» Biblioteka Jedynego » Księgi Zasad » Zalety z pochodzenia, część II

Zalety z pochodzenia, część II


wersja do druku

Czyli o tych, których pominięto w podręczniku

Redakcja: Joseppe

Druga część artykułu, który ma na celu odkrycia przed graczami pozostałych krain uniwersum Monastyru. Tym razem opisane zostały Terytoria centralne. Każdy kraj, dzięki zastosowanym tu zasadom, nadaje się jako ojczyzna Bohatera Gracza.

Arbat


Arbat, wspólnie z Metią uważane są za ostatnie cywilizowane ziemie na południe od Matry. Arbacka szlachta zapatrzona jest w "wielki świat", nosi przy pasie rapiery i chętnie uczy się technicznych, obyczajowych i kulturalnych nowinek, słowem: wszystkiego, co związane jest z potęgą Dominium. Charakteryzuje ich jednakże nie tylko ogromny pęd ku tej wiedzy, ale również łatwość w jej przyswajaniu.

Premia do Współczynników: +1 Zręczność, +1 Wytrwałość

Ciekawość świata

Gościłem w domostwie mojego gospodarza na Wzniesieniu Lamoth przez pół roku. Irrko Abarataz, władca tego dziwnego miasta, zbudowanego na szczycie słynnego wzniesienia tarasowego, był bardzo gościnnym, wręcz natrętnym człowiekiem. Długie wieczory przesiedzieliśmy przy "ar-brat" – płomieniu opowieści w jego domostwie, racząc się "oozo" – mocnym winem zmieszanym z kozim mlekiem - oraz rozlicznymi historiami. Wyjaśniałem mu nauki Proroka, niuanse zawiłych teologicznych rozpraw i zagmatwane prawa zawarte w Katedraliach. Opowiadałem o technicznych nowinkach z Nordii, o potędze Kordu i jego Cesarza, o wspaniałościach cynzayjskich pałaców w moim rodzinnym, niezrównanym Kindle. Irrko słuchał cierpliwie, a potem – ku mojemu zdumieniu – cytował moje wypowiedzi niemal słowo w słowo. Później przekonałem się, że ta zdolność szybkiego uczenia się, jest wrodzoną cechą całego jego rodu.
Wspomnienia z Ziem Południa pióra Angelusa Castallagii


Mieszkańcy Arbatu zafascynowani są wszelkimi nowościami ze świata. Rozwijając swoje umiejętności związane z inną kulturą płacą o 10% mniej PD.

Czysty, jak łza

Uwierz mi, wasza miłość. Naprawdę miałem pieniądze, lecz zostałem ograbiony w drodze do miasta. Zgłosiłem już to straży, jednak mimo szybkiego pościgu, nie udało im się schwytać złoczyńców i odzyskać mojego mienia. Pochodzę z Arbatu, to bardzo daleko stąd, a do Kordu przygnała mnie potrzeba ujrzenia na własne oczy jego wspaniałości, o których tak wiele opowiadał mi pewien podróżny goszczący w domu mego ojca. Zwę się Torrko Abarataz. Proszę cię panie kordyjczyku o wyrozumiałość i pomoc w potrzebie. Jedna noc za darmo i ciepły posiłek to wszystko, czego akurat potrzebuję.
Gerhard – właściciel zajazdu "Szary Pielgrzym" na ruchliwym szlaku do Grande westchnął cicho i spojrzał na szczerą, ogorzałą twarz włóczęgi. Znał się na ludziach. Szczególnie na wszelkiej maści szarlatanach, naciągaczach i oszukańczych żebrakach. Młodzieniec, który prosił go o darmowy nocleg nie wyglądał na żadnego z nich.
- Jedna noc i skromna kolacja. Nic więcej. – zawyrokował.
Arbatańczyk uśmiechnął się w podzięce.


Arbatańczyk jest, w oczach wielu, dość naiwny w okazywanej ufności do ludzi. Ma to jednak dodatkową zaletę. Wiedząc o tym, ludzie są bardziej skłonni ufać prostolinijnym Arbatańczykom. Otrzymują oni premię +1 do Wiarygodności oraz o 2 niższe PT do akcji związanych z oszukiwaniem innych (premia ta przepada w stosunku do osoby, do której Arbatańczyk już dopuścił się jakiegoś fałszywego czynu, który został odkryty lub przejrzany).

Balingen


Położone u ujścia rzeki Solemy do Morza Proroka Balingen jest ogromnym, liczącym się w świecie miastem handlowym. Na bagnistej ziemi finalizowane są transakcje rzędu setek tysięcy kordinów dziennie. Tam gdzie jest pieniądz, tam są też ludzie którzy wiedzą, jak go zdobyć. Niekoniecznie w sposób legalny i uczciwy. A Balingen, jak żadne inne miasto portowe w całym Dominium, znane jest z tego, że fortuny i majątki zdobyte na drodze nieprawości i oszukańczych transakcji są równe tym, które powstają w sposób zgodny z prawem. Pokaż mi jednak, panie, w Balingen chociaż jedną osobę, która nigdy nie złamała zasad a natychmiast zafunduję jej kościół i będę domagał się w Sarancie ogłoszenia jej świętym.

Premia do Współczynników: +1 Spryt, +1 Wiarygodność

Zmysł handlowy

To Artur Berenger, jeden z zamożniejszych ludzi w mieście. Widzisz, panie, jak się nosi. Strój zgodny z najnowszą modą z Cynazji, sprowadzany z Kindle na zamówienie. Peruka, trzewiki, wyszywany srebrem kaftan, pończochy. A widziałeś, panie, jego powóz! Ośmiokonny zaprzęg. Kareta robiona na zamówienie w Dominante. Jego dom to prawdziwy pałac. Możesz go obejrzeć. To tamta budowla na końcu Cypla Rozbitków. Ponoć to robota kamieniarzy z Nordii, ale w to akurat nie jestem w stanie uwierzyć. I co sądzisz, panie!?
Doryjski szlachcic siedzący w cieniu mansardy oderwał wzrok od otoczonej przez strażników lektyki niesionej wzdłuż ulicy i spojrzał na swego rozmówcę.
- Sadzę panie – odparł spokojnie – że temu człowiekowi brakuje gustu, mimo że nie brakuje złota.


Mówi się, że balingeńczycy mają handel we krwi i jak nikt inny potrafią robić udane interesy. Ty należysz do jednych z nich. Zaczynając grę podczas tworzenia postaci bohater otrzymuje: 4 wsie oraz 50 pierścieni.

Łotrzyk z waszmości, nie ma o czym mówić…

Ominięcie straży nie stanowiło trudności dla Ernesto de Casta. Przemknął, niczym duch, przez pogrążony w mroku ogród i znalazł się przy bocznej bramie dla służby, za którą czekali uzbrojeni sojusznicy. Ostrożnie chwycił za klamkę. Niestety, brama była zamknięta, a nie zaryglowana jak się spodziewali. Ernesto musiał działać szybko, jeśli ich plan miał się powieść. Pobłogosławił w duchu ojca, który nauczył go kilku sztuczek w młodości, kiedy zamieszkiwali w Balingen i szybko sięgnął po drut, który nosił przy pasie. Kilka wprawnych ruchów w zamku i drzwi stanęły otworem dla reszty spiskowców.

Pogrążone w przestępstwie Balingen, jak żaden inny kraj stwarza okazję do rozwinięcia umiejętności, które nie licują z godnością osoby szlachetnie urodzonej, niemniej jednak przydają się w zżartym przez chciwość i złoto kraju. Bohater posiada 10 punktów do zakupu dowolnych umiejętności dodatkowych związanych ze światem przestępczym lub ekonomią tj: otwieranie zamków, kradzieże kieszonkowe, podrabianie dokumentów, handlowanie, prawo, rachunki itp. Żadna z tych umiejętności nie może być jednak większa niż 3.

Brugia


Mówi się o mieszkańcach tej leśnej krainy, że są ludźmi walecznymi i odważnymi oraz znawcami broni palnej. Słyną z celności i kiedy mierzą z rusznicy zawsze zachowują zimną krew i nie fuszerują strzału. Matra szybko zwróciła uwagę na tą narodową pasję i teraz oddziały muszkieterów pochodzących z tej lesistej krainy uznawane są za najlepsze jednostki w strukturach armii Królowej Matki. Ponadto brugijczycy znani są ze swej dokładności, a jej umiłowanie jest wręcz przysłowiowe.

Premia do Współczynników: + 1 Opanowanie, + 1 Spostrzegawczość

Wyszkolony muszkieter

Prawdziwą przyjemność sprawiało kapitanowi Albertowi de Zafkain obserwowanie jak nowy ochotnik szybko radzi sobie z muszkietem. Wprawnie podsypał prochu, przybił, podsypał, znów przybił. Ruchy niemalże niedostrzegalne, precyzyjne – jak u weterana z Agarii. Niespotykane przy wieku ochotnika. Kiedy młodzian złożył się do strzału i kiedy przebrzmiało jego echo kapitan zawezwał go do siebie.
- Gdzie tak dobrze nauczyłeś się posługiwać muszkietem, chłopcze? – zapytał stojącego na baczność rekruta.
- Pochodzę z Brugii, panie oficerze. Każdą zimę z ojcem spędziliśmy na wilczych łowach.


Podobnie jak Bardańscy górale, tak i Brugijczycy potrafią bardzo szybko przeładowywać muszkiet i pistolet. Czas potrzebny na przeładowanie broni zmniejszany jest o połowę.

Sokole oko

Wilk był wielki i biały jak śnieg. Krwawe ślepia biegnącej bestii wpatrywały się w stojącego z uniesionym pistoletem Barta van Berge z dziką inteligencją. Deviria był tuż, tuż. Padł strzał. Brugijski szlachcic nie spieszył się, bowiem wiedział, że ma tylko jedną szansę by zabić przewodnika krwiożerczej sfory, nim ten rzuci mu się do gardła i wyrwie zeń życie ostrymi kłami. Kiedy opadał dym Bart van Berge opuścił wolno ciężki pistolet. Biały wilk leżał na śniegu. Martwy. Kula ugodziła bestię w sam środek czaszki. Czerwona posoka schlapała białą pierzynę śniegu. W oczach deviria gasł płomień życia. Bart van Berge sięgnął po róg z prochem i spokojnie zaczął przeładowywać broń.

Brugijczycy znani są w świecie ze swojej wręcz niespotykanej celności. Otrzymują zawsze o 2 mniejszy PT przy strzałach z muszkietów i pistoletów. PT nie może stać się dodatni, więc PT 1-2 traktujemy jak PT 0.

Czarnobór


Czarnobór to miejsce słynące z wielkich jak dęby ludzi, żyjących w wielkich, nieprzyjaznych ludziom lasach pełnych różnorodnych bestii. Najczęściej spotykaną formą społeczną jest tam plemię, a wspólną cechę plemion – umiłowanie do Cesarza Kordu. Niezrównani myśliwi tworzący lud Czarnoboru znają setki sposobów podchodzenia zwierzyny, zakładania pułapek i zastawiania wnyk, a las, który od stuleci jest ich domem, nie kryje przed nimi żadnych sekretów. Znają go tak, jak Skalmirczycy swoje góry, czy mieszkańcy odległego Kathardu – piaski swych pustyń.

Premia do Współczynników: +1 Budowa, +1 Wytrwałość

Zabójca bestii

Odcisk łap był wyjątkowo wyraźny na miękkim podłożu. Bestia piła wodę ze strumienia a następnie skierowała się w stronę osady Kagugh. Rosły Urgh go Gabhar napił się wody w tym samym miejscu co tropione zwierzę i odwrócił się w stronę młodszych myśliwych. Ich znaczone plemiennymi tatuażami twarze zdradzały niepokój. Urgh go Gabhar nie trzymał ich dłużej w niepewności.
- To szara małpa - ghrorok. Samiec samotnik. Jest głodny i ranny w prawą przednią łapę. Zmierza do Kagugh, gdzie pewnie przyczai się, aby zaatakować nocą. Musimy być tam przed nim. Kiedy dojdzie do walki, pamiętajcie, że ghorok kieruje się bardziej słuchem, niż węchem. Huruk i Bharakur będą robić dużo hałasu i skakać obok ghoroka. Ja i Thura zadamy ciosy. Bestia ma ranną łapę i dość miękką skórę pod pachą. Kilka pchnięć spowoduje upływ krwi. Wtedy atakujemy na gardło.


Czarnoborzanie są wyjątkowo uzdolnionymi ludźmi, jeżeli chodzi o tropienie i zabijanie deviria. Jeżeli wyjdzie im rzut na Spryt (modyfikowany o umiejętność dodatkową Wiedza o deviria) zadają takiej bestii ranę o poziom wyżej. Niekiedy MG może określić dodatkowe PT do test w zależności od tego, jak popularny jest dany gatunek deviria. Zaleta ta może słabiej działać poza terenami Czarnoboru – wtedy PT testu winien być wysoki.

Znajomość kniei

Młody Sarto de Lude sięgnął po rosnące na krzaku dorodne jagody. Miał już zjeść jedną z nich kiedy ciężka dłoń przewodnika opadła na jego ramię.
- Nie! – krótkie słowo wypowiedziane w języku ojczystym szlachcica zatrzymało jagodę w pół drogi do ust.
- Nie - powtórzył wielki Czarnoborzanin. – To złe! Trucizna!
Sarto spojrzał na trzymany owoc i odrzucił go z obrzydzeniem.
- Musimy iść! Będzie deszcz – zakomunikował przewodnik.
Sarto nie spierał się.
- Daleko jeszcze? – zapytał Czarnoborzanina.
- Nie – uśmiechnął się potężny człowiek – Osada Kagugh jest już niedaleko.


Przy rzutach związanych z testami łowiectwa (Sztuka przetrwania czy Ukrywanie) wykonywanych w puszczy czy lesie (i tylko w takich warunkach) Czarnoborzanin może wykorzystać do rzutu 4 kości zamiast 3 i wybrać najbardziej mu pasujące wyniki. Nie może jednak modyfikować wyniku na dzikiej kości.

Devon


Szeroki, zdawać by się mogło, bezkresny step Devonu ma już nowego władcę, a raczej władczynię – Królową Matkę Matry. Ale Matra okazała się być przychylna tradycjom jeździeckim koczowników z Devonu dając im możliwość walczenia w jej wojnach. Devońska lekka kawaleria stała się uznaną jednostką pod sztandarami Matry na licznych frontach.

Premia do Współczynników: +1 Zręczność, +1 Wytrwałość

Mistrz siodła

Porucznik Archibald de Currozzo zaniemówił. To co przed chwilą zobaczył wydawało się być prawie niemożliwe. Podoficer szkolący młodych matrańskich kawalerzystów przesadził najpierw wysoki parkan, potem, jakby bez trudu, przemknął pomiędzy manekinami do ćwiczeń wymachując szablą. Dojrzałe melony, imitujące wrogie czerepy pryskały miąższem jeden po drugim, trafiane precyzyjnymi ciosami jeźdźca. Następnie podoficer zawrócił, niemal spinając konia w miejscu i pogalopował w stronę nierównego szeregu rekrutów. Porucznik Archibald dawno już nie widział takiej precyzji.
Siedzący obok niego Vico Montoya zauważył jego zdumienie i uśmiechnął się pod nosem.
- Prawdziwy diabeł, poruczniku, nieprawdaż?
- Właśnie.
- To rotmistrz Vaksas – syn jakiegoś Devońskiego wodza.
- Więc wszystko jasne – Archibald de Currozzo pokiwał głową ze zrozumieniem.


Wszystkie rzuty wykonywane przez Devończyka w siodle lub dotyczące opieki nad końmi mają o 2 mniejszy PT. Dotyczy to nie tylko popisów woltyżerskich, ale również walki
z siodła i różnych manewrów na końskim grzbiecie.

Szarża

Rotmistrz Arkhan pędził coraz szybciej nisko pochylony w siodle, przytulony do końskiego karku. Wiatr świstał mu w uszach, krew tętniła w żyłach dzikim rytmem. Słyszał przerażone krzyki bandytów, którzy zauważyli szaloną szarżę Devończyka. Było między nimi jeszcze trzydzieści metrów, potem dystans ten zmniejszył się do dziesięciu. Arkhan wyprostował się w siodle i uniósł uzbrojoną w szablę rękę.
Pierwszy cios był precyzyjny i morderczy. Arkhan zadał kolejne trzy, równie skuteczne, nim przemknął pomiędzy zaszokowanymi bandytami.


Podczas ataku w szarży bohater otrzymuje bonus +4 do każdej Kości Ataku a przebicie jego broni wzrasta o 1 – pod warunkiem, że jest nią broń do walki z siodła.

Kelszat


Mieszkańcy tego małego kraju znani są z pobożnego i ascetycznego trybu życia. Wychowani w tradycji kościelnej są wzorem kariańskich cnót dla wielu innych obywateli Dominium. Oprócz pobożności cechuje ich wewnętrzny spokój i łagodne usposobienie i przez to stają się narodem, który wydaje na świat najskuteczniejszych misjonarzy. Ich dobroć i niewzruszona wiara szybciej zjednują sobie serca pogan niż miecze Agarii czy surowość Kary.

Premia do Współczynników: +1 Wiara, +1 Wiarygodność

Wiedza duchowa

Brat Darius spojrzał ze spokojem na zgromadzonych w komnacie dostojników Kościoła. Ludzie czekali w absolutnej ciszy na werdykt Kelszatczyka, ceniony był on bowiem za swoją dogłębną wiedzę i znajomość praw spisanych ręką Proroka.
- Sprawa nie jest prosta – powiedział w końcu Darius - Wydaje się, że zarówno ojciec Dominik jak i ojciec Igor od św. Vuko mają rację w swej interpretacji. Pozornie wers o którym dyskutujemy dotyczy zagadnień ludzkiej duszy, lecz można go również rozumieć jako rozprawę o płomieniu wiary. W swej niezmierzonej mądrości Jedyny dał nam ludziom nie tylko duszę, lecz i wolność dokonywania wyborów i sumienie. Zatem należy kierować się nie tylko słowami Proroka, ale również tymi wrodzonymi nam przymiotami, by rozpatrzyć słowa Katedraliów.


Podobnie jak wykształcony w sprawach teologii Kartińczyk, również mieszkaniec Kelszatu otrzymuje dodatkowe 10 punktów, które może wydać na umiejętności z grupy wykształcenie (teologia oraz historia) lub inne, pokrewne, po konsultacji z Mistrzem Gry.

Aura świętości

Wycie wiatru za drzwiami przerodziło się w inne zawodzenie. Wilczy skowyt. Coraz bliższy. Zdawał się dobiegać tuż zza drewnianych ścian kościółka, w którym skryli się mieszkańcy atakowanej przez deviria brugijskiej osady. Strwożeni wierni zgromadzili się w lękliwą gromadkę pośrodku kościoła.
- Módlmy się do Jedynego, by w swej łaskawości i dobroci pozwolił nam ocalić tej nocy dusze i życie – powiedział ze spokojem ojciec Vikarion – kelszatyjski misjonarz wysłany do tej osady w samym sercu nawiedzanych przez demoniczne wilki lasów Brugii.
Zaczął intonować pieśń czystym, niewzruszonym, nie znającym strachu głosem. Jego spokój udzielił się kilku wieśniakom. Ich drżące głosy dołączyły się do znanej wszystkim pieśni: "Jedyny da mi siłę". Wycie wilków zagłuszyła coraz głośniejsza pieśń wiernych Jedynemu karian. A kiedy ucichła po długiej chwili za drewnianymi ścianami znów słychać było tylko świst zimowej wichury. Wilcze wycie umilkło. Deviria umknęły przed wiarą swych niedoszłych ofiar.


Wychowani w Kelszacie mogą korzystać z mocy Modlitwy Mniejszej nawet jeżeli nie są duchownymi. Bohater o profesji związanej z Kościołem uzyskuje dodatkowo o 10% więcej punktów sukcesów podczas modlitwy.

Kyrene


Jeśli ktoś zapyta kogokolwiek w Dominium z czym kojarzy mu się Kyrene, ten niechybnie odpowie, że z demoniczną władczynią tego maleńkiego kraiku. Po prawdzie z niczym innym kojarzyć się nie może, bo i nic ciekawego tam nie znajdziesz. Mieszkanie jednak tak blisko deviriańskiej władczyni odcisnęło wyraźny ślad na szlachcie tego księstewka. Jej wpływ na krainę to również wpływ na mieszkańców, o czym jednak mało kto zdaje sobie sprawę.

Premia do Współczynników: +1 Opanowanie, +1 Spostrzegawczość

Wyczucie nienaturalnego

Las był cichy. Wyjątkowo cichy. Żaden dźwięk poza szumem drzew, nie zakłócał jego spokoju. Słońce prześwitywało przez plątaninę gałęzi nad leśnym duktem rzucając niespokojne cienie na drogę. Roberto Sillvaro zatrzymał konia i uważnie zlustrował dalszą drogę. Nie dostrzegł niczego podejrzanego i już chciał ruszać dalej, lecz pochodzący z Kyrene towarzysz podróży zajechał mu drogę.
- Wstrzymaj się, przyjacielu – powiedział poważnym głosem Antonio Rosattello – Przed nami, na tym leśnym szlaku, czyha coś nieludzkiego i straszliwego.
- Skąd te przypuszczenie, kawalerze?
- Cisza. Dziwna. Nie słychać nawet ptaka. Mniejsze deviria skryły się lękliwie w cieniu większego. Ty, mój drogi przyjacielu, rób jak uważasz, ale ja zawracam.


Obcując tak blisko Kyrene, która jest wszak stworem demonicznym, mieszkańcy krainy Kyrene stali się wyjątkowo bystrymi obserwatorami mocy deviria. Testując swoją Wiarę (opartą o wiedzę magiczną) potrafią wyczuć istotę będącą deviria, nim zdecyduje się ona objawić swoje zdolności. Dostrzegają bardzo subtelne zmiany w otoczeniu, budzą się w nich jakieś nieuzasadnione wątpliwości, obawy i złe przeczucia. Talent ten bywa pomocny w omijaniu pułapek nieludzi – jego dokładną interpretację pozostawiam MG. Do testu może zostać określone PT w zależności od mocy deviria.

Głos serca

Proszę wybaczyć, hrabio – kobieta w szmaragdowo-złocistej sukni i balowej masce zza której wyzierała para przepięknych, zielonych oczu, chyba najcudowniejszych jakie zawezwany szlachcic, Joachim de Raasala, widział w swoim dwudziestoletnim życiu, odciągnęła go od nudnej rozmowy z podstarzałym cynazyjczykiem – Robertem Carlasinnio.
- Słucham, pani? – urzeczony wzrokiem swojej tajemniczej rozmówczyni.
- Pragnę pana ostrzec, hrabio – poważny ton głosu nieznajomej dziwnie nie pasował do ciepła tlącego się w oczach.
- Przed czym, o pani. Przed głębią twych szmaragdowych oczu, w których zatonęło me serce? – Joachim de Rasala liczył, ze będzie to kolejny, może tym razem udany flirt na tym nudnawym przyjęciu.
- Nie, panie hrabio – spokój w głosie nieznajomej udzielał się i jemu.
- Więc przed czym?
- Przed pana rozmówcą. Nie wiem o czym była wasza dysputa, lecz zaklinam pana, panie hrabio, byś nie zgadzał się na żadne propozycje tego człowieka i nie przystawał na żadne jego oferty.
- A czemuż to?
- A temuż, panie hrabio, że w jego sercu gości tylko zawiść i nienawiść do pana.
Nim zdążył odpowiedzieć zielonooka nieznajoma odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wyjścia z sali. Joachim wiedział że musi iść za nią.


Mieszkańcy Kyrene potrafią, jak nikt inny rozpoznawać nastroje innych osób. Rozpoczynając grę Kyrenejczyk otrzymuje dodatkowe 10 punktów, które może rozdysponować zgodnie ze swoją wolą na takie umiejętności (i tylko takie) jak: blef, czytanie emocji lub flirt, sztuka miłosna itp. związane z rozpoznawaniem ludzkich emocji. Zdolność ta pozwala na łatwiejsze wykrywanie prawdziwych intencji rozmówcy, kłamstwa oraz skrywanych uczuć.

Liga


Liga to jedyna w Dominium republika oraz jedno z najzamożniejszych państw ludzkiego sojuszu. Liga postawiła na nowoczesność, ujarzmiła tereny, które zajmuje ucząc czerpać zeń zyski. Jej mieszkańcy są ludźmi praktycznymi i wyrachowanymi, którzy nie traktują poważnie mitów o rycerskich ideałach. Pogoń za zyskiem i pieniądzem są ich narodową dumą, a ligańska oszczędność, przeradzająca się niekiedy w czyste skąpstwo, jest często tematem niewybrednych żartów w innych częściach Dominium. Mówi się, ze powodem zmiany nazwiska ligańczyka może być znaleziona wizytówka – wszak szkoda, by się zmarnowała, nieprawdaż?

Premia do Współczynników: +1 Spryt, +1 Wiarygodność

Praktyczny umysł

- Widział pan kiedyś coś takiego, drogi Cysterianie?
- Nie, przyjacielu, tylko słyszałem. To zapewne słynny, nordyjski, czasomierz?
- Dokładnie tak, drogi Cysterianie. Spójrz na wykonanie cyferblatu. Zobacz na cudowne wykończenia w srebrze na tej kopercie.
- Mogę zobaczyć?
- Oczywiście, tylko bardzo proszę ostrożnie, drogi Cysterianie. To bardzo, bardzo drogie urządzenie. Ponoć – rozmówca ściszył głos do konspiracyjnego szeptu – ponoć działa dzięki magii.
- Wydaje mi się, że raczej dzięki mechanice - Cysterian przytknął zegarek do ucha. – Słyszę wyraźnie tykanie jakiś mechanizmów.
- A jeśli to oddech demona?
- Ależ, przyjacielu – obruszył się Cysterian. – Żyjemy w czasach dalekich od szaleństw pierwszych krucjat. Trudno uwierzyć w takie opowieści dla niegrzecznych dzieci.


Mieszkańcy Ligi to ludzie praktyczni i wyrachowani. Zawsze chętni do nauki rzeczy praktycznych otrzymują premię +2 do Wiedzy Ogólnej. Podnoszą także swoje umiejętności o 10% mniej PD niż to wynika z tabeli rozwoju.

Zmysł handlowy

Adam van Argan siedział wygodnie w swym obitym miękką, cielęcą skórą fotelu i przeglądał rozłożone przed nim raporty portowe. Popijając aromatyczną kawę z zamorskich krain spokojnie śledził wzrokiem zapisane drobnym maczkiem rzędy cyfr. Cena ołowiu i cyny, na które to metale coraz większe zapotrzebowanie zgłaszała Nordia. Raporty z embarga założonego na kompanię handlową Durka i Syn przez Cesarstwo. Ostatnie notowania cen żelaza i drewna w Librze. W umyśle Adama van Argana rysowały się już kolejne transakcje i szlaki tranzytowe towarów. Sięgnął po pióro i zaczął pisać rozkazy dla oczekujących na dyspozycje kapitanów jego okrętów handlowych.

Liganie, podobnie jak ich sąsiedzi z Balingen, mają handel we krwi i jak nikt inny potrafią robić udane interesy. Każdy z tą umiejętnością posiada "na starcie" 4 wsie oraz 50 pierścieni.

Metia

Mówi się, że mieszkańcy tej ponurej, chłodnej, żyjącej w cieniu Południowych Rubieży krainy są ludźmi zawziętymi, ale również cierpliwymi. Potrafią obserwować, wyciągać wnioski i uczyć się na błędach. Ci niscy i dość brzydcy mieszkańcy południa są znakomitymi jeźdźcami. Przenoszą się z miejsca na miejsce w poszukiwaniu pastwisk dla bydła, a ich żywiołem jest walka.
Premia do Współczynników: +1 Spryt, +1 Wytrwałość

Władca koni

Kilka dni w siodle dla tych koczowników to naprawdę niewiele. Potrafią jeść, spać i pić nie zsiadając z końskiego grzbietu. Słyszałem opowieści o tym, jak ich kobiety rodziły podczas wędrówki za stadami, chociaż przez rok mojej bytności wśród Metian niczego takiego nie udało mi się zaobserwować. Widziałem za to honorowe pojedynki toczone na koniach, wyścigi o względy kobiety, brawurowe popisy woltyżerki, a nawet taniec, w którym partnerzy dosiadają wierzchowców! Jest coś wręcz nienaturalnego w sposobie, w jakim ludzie z Metii traktują swoje konie, które wszak są deviria. Coś niepokojącego w więzi jaka tworzy się pomiędzy jeźdźcem a jego zwierzęciem. Coś wręcz... nienaturalnego. Możliwe, że to podmuchy z Południwych Rubieży tak wypaczają mój osąd, ale wydaje mi się, że w sercach tych niespokojnych, nie potrafiących siedzieć zbyt długo w jednym miejscu ludzi, nadal mocno zakorzenione są pogańskie rytuały, obrzędy i przesądy.
Wspomnienie znad Południowych Rubieży pióra Ingrid Aronowić.


Kultywując swój tradycyjny styl życia koczowników mieszkaniec Metii potrafi niezwykle dobrze jeździć konno i zna się na zwierzętach, jak nikt inny na świecie. Otrzymuje dodatkowe 10 punktów podczas tworzenia postaci, które musi wydać na rozwinięcie swoich umiejętności Jazda (Jeździectwo i Postępowanie ze zwierzętami) i tylko ich (ewentualnie jakiś podobnych zdolności dodatkowych).

Szkoła życia

Metia to pustka, wiatr i przedwczesny śnieg niesiony z Południowych Rubieży. Trudno tam o żywność dla ludzi i zwierząt, zatem mieszkańcy tej niegościnnej i pustej krainy raz za razem zmieniają swoje miejsce pobytu. Wędrują szukając żywności, polując i żyjąc. To proste i trudne życie, ale hartuje nie tylko ciało i duszę człowieka. Myślę, ze właśnie w ten sposób żyli moi dalecy przodkowie w Agarii – w czasach, kiedy nie znała ona jeszcze łaski niesionej przez światło karianizmu.
Wspomnienie znad Południowych Rubieży pióra Ingrid Aronowić.


Żyjąc w wyjątkowo trudnych warunkach mieszkańcy Meti nauczyli się obywać bez jedzenia, picia i żyć w trudzie i znoju dłużej, niż inny mieszkaniec Dominium. Otrzymują tylko połowę PT do rzutów związanych ze zmęczeniem, wyczerpaniem itp.

Minoria


Los okrutnie potraktował Minorię i jej mieszkańców pokazując, że nawet w sercu Dominium nie można być pewnym jutra. Atak mieszkańców podziemi zniszczył kraj niemal całkowicie w kilka chwil druzgocząc fałszywe poczucie bezpieczeństwa. W krwawej walce udało się zepchnąć piekielne stwory płytko pod ziemię, do jam, z których wypełzły na świat. Nadal jednak zwycięstwo nie jest pewne, a ran na duszy wielu tysięcy ludzi nigdy nie da się w pełni zaleczyć.

Premia do Współczynników: +1 Wytrwałość, +1 Opanowanie

Nic do stracenia

- Powiadam wam, kawalerowie, kiedyśmy go znaleźli leżał pośród dziesiątki jakiś ścierw piekielnych. Początkowo tośmy myśleli, iż i on ducha wyzionął. Jako że bez wątpienia był ów zmarły karianinem umyśliliśmy, że mu godny człowieka pochówek urządzimy. Kiedy jednak podnieśliśmy go z ziemi, obecny tutaj Josef zauważył, że nieszczęśnik dycha jeszcze. Tośmy go szybko na wóz i do miasteczka, aby go wielebny ojciec Starko obaczył. Mnich nasz złote ręce do leczenia ma. Poskładał człeka na powrót, do kupy, za przeproszeniem panów kawalerów. Teraz, gdy gorączka ustąpiła to ów ozdrowieniec, któremu widać Jedyny łaską sprzyja, na ławce przed kapliczką wysiaduje całymi dniami. Aż trudno wiarę dać, że żywy z tej przygody uszedł. Nigdy wcześniej nie widziałem, by ktoś tak strasznie poharatany na nogi tak szybko stanął. Ani nie wyobrażam sobie, kawalerowie, by tak ranionym tych nieludzkich napastników pokonać sam zdołał.
Słuchający tyrady kupca mężczyźni, wyglądających na oficerów, którzy z jakiś powodów zdjęli swe mundury, spojrzeli na niego spokojnie acz stanowczo.
- Nie dziw się, człowieku – powiedział jeden z nich szorstkim głosem. – Ten człowiek, coście mu życie na dukcie uratowali, to nikt inny, a sam Raul Cassavetes. On z Minorii. Śmierci szuka, ale znaleźć nie może. Opłakuje śmierć swych bliskich i krwawą pomstę deviria niesie. Szukaliśmy go. A dzięki waszej pomocy wiemy, ze żyw jest, co nam serca radością ogromną wypełnia.


Wielu rdzennych Minorczyków podczas wojny z deviria straciło cale rodziny, dobytek, mienie. Teraz są zawziętymi żołnierzami, mścicielami, walczącymi z deviria i nie mającymi nic do stracenia. Ich odwaga jest niemalże szaleństwem a strach został w grobach bliskich.
W trakcie walki z deviria Minorczyk otrzymuje tylko połowę ST wynikających z otrzymanych ran – napędza go zimna nienawiść. Ponadto może przerzucić jedną kość (poza dziką) przy każdym rzucie związanym z opieraniem się przeciwko mocy deviria i strachowi.

Tym, którzy odeszli

Muszkietowa palba przecięła nocną ciszę. Raul Cassavetes uniósł głowę, podobnie jak i inni siedzący przy ogniu ludzie, odruchowo kierując twarz w stronę hałasu. Nim przebrzmiało echo pierwszej salwy, do uszu ochotników strzegących bezpieczeństwa małego miasteczka Vallente dobiegł trzask pistoletów.
- Barykada przy Powroźniczej! – rzucił Raul podrywając się z miejsca i chwytając za muszkiet oparty o okopconą ścianę. – Za mną! Bestie ruszyły!
Nie oglądając się na towarzyszy broni rzucił się pędem w kierunku walki. Podkute, wojskowe buty, dudniły na kocich łbach, którymi brukowana była ulica, niegdyś piękna i ludna, lecz teraz pusta i strasząca ślepymi wyrwami w murach mijanych budynków.
Serce Raula Cassavetesa wypełniała dzika furia. Kiedy dobiegł do celu walki przeniosły się już na prowizoryczną barykadę ustawioną w poprzek ulicy. Raul zobaczył deviria gramolące się na stare meble i wywrócone wozy. Złożył się do strzału i nie trafił. Odrzucił zbędny muszkiet i dobył rapiera ruszając na barykadę. Wrzeszcząc jak szaleniec zadał śmiertelny cios pierwszej bestii. Czekała go długa noc, noc walki. Ale on śmiał się deviria w nieludzkie oblicza zadając kolejne ciosy. Za matkę, za ukochaną Constancję, za ich dwie śliczne córeczki: bliźniaczki Jolandę i Elvirę. Każda przywołana w pamięci twarz stawała Raulowi, niczym żywa, przed oczami duszy, kiedy pod jego opętańczą furią legły kolejne potwory.


Zemsta na deviria wypełniła serca wielu rdzennych, szlachetnie urodzonych Minorian. Walcząc z deviria potrafią wykrzesać z siebie pokłady wewnętrznej siły. Zadają zawsze
o 1 klasę ranę wyższą deviria niż to wynika z normalnych zasad. Ponadto otrzymują 1 kość więcej do walki z deviria. Zasady te stosuje się tylko do walki z deviria. Jest to dar dla tych, którzy odeszli. Po zakończeniu walki bohater musi wykonać rzut na Wytrwałość (ST zależny od długości starcia) i jeśli nie zda testu – osuwa się nieprzytomny na ziemię i otrzymuje 2PZ. Jeżeli na dzikiej kości podczas tego testu wypadnie 20 otrzymuje ponadto 4PZ.

Mirra


Mirrę owiewa mgła tajemnicy. Dosłownie i w przenośni. To wiecznie zamglone, lesiste królestwo, dopiero jest karianizowane. W snujących się pomiędzy omszałymi pniami prastarych drzew wiją się złe duchy. Różnorakie deviria niechętnie ustępują miejsca człowiekowi i nocną ciszę często przerywa przeraźliwy okrzyk porwanego w mgły wędrowca. Nikt z tych nieszczęśników nigdy nie powrócił. Jednak ludzie, którzy rzucili wyzwanie tej magicznej kniei mają w sobie niespotykaną elegancję i siłę, a także wiarę w to, że modlitwą i uporem, można w końcu pokonać tajemnicze mgły.

Premia do Współczynników: +1 Spostrzegawczość, +1 Wiara

Czuły słuch

Typowa dla tej pory roku mgła skryła Kindle przed wzrokiem jej mieszkańców. Sine pasma zalegały kaniony ulic nie pozwalając dostrzec niczego na trzy kroki przed patrzącym. Zaczajeni w wylocie wąskiej alejce skrytobójcy oczekiwali na swoją ofiarę. Twarze spiskowców zasłaniały chusty, wytężali zmysły, by usłyszeć kroki tego, za którego eliminację im zapłacono - młodego, nieroztropnego szlachcica z odległego kraju o barbarzyńskiej nazwie. Głupca, który nieopatrznie uwikłał się w spisek, za udział w którym karą była śmierć. Ich zleceniodawca, hrabia La Guardien, nigdy nie pozostawał niczego przypadkowi. Skrytobójcy wiedzieli, że młodzieniec będzie zmierzał tą drogą o tej właśnie porze. Mgła tylko ułatwiła sprawę.

Byli w ogromnym błędzie. Młody szlachcic pochodził z Mirry i kiedy oni wyszli mu na spotkanie, oślepieni przez mgłę, jego rapier spotkał się z ich sercami. Walka była krótka i nierówna, a przewaga napastników nie miała znaczenia.


Skazani na życie we mgle Mirrańczycy nauczyli się kierować nie wzrokiem lecz innymi zmysłami – przede wszystkim słuchem. Bohater nie otrzymuje dodatkowych PT za poruszanie się we mgle czy innych podobnych utrudnieniach. Omija wszelkie zagrożenia kierując się rozwiniętą intuicją oraz słuchem i znajomością dziczy.

Wiara w sercu

Coś czaiło się we mgle, pomiędzy starymi olchami. Coś, czego głód Bastien Accarte czuł niemal fizycznie. Mimo, że wzrok i umysł mamiły pasma mgielnych oparów, szlachcic wiedział, że przeczucie nie myli go w tej kwestii. Głód skrytego we mgle deviria wżerał się w umysł człowieka.

Bastien ujął w dłoń maleńki, podarowany mu przez rodzicielką krzyżyki i zamykając oczy, które i tak stały się zbędne w przerażającej, mirrańskiej mgle zaczął szeptem powtarzać pacierz. Modlitwa uspakajała rozgorączkowany strachem umysł, pozwalała zapomnieć o bestii czającej się nieopodal. Czy jednak powstrzyma ją przed bardziej bezpośrednim atakiem? Jedyny sam wie.


Dostrzegając na co dzień siłę drzemiącą w modlitwach Mirrańczycy nauczyli się perfekcyjnie i z pasją ochraniać nimi w codziennej walce z kryjącymi się we mgle deviria. Ilość punktów sukcesów uzyskana przez Mirrańczyka podczas testu Wiary jest zawsze traktowana tak, jak w przypadku Mniejszej modlitwy.

Vintria


Jest wiele w Dominium nacji, które miłują swoją ziemię. Wielu szlachetnie urodzonych, którzy czują podziw i dumę mogąc powiedzieć, skąd pochodzą, gdzie się urodzili i gdzie zamierzają spocząć po śmierci. Jednak wśród tych dumnych narodów wyróżnia się Vintria – Kraina wielkich jezior. Mieszkańcy Vintrii to ludzie łagodnego i spokojnego usposobienia, którzy prawdziwie kochają swoją ojczyznę. Żyją z dala od wielkiej polityki Dominium. Z dala od wojen, gniewu i cierpień, jakich doświadczają inne narody. Jedni powiedzą, ze ich życie jest nudne. Inni rzekną, że wypełnia je łaska Jedynego. Każdy ma trochę racji.

Premia do Współczynników: +1 Spryt, +1 Opanowanie

Jak ryba w wodzie

Rzeka była wzburzona przez ostatnie ulewy. Jej nurt załamywał się w wielu miejscach, tworząc groźne wiry. Dziecko z trudem utrzymywało się na powierzchni, jeszcze moment a jasnowłosa główka zniknie w kipieli. Wezbrana woda bardzo szybko porwała topielca ze sobą. Stojąca nad brzegiem gromadka ludzi wiedziała, że dziecka nie da się już uratować. Wejście do wody w takich warunkach równało się samobójstwu. Jednak, kiedy większość gapiów stała wykrzykując ze strachem, płacząc lub modląc się do Jedynego za duszyczkę nieszczęsnego dziecka, znalazł się jeden śmiałek, który postanowił działać. W ubraniu, zdejmując jedynie buty do konnej jazdy, rzucił się w spienioną rzekę. Śmiałek przez chwilę walczył z wodą, potem jednak prąd porwał go ze sobą. O dziwo jednak, młócąc szerokimi ramionami pływak zbliżył się znacznie do znikającej raz po raz w wodzie główki topielca. Teraz wszyscy na brzegu ruszyli pędem, wzdłuż rzeki wykrzykując porywane przez wiatr słowa zachęty dla heroicznego śmiałka oraz modlitwy do Jedynego, aby obdarzył go siłą i wytrwałością.
Nie wiadomo czy modlitwy, szczęście czy kunszt śmiałka spowodowały, że pokonując dziki pęd wody mężczyzna ów, przecież jak się później okazało, już niemłody, dotarł z bezwładnym ciałkiem dziecka do brzegu, gdzie ręce gapiów wydobyły obu na brzeg.
Kobiety nie kryły łez, kiedy niedoszły topielec zakasłał, wykrztusił wodę z płuc i zaniósł się płaczem wołając matkę. Jego wybawca usiadł ciężko na rozmokłej ziemi, oddychając ciężko.
Jakiś mężczyzna poklepał go po placach w geście uznania.
- Ocalił pan tego urwisa, a my nawet nie wiemy, komu mamy dziękować.
- Jedynemu – wydyszał nieznajomy.
- To wiemy, ale imię kawalera znać byśmy chcieli.
- Niech będzie. Jestem Pavel Alkovarres z Vintrii.


Kraina wielkich jezior nauczyła swoich mieszkańców, niezależnie od pochodzenia, pływać i poruszać się w wodzie. Każdy z tą zdolnością posiada umiejętność dodatkową pływanie na poziomie 3. Ponadto, stosujemy w jego przypadku tylko połowę modyfikatorów ST wynikłych z warunków pogodowych czy związanych z nurtem wody.

Ziemia moich ojców

Widzisz synu – niemłody już szlachcic, którego skronie bielił szron wieku, zatoczył ręką półkole wskazując położone poniżej zabudowania, łąki, pola i błyszczące tafle dwóch niewielkich jezior. – To nasz dom. Nasze ziemie. Należały, o ile oczywiście można powiedzieć, że ziemia należy do kogokolwiek poza Jedynym, do naszego rodu już od lat bez mała dwustu. Każdy z nas, twoich przodków, wybudował na tej ziemi coś nowego. Od jutra przekażę ci te ziemie na własność, sam udam się do Libre, do dawno niewidzianego przyjaciela.

Każdy szlachetnie urodzony Vintryjczyk ceni sobie, jak nic innego na świecie, posiadaną ziemię. Gracz zaczyna z 2 wsiami więcej niż inni – musi jednak tą majętność wydać na następujące posiadłości: dworek, dworek myśliwski, letni pałacyk, pałac, połać lasu, wioska lub zamek.

Trizania


Trizania to dość mroczne miejsce. Pełne pamiątek po władcach – czarownikach, którzy zamieszkiwali ją w czasach przed karianizacją. Żywi mieszkają tutaj z umarłymi – każda dzielnica ma swój cmentarny dystrykt, gdzie stoją domy-grobowce, nie różniące się prawie niczym od tych mieszkalnych. Całymi godzinami można błądzić po pustych ulicach i swobodnie wchodzić do budynków, gdzie nieżywi śpią wiecznym snem. Obsesja na punkcie śmierci udziela się większości szlachetnie urodzonych i całemu społeczeństwu. Mówi się, że w tutejszych bibliotekach znaleźć można księgi zapomniane lub zakazane, a prawdziwe białe kruki kryją się podobno w grobowcach i katakumbach czarnoksiężników.

Premia do Współczynników: +1 Opanowanie ,+1 Spryt

To tylko szkielet

Stare kanały pod Kindle to było paskudne miejsce. Cuchnące, wilgotne kazamaty ciągnęły się kilometrami i znużony Dominik van Haza coraz bardziej wątpił w sens dalszych poszukiwań. Alicja znikła! Koniec! Nie żyje! Zapewne jej zimne ciało spoczywa gdzieś, w jakimś bocznym korytarzu, na poły zalanym słoną, morską wodą. Jej delikatna twarz stała się pożywieniem dla szczurów i stokroć pewnie gorszych deviria. Ich poszukiwania nie mają najmniejszego sensu.
Kiedy towarzyszący mu małomówny i blady trizański szlachcic Vitorio Bataralen zatrzymał się nagle zagubiony w swych czarnych myślach Dominik o mało nie zderzył się z jego plecami. Chciał coś powiedzieć, lecz Vitorio uciszył go syknięciem.
Wsłuchali się w ciszę podziemnego świata przerywaną tylko skapywaniem i odległym ciurkaniem wody. Ale oto nowy dźwięk, wyraźnie dobył się z głębin tunelu. Chlapnięcie, następnie drugie i trzecie. Kroki. Ktoś lub coś sunęło ciężko powłócząc nogami przez zalany wodą korytarz.
Kiedy człapiąca postać weszła w krąg światła rzucanego przez ich latarnię Dominik o mało nie stracił przytomności ze strachu. To była Alicja. Martwa, lecz zarazem żywa! Jej ciało okrywały poszarpane, brudne resztki sukni, a z wpółotwartych ust wylewała się zanieczyszczona, piwniczna woda. Dominik wrzasnął i chciał rzucić się do ucieczki. Jednak ciężka ręka przyjaciela zatrzymała go w pół ruchu.
- Nie lękaj się – spokojnie powiedział blady Vitorio. – To tylko trup!
Skierował pistolet w stronę nieszczęsnego monstrum, które kiedyś było ich wspólną miłością, spokojnie wycelował i nacisnął spust. Mimo wilgoci w powietrzu broń wypaliła. Kula ugodziła deviria w sam środek czoła i powaliła w zalany wodą korytarz.
- Nie powinniśmy lękać się trupów – niewzruszonym głosem skomentował Vitorio. – Alicja zeszła zbyt głęboko. Możemy wracać.


Mieszkańcy Trizani, dzięki swojej fascynacji śmiercią oraz ponurego nastroju ziemi w jakiej żyją, od dziecka oswoili się z widokiem kości, szkieletów, zwłok i innych aspektów śmierci. Dzięki temu nie straszne są im cmentarze, żywe trupy i inne tego typu kwestie. Trizańczyk może przerzucić jedną kość przy rzutach na odwagę związanych z podobnymi czynnikami – decyzja kiedy ta zaleta zadziała należy do MG.

To ziemia pełna tajemnic

Słyszałem, że tę księgę posiada pewien szlachcic – antykwariusz ściszył głos do konspiracyjnego szeptu, mimo że oprócz niego i barona Luca Setteli w sklepie nie było nikogo. - Wiesz panie, ze Inkwizycja zniszczyła większość egzemplarzy tego dzieła.
- Myślałem, ze znajdę je w Cynazji. Tutaj ponoć łatwiej pozyskać tego typu wiedzę, szczególnie w twoim przybytku, szacowny Alisterro. Słyszałem to od naszych wspólnych przyjaciół zwących się czarnymi różami w ogrodzie Jedynego.
Antykwariusz zmrużył oczy oceniając stojącego przed nim szlachcica. Sztywny strój w stonowanych barwach uderzał swoją prostotą. Twarz nieznajomego, który przedstawił się jako baron Luca Setteli, była gładko wygolona i zadbana. Podobnież dłonie o smukłych, delikatnych palcach.
- Księgę, o którą pytasz, znajdziesz panie baronie tylko w zbiorach Sarantu lub w Karze, ale wątpię czy będziesz do niej dopuszczony.
- Na pewno nie, panie Alisterro. A ten szlachcic, o którym mi wspomniałeś. Gdzie go mogę znaleźć.
- Bynajmniej nie tutaj, w Cynazji – uśmiechnął się stary antykwariusz. – Szukaj niejakiego hrabiego Adama Farrento w Trizanii. Tam, na tych oddających uwielbienie zmarłym ziemiach, możesz znaleźć ową księgę najłatwiej. Jeśli plotki są prawdziwe.
- Dziękuję ci, panie.
- Za co? Za to, że wysyłam cię w nieznane?
- Za pomoc.


Trizańczyk otrzymuje 10 dodatkowych punktów, które może wydać na umiejętności związane z wiedzą tajemną (Wiedza magiczna i Okultyzm) oraz wykształcenie (Historia, Teologia).
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


gwylliam
    No i co?
Ocena:
0
No i świetnie, poziom równie wysoki jak poprzednio. Klimatyczne i inspirujące opisy cech(szczególnie moje ulubione Trizania i Minoria), mimo tego iż przerzuciłem sie w Monie na mechanikę DP. Klimat jest!!! i to jaki!!
Kilka literówek : Minorka, Czernogór.

Bravo za ilość aktualizacji. Bravo za poziom tekstów!!!

05-02-2007 18:29
Albert
    Dzięki
Ocena:
0
Literówki poprawione:)
05-02-2007 18:37
Czarodziej.goblin
   
Ocena:
0
Bardzo mi się podobało. Jak napisał gwylliam "trzyma poziom". Szczególnie przypadł mi do gustu opis dotyczący Trizani.

2 mankamenty.
Odniosłem w niektórych momentach wrażenie deja vu. Ale to chyba naturalne, ponieważ wymyślić tyle unikalnych cech jest trudno.

Druga sprawa, która mnie drażniła to czemu w opisach każdy stwór dostaję kulkę między OCZY ? :)
05-02-2007 20:55
Bleddyn
    Brugia...
Ocena:
0
Tylko o tym państwie będzie, bo ono mnie najbardziej interesuje. Poza tym nie zgadzam się z tezą, że każda nacja zasługuje na dodatkowe bonusy. Natomiast akurat Brugii należy się wyróżnienie. :-)

Sokole oko
Niepotrzebne jest to zastrzeżenie, że nie można zejść z PT0 na +, bo ten bonus 2 to wcale nie tak dużo. Jak strzał dla kogoś ma przeciętną trudność to dla Sokolego Oka może mieć łatwą. A cecha u mnie będzie się nazywać Strzelec wyborowy analogicznie do bardańskiego Muszkietera. ;-)

Nie podoba mi się dublowanie cechy Muszkieter. Tutaj powinna być cecha, która przydałaby się przy testach innych niż walka. Wg podstawki Brugijczycy starają się okazywać swoją odrębność, choć są zarazem rozsądni w działaniu.
Niezależność - Brugijczyk może raz na sesje powtórzyć test Sprytu, Opanowania i Wiary.


Howgh!
05-02-2007 23:12
evergreen
    gratulacje
Ocena:
0
i dzieki za trud :) Miły tekst
06-02-2007 09:44
~Uliver

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zgadzam sie z przedmówcom. Bardzo tego potrzebowałem, dzięki Armielus!
06-02-2007 11:14
Nadiv
    niezły tekst
Ocena:
0
Gratuluję!
06-02-2007 11:59
Cybrasty
    Gratulacje dla autora...
Ocena:
0
...tekst mi się podobał, chociaż uważam, że nie każdy z krajów zasługuje na wybitną cechę, to nie mniej gratuluje wytrwałości i pomysłów.
Żałuje tylko, że moja grupa monastyrowa rozproszyła się, ale może wytrenuje tych graczy których mam na monastyr... jak dojrzeją :)
06-02-2007 13:41
Armielus
    Dzięki
Ocena:
0
dzięki za ciepłe przyjęcie. Na ukończeniu jest ostatnia już część. Myślę,że po tym weekendzie znajdzie się u Admina :-D
06-02-2007 17:06
Hrabia Arias Navarro
    A czas leci....
Ocena:
0
Ja bardzo proszę, nie daj ludziom czekać tak długo na kolejną część. Nie marnuj czasu ;)

A tak poza tym to naprawdę świetne teksty zarówno ten jak i poprzedni. Brawo!!!!
04-07-2007 13:32

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.