» Recenzje » Yamatai

Yamatai


wersja do druku

Żeglując po znanych falach

Redakcja: Karriari, jagnamalina, Taun_We, Hunter, GoldenDragon

Yamatai
We współczesnej rozrywce jest tak, że sprawdzone pomysły nigdy nie odchodzą w niepamięć, a udane filmy czy książki otrzymują mnóstwo kontynuacji. Wydawałoby się, iż świat gier planszowych bardziej jest odporny na te bolączki. A jednak, czasami wystarczy wziąć sprawdzony pomysł, coś dodać, coś odjąć i gotowe – mamy Yamatai.

Bruno Cathala działa jak fabryka. W głowie Francuza rodzą się liczne, zazwyczaj bardzo przyzwoite gry, a wiele z nich zyskuje status hitów. Warto zauważyć też, że Cathala równie chętnie tworzy samemu, jak i w duecie z projektantami o mniej lub bardziej uznanym nazwisku. Tym razem współpomysłodawcą projektu był absolutny debiutant, Marc Paquien, zaś grafikami zajął się ilustrator, któremu można wróżyć długą i owocną karierę, Jérémie Fleury (Histrio, Oceanos). Za światową edycję tytułu odpowiada oficyna Days of Wonder, zaś polską lokalizację, czyli tak naprawdę instrukcję oraz pudełko, ufundowało wydawnictwo Rebel.

Francuski projektant lubi zdobywać punkty i nie inaczej jest teraz, chociaż oczywiście obleczone zostało to w motyw przewodni. W tym przypadku jest to rywalizacja polegająca na eksploracji archipelagu i budowaniu orientalnego miasta. A wszystko to na zlecenie królowej Himiko, władczyni bowiem zapragnęła zamieszkać w stolicy godnej jej stanowiska. Aby sprostać zadaniu rywale muszą wyprawić swoje statki w głąb archipelagu, zrekrutować załogę, wznieść rozmaite budynki oraz poznać lokalną kulturę. Spore znaczenie odegrają również brzęczące monety wypełniające mieszki śmiałków.

Zanim jednak gracze wyruszą w morze, warto zajrzeć do pudełka, którego wieczko przyozdabia prześliczna i bardzo klimatyczna ilustracja. Days of Wonder uchodzi za producenta przywiązującego olbrzymią wagę do wykonania swoich produktów i Yamatai potwierdza ten pogląd. Pudełko wypchane jest kolorowym drewnem i tekturą. Wszystkie elementy przypadną do gustu nawet największym malkontentom. Plansza główna, planszetki graczy, kafelki flot oraz specjalistów wykonano z pancernej tektury i opatrzono cudownymi ilustracjami, zaś budynki oraz pionki flot powleczono żywymi barwami. Pełną listę komponentów można znaleźć tutaj, zaś na potrzeby recenzji wystarczy napisać, iż tytuł prezentuje się bardzo efektownie!

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Szybko i sprawnie

Klarowna i zaledwie ośmiostronicowa instrukcja dokładnie objaśnia meandry zabawy wraz ze szczegółowym opisem wszystkich cech i umiejętności kafelków flot oraz specjalistów. Nie zabrakło również przykładów, zaś planszetki graczy precyzyjnie przypominają o przebiegu rundy. Dlatego też zamiast wchodzić w detale rozgrywki lepiej pokrótce nakreślić jej przebieg. Najpierw należy oczywiście przygotować planszę, która konfigurowana jest losowo, podobnie jak losowo wykładane są kafelki specjalistów, budynków oraz flot. Jest to element, który przekłada się w sposób oczywisty na unikalność kolejnych rozgrywek.

Po ustaleniu osoby rozpoczynającej, pierwszy gracz wybiera jedną z pięciu dostępnych flot, po czym otrzymuje statki we wskazanych kolorach – jest ich pięć rodzajów – oraz może wykonać unikalne czynności wskazane na pozyskanym kafelku. To jest ten moment, kiedy rozpoczyna się właściwe dla gier Cathali kombinowanie. Dzięki flotom można przestawiać niektóre elementy na planszy, usuwać obecne już statki, blokować pola, etc. Przy czym to dopiero początek atrakcji.

W kolejnym kroku można sprzedać lub zakupić dodatkowy okręt, a następnie przychodzi pora na wyłożenie okrętów na planszy, co uruchamia łańcuch kolejnych wydarzeń. Przede wszystkim nowe statki muszą być kontynuacją tych już zagranych. Następnie można albo zgarnąć żetony kultury z wysp, wokół których umieszczone zostały statki, albo wznieść budynek na wyspie graniczącej z zagranymi właśnie okrętami i opróżnionej z żetonu kultury. Kosztem budowy jest wytworzenie kolorystycznego układu wokół wyspy, spełniającego wymagania budowli i nie ma tutaj znaczenia, kto zagrał wyłożone wcześniej pionki. Ważne jest to, iż właściwe wzniesienie budynków gwarantuje bezcenne bonusy, tak finansowe, jak i w postaci punktów prestiżu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Ostatnie kroki w turze to wymiana zebranych żetonów kultury na specjalistów, czyli poszerzenie wachlarza czynności o akcje specjalne. Kiedy zaś wszyscy gracze wykonają swoje ruchy pula specjalistów oraz budynków są uzupełniane, dostępne stają się też kolejne płytki flot, zaś te wykorzystane powrócą w kolejnych rundach. Kolejne minuty upływają według tego samego schematu, zaś zabawa kończy się wraz z wyczerpaniem jednego z elementów: budynków graczy, płytek budynków lub specjalistów bądź też zużyciem statków jednego z kolorów. Podliczane są wówczas punkty wynikające z płytek budynków, specjalistów, zasobów finansowych oraz zdobytych w międzyczasie dodatkowych punktów prestiżu. I to wszystko w telegraficznym skrócie, więcej detali oznaczałoby bowiem przepisanie krótkiej instrukcji.

Ale to już było...

Pierwszym wrażeniem po inicjalnej rozgrywce w Yamatai było potężne uczucie déjà vu. Mimo istnienia pełnokrwistej planszy i odmiennego sposobu operowania pionkami, gra usilnie kojarzyć się może z kapitalnym Five Tribes. Zaryzykuję nawet twierdzenie, iż omawiany tytuł to próba powtórzenia sukcesu najmniejszym możliwym wysiłkiem. Obie gry łączy mechanizm manipulowania wspólnymi pionkami, identycznie rozwiązano wariant dwuosobowy oraz wpleciono w mechanikę kilka sposobów zdobywania punktów. Analogii można doszukać się również w kafelkach pomocników, pełniących tę samą funkcję co dżiny.

Również estetyka wykonania nie pozostawia złudzeń: obie gry cechuje nie tylko wysoka jakość komponentów oraz piękno każdej ilustracji, ale nawet podobna stylistyka i to pomimo faktu, iż za grafiki odpowiada inny artysta. Oczywiście klimat Arabii został zastąpiony orientem, ale to raczej niuans. Dlatego też fani Pięciu Klanów mogą poczuć się nieco rozczarowani niniejszą produkcją, co oczywiście nie będzie przeszkadzać graczom nie znającym słynnego tytułu. Ci docenią Yamatai, bowiem nie jest to sama w sobie zła gra. Co więcej, dysponuje kilkoma atutami.

Spójrzmy jednak na grę w oderwaniu od koneksji z poprzednikiem. U Cathali cenię sobie to, iż nawet najbardziej wymagające gry francuskiego projektanta mogą pochwalić się zaledwie kilkustronicowymi instrukcjami. Francuz potwierdził swój niezwykły talent do tworzenia gier o banalnie prostych regułach, a jednocześnie o głębokiej i wymagającej zaangażowania rozgrywce. Yamatai razem z Cykladami, Czerwoną planetą, Mr. Jack czy wspomnianymi wyżej Pięcioma Klanami stanowią według mnie wzorzec dla następnych pokoleń projektantów.  

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

A sama rozgrywka? Żeglowanie po archipelagu początkowo może wydawać się chaotyczne, statki wykładane są wręcz przypadkowo, podobnie zresztą jak budynki, w czym nie pomaga bardzo użyteczna i wszystko wyjaśniająca planszetka graczy. Dopiero z upływem czasu i kolejnymi partiami poszczególne składowe układają się w przejrzystą całość, a zależności nabierają sensu. Przekłada się to w sposób oczywisty na przyjemność z zabawy, uczestnicy zaczynają prześcigać się w staraniach o jak najlepsze wykorzystanie układu na planszy oraz pozyskanie najwartościowszych pomocników oraz budynków. I o ile pierwsze partie mogą być zniechęcające, to jednak kolejne zachęcają do powrotu nad planszę. Zwiększona świadomość działania przekłada się jednak na zauważalną niedogodność, jaką jest downtime. Konieczność wykonania precyzyjnego posunięcia sprawia, że analiza optymalnego ruchu może zająć graczom kilka ładnych minut.

Trzeba przy tym pamiętać, iż Yamatai nie jest tytułem otwierającym przed uczestnikami możliwość układania długofalowych planów. To gra raczej o charakterze logicznym, jak również zdecydowane premiująca elastyczność działania i umiejętność wykorzystania nadarzających się okazji. W przypadku zabawy w duecie można pokusić się o taktyczne rozplanowanie kolejnych działań, co wynika z faktu, iż rywale wykonują po dwa ruchy w rundzie (podobnie jak to miało miejsce we wspomnianych Cykladach oraz Pięciu Klanach), a to otwiera przed rywalami perspektywy tworzenia komb. W szerszym gronie możliwość ta zostaje ograniczona tylko do pozyskania kafelka floty mającego pierwszeństwo w następnej kolejce. Żeby jednak być uczciwym, należy napisać, iż zabawa jest tak samo dobra przy dowolnej liczbie uczestników.

Podsumowanie Yamatai nie należy do rzeczy najłatwiejszych: z jednej strony widać wtórność i powielenie utartych schematów. Cathala zdecydowanie poszedł po linii najmniejszego oporu. Z drugiej zaś efektem jego pracy jest solidna gra w pełnej krasie uwydatniająca talent oraz warsztat Francuza: pieszcząca wzrok jakością wykonania, z bardzo sprawnie działającą mechaniką, dobrym skalowaniem i angażującą w trakcie zabawy. A to nadal bardzo dużo, co niewątpliwie zachęci do zakupu niejednego gracza.

Plusy:

  • Przecudne wykonanie i jakość komponentów
  • Proste i klarowne zasady
  • Dobre skalowanie
  • Angażująca rozgrywka
  • Zmusza do optymalizacji ruchów

Minusy:

  • Potężne wrażenie klona Pięciu Klanów z kilkoma modyfikacjami
  • Zauważalny downtime
  • Mało odkrywcze od strony mechanicznej

 

Dziękujemy wydawnictwu REBEL.pl za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
7.25
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Yamatai
Typ gry: taktyczna
Projektant: Bruno Cathala, Marc Paquien
Ilustracje: Jérémie Fleury
Wydawca polski: Rebel.pl
Data wydania polskiego: 2017
Liczba graczy: od 2 do 4
Wiek graczy: od 13 lat
Czas rozgrywki: ok. 40-80 min.
Cena: 209,95 zł



Czytaj również

Konspiracja: Uniwersum Abyss
Podwodne królestwo w małej puszce
- recenzja
Conspiracy: Abyss Universe
Kolejny klasyk w wersji mini
- recenzja
Kingdomino: Duel
Czy te kości mogą kłamać?
- recenzja
Nagaraja
Stąpaj ostrożnie!
- recenzja
Wyspa Skarbów: Złoto Johna Silvera
Cyrklem i sprytem
- recenzja
Kingdomino: Era gigantów
Giganci to cieniasy
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.