» Blog » Zapiski komputernego serwisanta!
03-09-2010 17:39

Zapiski komputernego serwisanta!

W działach: ZKS | Odsłony: 2

Zapiski komputernego serwisanta!
Pracuje sobie w sklepie komputerowym - jako sprzedawca, serwisant, pomoc duchowa i wsparcie szturmowe. Pracowałem już w wielu różnych miejscach, i mogę spokojnie stwierdzić, że bycie serwisantem komputerowym jest wesołe. Widzicie, kiedy pracujesz jako kasjer/sprzedawca w spożywczaku czy kosmetyku, to musisz się liczyć na wejście Wszechwładnego Klienta™, który wie absolutnie wszystko, który ma nieograniczoną moc w pomiataniu miernym pracownikiem - tak więc można się nasłuchać, że jest się "debilem, kretynem, miernotą" itd, itp. W sklepie komputerowym jest jednakowoż inaczej - bardzo rzadko trafia się klient w pełni znający temat, a nawet wtedy nie podchodzi on do nas z powyższą pozą, lecz raczej próbuje pokazać, ze on też wie, i że może prowadzić konwersację na poziomie "równy z równym". Znaczna większość przekracza próg w milczeniu i ze strachem - że palną głupotę, bo się nie znają, bo są laikami, bo dla nich komputer to takie pudeło z magią w środku.
 
Dlatego też robota jest w miarę bezstresowa. I zabawna! Oczywiście, jako profesjonalny (heh!) sprzedawca nie podśmiewam się z absolutnego braku wiedzy potencjalnego klienta. Z dwóch powodów - pierwsze (primo!), klient nasz pan. Tak tak, ta stara, śmierdząca kapitalistyczna zasada funkcjonuje również w branży komputerowej. Jak chcesz sprzedać, musisz być miły, sympatyczny i pomocny. Wiadomo. Druga sprawa, to świadomośc, że nie każdy musi się znać na wszystkim - co z tego, że klient przede mną nie odróżnia USB od DVI, skoro ja nie znam się na tym, co robi on. Może wiedzieć wszystko o obróce drewna, na przykład. A dla mnie drewno to... drewno xD Wiecie o co mi chodzi.
 
Mimo wszystko czasem jest ubaw - bo niektóre pytania i prośby klientów, głównie na serwisie, są po prostu ścinające z nóg ;) Oczywiście wszyscy znamy klasyki, bardziej miejskie legendy niż aktualne fakty, w postaci CD Roma jako podstawki pod kawkę czy umycia laptopa w zmywarce, ale tak jak mówię - to bajeczki. Prawdziwy serwis rzadko miewa tak ciężkie przypadki, ale i tak bywa wesoło.
 
1. Długo musi być!
Klient: "Dzień dobry, DVD poproszę!"
Serwis: "Dzińdybry, a jakaś preferowana... (miałem dopowiedzieć "firma", ale klient przerwał)
Klinet: "Bo widzicie, mam długi film do nagrania. Dajcie mi Długie DVD. Długie ma być rozumiecie"
Serwis: "O_O Oooo-keeeej."
 
2. Ciężki przypadek.
Klient: "Witam, DVD proszę!"
Serwis: "A proszę bardzo!"
Klient: "Tylko żeby 4,7 GB była!"
Serwis: "... Tak. Oczywiście."
Klient: "Bo mam duży film do nagrania, nie wiem czy się zmieści..."
Serwus: "A ile waży?" (w domyśle, ile MB/GB, prawda?)
Klient (w szoku): "Err, aaa, yyy. Nie wiem! Z kilogram? (niepewnie)"
Serwis: "^_^ Rotfl!"
 
3. Nóżki
Klient: "A wie pan, ile procesor ma nóżek!?"
Serwis: "Nie. Nie wiem"
Klient: "Ha! Jak pan tu pracuje, jak pan tego nie wie?"
Serwis: "Przykro mi. Jakoś sobie radzimy bez tej informacji."
Klient: "... A chce pan wiedzieć?"
Serwis: "(uśmiechnięte milczenie)"
Klient: "Ponad dzwieście! (dumny!)"
 
4. Drukarka z Hogwartu!
Klientka: "Panie! Kupiłam u was drukarkę I JUŻ NIE DZIAŁA!"
Serwis: "Spokojnie, co dokładnie nie działa"
Klientka (zła): "Normalnie nic nie działa. Klikam guziczek i nie działa w ogóle, nic nie świeci!"
Serwis: "Hm, to rzeczywiście problem..."
Klientka: "Postawiłam koło komputera i nic!"
Serwis (podejrzliwie): "A podłączyła go pani do prądu?"
Klientka (zdając sobie sprawę ze swojej lekkomyślności): "A... To trzeba? (chwytając się ostatniej deski ratunku)"
Serwis: "No bez prądu nie za bardzo będzie coś chodzić."
Klientka: "A to dziękuję bardzo! (wychodzi)"
 
I na koniec, perełka! Autentyczna historia rodem z FAKTu, przez którą śmialiśmy się z tydzień, jak nie dłużej.
 
5. Wodą chłodzon!
Klient (ewidentnie zły, wnosi kompa na sklep): "Komputer do naprawy."
Serwis: "A co mu jest?"
Klient (wybucha): "Debile z internetu go zabiły! Czytałem u nich, że chłodzenie wodą to najlepsza rzecz dla komputera, że się nie grzeje i w ogóle! A tu tylko mi komp rozwaliło!"
Serwis (szybki rzut okiem na obudowę, widać brak miejsca na chłodzenie wodne): "A jak pan go... chłodził?"
Klient: "Normalnie. Otworzyłem go z boku, i jak się nagrzał, wodą opryskałem!"
Serwis: "Grats! PWZNR!"

Komentarze


Bajer
   
Ocena:
0
Mój kumpel kiedyś miał klienta, który chciał, żeby mu Internet zgrać na dyskietkę. Wszystko jest możliwe :)
03-09-2010 22:22
Yrkoslaw
   
Ocena:
0
Internet zgrany na dyskietkę to kolejny serwisowy mit xD
04-09-2010 00:58
karp
   
Ocena:
0
Nóżki bardzo zgrabne ;)
04-09-2010 08:41

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.