» Recenzje » Zawiść

Zawiść

Zawiść
Zawiść to młodzieżowa powieść fantasy autorstwa Johnna Gwynne'a. Czy jest w niej coś, co sprawia, że warto przebrnąć przez to grube tomiszcze? Czy jest po co zagłębić się w ten lekko chaotyczny świat, gdzie dobro walczy ze złem? Przeczytałam, zobaczyłam i… nadal nie jestem pewna.

Corban to chłopak, który marzy o tym, by zostać wojownikiem. Ma swoje  młodzieńcze problemy, wzloty i upadki. W międzyczasie władcy Ziem Wygnanych szykują się na wielką wojnę, podczas której, jak głosi przepowiednia, dojdzie do ostatecznego starcia pomiędzy dobrem a złem. Elyon – stworzyciel i Asroth – niszczyciel postawią naprzeciwko siebie dwóch wybrańców, nazywanych Jasną Gwiazdą i Czarnym Słońcem. Ale co wspólnego z tym ma prosty syn kowala? Oczywiście, jak to w takich powieściach bywa – wszystko. W międzyczasie gdzieś w tle przewija się historia olbrzymów i siedmiu artefaktów, ale one właściwie nic nie znaczą. Przynajmniej na razie.

Zawiść to nieskomplikowana powieść. Po pierwszych trzystu stronach akcja zaczyna się rozkręcać i zamiast dziecięcych kłótni i wypraw do lasu zaczynamy dostawać mordobicia i przepowiednie. Wtedy zaczyna robić się nieco ciekawej, choć nadal jest po prostu mdło. A najbardziej nijacy są bohaterowie. Corban to chłopiec, którego dorastanie mamy obserwować podczas lektury. Szkoda tylko, że przejawia się jedynie w opisach narratora i wypowiedziach innych bohaterów, nie widać go za to w ogóle w zachowaniu protagonisty. Jest on cały czas jedynie "tym dobrym". Rzadko się buntuje, a jeżeli już, to po to, by zrobić coś dla innych. Ciekawym wątkiem jest jego przyjaźń z pewnym wilkiem, którego ocalił podczas polowania. Przepraszam, nie wilkiem a wilkunem, takim śnieżnobiałym. Historia jakby znajoma, prawda?

Drugim głównym bohaterem jest Nathair. Młody książę przedstawiany jest jako Jasna Gwiazda – jednak nie trzeba być ani zbyt wnikliwym, ani zbyt bystrym czytelnikiem, żeby dostrzec jego zepsuty charakter i to, że zapewne nie on jest awatarem Elyona. Obserwujemy także losy dziewczęcia, siostry Corbana, bo cóż to za heroic fantasy bez nadobnej i cnotliwej niewiasty, która w krytycznym momencie wykaże się niezwykłą wprost umiejętnością władania bronią? Są też bardziej intrygujące postacie, owszem. Na przykład Alcyon – olbrzym o niejasnych pobudkach, który ma zapewne być jedną z głównych tajemnic serii. Niestety, co ciekawsi bohaterowie odsuwani są na dalszy plan. Zapewne po to, by stać się użytecznymi w dalszych częściach historii. Z taką nadzieją przebrnęłam przez cały pierwszy tom, bo chociaż śledziłam losy głównych bohaterów, to jedynie ci poboczni wzbudzili we mnie wystarczająco ciekawości, bym zastanawiała się, co z nimi dalej będzie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Duże nadzieje wiązałam z mitologią świata przedstawionego – w końcu artefakty, olbrzymy, wybrańcy, spore pole do popisu. Tymczasem przedstawiona jest ona tylko pobieżnie, a nieliczne znane szczegóły do bólu przypominają te z mitologii judeochrześcijańskiej. Anioły – demony, Stworzyciel – Niszczyciel, dobro – zło. I bóg gotów powrócić do ludzi, którym wydaje się, że już dawno ich opuścił. Tajemnicze artefakty to z kolei nic więcej jak magiczne zabawki, za którymi bohaterowie uganiać się będą wesoło aż do końca serii.

Książkę czyta się mozolnie, nie tylko ze względu na nieciekawych bohaterów i wtórny świat przedstawiony. Dodatkowo utrudnia to język, którym została napisana – chwilami archaizowany, a chwilami współczesny do bólu. Kolejnym problemem jest sposób prowadzenia narracji – Gwynne korzysta ze znanego i lubianego przez wielu autorów systemu przedstawiania każdego rozdziału z perspektywy innej osoby. Widać jednak jego brak wprawy – historia, zamiast przeplatać się mimochodem, chwilami rwie się, co wprowadza nieprzyjemne zamieszanie.

Czytając Zawiść doświadczyłam deja vu. Cały czas miałam przed oczami dziesiątki przeczytanych wcześniej książek. Wszystko, co było w nich najbardziej sztampowe i powtarzalne znalazło się na tych pięciuset stronach. Wojny, artefakty, walka dobra ze złem, a pośrodku mały chłopiec, który ma się stać mężczyzną. Do kompletu brakuje jeszcze chyba tylko długiej podróży, która ma ukształtować jego charakter.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Muszę jednak przyznać, że książka poruszyła we mnie pewną czułą strunę – przypomniała czasy odkrywania moich pierwszych powieści fantasy, w których młodzi chłopcy walczyli ze złem, by stać się mężczyznami. Jako lektura dla czytelnika, który dopiero rozpoczyna podróż w świat fantastyki i liczy na wielkie przygody spod znaku magii i miecza Zawiść jest całkiem ciekawą propozycją. Nie polecam jej jednak osobom, które liczą na zawiłe intrygi, solidnie zbudowany świat i nagłe zwroty akcji. Mogą zwyczajnie się zawieść.

Czy żałuję lektury? Nie, raczej nie. Czy sięgnę po drugi tom? Cóż… już go przeczytałam. Choć nie ukrywam – jedynie po to, by zrecenzować go dla Was. Czy jest lepiej? Przekonacie się w kolejnej recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
4.0
Ocena recenzenta
5.83
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Zawiść
Cykl: Wierni i upadli
Tom: 1
Autor: John Gwynne
Wydawca: Mag
Data wydania: 19 września 2018
Liczba stron: 720
Oprawa: twarda
ISBN-13: 9788366065147
Cena: 49 zł



Czytaj również

Luna: Wschód
Satysfakcjonujący finał księżycowej historii
- recenzja
MAG
MAG
Czas ruszyć na wojnę!

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.