Wyzwanie książkowe 2015 - tydzień 13. Bliski Wschód i Sodoma.
Odsłony: 123Porządki przedświąteczne zrobione, jajka poświęcone, można więc odrobić blogowe zaległości. Poprzedni tydzień zakończyłem wynikiem czterech przeczytanych książek, z czego dwie dzieją się na Bliskim Wschodzie, jedna poniekąd inspiruje się kulturą tego regionu, a ostatnia jest opowieścią biblijną przeniesioną w nasze czasy.
41. Przysięga stali - Douglas Houlick. Kontynuacja Honoru złodzieja jest tą książką której akcja chociaż nie dzieje się na Bliskim Wschodzie lecz w wymyślonej krainie, to jest na wskroś przesiąknięta kulturą tego regionu. Co wychodzi jej na dobre. Sięgając po drugi tom cyklu którego pierwszy tom czytelnikowi się podobał, istnieje niebezpieczeństwo iż ten nie będzie tak interesujący. Na szczęście nie w tym przypadku. Moim skromnym zdaniem drugi tom przygód imć pana Drothe jest nawet lepszy niż część otwierająca serię. Bohater po niespodziewanym (nawet dla niego) awansie ze zwykłego ulicznika mającego dar do zbierania informacji na jednego z władców podziemia, wyraźnie nie radzi sobie z nową dla siebie sytuacją. Zawiązana wokół niego intryga zmusza go do opuszczenia na jakiś czas Ildrekki i udania się do Djanu - stolicy rywalizującej z Imperium Despotii. Celem wyprawy jest odnalezienie przyjaciela, członka tajemniczego zakonu zabójców.
Na pewno do plusów opowieści możemy zaliczyć bardzo dobrą kreację wymyślonego świata. W pierwszym tomie poznaliśmy stolicę Imperium i jej półświatek, teraz autor rozszerza granicę i ukazuje jakże odmienne kulturowo państwo i miasto. Jak już wspomniałem czerpie garściami z historii i kultury Bliskiego Wschodu, ale czyni to w sposób bardzo umiejętny. Kolejnym plusem jest kreacja postaci - czasami wystarczy kilka słów by nawet bohater trzecioplanowy stawał przed oczami jak żywy. Także wielowątkowość akcji powieści nie sprawia czytelnikowi problemu - wszystko wydaje się bardzo spójne, przemyślane, zaplanowane przez autora do ostatniego szczegółu. Książkę oceniam na 9/10 i z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
42. Samotny Krzyżowiec. Miecz Salomona oraz
43. Samotny Krzyżowiec. Ścieżki przeznaczenia - Marek Orłowski. Tak się złożyło, że po wizycie na fikcyjnym Bliskim Wschodzie kolejne dwie książki przeniosły mnie na teren Ziemi Świętej czasów wypraw krzyżowych. A dokładniej w schyłkowy okres Królestwa Jerozolimskiego, czas gdy trwała wojna z sułtanem Saladynem.
Chociaż w cyklu tym znajdziemy wiele autentycznych wydarzeń i postaci nie jest to opowieść stricte historyczna. W debiucie powieściowym tego polskiego autora o korzeniach bałkańskich otrzymujemy powieść awanturniczo - przygodową osadzoną w czasach historycznych z domieszką elementów fantastycznych, by w drugim tomie przechodzić już w bardziej typową powieść fantasy, gdzie realia charakterystyczne dla tego nurtu zaczynają dominować.
Jest to opowieść o stosunkowo młodym jeszcze, ale już doświadczonym życiowo rycerzu, który przybył do Ziemi Świętej by przez walkę z niewiernymi odkupić swoje grzechy. W trakcie kilkuletniego pobytu zdobył sławę dzielnego rycerza bez skazy, zainteresowanego li tylko walką z wyznawcami Proroka, a nie zdobywaniem doczesnych dóbr i nadań ziemskich. Los (a raczej autor powieści) rzuca go na arenę najważniejszych wydarzeń tamtego okresu - chociażby na teren bitwy na wzgórzach Hittynu gdzie Krzyżowcy ponosza druzgocącą klęskę, a nasz bohater przeżywa tylko dzięki interwencji samego Saladyna. Często też współpracuje z Templariuszami, chociaż formalnie nie wstępuje do ich zakonu. I to od ich przywódcy otrzymuje zadanie które jest kanwą opowieści zawartej w drugiej części pierwszego tomu i całości tomu drugiego.
Moim zdaniem pierwszy tom jest napisany lepiej od drugiego. I chociaż oba nie stanowią może lektury wybitnej, to spokojnie da się je przeczytać. Minusem opowieści na pewno jest sztampowe przedstawienie większości postaci walczących po stronie Krzyżowców, zdecydowanie lepiej zbudowane są obrazy przywódców arabskich - z Saladynem i Starcem z Gór na czele. Akcja jest dość wciągająca, można się sporo dowiedzieć o wydarzeniach historycznych tamtego okresu (zwłaszcza w tomie pierwszym), chociaż autor dostosowuje niektóre fakty tak by mu pasowały do wydarzeń w powieści. Drugi tom to już raczej opowieść o starotestamentowej magii, magicznych mieczach, tajemniczych artefaktach. A autor zapowiada, że tom trzeci to już będzie czysta fantazja.
Pierwszy tom oceniłbym na 7/10 co jak na debiut jest oceną niezłą, drugi - niestety słabszy na 6/10. Co nie oznacza, że nie sięgnę po dalsze części cyklu.
44. Sodoma - Marcin Wolski. Przyznam się, że jest to autor z którym mam pewien problem. Wiem, że pisze niezłe a nawet bardzo dobre książki, kilka nawet przeczytałem (głównie jego historie alternatywne), ale nie do końca mi pasuje jego działalność na niwie światopoglądowo - politycznej. Podobny dylemat mam z Rafałem A. Ziemkiewiczem. Ale chyba spróbuję się przełamać i sięgnę po wcześniejsze powieści zwłaszcza po Agenta dołu. Chociaż lektura jego ostatniej książki nie do końca może do takiego działania przekonywać.
Ale przejdźmy do samej Sodomy. Jak łatwo się domyślić kanwą opowieści jest biblijna historia Lota i poszukiwania przez niego dziesięciu sprawiedliwych, dzięki czemu miał ocalić swoje miasto. We współczesnej wersji tych wydarzeń bohater ma na imię Tol i jest człowiekiem o paranormalnych zdolnościach, miasto zowie się Amados (dziesięciomilionowa metropolia) i tylko cel pozostaje ten sam. A wbrew pozorom w wykreowanym przez Wolskiego świecie nie jest to zadanie łatwe zwłaszcza, że bohater ma na to tylko 72 godziny.
Świat przyszłości przedstawiony w powieści przez autora ma być konsekwencją świata obecnego. Jest to obraz społeczeństwa bez żadnych zahamowań moralnych, nastąpiło odejście od religii (istniejący multikościół to istna farsa), dozwolona jest eutanazja (stosowana nawet z nakazu państwowego). Obraz ten jest jak dla mnie strasznie przerysowany, ale może to wynikać z faktu zawartego dwa akapity powyżej. Akcja wciągnęła mnie tylko troszkę, bohaterowie są jacyś tacy bezbarwni (nie udało mi się przywiązać nawet do głównego protagonisty, jedynie postać uciekinierki z ośrodka dla dziewcząt budzi jakieś cieplejsze uczucia). I jeszcze te nieszczęsne zakończenie... Moja ocena to 4,5/10.