Zbliżamy się do końca

Autor:

Zaczyna brakować mi tematów. Mówiłem już o Dominium i Valdorze, opisałem kilka spośród państw, omawiałem mechanikę, magię, ostatnio skupiłem się na regułach związanych z Bohaterami Niezależnymi. Kolejne tematy, o których myślę to raczej smaczki, czasem zaś rzeczy, których niesposób pokazać, jeśli oderwać je od całości gry i pokazać tylko je same.

Myślę sobie, że warto napisać, iż w Monastyrze nie ma czarodziejów, lecz zaraz przypominam sobie, iż o tym już mówiłem. Tu gra się osobami parającymi się magią; antykwariuszem, dyplomatą, egzorcystą. Nie ma magów, jakich znamy z klasycznych utworów fantasy.

Potem przypominam sobie o walce, lecz i o niej przecież wspominałem. O tym, iż szermierka będzie przypominała szermierkę, a nie konkurs rzucania kośćmi, o tym, iż w Monastyrze zastosowanie mają prawidła fechtunku... Pisałem o tym? Nie jestem pewien... A nawet jeśli jeszcze nie pisałem, czy kto uwierzy, iż faktycznie reguły pokazują choć rąbek sztuki jaką jest starcie dwóch szermierzy? Ja sam bym nie uwierzył. Każdy autor systemu RPG zapewnia o tym solennie, i za każdym razem przychodzi nam później psioczyć nań i odkładać jego reguły z niesmakiem. Dlaczego Trzewiczek i spółka mieliby być lepsi od tych wszystkich autorów gier? Nie uwierzycie mi, póki sami nie zagracie, czyż nie, póki nie zadeklarujecie, iż czynicie wypad. Póki MG nie zmusi was, byście natychmiast przeszli do obrony, a wnet i cofnęli się pod naporem kolejnych pchnięć, które następować będą po sobie coraz szybciej i szybciej. W końcu więc przyjdzie moment byście zbili ostrze przeciwnika i skorzystali ze sztuczek zapisanych na karcie, pchnęli raz, lecz przecież fałszywie, dla pozoru tylko, pchnęli i drugi, lecz tylko po to, by przygotować pchnięcie trzecie, które niechybnie już dojdzie celu. Wtedy zaś postawicie zasłonę, na spodziwane pchnięcie bo przecież celowo pozostawiliście przeciwnikowi zbyt dużo miejsca i czasu. A gdy on skoczy naprzód, dosięgnie go odpowiedź, czwarte wasze pchnięcie. Dla niego pchnięcie ostateczne.
Czy to może być fragment sesji Monastyru? Tak.

Nie wymagam byście wierzyli. Rzecz wyjaśni się już naprawdę niebawem, bo wreszcie, po więcej niż dwóch latach pracy wszystko zbliża się do finału.

Skoro nie o walce, więc o czym pisać? O tym, iż każda krytyczna rana, jaką przyjdzie otrzymać bohaterowi może zmniejszyć na zawsze jeden z jego współczynników? W Monastyrze rany nie parują, rany – jeśli naprawdę poważne – ciągną się za nami do końca. Nie przyjdzie wam już z zazdrością patrzeć na bohaterów filmów i powieści, którzy z grymasem bólu łapią się za ramię wspominając dawną ranę, która po latach wciąż daje się we znaki, podczas gdy wasze po tygodniu zniknęły! Rany krytyczne w Monastyrze są ranami, których żadnemu graczowi nigdy nie przyjdzie lekceważyć. Raz otrzymana, może przy braku szczęścia zostać z graczem już na zawsze.

Po prawej stronie biurka piętrzą się pokreślone wydruki fragmentów podręcznika, już po kolejnej redakcji. Po lewej sterta podręczników RPG, z których od kilku miesięcy wyciągaliśmy – nie ma co ukrywać – wszystko co najlepsze w branży, a także wszystko co najgorsze. Tego ostatniego pilnowaliśmy, by nieopatrznie nie popełnić. Na forum Portalu ktoś dziwił się, jak w podręczniku upchniemy dokładny opis świata. Cóż znaczy dokładny? Dajcie mi 1000 stron, opiszę w nich Polskę, i będzie to rzecz zrobiona diablo po łebkach. Nie sposób opisać świata. Lecz co mogę wam obiecać, będzie to opis tak pełny i tak bogaty, jak tylko to możliwe.

Moi drodzy, przez ostatnie miesiące przedstawiłem Wam Monastyr tak dobrze jak tylko potrafiłem. O żadnej chyba innej grze na świecie nie powiedziano tyle słów, nim została wydana. Jeśli macie jakieś pytania – piszcie na forum, odpowiem na nie. Z mojej strony to już koniec opowiadania o Monastyrze. Wierzę że wyrobiliście sobie o tej grze opinię. Przekonałem was do niej lub nie. Jeśli polubiliście tą grę – kolejne Pamiętniki nic nie zmienią, może tylko zdradzą niepotrzebnie kilka jeszcze niespodzianek, które kryje podręcznik. Jeśli zaś nie udało mi się przekonać was pisząc te - niemal - 30 artykułów, to dwa, czy trzy kolejne nic już nie zmienią.
Prezentację Monastyru uważam niniejszym za zakończoną. Dziękuję za dwa lata spotkań. Od przyszłego tygodnia odpowiadam na Wawsze pytania.
Ah! Od przyszłego tygodnia piszę też artykuły do Monastyru. Nie o Monastyrze, lecz już do Monastyru. Będą tu opowiadania, przygody, artykuły o prowadzeniu.
Ha! Nie myśleliście chyba, że przestanę pisać Pamiętniki?! Musicie wiedzieć, że strasznie to lubię