenzja
Hubal
Nie warto składać broni
- recenzja

Komentarze


karp
   
Ocena:
+4
Jacek Komuda wydaje nie w Bellonie, a w Fabryce słów, a w swoich książkach często siega po wątki fantastyczne (Imię bestii, Samozwaniec, Herezjarcha, Opowieści z Dzikich Pól). Jest autorem powieści przygodowych, choć osadzonych w realiach historycznych, jeśli tego nie dostrzegasz, moze powinieneś sobie po prostu odpuścić jego twórczość.

Znużenie tym samym tematem? Jasne, to tak jakby zamówić jajecznicę, i być rozczarowanym, że są w niej jajka. Jak zabierasz się za ksiązkę Ann Rice nie udawaj zdiwionego wampirem, jak czytasz Tolkiena nie rób wielkich oczu na widok elfa, a u Komudy nie daj "się zaskoczyć" szlachcie.

I jeszcze jedno, w cyklu o Villonie mamy bohatera łotra, cwaniaka o wielkim szczęściu, ktory np. zmyka przed zombie - i ten cykl jest dla Ciebie "wspaniały". Czego zabrakło Zborowskiemu?
08-09-2012 10:07
~mk

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Trochę śmieszna ta recenzja. To tak jak jakby krytykować mydło za to, że się pieni. Albo że pasta do zębów jest do... zębów. Dobrze, że choć "szczegół historyczny doprowadzony jest do perfekcji" i autor "recenzji to zauważył:) "Zborowski" to kawał solidnej przygodowej i historycznej awantury, i szkoda do tej książki zniechęcać tych, którzy Komudy nie czytali, bo właśnie od tej pozycji mogliby zacząć przygodę z RzP szlachecką.
09-09-2012 21:25
M.S.
   
Ocena:
0
Ataki fanatycznych Komudowców są doprawdy zabawne. Recenzent wyraźnie napisał, że proza Komudy to wydmuszka - poza świetnym kostiumem historycznym nic sobą nie niesie. To tak, jakby wybrać się do teatru i jedynce, co móc pochwalić, to pracę scenografa.
10-09-2012 02:31
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+3
ataki fanatycznych Lawedowców na fanatycznych Komudowców są jeszcze zabawniejsze. Najzabawniejsze jest zaś to, że obaj zwykle sąsiadują ze sobą na półkach w księgarniach. I raczej nie na tych wyższych półkach.
10-09-2012 07:59
karp
   
Ocena:
+2
@ M.S
1 - Podyskutować o prozie Komudy możemy, ale łaskawie daruj sobie wycieczki osobiste. Mam nadzieję, że możemy "pogadać" merytorycznie, bez przyklejania łatek "fanatyków" na podstawie jednego komentarza. Tym bardziej, że niektóre książki Komudy lubię, a inne wyraźnie mi nie leżą -choćby Galeony wojny - uznane przez recenzenta za "wspaniałe".

2 - Ocena 5,5 jest za "Zborowskiego", czy za "wydmuszkowatą prozę" w całokształcie? Po przeczytaniu recenzji odnoszę wrażenie, że za to drugie.

3 - Autor - wbrew temu co piszesz nie ocenia"wydmuszkowato" całosci prozy Komudy, ba podaje przykłdy jego "wspaniałych" książek. I może o gustach się nie dyskutuje (tylko po cóż wówczas recenzje) ale odbiór mam zupełnie inny, stąd pytanie o kryteria autora.

4 - Nie wiem, czy czytaleś Zborowskiego, ja tak. Podobała mi się nie oprawa historyczna, a fajne pomysły fabularne, ba patenty z tej ksiązki wykorzystałem z powodzeniem w scenariuszu do Deadlandów - sceneria zupełnie inna, a pomysły świetnie się sprawdziły. Ja w Zborowskim dostalem to czego sie spodziewalem - przyzwoitą awanturniczą powieść przygodową.
10-09-2012 08:51
XLs
   
Ocena:
0
Komuda tak jak Pratchet są troche jak wata cukrowa.

Ładnie wygląda, jest smaczna, ale potem mało zostaje. Pytanie brzmi co z tego? Jak ktoś lubi wate, kupuje wate, chce jeść wate, ma wszyste waty:D czy czy to wada?

Przyjemnie się czyta i łatwo wsiąka w świat. Proste i miłe. Czasem to zaleta nie wada, nie szukaj Martina w komudzie (o boże to by był koszmar !), komudy w Pilipiuku.
10-09-2012 13:08
karp
   
Ocena:
0
Komudę w Pilipiuku to akurat znajdziesz, dokładnie w Kuzynkach :)
10-09-2012 14:10
XLs
   
Ocena:
0
No fakt;) pewnie masz racje:D Jednak musisz mi wybaczyć, ponieważ akurat tego nie czytałem.
10-09-2012 15:11
daft_count
   
Ocena:
0
Się porobiło. Ale podyskutujmy.
Komudzie "Zborowski" - moim zdaniem - nie wyszedł. Szkoda, ale taka jest prawda.
A "Galeony..." nie tylko przeze mnie są oceniane wysoko. Moim zdaniem słusznie. Podobnie książki o Villonie.
Mam po prostu wrażenie, że Komudę stać na więcej, dużo więcej. I stąd taka a nie inna ocena.
Książka jest słaba fabularnie i tyle.
11-09-2012 10:20
karp
   
Ocena:
0
@ daft_count
Ale teraz to zrobiłeś skrót z recki :)
Rozwiń trochę proszę. Co jest tak kiepskiego w Zborowskim? Albo łatwiej - co jest tak fajnego w Galeonach?

Jak dla mnie jest dokładnie odwrotnie, w Zborowskim są fajne patenty fabularne dobrze osadzone w realiach historycznych. Zemsta za żonę nietuzinkowa, bo latwiej było drania usiec na miejscu, niż bawić się w cyrki z wieżą, procesem i egzekucją. Poszukiwania jedynego magnackiego syna - wcześniej własnoręcznie zabitego - z wątkiem romansu, wnuka itp - bardzo ok. A buraczani bracia kupczący siostrą jak sztuką bydła - rewelacja. W dodatku o ile sam Zborowski moze nieco zbyt sztampowy, o tyle świetnie nakreślone postaci drugiego planu jak choćby diaboliczy Hunia.

O ile z punktu widzenia czytelnika jest co najmniej poprawnie, o tyle jako erpegowiec na sesje mam przynajmniej kilka fajnych patentów - ostatnio u Komudy mialem tak chyba po "Pod czarną banderą".

Tymczasem Galeony są po prostu niemiłosiernie rozwleczone, przez co przynudnawe. Co Cię tak zachwyciło w tej książce? Nie interesują mnie nagrody wręczane przez innych, a Twoje subiektywne odczucia.

Generalnie jak dla mnie Komuda duzo lepiej wychodzi w opowiadaniach. Jego powieść, którą polecilbym w ciemno to Diabeł Łańcucki, reszta pozostawia troch do życzenia. Ale opowiadania ma świetne.
11-09-2012 10:52
XLs
   
Ocena:
0
@daft_count
nie mam nic przeciw tobie ale z recki wynika że

"Komuda jest jaki jest i za to jaki jest i ze dostajemy co wiemy ze mozemy dostac taka a nie inna ocena"
11-09-2012 14:11
daft_count
   
Ocena:
0
@ karp
wiek minął, odkąd grałem w erpegi;), więc szukam czegoś więcej niż tylko rozwiązań fabularnych. Poza tym te przytoczone jakoś do mnie nie przemówiły. Może to kwestia gustu.
Galeony podobały mi się, bo były "rozwleczone" bardziej, dzięki czemu i tło i postacie były lepiej zarysowane. A to dla mnie plus. W porównaniu z żałośnie słabą "Czarną banderą" zobaczyłem postęp. Nie mówiąc już o tym, że autorowi w ogóle nie wyszły wyprawy na morza południowe...
Wydaje mi się, że nasz spór wynika właśnie z tego, że czego innego oczekujemy od literatury. I wcale niewykluczone, że to ja jestem w błędzie. Może po prostu oczekuję zbyt wiele lub zwyczajnie się zestarzałem;)
11-09-2012 16:03
daft_count
   
Ocena:
0
@XLs
Ja nie mam nic przeciw Komudzie i temu, jak on pojmuje literaturę, którą pisze. Nie atakuję za to, że temat jest przewidywalny. Ja zajmuję się - na tyle, na ile umiem - wykonaniem. A wykonanie jest słabe. I nie wnosi nic nowego. Wspomniane rozwiązania fabularne sam Komuda stosował u siebie: bohater niesłusznie skazany, podległy magnatom etc. już przewijały się wielokrotnie. Stąd taka a nie inna ocena.
Poza tym sądzę, że od Komudy można wymagać więcej, bo potrafi. Przykładem choćby Bohun, który w ogóle nie nużył. Jeśli Komuda napisze kolejne książki, na pewno przeczytam. I jeśli zrobi to dobrze, na pewno pochwalę. W tym przypadku nie ma za co.
11-09-2012 16:14
karp
   
Ocena:
0
@ daft_count
1 - Sorki, ale gonisz w piętkę. Galeony były lepsze bo rozwleczone - no tak, jak sie porównuje dutomową, obszerną powiesć do zbioru opowiadań, to faktycznie w powieści da sięlepiej zarysować sylwetki bohaterów. Ponownie rzucasz skrótami: "Bohun, który w ogóle nie nużył", żałośnie słaba "Czarna bandera". Skróty i ogólniki - a ja dalej pytam dlaczego? Gdybyś rzucił takąopinią na forum, albo na swoim blogu - pal sześć. Ale to jest recenzja, ktora wisi na stronie serwisu fantastycznego i stąd dopytuję jej autora. Odpowiedzi zaś nie ma.

2 - Nie wiem czego oczekujesz po książkach przygodowych, ja akcji. Ale czego bys nie oczekiwał, recenzja ma dotyczyć produktu, czyli ksiazki, a nie Twoich życzeń.

PS - o starzeniu się pogadamy jak będziesz w moim wieku :)
11-09-2012 17:04
daft_count
   
Ocena:
0
1 - Przepraszam, ale przy pracy po 12 godzin na dobę nie mam już czasu ani sił siedzieć przy kompie. Stąd zwłoki w moich odpowiedziach. No i nie uważam za słuszne się rozwlekać w komentarzach. Ale wyjaśniam.
Proponuję zatem tak - dajmy już spokój innym książkom i skupmy się na "Zborowskim". Wszystkie patenty fabularne już u tego autora były - i skłócony bohater i zależność od magnatów i inne rzeczy. To raz. Wspomniana przez Ciebie historia braci sprzedającej siostrę kolejnym mężom jest, o ile dobrze pamiętam z końcowych przypisów autora, zaczerpnięta z prawdziwej historii, opisanej bodajże u Kitowicza, choć ręki sobie nie dam uciąć, a książki na własność nie mam by sprawdzić.
To dla mnie wystarczy, by stwierdzić, że dostajemy odgrzewanego kotleta a nie danie godne szefa kuchni, który dowiódł, że potrafi.
2. Akcja oczywiście jest. Jak jednak zauważyłem w punkcie pierwszym, nie jest ani oryginalna ani szczególnie frapująca. Co to za przygoda, jeśli wiadomo co się czai za rogiem i jak się wszystko skończy? Nie wiem jak Ty czy inni, ale dla mnie nie było tu żadnych niespodzianek, a zwroty akcji wydawały mi się zwyczajnie "dęte", jakby pisane na siłę.
W ogóle to wrażenie, że książka powstała właśnie nieco na siłę, by wypełnić zobowiązanie wobec wydawcy na przykład, jakoś nie chciało mnie opuścić. Znów nie twierdzę, że mam 100% racji, ale też ośmielam się bronić mojego zdania.
I jeszcze jedno. Tak, wiem, że to portal a nie mój własny blog, ale piszę recenzje w taki sposób a nie inny. Być może rzeczywiście za bardzo subiektywnie czasem, ale obiektywizm - moim zdaniem - nie istnieje, można tylko do niego pretendować. Zamiast jednak to robić, wolę pisać tak, jak uważam to za słuszne. Można się nie zgadzać, jak Ty i to jest ok. Przynajmniej jest ciekawie.

PS. To nie wiek biologiczny decyduje o starości, czyż nie?;)
12-09-2012 18:58
karp
   
Ocena:
+1
Obiektywna recenzja to wymysł, nawet samo streszeczenie jest subiektywne, a co dopiero recka, która wszak ma oceniać. kawał polega na tym, żeby oceniać przedmiot recenzji, a nie wszystkie inne książki autora, albo jego samego, albo to co naszym zdaniem powinno być, a co nie. Szanuję zdanie innych, choć łatwiej je zrozumieć gdy jest umotywowane.

Twórcze wykorzystanie autentycznej historii to niemała sztuka. Dla Ciebie to odgrzewany kotlet - dla mnie pyszne danie zrobione wg znanego wcześniej przepisu. I chyba tutaj zawiera się różnica między naszym odbiorem tej książki: Ty chiałeś spróbować nowej potrawy, a ja zamówilem dobrze sobie znaną - i taką od szefa kuchni dostałem.

Dzięki za sympatyczną wymianę zdań.

PS.
PS. To nie wiek biologiczny decyduje o starości, czyż nie?;)
Cholera, decyduje. Niestety :)
13-09-2012 10:47
daft_count
   
Ocena:
+1
Nie oceniam nigdy osoby autora. Inne książki zaś czasem przywołuję, bo jednak patrzenie na całokształt i na to, jak dana książka ma się do reszty niekiedy jest niezbędne.
Zgoda, że pisanie jest jak gotowanie i w obrębie gatunku poszukuje się znanych i lubianych rzeczy. Jednak nawet jajecznicę można robić na tysiące sposobów i tego też wymagam od twórców.
Cieszę się, że zrozumieliśmy się nawzajem.
Również dzięki za rozmowę.
13-09-2012 16:08

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.