» Recenzje » Zapowiedź

Zapowiedź


wersja do druku
Redakcja: Marigold

Zapowiedź
Na temat Zapowiedzi usłyszałam wiele opinii negatywnych. Natomiast ci, którym film się podobał, zgodnie twierdzili, że zakończenie nie nadaje się do niczego. Trudno więc było nie poddać się nastawieniu, że będzie gorzej niż bardzo źle.

Opis fabuły zapowiada obrazek bez fajerwerków, aczkolwiek całkiem ciekawy – dzieci przelewają na kartki papieru to, jak wyobrażają sobie przyszłość. Rysunki mają zostać umieszczone w kapsule czasu, która ma być ponownie otwarta, gdy minie pół wieku. Jedna praca różni się znacznie od pozostałych – nie ma na niej żadnego z wariantów rakiety kosmicznej, pokryta jest zaś szeregiem cyfr. Mija pięćdziesiąt lat. Kapsuła zostaje odkopana. Dziwna kartka trafia w ręce syna głównego bohatera (naukowca, Johna Koestlera) – wychowywanego tylko przez ojca dzieciaka, który woli oglądać Discovery, niż spędzać czas ze staruszkiem.

Zapowiedź ma mnóstwo błędów i to, niestety, na poziomie scenariusza. Nie chodzi o komplet absurdów, bo od tego typu filmów nie oczekuje się logiki a rozrywki. Ma się jednak wrażenie, że scenarzyści lubią wszelkie możliwe gatunki filmowe – od dramatów rodzinnych poprzez filmy katastroficzne, po science fiction – tak bardzo, że nie mogli się zdecydować, który z nich ma dominować. Tak więc wzięto typowe elementy dla każdego z nich i na tej, dość chwiejnej, podstawie ukształtowano obraz. Na szczęście główną rolę zagrał Nicolas Cage, a dla niego naturalne jest rzucenie sztućcem do grilla i wyruszenie na ratunek światu. Nie ma też trudności w przemianie z naukowca, który tłumaczy synowi po śmierci jego matki (ku pokrzepieniu dziecięcego serca), że nieba może wcale nie być, w proroka, który odwoła się do kazania, w rozmowie z ojcem, kaznodzieją. Cage wydaje się wręcz być usprawiedliwieniem dla piętrzących się niedorzeczności. Dawno minęły czasy, gdy - z dystansem do swej kreacji - śpiewał kawałek Presleya czy też budził głęboką empatię, wypijając kolejną butelkę alkoholu. Obecnie wydaje się, że ważny jest jedynie jego psi wyraz twarzy, sprawdzający się za każdym razem. Pasuje do smutnego ojca, uwielbianego przez studentów wykładowcy, w końcu zwykłego faceta, który odwali robotę za stróżów prawa.

Moją ulubioną sceną jest ta, w której naukowiec odkrywa znaczenie cyfr. Przed chwilą właśnie wylał alkohol ponad brzeg szklanki (szklankę wciąż ma ze sobą, co będzie istotne w momencie zrozumienia wszystkiego), ale gdy bierze kartkę do ręki, szybko wydobywa z tego, co na niej napisano, istotne informacje (wypuszczając szklankę z dłoni, aby kamera mogła ukazać jak rozbija się na małe kawałeczki, podkreślając tym samym ważność odkrycia).

To nie jest dobry film, ale nie jest aż tak źle, jak zapowiadano. Jeżeli ktoś ceni swój czas na tyle, że potrafi każdą minutę zapełnić czymś pożytecznym – nie sięgnie po niego, więc nie ma sensu, abym odradzała seans. Dla tych, którzy chcą beztrosko odpocząć obraz może okazać się całkiem przydatny. Owszem, nie postawiono wyłącznie na rozrywkę. Ba, śmiem twierdzić, że film ma dość duże aspiracje a nawet, w zamierzeniu, nafaszerowany jest dramatyzmem. Tak więc mamy płonących ludzi, płonące zwierzęta, a w końcu płonącą planetę. Mamy odwołania religijne oraz podpowiedź, że tak ataki terrorystyczne, jak i nieszczęśliwe wypadki są niczym wobec katastrofy, na którą człowiek nie może mieć żadnego wpływu. To wszystko jednak nie robi wrażenia. Wizualnie jest jak najlepiej i najbardziej przerażające w tym wszystkim jest to, że drastyczny widok może wywołać jedynie reakcję w postaci stwierdzenia: "ładnie zrobione". Film nie pozwala zaangażować się emocjonalnie. Nie ma w nim jakiegokolwiek napięcia. Nie sposób go oczekiwać już w momencie, gdy jasne staje się znaczenie cyfr.

Na Zapowiedź można narzekać i będzie to ze wszech miar uzasadnione. Można nawet czepiać się makabry ukazanej katastrofy lotniczej, bowiem nie służy ona zupełnie niczemu. Ot, epatowanie przemocą, jako kolejny element układanki, nie pasujący zupełnie do pozostałych. Można krzywić się na konstrukcję postaci Johna Koestlera, czy na ogólny brak logiki. A jednak da się obejrzeć film bezboleśnie. Nie cenię reżysera - Aleksa Proyasa, gdyż zazwyczaj nie potrafi ogarnąć całości produkcji. Owszem, zafascynowało mnie jego Mroczne miasto, ale większa w tym zasługa zdjęć Dariusza Wolskiego i samego pomysłu, aniżeli kunsztu reżyserskiego (podobnie rzecz ma się z Krukiem). W Zapowiedzi to, co zwraca uwagę, ogranicza się również do wizualnych aspektów. I chyba najlepiej na tym się skoncentrować. Bez szukania w tym wszystkim logiki czy chociażby szczątek wizjonerstwa.

Na koniec przydałoby się kilka słów o wydaniu DVD. Otóż jest jedna ciekawostka, warta uwagi – reklamy. Owszem, reklamy są od dawna zjawiskiem naturalnym, nawet w naprawdę dobrych wydaniach (do których to nie należy), ale nie mogłam sobie przypomnieć, żeby nawet w gazetowych DVD umieszczano je po opcji "start filmu".

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
4.82
Ocena użytkowników
Średnia z 19 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1

Dodaj do swojej listy:
chcę obejrzeć
kolekcja
Tytuł: Knowing
Reżyseria: Alex Proyas
Scenariusz: Ryne Douglas Pearson, Juliet Snowden, Stiles White, Stuart Hazeldine
Muzyka: Marco Beltrami
Zdjęcia: Simon Duggan
Obsada: Nicolas Cage, Rose Byrne
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 2009
Data premiery: 27 marca 2009
Czas projekcji: 115 min.



Czytaj również

Kick-Ass 2
Kopać tyłki jeszcze bardziej. Tyle wygrać!
- recenzja
Bóg zemsty
Ach, ten Nicolas...
- recenzja
Polowanie na czarownice [DVD]
Na stos!
- recenzja
Polowanie na czarownice
Bring me the comfy chair!
- recenzja
Astro Boy
Bohater z odzysku
- recenzja

Komentarze


Nadiv
   
Ocena:
0
Jedyne, co jest przyzwoite w tym filmie, to muzyka ;)
09-12-2009 00:40
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Zdumiewająco hojne oceny
Ocena:
0
zgarnia ten film :)
09-12-2009 11:14
Ivrin
   
Ocena:
0
ee tam, hojne;). Ja wychodzę z założenia, że taka piątka to film, który się obejrzy i następnego dnia zapomni. Aby ocena była niższa, musi jednak coś "więcej" wnieść od siebie, co wywoła np. irytację. "Zapowiedź" spłynęła po mnie zupełnie.
09-12-2009 13:14
~gad

Użytkownik niezarejestrowany
    wg mnie
Ocena:
0
bardzo fajny film. totalny mix fantastyczny. muzyka doskonale uzupełnia obraz, i warta jest kupienia osobno na OST(beltrami sie rozkręcił od czasu już fajnego score'a do pierwszego Hellboya). Finał filmu jednak mocno rozczarowuje, ale nie zapada aż tak źle w pamięci jak np scena w nocy na poddaszu(obcy w pokoju), czy też tajemnicze fasolki mocy;) (czyli czarne kamyki). można psioczyć. ale pokażcie mi paluchem równie odprężający i cieszący oko obraz s-f w tym roku. ..moze Terminator z Bale'm....?

"To nie jest dobry film, ale nie jest aż tak źle, jak zapowiadano"- nie zgadzam się, ten film jest dobry. Nie jest po prostu bardzo dobry ani rewelacyjny.

recenzja w porządku, ale za dużo narzekania. Oprócz sceny odkrycia znaczenia cyfr, jest cała masa świetnych scen:sekwencje od stacji paliw do aż do wypadku, chatka-przyczepa w lesie, pojawianie sie woskowych ludków w czarnych płaszczach, wspomniana scena na poddaszu+pożar, akcja w metrze i w korku, itp.
09-12-2009 22:24
sirDuch
   
Ocena:
0
Nie zgadzam się z tak surową oceną. Pomijając fakt zaangażowania do głównej roli człowieka o niezmiennym wyrazie twarzy skrzywdzonego cocker spaniela, film oferuje nieco więcej niż - jak wynikałoby z oceny recenzenta - kompletnie przeciętny poziom.
Zakończenie się większości nie podobało? Kwestia gustu - ja uważam że było konsekwentnym zamknięciem filmu. Niby jakie miało być, żeby z nóg zwalało? Dla mnie było ok.
Zawiązanie intrygi scenariusza nie jest szczególnie mądre, ale film dość dobrze prowadzi zagadkę. Jeśli ktoś nie łyknął przed seansem spoilerów, to zrozumie o co chodzi w momencie kiedy twórcy filmu to przewidzieli.
Jest kilka momentów które trzymają w napięciu.
Parę mocnych scen katastrof- owszem, ich obecność w filmie była usprawiedliwiona. Obraz skręcony całkiem nieźle.
Kruk i Mroczne miasto mnie raziły sztuczną stylistyką (łorety, jacyż źli byli ci ŻLI! Do granic śmieszności), tutaj tego nie ma. Tamte filmy widziałem tylko raz w życiu i nie ciągnie mnie do ponownego seansu.
A Zapowiedź chętnie obejrzę za dwa-trzy lata powtórnie.

13-12-2009 20:51

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.