» Blog » Z marszu na smoka - jak stracić
27-08-2011 01:41

Z marszu na smoka - jak stracić

W działach: d&d, sesja | Odsłony: 50

Jak obiecałem, pojawią się relacje dwóch wypraw na smoka, którym mistrzowałem. Korzystając z małego ułatwienia D&D, jakim jest losowe generowanie skarbu, pozwoliłem sobie wymontować to, co takowy smok (target SW około 16) powinien mieć. Z racji, że akcja była kilka lat temu, dokładnych liczb nie potrafię podać (skarb, HPki).

 

Ich Troje - Grupa

 

Na smoka ruszyła mieszanka tego, co akurat mieli ze sobą. Postaci z założenia (i praktyki kampanijnej) dość niezłe, choć do optymalizacji "na porządnie" było im daleko.

 

Drow zaklinacz z ambicjami zostania liszem-zaklinaczem. Sporo zaklęć uniwersalnego użycia i ofensywnych. Sprawa przydatna, choć elastyczność mocno ograniczona z racji zaklinaczowatości. Dodatkowo chyba najbardziej pazerna postać w grupie - rozpaczał nad każdym zużytym zwojem i wydaną złotą monetą.

 

Półniebianin/człowiek kapłan 11/paladyn (chyba) 3. Wysokie statsy, pełna płyta, miecz dwuręczny, skrzydła. Dodatkowo gracz orientował się w kapłańskich zaklęciach (tych z podstawki) i postać zmontował pod kapłana bardzo bojowego. Silne ramię drużyny.

 

Człowiek kensai [autorski prestiż skupiony na walce bez pancerza; premie do KP mnicha, +1 do trafienia i obrażeń/3 poziomy, dodatkowe bonusy - wszystko za cenę (nie)noszenia jakiejkolwiek zbroi], bawiący się w dwa miecze. Kosmiczne obrażenia i w sumie nic więcej.

 

Moja pierwsza myśl: "jak oni chcą ubić smoka?" została szybko zamieniona na "jak oni chcą znaleźć smoka?" Będzie ciężko. 

 

Kici kici, smoczku...

 

Zabawa numer jeden: szukają smoka. Metoda? Teleport do dużego miasta, odpytanie "czy gdzieś widziano smoka" i dostają listę upolowanych przez ostatnie 50 lat co większych gadów. W końcu - po kilku dniach teleportacji między ośrodkami życia - znaleźli w miarę pewne informacje o czerwonym smoku gdzieś w górach.

 

Zgodnie z moim wcześniejszym poradnikiem (przemyśleniami) powinni byli w tym momencie rozpocząć dokładne przygotowania na każdą ewentualność. Ich przygotowania ograniczyły się do:

 

  • zakupu pierścieni chroniących przed ogniem (droga sprawa)
  • przetasowania listy zaklęć u kapłana
  • zakupu różdżki błyskawicy
  • zakupu eliksirów leczących
  • zakupu zwoju palca śmierci - bo a nuż zaklinaczowi wyjdzie (magiczna penetracja wzięta dawno temu)
  • określeniu miejsca na tyle dokładnie, na ile zdołali

 

Tak przygotowani poszli w bój.

 

To wpadli

 

Teleport, na dzień dobry, do smoczej jamy. Kapłan przynajmniej wpadł na rzucenie zaklęć działających dłużej przed walką (chwała mu za to). Smok powitał ich - oczywiście - ciepło. Starcie rozpoczęli dość kulawo: zaklinaczowy palec śmierci ledwo zarysował bestię, wojownik o mało nie padł, a kapłan średnio wiedział, co robić. Po nawet krótkiej (szczęście w kościach bardzo im pomogło) walce rozłożyli smoka na czynniki pierwsze. Po czym, grzecznie, skupili się na przeszukiwaniu siedziby.

 

Bieda, panie, bieda

 

Łącznie 7000 złotych monet, trzy zdobione kielichy, kilka zwojów, mikstur i magiczna szata (udająca koszulkę kolczą) - cała kolekcja sprzętu, jaki wynieśli. Łączna wartość około 35000sz - spodziewali się sporo więcej. W efekcie - jak później jeden przytomnie policzył - wydali na przygotowania 47500sz, z czego u smoka zdobyli 33000sz (różnice "kursowe" magicznych przedmiotów), a ze sprzedaży tego, co było im niepotrzebne, mieli jakieś 10000sz. Efekt: po walce są biedniejsi o 4500sz, a w zamian dostali smoczą głowę i trochę satysfakcji.

 

Co było źle

 

 

  • Dali się zaskoczyć jak pierwszopoziomowi nowicjusze. Wpadli do siedziby smoka, który zareagował bardziej przytomnie na nagły start walki, niż drużyna.
  • Nie przygotowali się na smoczy strach oraz zaklęcia. Wstrzymanie osoby to piękna rzecz. Gonienie przerażonego zaklinacza jest już mniej zabawne (bo ucieka), ale to zawsze coś.
  • Nie wpadli na to, że smok może latać. Zaklinacz szybko poratował się zaklęciem, kapłan rozwinął skrzydła (dosłownie), jednak poderwanie się smoka wyłączyło z walki trzecią postać.
  • Odporność na ogień mieli z nazwy. Dojrzały czerwony smok wymaga tik-taków (ichni pomysł: jak nazwać pierścienie odporności) na 14k10 obrażeń. Mieli na 10 (oszczędność, szli po kasę), kapłan poratował sam siebie zaklęciem. Gdyby nie to, byłyby skwarki.
  • Nie przygotowali żadnej drogi ucieczki. Zaklinacz szybko wypruł 5-poziomowe zaklęcia do zera, 6-poziomowe szły na przyspieszone (wariant zaklinacza bez chowańca) lawiny śnieżnych kul. Finalnie - brak możliwości teleportacji dalej, niż wymiarowe drzwi pozwalały. Jedyna inna ucieczka to skok w dół (który, z racji abonamentu na lot, przetrwałby tylko kapłan).
  • Poświęcali czas na leczenie kilku hpków, zamiast szybko usunąć zagrożenie. Wypicie eliksiru to akcja standardowa.
  • Założyli, że smok będzie tylko gryzł, drapał i raz/dwa dmuchnie. Smok chyba tylko raz wykonał akcję pełnego ataku w goniącego go kapłana. Efektem było zejście z 100% hp do (około) 10%.

 

 

Co zrobili dobrze(!)

 

 

  • Kapłan ratował sytuację na polu walki za pomocą zaklęć wspomagających rzuconych wcześniej i całkiem niezłych zdolności bojowych. Zadał smokowi sporą część (w moich szacunkach - około 40%) obrażeń samodzielnie.
  • Ten sam kapłan wpadł na pomysł stosowania zadawania ran. Dotykowe trafienie smoka to banał.
  • Zaklinacz korzystał z szaty arcymaga i magicznej penetracji - mając wysoki poziom radził sobie nieźle ze smoczym OC. Dodatkowo skupił się na zaklęciach wymagających rzutu na refleks (najniższy smoczy rzut).
  • Zaklinacz używał głównie zaklęć niepozwalających na rzut lub zadających obrażenia (od zimna) nawet przy udanym rzucie. Dodał do tego metamagiczną zamianę żywiołu (zimno) i osiągał całkiem niezłe efekty.
  • Kensai - w momencie wyłączenia się z walki z powodu wysokości - postanowił improwizować. Najpierw eliksir szybkości, potem eliksir lotu, a następnie pełny atak+specjalna zdolność (przez czas rundy zadaje maksymalne obrażenia, modyfikator z Int/dzień, swift).
  • Kapłan (znowu...) uratował wszystkich, wpadając na pomysł użycia ognistego uderzenia. Liczył na obrażenia od boskiej energii - jego szczęście, nie przeliczył się.
Ocena MG
 
Niestety, zmuszony byłem (czego nie lubię) pomagać im w walce na ile mogłem. Smok, skupiony na atakowaniu pojedynczych celów, błyskawicznie by ich wyeliminował. Z racji większej mobilności byłby wręcz w stanie pozbywać się ich w kolejności optymalnej (zaklinacz, później kapłan, na końcu wojownik). Postanowiłem złagodzić nieco charakter i decyzje smoka, poprowadzić walkę mocno nieoptymalnie. Grupa i tak straciła na wyprawie, a xp za sesję zostały przeze mnie (bez wspominania) mocno przykrojone właśnie z konieczności mojej pomocy.
 
Muszę wręcz powiedzieć, że powyższy przykład polowania na smoka jest świetnym wyjaśnieniem źródła pochodzenia smoczych skarbów. Napadanie zamków, karawan, czy żądanie okupu jest smokowi niepotrzebne - błyskotki same się pchają do nory.
 
Następna notka - druga grupa, gdzie natrafiłem na specjalistów i plułem sobie w brodę, że (pomimo znacznie większej siły smoka i braku taryfy ulgowej) mieli za łatwo.

 

Komentarze


goracepapu
   
Ocena:
0
"zakupu pierścieni chroniących przed ogniem"
Nie za bardzo rozumiem po co kupować pierścienie, skoro to jednorazowa wyprawa?. Nie lepiej zakupić 3 zwoje ochrony przed żywiołami cl 11? Dla trzech osób to koszt tylko 2,500 sztuk złota, a daje odporność 30, a nie 10. Druga sprawa.. Skoro mieli kapłana i czarodzieja, to sami mogli sobie rzucić taki czar.

"przetasowania listy zaklęć u kapłana"
Jak widać po pierścieniu odporności, nie przetasowali tej listy zbyt dokładnie.

27-08-2011 19:03
AesmaDeva
   
Ocena:
0
Bali się rozproszenia magii widocznie. W sumie nie pytałem, po co im pierścienie - raczej unikali (nie wiem, czemu) stosowania przedmiotów zużywających się. Nawyk z cRPG?
28-08-2011 01:48
Aramin.
   
Ocena:
0

Złota łopata dla mnie.

Bali się rozproszenia magii widocznie. W sumie nie pytałem, po co im pierścienie - raczej unikali (nie wiem, czemu) stosowania przedmiotów zużywających się. Nawyk z cRPG?

Kiszenie bonusa. Też na to choruję, wielu ludzi tak chyba ma

05-12-2015 18:10

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.