A przecież seria się rozwija. Pal licho grafika i interfejs, ale wprowadzenie kupców, religii i powiększenie świata to zmiany obiektywnie "na lepsze". Dlaczego więc seria Total War (TW) nie zachwyca, skoro zachwyca? W poniższym tekście spróbuję przyjrzeć się ewolucji serii Total War widzianej okiem miłośnika historycznych gier strategicznych (planszowych i komputerowych).
Jednostki

O ile potrafię przymknąć oko na błędy w umundurowaniu, to jednak obecność świń bojowych (Rome), kapłanów wojny (Medieval) i artylerii Indian (Empire) skutecznie psuje mi frajdę z rozgrywki.
Jednostki fantastyczne pojawiają się na tyle rzadko, że ostatecznie mógłbym się przyzwyczaić. Zdecydowaniem większym problemem jest zły dobór ich siły w stosunku do kosztów. Już od czasów Shoguna, szkolenie jednostek elitarnych nie jest opłacalne. Zdecydowaną większość bitew w kampanii można wygrać przy pomocy jednostek średniego poziomu. Dla przykładu: w Rome Principes (ciężka piechota) kosztują znacznie mniej niż Pretorianie (trochę lepsza ciężka piechota), a na polu walki spisują się równie skutecznie. Jeszcze gorzej sytuacja przedstawia się jeśli wyszkolimy konnych łuczników stanowiących Wunderwaffe całej serii (z wyjątkiem Empire).
SI

Kluczem do wygrania większości potyczek jest związanie przeciwnika walką w centrum, po czym atak z flanki i/lub polowanie na generała. Jeżeli tylko nie wystawimy swojego dowódcy na zbytnie niebezpieczeństwo i dopilnujemy boków, jesteśmy w stanie wygrywać bitwy nawet z dwukrotnie silniejszymi wrogami.
Zdecydowanie większą bolączką jest SI na mapie strategicznej. Przeciwnicy komputerowi mają tendencję do samobójczych ataków obliczonych na wyczerpanie państwa gracza. W Empire jest pod tym względem trochę lepiej, bo komputer nie zdradza sojuszników tak łatwo. Ciągle jednak zdarzają się "losowe wojny" — wypowiadane bez odpowiedniego przygotowania.
Ciekawa jest zależność, że "głupie wojny" zdarzają się tym częściej, im bliżej do zwycięstwa gracza. Dopóki rządzimy potęgą lokalną — panuje względny spokój. W momencie, gdy odniesiemy jakieś sukcesy — zaczynają się samobójcze szturmy mniejszych państw. W efekcie ma się więc wrażenie walki z "całym światem", a nie z pojedynczymi wrogami. Apogeum tego zjawiska przypada na drugą część Medieval: TW.
Ekonomia

Zarówno religia jak i handel rozwijane od czasów pierwszego Medieval: TW ciągle kuleją w następnych odsłonach. Zarządzanie kupcami i kapłanami wymaga dużej ilości dłubania, powiększanej jeszcze przez nieustanne kontrakcje przeciwnika. Brakuje mechanizmów ochrony własnych pracowników na swoim terytorium (znanych z Europa Universalis) — innymi słowy kupiec angielski jest tak samo podatny na wojny handlowe w Walii co w Paryżu.
Przez chwilę miałem wrażenie, że w przypadku Empire sytuacja się zmieniła, poprzez wprowadzenie zamorskich placówek handlowych. W efekcie zwiększyła się rola i dochodowość handlu morskiego, pojawiły się też motywy znane z książek historycznych (polowanie na wrogich kupców "na krańcu świata"). Cóż z tego, skoro piraci mają tendencję do wystawiania flot deklasujących mocarstwa. Anglia z trudem delegowała fregaty do osłony kupców, podczas, gdy piraci wystawiali czterorzędowce. Skąd państewko egzystujące na skrawku skały stać było na takie okręty?
Bo programiści tak chcieli. Cechą szczególną serii Total War są oszustwa komputera. Koszty rekrutacji? Żołdy? Te problemy zdecydowanie bardziej dotykają gracza ludzkiego. Apogeum tego zjawiska widać w drugiej części Medieval:TW, chociaż żadna gra z serii nie jest od nich wolna.
Mieszane uczucia

Chociaż lubię planszówki wojenne, nie mam nic przeciwko strategiom luźno opartym na faktach (grywam ostatnio w Company of Heroes na przekładkę z Hearts of Iron 2 i Victorią). W porównaniu z nimi seria Total War wypada blado. Starciom brakuje dynamiki i zmienności obecnych w CoH. Z drugiej strony model ekonomiczno-polityczny gry nie umywa się do tego obecnego w HoI 2, Europie Universalis czy Victorii.
W efekcie Total War nie oferuje ani rozrywki umysłowej, ani zręcznościowego odprężenia. W połączeniu z brakami w realizmie i oszustwami komputera, to wystarczający powód aby odłożyć kolejną grę z serii po kilkunastu godzinach grania.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę