Z rozważań po śniadaniu: Dlaczego nie warto dzielić sie kartą postaci z innymi?
W działach: imho, rpg ogólnie | Odsłony: 2Zdaję sobie sprawę, że pisanie pierwszej notki w kontrze do tak popularnej opinii może być towarzyskim samobójstwem, szczególnie w środowisku tak przyjaznym jak to. Niemniej jednak temat wydaje mi się ciekawy i daje możliwość, w pewnym chociaż stopniu, przedstawienia się. Do dzieła więc!
Nie zgadzam sie z opinią, że znajomość zawartości cudzej karty poprawia jakość gry, ponieważ niektórych atrybutów i tak nie da się ukryć. Otóż w przypadku cech fizycznych może to być prawdą, jednak w przypadku cech mentalnych i duchowych niekoniecznie możemy się spotkać z ich emanacją. Nie ma bowiem obowiązku ujawniania się ze wszystkimi swoimi cechami. Co jeśli postać ma nieprzyzwoicie wysokie staty na Inteligencję, ale z perwersyjną przyjemnością zgrywa chłopka roztropka? I nie mam tu na myśli PvP, po prostu taką ktoś ma fantazję. To samo dotyczy się innych cech niefizycznych. Jeśli nie chcę się z nimi ujawniać, to po co ktoś ma oglądać moją kartę? Przecież jeśli poznajemy kogoś, to nie spowiadamy sie sobie nawzajem na dzień dobry, ani nie wymieniamy szczegółowy kwestionariuszy osobowych. Przy konstruowaniu drużyny też nie jest konieczna znajomość statystyk współgraczy, wystarczą ogólne hasła. Bo fakt, chcę wiedzieć, z kim będę mieć do czynienia, ale cyferki mi w tym nie pomogą, bo nie wiem, ani nie chcę wiedzieć, jak gracze je wykorzystają.
Karta postaci nie wydaje też mi się ułatwieniem dla innych graczy, którzy wyobrażają sobie postać. To jest kwestia dobrego opisu, a nie cyferek na karcie. Jeśli Janek nie umie opisać swojej postaci, a zamiast tego pokaże nam swoją kartę, to w miejsce jednego BG Janka, będziemy mieć ich tylu, ilu graczy, bo każdy wymyśli sobie swojego. To samo tyczy się sytuacji, w których gracz nie potrafi opisać swoich działań. Jeśli ma problem, niech mu pomoże MG, bo inaczej będziemy mieć kilka różnych opisów sytuacji (i nie mówię tu o drobnych zmianach, jakie wystepują naturalnie w subiektywnych opisach, tylko o znaczących różnicach), co prowadzić może do nieporozumień.
Pozwolę sobie też zauważyć, że koniec końców nie ma możliwości oddzielenia gry od 'metagry'. I nie jest to kwestią zdyscyplinowania graczy a raczej tego, że umysł ludzki jest tak skonstruowany, że to, co do niego wpada, już tam zostaje. Wszystko, czego doświadczamy, postrzegamy przez pryzmat wiedzy, którą już mamy. W związku z tym uważam, że znajomość kart innych graczy ma faktyczny, choć może pośredni, wpływ na działania, które podejmujemy w grze.
Tym oto radosnym akcentem chciałabym się z Państwem przywitać w to złote, jesienne przedpołudnie:)