» Recenzje » X-Men

X-Men


wersja do druku

X-Men
X-men to pierwsza udana fabularyzacja komiksu Marvela, co należałoby stwierdzić już na wstępie. Tego typu film łatwo sknocić: komiksowi bohaterowie miewali w przeszłości śmieszne uniformy (np.: Superman, Spiderman), były rażące odstępstwa od oryginałów. Ogólnie dotychczas filmy oparte na komiksach pozostawiały niedosyt. Taka np. seria Batmanów skierowana była moim zdaniem do widowni młodej i bardzo młodej, której serwuje się zwykle czystą rozrywkę. X-men Brana Singera to pozycja nieco ambitniejsza.

Fabuła ma sens, jej wątki mają źródła w wielu zeszytach serii o X-men, które zostały umiejętnie splecione w jedną całość przez niejakiego Davida Haytera. Scenarzysta ten, jako podobno wielki fan serii, pełnił rolę "kontrolera jakości" dla całej produkcji. Ponadto Singer (Uczeń Diabła) zasięgnął porad u samego Gerge'a Lucasa oraz u Stana Lee (twórcy świata Marvela), który nawet zagrał w filmie jakąś małą rólkę. Można więc powiedzieć, że reżyser miał zbyt dobrych doradców, żeby film popsuć.

Historia dotyczy tu mutantów - traktuje więc przede wszystkim o odmienności Homo superior od "zwykłych" Homo sapiens. Ci ostatni odczuwają lęk przed odmieńcami, chcą ich drogą prawną odseparować i kontrolować. Ci pierwsi dzielą się na dwie grupy: Jedni nienawidzą ludzkości, drudzy chcą ją chronić. Głównym przeciwnikiem X-men w filmie (ale i w serii chyba też) jest Magneto (właściwie: Erik Lehnsherr), którego gra Ian Mc Kellen. Jest to jedna z ciekawszych postaci uniwersum Marvela: Żyd ocalały w Auschwitz (pierwsza scena filmu), dawny przyjaciel Charlesa Xaviera - przywódcy X-men (tu dobór obsady jedynie właściwy - Xaviera gra znany ze StarTreka Patrick Steward). Akcja filmu zbudowana jest wokół konfliktu tych dwóch osobowości.

Druga generacja mutantów reprezentują: Wolverine, Storm, Cyklop, Jean Grey, Rogue oraz Sabretooth, Mystique, i Toad. Jest to ilość skromna jak na serię X-men, ale w zupełności wystarczającą do stoczenia kilku efektownych starć z użyciem mocy.
Ale X-men nie jest tylko prostą historyjką o walce dobra ze złem. Wątek Rudej i Rosomaka porusza problem samoakceptacji, poszukiwania celu i tożsamości. Zwłaszcza postać Logana jest wyraźnie zaakcentowana charakterologicznie (buntownik - outseider). Jeśli ktoś nakręci drugą część, to o Rosomaku, który na końcu filmu opuszcza szkołę mutantów, by w Kanadzie poszukać odpowiedzi z przeszłości dotyczących jego osoby.

Zaletą filmu jest to, że unika on naiwności konwencji komiksowej. Pomaga w tym solidna muzyka, surowa scenografia obu siedzib mutantów jak i wywarzona gra aktorska. Film polecam jako pozycję udaną i ważną dla kina SF, ze względu na źródło fabuły i sposób jego interpretacji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.