» Recenzje » Zaginiona sukcesorka

Zaginiona sukcesorka


wersja do druku

Gdzie się podziewa następczyni tronu?

Redakcja: Jarek 'jareckr' Rusak, Aleksandra 'yukiyuki' Cyndler

Zaginiona sukcesorka
Tui T. Sutherland rozpoczęła swoją smoczą trylogię od przeciętnego Smoczego proroctwa, będącego powieścią poprawną, lecz nic ponad to. Jak wypada kontynuacja na tle poprzedniczki?

Wojna o władzę w smoczym świecie trwa w najlepsze, a smoczęta, o których głosiło proroctwo, wciąż utrzymują się przy życiu, chociaż przychodzi im to z dużym trudem. Zaprzepaszczenie szans na spełnienie przepowiedni jest blisko, ale nadzieje niesie kolejny cel ich wędrówki – oazy spokoju zamierzają poszukać w rodzinnych stronach Tsunami, toteż udają się w rejony zamieszkiwane przez Morskoskrzydłych. Czy w końcu uda im się odnaleźć azyl i stronników?

Dla osób mających już na za sobą lekturę poprzedniego tomu z pewnością nie będzie zaskoczeniem, że nie wszystko układa się po myśli młodych bohaterów. Część nowo poznanych smoków jest im mniej lub bardziej przyjazna, ale nie brakuje też tych wrogo nastawionych. Pod tym względem powieść nie różni się od Smoczego proroctwa. Wybrańcom ponownie z każdej strony grozi niebezpieczeństwo, przez co trudno przychodzi im zaufanie nowo poznanym istotom. Trzeba oddać autorce, że niepewną sytuację herosów oddała dosyć przekonująco. Pomimo kolejnych poczynań bohaterów, koniec sporów o władzę nie rysuje się nawet na horyzoncie, a smoczęta o wiele więcej czasu spędzają na ratowaniu swoich łusek niźli mieszaniu się do konfliktu. Wypada to całkiem ciekawie, choć w pewnym momencie można odczuć niepohamowaną potrzebę pchnięcia kwestii proroctwa i ogólnie całej akcji do przodu. Tak się jednak nie dzieje, zaś autorka momentami niezbyt naturalnie odwleka nieuniknione rozwinięcie przewodniego motywu. Nie ma się jednak co dziwić wolnemu tempu - saga rozrosła się do tego stopnia, że z końcem 2016 roku za granicą ma zostać wydany już dziewiąty jej tom, a po dotychczasowych jasno widać, iż w każdej części uwaga skupia się wokół innego bohatera.

Historii dobrze zrobiło przeniesienie jej ciężaru z poczynań niezdarnego i często irytującego Łupka, na zadziorną i niezwykle dumną Tsunami. Powrót smoczycy do domu obserwuje się z dużym zainteresowaniem, zwłaszcza, że ta nie ma zamiaru chować dumy do kieszeni i nie potrafi ugryźć się w język. Interesująco prezentuje się także jej relacja z matką czy nowo poznanymi członkami rodziny – to również konfrontacja odmiennych charakterów i ukazanie typowych dla nastolatków kwestii, jak nieporozumienia z najbliższymi (zwłaszcza opiekunami i rodzeństwem), poddawanie w wątpliwość dotychczasowej "nieomylności" swych osądów czy rodzące się zażyłości z przedstawicielami płci przeciwnej. Nie są to rzeczy, których nie widzielibyśmy wcześniej (ba, można stwierdzić, iż byliśmy ich świadkami już setki razy, nie tylko w książkach), ale pomimo tego postać Tsunami dojrzewa na naszych oczach i zwyczajnie nabrała nieco głębi, a tej zdecydowanie brakowało w pierwszym tomie. Pozostałe smoczęta przez większą część książki pozostają w cieniu Morskoskrzydłej i nie przechodzą istotnych zmian, co wpasowuje się we wspomniane poświęcenie poszczególnym protagonistom całych tomów.

Większy nacisk fabularny położony na osobę Tsunami ma także inne konsekwencje – z racji, iż znajduje się ona na dworze, nie ominą jej naturalnie dworskie intrygi. Nie oczekujmy tutaj misternych spisków rodem z Pieśni Lodu i Ognia, bowiem w Zaginionej sukcesorce są one raczej nieskomplikowane i przewidywalne, ale i tak stanowią miłą odmianę po pierwszej części. Poza tym, paradoksalnie dzięki nim, ograniczona została brutalność jaka towarzyszy przygodom wybrańców. Łamane karki czy wbijane szpony uprzednio były na porządku dziennym, teraz zaś pojawiają się nieco rzadziej (chociaż początek drugiego tomu nie napawał pod tym względem przesadnym optymizmem). Na szczęście tym razem Sutherland ograniczyła przesadne eksponowanie bezwzględności smoków, ich okrucieństwa wobec siebie nawzajem i krwawych starć, co lepiej odpowiada grupie docelowej, którą tworzą w głównej mierze młodsi czytelnicy.

Poza odrobiną historii królestwa Morskoskrzydłych, ponownie brakuje głębszego zarysu, a w szczególności wieści ze świata. W dalszym ciągu wojna toczy się pomiędzy ambitnymi władczyniami, ale stanowi to zaledwie tło dla przygód smocząt i właściwie niewiele się o niej dowiadujemy. Nieźle wypada za to styl autorki - nieskomplikowane i krótkie zdania sprawiają, że książkę można określić jako bardzo lekką w odbiorze, zwłaszcza że i same dialogi sprawiają wrażenie bardziej naturalnych niż w przypadku pierwszego tomu, gdzie zdarzały się rozmowy rozwlekłe i nic nie wnoszące.

Drugi tom Skrzydeł ognia wypada ciekawiej od poprzedniczki. Duży udział ma w tym zmiana przewodniego bohatera - fajtłapowatego i naiwnego Łupka zastąpiła dumna i ambitna Tsunami, która dojrzewa na oczach czytelnika. Niestety sama fabuła nie porusza się zbyt szybko do przodu i wielu może zwyczajnie znużyć fakt, iż wspominana wojna i trzy pretendentki do tronu niemal nie dają o sobie znać w powieści. Niemniej, jeśli pierwszy tom przypadł wam do gustu, nie powinniście się wstrzymywać przed sięgnięciem po kontynuację.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Zaginiona sukcesorka
Cykl: Skrzydła ognia
Tom: 2
Autor: Tui T. Sutherland
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec
Wydawca: MAG
Data wydania: 16 marca 2016
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka
Cena: 29 zł



Czytaj również

Smocze proroctwo
Smocza przyjaźń
- recenzja
Smocze proroctwo
Smoczęta takie waleczne
- recenzja
Najjaśniejsza noc
Jak to naprawdę jest z tą przepowiednią
- recenzja
Mroczny sekret
Nocoskrzydły i jego zwoje
- recenzja
Ukryte królestwo
Leniwe Deszczoskrzydłe
- recenzja
Dziewiąty dom
Powinno wyjść inaczej
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.