Z mroku - David Weber

Pomroczność obca

Autor: Jakub 'Qbuś' Nowak

Z mroku - David Weber
Inwazja obcych na Ziemię to jeden z najpopularniejszych motywów nie tylko w kulturze masowej. Od Wojny światów Herberta Wellsa po Dzień Niepodległości Rolanda Emmericha agresywni najeźdźcy atakowali ludzkość niezliczoną ilość razy, a dzielni Ziemianie w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach przypadków się wybraniali. Dlatego też większość czytelników zapewne z ostrożnością podchodzi do kolejnej wersji tego schematu. A gdyby tak swą wersję zaprezentował David Weber? Autor to niezwykle popularny i doceniany, jest więc szansa, że jego podejście do tematu będzie oryginalne lub chociaż będzie stało na odpowiednim poziomie.

____________________________


Wszechświatem od tysiącleci rządzi Hegemonia, stowarzyszenie ras, które zdołały wynaleźć technologię umożliwiającą loty międzygwiezdne. Większość z nich to stworzenia roślinożerne lub wszystkożerne – jedynym wyjątkiem są mięsożerni Shongairi. Są oni zarazem najbardziej agresywnym członkiem Hegemonii, gardzącym "chwastożercami". Ci przypominający kojoty drapieżcy obierają sobie za cel skolonizowanie Ziemi. Dostają na to pozwolenie, gdyż kilka wieków wcześniej wyprawa badawcza oceniła ludzi jako nierokujących nadziei psychopatów po tym, jak badacze byli świadkami bitwy pod Azincourt. Shongairi rozpoczynają od precyzyjnych ataków orbitalnych, które niszczą całkowicie ogromną większość potencjału wojennego Ziemian oraz ich stolice. Najeźdźcy nie spodziewają się jednak, jak poważny wpływ na technologię miały militarne zapędy ludzi.

Tym, co zdecydowanie Weberowi się udaje, są opisy starć. Czytelnicy nie doświadczą tu, co prawda, wielkich bitew, lecz mniejszych potyczek, niemniej jednak ma to swoje dobre strony. Autor może szczegółowo przedstawić przebieg całej walki, a czytelnik nie musi radzić sobie z chaosem opisowym, który towarzyszy bataliom na szerszą skalę. Opisy są dynamiczne, akcja jest prezentowana z perspektywy ludzi i kosmicznych najeźdźców a jednocześnie czuć obeznanie Webera w tematach militarnych. Z jednej strony mamy tu imponującą wiedzę o prawdziwym uzbrojeniu wszelkiej maści, a z drugiej dokładnie przemyślaną wizję potencjału wojskowego Shongairich. Wizja ta jest wręcz zbyt precyzyjna, chociaż, gdyby dobrze się wczytać, okaże się, że autor prezentuje bardzo często słabe strony armii najeźdźców, które nadają się do wykorzystania przez ludzkie wojsko. Można zaakceptować, że członek potężnej Hegemonii to rasa zadufana w sobie i arogancka, lecz brak wyobraźni i indolencja "najbardziej agresywnej rasy w kosmosie" wyglądają podejrzanie.

Nieudolność agresorów to jednocześnie chyba jedyny wyróżnik w zgranym motywie inwazji. Poza tym jest do bólu wtórnie. Mamy bohaterskich mężczyzn (choć i parę dzielnych kobiet się znajdzie, lecz poza jedną z Shongairich odgrywają jedynie marginalne role), głównie z USA, pałających zemstą po stracie bliskich lub też zażarcie ich broniących. Są odważni, pomysłowi, świetnie posługują się bronią i bez większych zgrzytów dostosowują się do nowych czasów. Ciekawe są natomiast fragmenty, w których narratorami są obcy dowódcy. Wstawki te w większości służą ukazaniu niedostosowania strategii wroga do ziemskich warunków, lecz prezentowane są również takie momenty, w których najeźdźcy zyskują niemal "ludzką" twarz. Takiej perspektywy nie dostrzegają jednak bohaterowie, którzy mordują przeciwników z niczym niezmąconą bezwzględnością.

Kilka cierpkich słów należy poświęcić dwóm ważnym kwestiom. Pierwszą jest kuriozalne zakończenie. Czytelników czeka tu jedno z najbardziej absurdalnych, nieprzystających do reszty powieści rozwiązań fabularnych w historii literatury. Wszystko wskazuje na to, że autorowi po prostu zabrakło inwencji lub chęci do tego, by stworzyć sensowny finał. David Weber poszedł na skróty i to nie tylko w tym punkcie. Takie odczucia budzi też całość fabuły. Powieść Z mroku wykiełkowała z noweli zamieszczonej w drugim tomie antologii Warriors stworzonej przez George’e R.R. Martina i Gardnera Dozois. I da się to, niestety, odczuć. Przydługawe wywody bohaterów na różnorakie tematy, przesadnie drobiazgowe opisywanie technologii wojskowych czy też epizody, które zupełnie nie popychają akcji do przodu – przez to historia momentami sprawia wrażenie na siłę rozszerzanej do rozmiarów powieści. Nie obeszło się także bez kilku wpadek tłumaczeniowych, głównie związanych z nowoczesnymi technologiami.

Z mroku na pewno nie zostanie uznane za perłę w dorobku Davida Webera. Bardzo dobrze napisane sceny starć oraz kilka ciekawych pomysłów to zbyt mało, aby zrównoważyć dość poważne wady. Duża ilość "zapychaczy", przesadnie nieudolny przeciwnik oraz ewidentny brak pomysłu na sensowne zakończenie sprawiają, że powieść ta może rozczarować nawet fanów tego autora. Dostarczy wprawdzie parę chwil emocjonującej rozrywki, lecz poza tym nie ma wiele do zaoferowania.