Pierwsze doniesienia o Uprising44 pojawiły się w czerwcu zeszłego roku. Produkcją zajęło się nieznane, co nie znaczy, że niedoświadczone, studio DMD Enterprise – część pracowników wcześniej pracowała m.in. przy Bulletstorm czy serii Call of Juarez. Tytuł według twórców ma stanowić mieszankę RTS-a z RPG, inspirowaną Men of War i Commandos. Gracz obejmie kontrolę nad czteroosobowym oddziałem Cichociemnych. Dowódcą zespołu jest Kuba, twardy, bezkompromisowy żołnierz, który szybko zakocha się w Annie. Anna jest sanitariuszką i będzie, przynajmniej na początku, przewodnikiem po brutalnej rzeczywistości sierpnia '44. Towarzyszyć im będzie Jan, zupełne przeciwieństwo surowego Kuby – dużo gada, głównie o sobie. Ostatnim członkiem komanda będzie Gołąb, pełniący funkcję snajpera.
W wywiadach twórcy podkreślają, że chcą położyć nacisk na tragizm sytuacji, stąd wszechobecne problemy z zaopatrzeniem i amunicją oraz ogólnie pesymistyczny wydźwięk gry. Niestety – fabuła brzmi bardzo hollywoodzko i jestem pełen obaw, czy te z pozoru rozwinięte i ciekawe postacie nie zostaną sprowadzone do papierowych, płaskich i stereotypowych schematów. A szkoda by było. Każde z nich ma oczywiście inne zadanie (jedynie uzbrojenie i styl walki Kuby mają w pełni zależeć od gracza) i największe wyzwanie stanowi dobór odpowiedniej taktyki do szybko zmieniającej się sytuacji. Wystawienie snajpera na bliski kontakt z oddziałami von dem Bacha na pewno nie skończy się dobrze, podobnie jak osadzenie łączniczki za CKM-em. Widać, że studio DMD garściami czerpie z Commandosa, co w tym przypadku traktuję jako ogromną zaletę.
Niestety największy plus gry, czyli osadzenie akcji w czasie powstańczego zrywu, nie zostanie w pełni wykorzystany. Jak tłumaczą sami twórcy, szalejąca wokół wojna ma być jedynie tłem dla losów oddziału Kuby. To trochę niezrozumiała decyzja. Historia Powstania jest pełna bohaterów (i antybohaterów), a umieszczenie postaci tak ważnych dla losów wojny jak na przykład rotmistrz Pilecki czy Tadeusz Bór-Komorowski zarówno dodałoby grze realizmu, jak i pozwoliłoby przekazać odbiorcom trochę wiedzy historycznej. Z drugiej strony, według zapowiedzi arena działań, czyli Warszawa, ma zostać dokładnie odwzorowana, a ulice czy nawet stojące na nich pomniki będą wierną kopią wojennej stolicy.
I tak sytuacja wyglądała do zeszłorocznych targów Gamescom. Tam miała miejsce prezentacja Uprising44. Była po prostu fatalna i totalnie zniechęciła zarówno wydawców, jak i graczy. Słaba grafika i jeszcze gorszy gameplay sprawiły, że chyba nikt już na tę produkcję nie czekał. Sytuacja zmieniła się całkiem niedawno, w grudniu. Firma Cenega ogłosiła, że wyda Uprising44. Zmieniono silnik graficzny i udostępniono kilka screenów. Fakt – wygląda to zdecydowanie lepiej.
Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia względem tej produkcji. Z jednej strony od dawna czekałem na grę w realiach Powstania, z drugiej jednak nie jestem pewien, czy czekałem akurat na Uprising44. Ewidentnie mamy do czynienia z grą budżetową i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że twórcy postanowili "podczepić się" pod nośny temat i liczą, że gra sprzeda się sama. Sytuację trochę ratuje wejście Cenegi, ale nie jestem pewien, czy przy recenzowaniu produktu nie będę musiał napisać, że "operacja się nie udała, a pacjent zmarł". Premiera na PC i Xboksa 360 w tym roku, najprawdopodobniej w okolicach sierpnia.