» Blog » Wyższość PBF-ów nad tradycyjnymi sesjami
11-12-2011 14:20

Wyższość PBF-ów nad tradycyjnymi sesjami

Odsłony: 5

Ten post oryginalnie miał być o czymś innym - o tym, co lubię w RPG, na co zwracam największą uwagę i co mi sprawia największą frajdę. Wzięłam jednak udział w ciekawej dyskusji, która otworzyła mi oczy na pewne istotne kwestie, i w efekcie pomysł na wpis przeszedł transformację. Dalej chciałabym więc napisać o tym, co uważam za ważne - dla mnie jako gracza - ale jednocześnie zwrócić uwagę na kwestie, których mi w tradycyjnych "stołowych" sesjach brak. Mianowicie, jak to jest z odgrywaniem CAŁEJ postaci, a nie tylko jej wypowiedzi i działań?

Ostatnio dużo gram w RPG. Dołączyłam do zakrojonej na szeroką skalę kampanii w Gasnących Słońcach i w porównaniu do niegdyś prawie zerowej styczności z RPG-ami, mam ją teraz minimum co tydzień. To wszystko po dłuższej przerwie od grania na forach, które przez jakieś osiem lat stanowiło dla mnie mój cały RPG-owy światek. Łączną ilość sesji play by forum, w jakich brałam udział mogę spokojnie zaokrąglić do ok. 30-35. PBF-y zapewniały mi mnóstwo radochy. Raz, że mogłam grać, kiedy inaczej nie mogłabym grać wcale. Dwa, że mogłam pisać - i to w formie literackiej - rozwijając swoje kreatywne możliwości i dając mi przyjemność samą w sobie. I trzy, że podobała mi się specyfika grania - opcja spokojnego zaplanowania następnego ruchu, przemyślenia wypowiedzi, zastanowienia się nad prowadzeniem swojej postaci, możliwość nawiązania silniejszych interakcji z innymi bohaterami, płynna wizja świata i wydarzeń (można je dokładnie opisać, więc unika się nieporozumień), i wiele innych kwestii. Ale przede wszystkim - i to jest właśnie to, co w RPG-ach ogólnie ma dla mnie największe znaczenie - możliwość odgrywania swojej postaci na kilku płaszczyznach: głównie fizycznej (to, co robi, co mówi i jak wygląda) i emocjonalnej (to, co odczuwa, jak się zachowuje, i jak wpływają na nią poszczególne wydarzenia). Literacka forma PBF-ów skutecznie i w pełni umożliwia obie te rzeczy. Nawet, jeśli MG i współgracze nie zwracają na część z nich uwagi, ja odczuwam satysfakcję, że odgrywam swoją postać tak, jak sobie założyłam, kierując nią w sposób, który w danym momencie uważam za istotny. A to przy okazji zawsze stwarza szansę, by inny gracz zauważył, że postać, choć się nie odzywa, wygląda na zmęczoną/zniesmaczoną/niezadowoloną/smutną/nieszczęśliwą/etc. I już robi się wątek, już jest okazja, impuls, by zacieśnić więzy pomiędzy bohaterami - i w konsekwencji dać pole do dalszego ich rozwijania.

Niestety, w tylu sesjach na żywo, w jakich wzięłam udział - czy to w obecnej kampanii, czy nie - kwestia odgrywania postaci w dużej mierze sprowadza się do deklarowania działań, jakie wykonuje i formułowania wypowiedzi, które wychodzą z jej ust. Działania rozumieją się same przez się, formułowanie wypowiedzi - konkretnych zdań, nie deklaracji czy rzutów - również bardzo sobie cenię, ale w dalszym ciągu brak mi tego trzeciego wymiaru: mimiki, gestów, ruchów ciała, sygnałów, które wskazują na aktualny stan ducha. Postać - człowiek, osoba - to przecież nie tylko jego zachowanie i wypowiedzi, ale również wygląd, prezencja. Może zblednąć na widok ciał pozostawionych po masakrze, może rozpromienić się w towarzystwie innej postaci, może zaciskać zęby z nienawiści, kiedy widzi swojego największego wroga, może zapatrzyć się w gwiazdy nostalgicznym spojrzeniem, gdy przypomni sobie jakieś smutne wydarzenie ze swojej przeszłości. Nie mówię tu oczywiście o zdradzaniu myśli czy odczuć - jedynie o elementach zewnętrznych, które te odczucia mogą uwidaczniać. Takie rzeczy oczywiście nie definiują postaci, ale uważam, że ją dopełniają, zapewniając tworzonej na sesjach historii dodatkowy klimat. Klimat, który według mnie i zgodnie z moimi upodobaniami, jest bardzo potrzebny i korzystny. Ułatwia nawiązywanie więzi, wprowadzanie ciekawych wątków, rozwijanie fabuły, ale przede wszystkim umożliwia pokazanie głębi postaci - czegoś więcej niż tylko narzędzia do rozwiązywania problemów, pokonywania przeciwników i pchania akcji do przodu.

Powyższe w dużej mierze wynika pewnie z faktu, że jako kobieta mam w RPG-ach trochę inne priorytety (emocje). Przypuszczam (bo na klasyfikacjach typów graczy mało się znam), że ma to również związek z uwielbieniem wobec storytellingu - to opowieść jest dla mnie ważna, mechanika, walki, samo "techniczne" pokonywanie przecinków mniej. Jeśli walka do czegoś prowadzi i z czegoś wynika, super. A jeśli ma potem jakieś konsekwencje dla postaci, to idealnie. To samo w przypadku napotykanych przeciwności każdego typu - w końcu na postać, która coś czuje (a czuje, a przynajmniej powinna, bo jest postacią, a nie np. kamieniem), wydarzenia mogą mieć mniej lub bardziej silny wpływ, przyczyniając się do zmian, jakie w bohaterze zachodzą. Taka ewolucja postaci w trakcie sesji, czy lepiej: kampanii, jest dla mnie bardzo ważna - jednak by ją przekonująco sprzedać, potrzeba mi czegoś więcej niż odgrywania samego dialogu (chociażby nacechowanego emocjami) i deklaracji konkretnych działań.

Oczywiście, doskonale zdaję sobie sprawę, że sposób grania jest mocno uzależniony od różnorodnych czynników, np. wymogów systemu, stylu prowadzenia MG, osobistych preferencji graczy, różnych wizji grania, konwencji danej sesji, etc. etc. Zatem po co w zasadzie ten wpis. Patrząc ogólnie, brałam udział w naprawdę niewielkiej ilości tradycyjnych sesji przy stole. Z tego powodu moje rozeznanie wobec stylów grania czy prowadzenia jest póki co znikome. Zastanawia mnie jednak, czy ten element w tych czy innych sesjach się w ogóle przewija. Stąd moje pytanie do Was - odgrywacie postacie w ten sposób? Czy ten trzeci wymiar również jest dla Was istotny? Czy zwracacie uwagę na zmiany wyrazu twarzy, krzywienie się ust czy nerwowe bębnienie palcami o stół? Pytam, bo nie mam rozeznania i przede wszystkim ciekawi mnie, czy taki temat przewijał lub przewija się w progach doświadczonych RPG-owców.

[Wpis oryginalnie opublikowany na domwiedzmy.blogspot.com]

Komentarze


38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+9
Aeth, bardzo dobre pytanie - tak, zwracamy, a przynajmniej ja. Poza tym przeplyw informacji na żywo jest duzo szybszy niz przez neta, dodatkowo pisanie do siebie zupelnie zmienia i "usztucznia" jezyk uzywany.
Moze to byc lepsze, gdy gracze przemysla swoje odpowiedzi i deklaracje, ale z drugiej strony, czesto przypomina czytanie bardzo kiepskiej prozy, gdy ktos sie sili a mu nie idzie. Poza tym trudniej zdyscyplinowac ludzi do regularnych updejtów, przez co gra sie rozciaga w czasie.
Na pewno lepszy suspens osiagniesz przy nastrojowej sesji twarza w twarz niz w opisowce, dziejacej sie kilka tygodni lub miesiecy. Zwlaszcza tam, gdzie wazne jest tempo.
Choc z drugiej strony, pbf jest chyba latwiejszy - i jesli idzie o baze graczy, jak i o samo prowadzenie - masz wiecej czasu do przemyslen.
I choc nie jesteś Blanche, chcialem zauwazyc ze polecilem i skomentowalem pierwszy :)
11-12-2011 14:35
Planetourist
   
Ocena:
+6
Poza tym, w sesji na żywo nie trzeba "zwracać na to uwagi" - jeżeli ktoś lubi wszechstronne odgrywanie, ono wychodzi samo. Bo na żywo można naprawdę bębnić palcami w stół, wstać i się ukłonić przynosząc poselstwo albo zgarbić i zacząć skrzeczeć, gdy wygłasza się mhroczny monolog ohydnego starego złoczyńcy. Nie każdy to robi, ale jeżeli ktoś dba o takie szczegóły na żywo, pewnie i w PBFie nie będzie. Chociaż zawsze możliwe jest, że ktoś na żywo po prostu wstydzi się odgrywać albo nie ma do tego głowy - zigzak ma rację, PBF pewnie jest pod pewnymi względami łatwiejszy. Pozwala o wszystkim pamiętać i opisywać akcje, których ktoś nie miałby odwagi odegrać na żywo.
11-12-2011 14:49
von Mansfeld
   
Ocena:
0
Skomentowałbym dokładnie ten tekst, ale trudno byłoby mi napisać coś, co nie byłoby dla ciebie "kontrowersyjne", Aeth.

Dlatego tylko jedna sugestia - pograj trochę na Skype/bezpośrednio z ludźmi, a po jakimś czasie zerknij na ten swój tekst. ;)
11-12-2011 16:22
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+5
lavek, fejspalm sobie zafunduj
11-12-2011 16:30
ment
   
Ocena:
+10
Jo, LdN, wśród ślepców jednooki jest królem, jak to mówią, więc dalej -polansuj jeszcze skajpaja, wyżywając się na PBFach.

Zawsze chciałem zobaczyć flejm między inwalidami o to, czyja proteza jest lepsza.
11-12-2011 17:00
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
ment, mistrzu, skajp wigwamowy to nie to samo co zwykle skajpy. tako rzecze ariochustra.
11-12-2011 17:04
Got
   
Ocena:
+5
Z RPG jak z seksem, wole face to face niż Cyber ;)
11-12-2011 17:29
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+5
Z RPG jak z seksem, wole spora druzyne niz jeden na jeden ;)
11-12-2011 17:31
Krzyś
   
Ocena:
+2
Odpowiadając na pytanie- tak zwracam na takie rzeczy uwagę, mimo żem facet. Ale dodam, że raczej jako MG niż gracz. Zwykle same wypowiedzi postaci czy krótki opis wyglądu to dal mnie za mało, więc moi BNi zwykle mają jakieś charakterystyczne zachowania które opisuję, czy, ku zgrozie moich graczy, odgrywam na żywo. Staram się też czasem mówić o takich drobiazgach jak owo bębnienie palcami o stół czy groźny wyraz twarzy. Jednak też nie za często i za dużo, raz na jakiś czas wystarczy by podtrzymać klimat postaci. Jako gracz nie wiem, jestem raczej słabym i niedoświadczonym graczem :)
Ja mam teraz pytanie (tak z ciekawości)- czy masz zamiar kręcić nosem i dalej stronić od sesji na żywo z racji tego o czym jest we wpisie, mówić "bo PBF jest lepsiejszym RPGowaniem", czy raczej z ochotą będziesz próbować zaszczepić te elementy emocjonalnego odgrywania w sesjach na żywo? :)
11-12-2011 18:47
Aeth Queen
   
Ocena:
+5
Aj, aj, @Khorn, to wcale nie tak ^^

Wcale nie stronię od sesji na żywo ani nie twierdzę, że PBF-y są lepsze - przeciwnie, od pewnego czasu tylko na żywo gram i sprawia mi to ogromną frajdę. Moja przygoda z sesjami na żywo dopiero się zaczęła, dopiero teraz ją rozwijam. To zaś prowokuje mnie do myślenia i porównywania tego sposobu grania do PBF-ów, w które grałam 8 lat. Przez ten czas wyrobiłam sobie na ich temat konkretne zdanie, a w końcu w ogóle zakończyłam przygodę z nimi. Wiem jednak, że pomimo całych swoich wad, cenię w PBF-ach jedno: otwartą możliwość nacisku na emocje, charakter i zachowanie postaci.

Zatem odpowiadając na Twoje pytanie: z ochotą będę próbować zaszczepić te elementy w sesjach na żywo :)

No i buziak dla @Zigzaka :P
11-12-2011 19:46
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
I buziak back :*
11-12-2011 20:17
~le chéf

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
PBFy mają się tak do rpg jak szczawiowa do baraniny
12-12-2011 00:25
Scobin
   
Ocena:
+1
Dorzucę swoje trzy grosze (a właściwie jeden angielski link) do pobocznego wątku notki, którym jest odgrywanie postaci na płaszczyźnie emocjonalnej:

http://arsludi.lamemage.com/index. php/128/character-monologue-tell-us-what-its-like-to-be-you/

Myślę, że warto wypróbować. :-)
12-12-2011 00:29
Headbanger
   
Ocena:
+1
Po pierwsze, droga damo ;) małe objawienie dla ciebie:

Wszyscy, ale to wszyscy gracze (świadomie lub nie) grają tylko i wyłącznie dla emocji!

http://www.youtube.com/watch?v=a1Y 73sPHKxw

Teoretycznie można by wyczerpać kwestię że przecie gra się dla "zabawy", aye? Jednak rozwinę temat. Kiedyś wytłumaczył mi mój domowy psycholog i instruktor teatru (mieszkam z jednym, co gorsza gra u mnie), to uczucia i emocje są tym co czerpiemy generalnie z kultury i dlatego ją uprawiamy. Uczucie przyjemności, spełnienia, ekscytacji, smutku? it covers it all... Jednak dysonans polega na tym, że ty pewnie celujesz w nieco inne emocje niż twoi koledzy. Cytując mojego lokalnego klasyka MG może chcieć czuć coś w stylu "Jestem najleprzym MG na metalchemie!", a gracz "alem kozak", ty (ewentualnie, bo w sumie nie wiem) celujesz głębiej lub mhroczniej? Ciężko powiedzieć.

Ja chcę złapać je wszystkie. Jak pokemony. Dlatego u mnie na sesjach jest cała gama emocji: nienawiść, gniew, ekscytacja, smutek (nawet łzy się zdarzały), fascynacja, zrelaksowanie, zwyczajna przyjemność, a to wszystko wieńczy satysfakcja (jak wychodzi dobrze). Oczywiście wszystko to zostaje na stole jak wstajemy i jesteśmy znowu zwykłym sobą. Swoją drogą, jeżeli ktokolwiek by w życiu realnym wracał do uczuć z rozgrywki (głównie tych negatywnych, ale i czasem pozytywnych) względem innego współgracza, to pewnie zaraz po zdiagnozowaniu takiego przypadku dostał by boota z dalszej kampanii. Zwyczajnie ten sport nie jest dla niego i się nie nadaje do tego.

Co do samego twojego "niegrania ciałem", no cóż. Czemu zwyczajnie tego nie robisz? Czemu po prostu nie gestykulujesz? Robisz min? No może zblednąć na żądanie jest raczej trudne, ale takie rzeczy możesz opisać. Czemu zwyczajnie nie opiszesz JAK idziesz, stoisz, jakie miny stroisz? Prostacki przykład, zamiast:
"wchodzę na dach i obserwuję pustkowia ze szczytu zdezelowanego budynku"
można:
"Ruszam przez zniszczoną klatkę schodową na dach przedwojennego wierzowca, mocno dysząc, resztką sił z buta otwieram drzwi na dach. Nie żeby były zamknięte, ale wystarczająco wkurzył mnie fakt takiego wysiłku. Ściągam plecak i rozwijam śpiwór - nie leżeć bezpośrednio na rozgrzanym betonie, przykrywam głowę śmierdzącym kapturem płaszcza przeciwdeszczowego. Już nie raz się spociłem w to gumowe gówno, ale lepiej śmierdzieć niż dostać udaru. Wyciągam lornetkę i zaczynam wypatrywać bandytów. W końcu zagrozili atakiem."

Ain't no different after all?

My RPGowcy nazywamy to "odgrywaniem" ;)
12-12-2011 10:05
Aeth Queen
   
Ocena:
+2
@Headbanger - jak najbardziej staram się odgrywać ciałem, jak najbardziej używam mimiki, jak najbardziej czasem nawet dokładnie demonstruję atak, dźgając gracza prosto w żebra (ale delikatnie to było...). Jak najbardziej staram się również wtrącić opis, że "A właśnie zbladła". etc. Ale niestety - taka mimika, gest, ściśnięcie ust czy zwężenie powiek bardzo często na sesji graczom i MG umyka. Dlaczego? Bo często jest mylona z gestami i mimiką gracza (piszę tu oczywiście na podstawie własnych skromnych sesyjnych doświadczeń). Natomiast jeśli to powie, jeśli się to opisze, to nie umknie. Co najwyżej może zostać przez postać zignorowane.

A ponieważ mam doświadczenia sesyjne takie, a nie inne, zapytałam, żeby się właśnie dowiedzieć, jakie te doświadczenia mogą być u innych :) Więc dziękuję za obraz Twoich ;)

@Scobin - link super, dziękować ^^
12-12-2011 10:28
Headbanger
   
Ocena:
+1
"Ale niestety - taka mimika, gest, ściśnięcie ust czy zwężenie powiek bardzo często na sesji graczom i MG umyka."

A to smutna prawda :/

"Dlaczego?"

Tego nie wiem. Może czasem, zwyczajnie skupiasz się bardziej na akcji i gra płynie? To się bardzo często dzieje, u szczytu dramatyzmu na sesji.
Choć równie często jest to zwykłe lenistwo. :)
12-12-2011 10:32
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
jest fajny trick, żeby wymusic na graczach "dramatyczne zmrużenie oczu" :)

Grasz w zaciemnionym pokoju z lekkim źródłem światła, i w momencie gdy gracz ma wygłosic kwestię wymagającą zmrużnia oczu, świecisz mu mocną latarką w oczy - efekt murowany :D
12-12-2011 10:47
Krzyś
   
Ocena:
+1
Pamiętam, że na pierwszych sesjach bardzo staraliśmy się, zarówno ja, jak i moi gracze, opisywać takie drobiazgi, budować klimat postaci. To było świetne, "czuliśmy" postacie graczy i BNów. Jednak akcja i fabuła sesji nieco traciły, kiedy zbytnio zapędziliśmy się w opisach czy odgrywaniu. Teraz, kiedy już lepiej znamy postacie, łatwiej nam przychodzi odgrywanie za pomocą samych dialogów i opisów czynności, bo każdy wie, co jest w guście danego bohatera. Więc twierdzę, że to "niezauważanie" takich drobiazgów jak mimika, przychodzi z czasem, kiedy 'nauczymy' się swoich postaci i lepiej widać, kiedy to gracz odgrywa, a kiedy jest sobą.

(Uff, mam nadzieję że jestem zwięzły i zrozumiały)
12-12-2011 14:23
   
Ocena:
0
Ja gram tylko w pbf
Ogólnie ciekawy tekst, ale trochę moich przemyśleń.

PBF to nie pisanie opowiadań. Pisanina to coś całkiem innego. W PBF inaczej tworzysz opowieść. Inaczej piszesz. Prawdziwe pisarstwo bardziej męczy, wręcz boli. Musisz zwracać uwagę na każde słowo i na całą konstrukcje.
Wielu traktuje PBF jako warsztaty literackie, wynosząc stamtąd naleciałości ze szkoły. Jestem temu przeciwny, PBF to nie pisarstwo.
12-12-2011 15:44
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Slann, to prawda - pbf to nie pisarstwo. Wielu jednak nie zdaje sobie z tego sprawy, i usilnie probuja kwieciscie i nadęcie pisać w pbfach. A efekt zwykle mizerniutki. Zwiezlosc wypowiedzi znowu rozwala ten sposob gry, bo odpadają znaczenia mowy ciała i blyskawicznych deklaracji. Oraz tempa akcji.
Sprowadza sie to wiec do wspoltworzenia opowiesci pisanej, ktora tym trudniej sie czyta, im rozniejszy poziom literacki wspólgrających.
12-12-2011 19:08

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.