Zaraza Fate Core
W działach: Fate | Odsłony: 1412Zaraza dopadła i mnie. Fate Core, rzekoma mekka erpegowców marzących o prostym, intuicyjnym oraz elastycznym systemie bez masy tabelek, modyfikatorów i szczegółowych zasad wylądował i z miejsca wskoczył na pierwsze miejsce listy „Chcę to poprowadzić!”. Nie jest taki prosty, jak mogło by się wydawać, reguł też jest więcej, niż sądziłem, ale ogólne wrażenie i tak jest fantastyczne. Sprowadzenie całej mechaniki do kilku elementarnych bloczków, przypisanie absolutnie wszystkim sytuacjom, jakie mogą mieć miejsce do małej, skończonej liczby mechanicznych efektów i elastyczność w tworzeniu postaci (ale jednocześnie z pozostawieniem ścisłej listy umiejętności) to coś niesamowitego. Po lekturze podręcznika i wpisach na blogach domyślam się, że FC będzie nierzadko rodzić problemy (zwłaszcza kiedy będzie trzeba coś zinterpretować), ale to i tak niewielka cena.
Nie lubię spekulować, jak jakiś system sprawdza się w praktyce zanim faktycznie spróbuję go poprowadzić, ale w przypadku Fate Core pewne wątpliwości się pojawiają – zwłaszcza odnośnie roli graczy w całym przedstawieniu. Wydaje mi się, ze dla starych pryków zasiedziałych przy mainstreamie ciężko będzie się przestawić na wymagający aktywności FC. Wymyślanie aspektów, kombinowanie z ekonomią Punktów Losu, gotowość do pakowania postaci w kłopoty? Trzeba będzie zburzyć kilka murów, rozruszać grupę zanim wszyscy się odnajdziemy w tej mechanice. Najbardziej obawiam się o compelowanie – żeby nie przesadzić ani o tym nie zapomnieć. Ale nic to, wyjdzie w praktyce.
W zasadzie problem z Fate Core mam tylko jeden – brak gotowego świata, rozpisanego od A do Z, z mechaniką doszlifowaną idealnie pod setting (tak, wiem, FC raczej nie wymaga dopasowywania do konkretnego świata, ale w niektórych przypadkach trzeba np. podmienić listę umiejętności). Konwersje nie są do końca tym, co chcę (zwłaszcza, że jakoś często trafiam na takie skrótowe, pisane wyraźnie dla weteranów Fate’a). W efekcie wyląduję pewnie w zwichrowanym świecie Atomic Robo, którego okładka zdobi ten wpis. Nie jest to do końca moja konwencja, ale PDF wygląda bardzo zachęcająco.