» Blog » Za co nienawidzę konwentuw
25-02-2013 10:23

Za co nienawidzę konwentuw

W działach: konwenty | Odsłony: 96

Tak wyszło, że miałam poznęcać się najpierw nad Anią Biskup i jej szatańskimi pomysłami rodem z erotyka, ale stwierdziłam, że muszę najpierw wytrzeźwieć intelektualnie po jej twórczości, toteż zajmę się sprawą bliżej mojego krwiobiegu.

Konstruując tę notkę z celowym błędem w tytule powracam do najbardziej pierwotnych z ludzkich lęków, silną alergią, której nie da się wyleczyć nawet bujając na krześle u podstarzałej pani psycholog. Alergią na głupotę i zbydlęcenie. Gdzie? Na konwentach!

Jeżdżę okazyjnie. Fandom jest dla mnie pojęciem abstrakcyjnym, jeżdżę posłuchać i popatrzeć, spotkać się ze znajomymi i próbować naładować psychiczną bateryjkę kosztem stłuszczenia wątroby. Ale pewnie będzie w tym roku tak samo jak w poprzednich, małe sytuacje, które sprawią, że mój psychoterapeuta spojrzy na mnie wzrokiem w którym będą się świecić dwa "$". Jak w kreskówce.

Jak wszędzie, tak i na konwentach znajduje się odsetek ludzi, których najlepiej byłoby pokazywać dzieciom w cyrku za pieniądze. Ludzie, którzy zasyfiają sleeproomy, ludzie, którzy niszczą toalety, nie spłukują wody, zostawiają włosy albo myją tyłek w umywalce na oczach niekoniecznie uradowanej przymusowym striptizem gawiedzi. Dziewczyny, które uwieszają się na przypadkowo poznanych chłopakach, depczą po głowach śpiącym ludziom (pozdrawiam panienkę, która na Falkonie mnie podeptała, bo ciężko było jej zmarnować trzydzieści sekund życia i przejść obok - jeszcze miała pretensje). Ludzie, którzy nagle zaczepiają na korytarzu i nie do końca wiadomo co chcą, dopóki nie pomachają ci przed nosą twoim śpiworem ze śladami tego, co zjedli parę godzin temu. Nienawidzę ich całym sercem.

Nienawidzę prelekcji, na których prelegent rozmawia z grupką swoich znajomych i właściwie temat kończy się na przyjacielskich pogaduchach, taki facebook na żywo z opcją "wyloguj się stąd i żałuj, że nie poszedłeś na inną prelekcję". Nienawidzę jednej sytuacji, w której kazano mi opuścić korytarz należący do pewnej szkoły, w którym młoda dziewczyna ze starszym panem o plakietce "gość" uskuteczniali temat. Proszę wyjść, bo to prywatna rozmowa. W porządku, wcale nie chciałam iść na trzeciego. Nienawidzę sytuacji, w których znajduję się wokół ludzi szukających uwagi kosztem innych ludzi, skaczących po stołach, pajacujących. Panienek o minach, jakby przeżywały intelektualny renesans i chłopaków, którzy chodzą za tymi panienkami i właściwie nie wiadomo o co im chodzi.

Nienawidzę nawet niektórych ludzi z ASG, którzy chodzą i pozują z bronią ustawioną pod takim kątem, że trzeba łapać się za głowę i uciekać, zanim trzeba będzie rozmasowywać guzy. Nienawidzę ludzi gubiących identyfikatory i inne tego typu rzeczy. I ludzi, którzy wyrzucają śmieci obok kosza w sali.

A za co kocham konwenty to wam powiem innym razem.

Komentarze


de99ial
   
Ocena:
+2
Ja tylko dodam. Ochroniarz dobry to ochroniarz opanowany i stanowczy - nie nadpobudliwy jełop z tarczą z poziomem agresji.

Pies, który się boi, szczeka, jeży sierść itd. Pies będący panem swego podwórka jest spokojny i obserwuje. Dobry ochroniarz jest spokojny i obserwuje.

Kiedy ktokolwiek narusza moją nietykalność osobistą czy wywołuje we mnie poczucie zagrożenia informuję go grzecznie o konsekwencjach, jeśli nie zmieni swego zachowania.
26-02-2013 15:52
Salantor
   
Ocena:
+6
Czytając wasze komentarze dochodzę do wniosku, że strach działać w ochronie. Się zainterweniuje tam, gdzie jest taka potrzeba, a tu ktoś rozpęta aferę tylko za to, że mu się dłoń położyło na ramieniu. "Bo to moja nietykalna przestrzeń prywatna i w ogóle jak śmiesz do mnie podchodzić, typie ze sztucznym karabinem?"

Strach być też organizatorem, bo nie wiadomo, czy zaraz taki Zigi nie zrobi afery na pół polski za pośrednictwem niezwykle profesjonalnych gazet pokroju "Faktu" tylko dlatego, że ochrona się do niego czepiła (słusznie lub nie). W końcu zamiast wyjaśnić sprawę lepiej zrobić borutę.

Podziwiam wszelkich robiących w ochronie konwentu ludzi. Że pomimo takiej krytyki jeszcze im się chce.
26-02-2013 16:07
Rag
   
Ocena:
0
@Azot
Ja też zwykle najpierw informuje stanowczo, że nie ma prawa mnie dotknać i to ma się nie powtórzyć. Jeśli sytuacja się powtarza to cóż, nie moja wina. I jeśli ktoś kładzie na mnie łapy to zwykle nie jest póxniej w stania atokować\bronic się. I nie piszę tego, żeby się chwalić, to po prostu czysty pragmatyzm, jeśli jest się w konflikcie fizycznym to należy zakończyć go w taki sposób, żeby druga strona nie była w stanie zaatakować ponownie. Prawdziwych ochroniarzy też tego uczą.
Nie mówię, że trzeba od razy pobić takiego do nieprzytomności, należy poprostu pokazać że ma się dużą przewagę, wykręcenie ręki i podcięcie nie uszkadzają delikwenta a pozwalają ustanowic się w roli dominującej, taka szczątkowa psychologia bójki ;)

EDIT
@ Salantor
Nie wiem czy zauważyłeś, ale ja pisałem o reakcji w przypadku kretyńskich buców zwykle zachłyśniętych "autorytetem" jaki został im powierzony. Co innego jak ktoś położy mi rękę na ramieniu, a co innego jak za to ramie złapie i zacznie szarpać, albo siłą mnie spróbuje odwrócić. W pierwszym wypadku odwrócę się i zapytam o co chodzi, w drugim będę poprostu bardzo nieprzyjemny, i mam pełne do tego prawo.
26-02-2013 16:14
Salantor
    @Rag
Ocena:
+3
Nie odnoszę się bezpośrednio do ciebie, tylko ogólnie komentarzy, z których wyłania się bardzo niepochlebny i w moim odczuciu mocno przejaskrawiony obraz konwentowej ochrony. Plus jeszcze sugestia, by w przypadku nadgorliwca od razu dzwonić go policję i robić aferę. Takie to IMO trochę mało poważne.
26-02-2013 16:32
Aure_Canis
   
Ocena:
+2
Salantorze,
chyba komentarz Zigzaka był z założenia niepoważny. ; )
26-02-2013 16:53
Salantor
    @Aure
Ocena:
0
W jego przypadku nigdy nie mam pewności, kiedy sobie robi jaja, a kiedy pisze na serio :]
26-02-2013 16:57
earl
   
Ocena:
0
@ Siriel
Pojedź na pierwszą z brzegu korporacyjną imprezę integracyjną, a przekonasz się, że głupota i zerwanie z łańcucha nie są skorelowane z wiekiem.
Oj tak. Ale w końcu temu imprezy integracyjne mają służyć. A to, jak ktoś się integruje, to już inna sprawa.
26-02-2013 17:13
inatheblue
   
Ocena:
+5
Było takie powiedzenie kiedyś, "Śmierdzieć jak trzeciego dnia konwentu".
26-02-2013 19:08
earl
   
Ocena:
+2
Było też takie: "Śmierdzisz - znaczy żyjesz" ("Ekstradycja")
26-02-2013 19:33
Z Enterprise
   
Ocena:
+2
Czytając wasze komentarze dochodzę do wniosku, że strach działać w ochronie. Się zainterweniuje tam, gdzie jest taka potrzeba, a tu ktoś rozpęta aferę tylko za to, że mu się dłoń położyło na ramieniu. "Bo to moja nietykalna przestrzeń prywatna i w ogóle jak śmiesz do mnie podchodzić, typie ze sztucznym karabinem?"

Salantorze, ludzie dzielą się na odpowiedzialnych i nieodpowiedzialnych. Kompetentnych i niekopetentnych. Koleś z plastikowym pistoletem nie jest ani kompetentny, ani odpowiedzialny jako ochroniarz, więc to dupa, nie ochroniarz. Na hostessę też się nie nadaje.
Wiadomo, to wszystko zaczyna się od hobbystów, a więc ludzi którzy z założenia są "amatorami" tego czy owego. Ale amator tam gdzie potrzebny jest profesjonalista to przepis na katastrofę prędzej czy później IMHO. A akurat ochrona konwentowa jest jednym z krytycznych elementów, i nie powinna w żadnym wypadku byc obsługiwana przez amatorów.
26-02-2013 20:50
Jingizu
   
Ocena:
+9
Pisanie w internetach jak to bym ochroniarza obezwładnił albo wyrzucił przez okno jest IMO takim samym powiększaniem sobie małego "mięśnia", jak dumne paradowanie po konwencie z ASG. Jak pisze Azot nie należy odpowiadać chamstwem na chamstwo, lepiej załatwić sprawę kulturalnie.

Byłem na paru konwentach i jak dotąd nie miałem żadnych nieprzyjemności z ochroniarzami, a na pytania "jak dojść do noclegowni/budynku B/sali 123" zawsze dostawałem uprzejmą odpowiedź. Widocznie miałem szczęście i trafiałem na tych "dobrych" ;)
27-02-2013 09:13
earl
   
Ocena:
+1
Jak to było w kabarcie Dudek:
"Chamstwu i drobnomieszczaństwu należy przeciwstawiać siem siłom i godnościom osobistom"
27-02-2013 10:05
Rag
   
Ocena:
+2
Pisanie jak to coś jest dla kogoś powiększaniem sobie małego "mięśnia" jest IMO rekompensowaniem sobie braku takowego.

Jeśli ktokolwiek narusza moją nietykaloność cielesną to mam prawo się bronić. Może niektórzy lubią jak ich inni faceci brutalnie macają, ale ja w takich zabawach nie gustuję.

Byłem na kilkudziesięciu konwentach i takie sprawy są naprawdę sporadyczne, ale gdy już taka sytuacja zaistnieje to nie da się jej najczęściej załatwić kulturalnie.
27-02-2013 11:49
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+8
@Rag

Jak ochroniarz na bramce w klubie cie zlapie za ramie, albo na lotnisku ochroniarz nadpobudliwy bo mial gorszy dzien sie zbyt natarczywie przyczepi, tez chcesz ich lac po mordzie, albo jak ojciec cie podczas wigilii poklepie po plecach za mocno ruszasz z piesiami? C'mon na kazdego kozaka trafi sie wiekszy kozak, a w przypadku krzywdzenia innych najniebezpieczniejszy nie jest ten kto jest najwiekszy/najsilniejszy, ale ten kto jest najbardziej niepoczytalny. Nie gloryfikujmy w komentarzach agresji wobec kogokolwiek, nawet bucow.
27-02-2013 12:35
Rag
   
Ocena:
+4
@Karczmarz
Jak już wcześniej napisałem jeśli ktoś w ten sposób postępuje to najpierw daję mu do zrozumienia, że nie życzę sobie, żeby mnie dotykał, dopiero jeśli sytuacja się powtarza reaguję ostrzej. Czy uważasz, że nie mam prawa do obrony mojej "nietykalności cielesnej”?
Ci co mnie znają wiedzą, że jestem bardzo spokojnym, i raczej niekonfliktowym człowiekiem. Też nie uważam, że agresja jest najlepszym rozwiązaniem na wszystko. Uważam jednak, że jeśli sytuacja tego wymaga, to nie ma co uciekać przed użyciem siły. Jak już pisałem zajmowałem się przez jakiś czas ochroną więc wiem jak sytuacja wygląda z obydwu stron barykady, wiem też co ochroniarz może, a czego mu nie wolno, i jeśli przekracza swoje kompetencje a upomnienie nie pomaga, to mam pełne prawo do obrony. Gdybym kozaczył tak jak Ty to mówisz to bym z konwentów czy innych imprez kilka razy wyleciał, a jakoś zawsze konczyło się tak, że to nadgorliwcy mieli pozniej klopoty z organizatorami, nie ja.

Jeśli ktoś kto zna swoje prawa i jest stanowczy w ich egzekwowaniu w twoim mniemaniu kozaczy to ja dziękuję za taką definicję ;)

Zacytuję jeszcze z poprzedniego komentarza, bo chyba nie doczytałeś „Co innego jak ktoś położy mi rękę na ramieniu, a co innego jak za to ramie złapie i zacznie szarpać, albo siłą mnie spróbuje odwrócić.” Sprowadzanie sytuacji do absurdów typu poklepanie po plecach na wigilii służy chyba tylko zantagonizowaniu dyskusji.

EDIT
I jeszcze prośba do Ciebie o czytanie poprzednich komentarzy, bo w jednym z nim wyraznie napisałem, żę nie wyskakuje z pięściami, ani nie leje po mordzie nikogo. Wystarczy odrobinę wysiłku a byłbyś to w stanie doczytać pewnie.

27-02-2013 13:37
raduciou
   
Ocena:
0
ech... a miałem szczery zamiar pojechania na mój drugi konwent po x-nastu latach przerwy... ale nie wiem czy się nie rozmyślę...
27-02-2013 14:02
Overlord
   
Ocena:
+4
Teraz wiem, że pojadę na Pyrkon, choćby po to, żeby zobaczyć tych legendarnych ochroniarzy :)))
28-02-2013 09:55
Kefalos
   
Ocena:
0
A ja miałem jechać na Pyrkon z całą rodziną (ja, żona, dzieciaki 17/16/9 lat). Po raz pierwszy w życiu... Chyba mnie skutecznie zniechęciliście...
28-02-2013 14:14
Salantor
   
Ocena:
+7
Jedź jedź, na Pyrkon zawsze warto pojechać :]
28-02-2013 14:44
Karczmarz
    @Rag
Ocena:
+2
Czytałem Twoje poprzednie komentarze i po prostu odniosłem wrażenie, że są w jakimś stopniu niekonsekwentne i ciężko mi sobie na ich podstawie wyrobić opinie. Tzn. z jednej strony piszesz, że jesteś spokojny, ze nie lubisz przemocy a z drugiej strony, że jak ktoś Cię szarpnie za ramie, to wyląduje na podłodze z wykręconą ręką, albo jak przejrzy Twoje rzeczy, to wybijesz nim okno i zrzucisz ze znacznej wysokości. Stad moje mieszane uczucia.

Co do:
Czy uważasz, że nie mam prawa do obrony mojej "nietykalności cielesnej”?

Masz, w ograniczonym zakresie. Jeśli ktoś cię szarpnie za ramie, raczej uznałbym, że masz prawo szarpnąć jego za ramie, ale nie jestem pewien czy możesz mu wykręcać rękę i rzucać nim o podłoge z tego powodu (fakt, że masz predyspozycje fizyczne do tego, oraz jesteś wyszkolony w sztukach walki (pamiętam z poprzednich twoich wpisów) tylko sprawia, że powinieneś być podwójnie ostrożny i podwójnie odpowiedzialny w swoich reakcjach). Do wyrzucania kogokolwiek przez okno nie masz prawa napewno w żadnej sytuacji, która nie jest zagrożeniem życia. Jasne, też bym się bardzo bardzo zdenerwował gdyby ktoś mi grzebał po plecaku gdy mnie nie ma w pokoju, ale reakcja zasugerowana w komentarzu jest szkodliwa i moim zdaniem niefortunna. I o ile normalnie oczywiście potraktowałbym ją jako przerysowany przykład, to przez to, że podczas dyskusji w prawie co drugim komentarzu wspominasz o rozwiązaniach siłowych zaczynam też mieć wątpliwości czy to jeszcze przejaskrawiona reakcja, czy już faktycznie coś co byłbys gotowy zrobić (zwłaszcza mając w pamięci twoje różne perturbacje z o ile pamiętam wyjmowaniem noża z nogi napastnika na przystanku).
28-02-2013 16:44

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.