» Recenzje » Yongbi #2

Yongbi #2


wersja do druku

Galop bez trzymanki

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski

Yongbi #2
Oto ciąg dalszy awantury o złotodajny amulet z chciwym, żarłocznym i chutliwym bohaterem w roli głównej – takim, jakich lubimy najbardziej (co kogo kręci – przyp.red.). By zabawa była naprawdę dobra, oprócz poszczególnych elementów, z których składa się opowieść, ważna jest cała konstrukcja. Yongbi należy do tego rodzaju komiksów, które tworzone są "sympatycznie", z myślą o wymęczonym czytelniku uwięzionym na czterdzieści minut w zatłoczonym autobusie. Relacje między bohaterami są nieskomplikowane, a lekturę można rozpocząć od dowolnego tomu (trudniej przerwać). Zwłaszcza, że do dyspozycji jest autor serii, gotów przedrzeć się do kadru w stroju ninja, by przypomnieć czytelnikom ważniejsze informacje i przy okazji zebrać malowniczy łomot od bohatera, którego biografię przekręcił.

Dostatecznie skomplikowana jest natomiast kwestia walorów samego amuletu. W tym tomie tajemnica przedmiotu nie zostanie wyjaśniona, przybędzie natomiast osób, które go poszukują, pożądają i polują na tego, kto ów amulet posiada, przy okazji wzniecając palącą czytelnika ciekawość. Na tym lista zagadek serii się nie kończy i sekretem pozostają okoliczności, w jakich Yongbi narobił sobie długów i wrogów. Opowieść prowadzona jest z dbałością o szczegół, spójnie, więc można żywić nadzieję na punkt kulminacyjny, w którym wyjaśnią się wszystkie wątki związane z niemałą liczbą postaci zaangażowanych w pogoń za tajemniczym świecidełkiem.

Atut cyklu stanowią dynamiczne, a przy tym czytelnie narysowane walki. Jest to tym bardziej godne podziwu, że kadry są gęsto zapełnione wirującymi postaciami. Wynika to z faktu, iż bohater odznacza się nieprawdopodobną szybkością, a wszyscy - z koniem włącznie - potrafią wykonywać przeczące prawom fizyki akrobacje. Ta umowność nie nudzi, a sekwencję efektownego uniku można spokojnie prześledzić. Całość posiada wyraźny punkt kulminacyjny i najczęściej zabawną pointę. Na koniec zaś pojawia się fabularny smaczek: okazuje się, że groźny Kuhwi, którego Yongbi dla nagrody pojmał w pierwszym tomie, jest kimś więcej niż tylko "loserem roku". Mamy okazję poznać jego kunszt wojownika, dobre serce każące mu opiekować się osieroconym chłopcem oraz...

…no właśnie. Drugim tom seri Yongbi przekonuje, iż jest to propozycja dla ludzi, których poczucie humoru nie respektuje granic przyzwoitości. Zajmujący pół strony obandażowany tyłek wielkiego Kuhwi to tylko przedpole straszliwego obszaru nieokiełznanej wyobraźni autora, po której hulają Dowcip Obsceniczny ze Skatologią pod ramię i urągające personalistycznej koncepcji człowieczeństwa Deformacje Facjat, czyniąc spustoszenie w szeregach Zdrowego Rozsądku. Jeśli kogoś martwi perspektywa utraty władz umysłowych (a także apetytu), niech się nie zapuszcza w głąb tej historii. Jeśli jednak ktoś czuje się niekiedy przeciążony władzą Wewnętrznego Cenzora – zapraszamy do cwału bez trzymanki na pijanym mięsożernym wierzchowcu!


Recenzja w serwisie Tanuki.pl
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria

Yongbi #2
Yongbi #2
Yongbi #2
Yongbi #2

5.0
Ocena recenzenta
5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Yongbi #2
Scenariusz: Moon Jung Hoo
Rysunki: Moon Jung Hoo
Wydawca: Mandragora
Data wydania: sierpień 2006
Liczba stron: 192
Format: B6
Oprawa: miękka, kolorowa, z obwolutą
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Cena: 19,90 zł



Czytaj również

Komentarze


neishin
    hm
Ocena:
0
Jest różnica między Humorem Obrzydliwym ale Zabawnym (patrze Sens życia wg Monty Phytona) o PseudoHumorem Obrzydliwym dla SAmego Pseudohumoru (jak kilka stron o zatwardzeniu u konia). Ja sprzedaje swoje dwa tomy na Allegro i kończę swoją przygodę z Yongbim.
19-10-2006 04:19

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.