» X-Men #10 (6/1993)

X-Men #10 (6/1993)

Dodał: Wiktor 'Anzelm' Wieczorek

X-Men #10 (6/1993)
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: X-Men #10 (6/1993)
Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: John Romita Jr., Dan Green, Rick Leonardi, Whilce Portacio
Tusz: Whilce Portacio, Dan Green
Kolory: Glynis Oliver
Wydawca: TM-Semic
Data wydania: 1993
Autor okładki: Rick Leonardi
Tłumaczenie: Dariusz Matusik
Liczba stron: 48
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: kolorowy
Cena: 19500 zł (przed denominacją)
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania oryginału: styczeń

Pojedynek
Po powrocie do domu X-Men dowiadują się, że Madelyne urodziła synka - Nathana Christophera. Podczas gdy wszyscy się cieszą, matka dziecka obawia się, że Scott jest za bardzo zaangażowany w działania zespołu przez co brakuje mu czasu dla rodziny. Pomiędzy małżonkami dochodzi do dość ostrej sprzeczki. Słysząca całą kłótnię, Storm znajduje rozwiązanie: Skoro Scott nie chce sam odejść z zespołu, więc powinien odbyć się pojedynek o to kto z nich powinien zostać przywódcą grupy. Takie wydarzenie bez precedensu skupia wszystkich mutantów przy sali ćwiczeń gdzie ma się odbyć pojedynek. Gdy został przygotowany "krajobraz", walka rozpoczyna się. Pomimo tego, że Storm jest pozbawiona swoich mocy, jest ona zdecydowanym faworytem, ponieważ wszyscy dostrzegają, że Scott już jakiś czas temu utracił serce do walki. Zgodnie z przypuszczeniami walkę wygrywa Ororo i od teraz ona jest przywódcą X-Men. Scott wyjeżdża ze swoją żoną i synkiem... Tymczasem w Imperium Shi'Ar, Charles Xavier czuje się już całkiem dobrze i jest szcześliwy, że wreszcie może spędzać czas ze swoją ukochaną Lilandrą.

Wolność to wyraz czteroliterowy
X-Men przenoszą się na jakiś czas do San Francisco. Ten wyjazd mutanci traktują jako coś w rodzaju urlopu wypoczynkowego i mile spędzają czas. Ale tylko do momentu gdy zostają zaatakowani przez Freedom Force, którzy postanowili wykazać się inicjatywą i bez wiedzy swojej przywódczyni Mystique odnaleźli X-men z zamiarem pokonania i uwięzienia ich. Jednak szybko przekonują się, że nawet zaskoczeni mutanci są w stanie skutecznie odpierać ataki. Po niezbyt długiej walce X-Men udaje się pokonać swoich odwiecznych wrogów i przywrócić spokój w mieście. Freedom Force muszą ratować się ucieczką, spodziewając się, że oberwie się im także od Mystique za samowolne działania.

Dodatki:
W numerze są "kartoteki" Storm i Cyclopsa.

Źródło: Wielkie Archiwum Komiksu

Tagi: X-Men #10 (6/1993) | X-Men | TM-Semic | Marvel Comics | John Romita Jr. | Dan Green | Chris Claremont | Rick Leonardi | Whilce Portacio | Glynis Oliver


Czytaj również

New X-Men #2: Piekło na Ziemi
Piekło duszy
- recenzja
Punisher: Kingpin rządzi
Pogromca z przeszłości
- recenzja
Ultimate X-Men #4
Nowy scenarzysta, nowe przygody
- recenzja
Ultimate X-Men #3
Kiedy lud mutantów przemówił
- recenzja
Ultimate X-Men #2
Spadek formy?
- recenzja
X-Terminacja
Nic niezwykłego
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.