Wyzwanie książkowe 2014 - Tydzień #13
W działach: Wyzwanie książkowe, Książki, Wyzwanie książkowe 2014 | Odsłony: 207Sytuacja czytelnicza jest u mnie w miarę stabilna, bez większych szaleństw ani zapaści póki co. Choć kwiecień zapowiada się na miesiąc mocno naładowany recenzjami, a więc i lekturami, na które pewno nie zawsze miałbym ochotę.
Miłość w czasach zarazy – Gabriel Garcia Marquez, Muza 2006
Sto lat samotności Marqueza czytałem jakoś w liceum i bardzo silnie wpłynęła na mnie ta lektura, więc z tyłu głowy zanotowałem sobie, żeby sprawdzić więcej jego twórczości i twórczości ogólnie latynoamerykańskiej, czym u nas głównie zajmuje się Muza. Po kilku latach w końcu ponownie po niego sięgnąłem – i jestem, przynajmniej częściowo, urzeczony.
Nie spotkałem jeszcze powieści, która w taki sposób opowiadałaby o miłości i wszelkich jej przejawach, i gdzie tak pięknie pokazano również miłość osób starszych. I o ile pod względem narracji i języka całość mnie zachwyca, to jest jednocześnie tak gęsta i upchana różnymi, najdrobniejszymi epizodami z życia głównych bohaterów, że momentami lektura mnie makabrycznie męczyła.
Nie wiem czy Marquez na trwałe zagości w moim lekturospisie, ale jeżeli miałbym czytać romanse, to właśnie takie.
Dziedzic czarodziejów – Cinda Williams Chima, Galeria Książki 2013
Książka czytana z przymusu, do NF, i bez większej frajdy. Przez większość lektury powieść wydawała się średnia, z kilkoma usterkami, ale końcówka jest naprawdę żenująco słaba.
To kolejna młodzieżowa wersja przygód Wybrańca z magią, ogólnoświatowym konfliktem który toczy się wokół tego pierwszego i dzieje się w normalnym świecie, gdzie czarodzieje żyją razem ze zwykłymi ludźmi. Kreacja świata jest bardzo słaba i ograniczona (serio? czarodzieje naparzają się od wieków kulami ognia i cały świat nic z tym nie robi?), a sam konflikt pomiędzy gildiami, które ponoć są liczne i niebezpieczne i w ogóle, ogranicza się w zasadzie do kilku jednostek. Zaskakująco ciekawie prezentuje się fabuła, ale wszystkie pozytywne wrażenia zaciera absurdalny i urągający logice finał. To jedna z niewielu książek, które sprawiły, że miałem ochotę nią rzucać po pokoju.
Swoje dorzuciła także tłumaczka. Poza dziwnym, czasami nieporadnym stylem, pojawiają się takie kwiatki jak "jedziemy do Portlandu/spotkajmy się w Portlandzie" (Portland to takie miasto w USA, którego nazwy się nie odmienia). Straszne.
Nie widzę powodu, dla którego wartałoby sięgnąć po ten cykl. A muszę przeczytać kolejny tom i mam jak najgorsze przeczucia.
Cytat tygodnia:
Nauczył ją, że to, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeżeli przyczynia się do utrwalenia miłości.
Gabriel Garcia Marquez, Miłość w czasach zarazy