» Teksty » Wywiady » Wywiad z Milo Manarą

Wywiad z Milo Manarą


wersja do druku

Służyć pięknu


Wywiad z Milo Manarą
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski

W Polsce ukazał się właśnie komiks HP i Giuseppe Bergman. Jak pan wspomina prace nad tym albumem?

Mogę powiedzieć, że dla mnie jest to album życia, dlatego że jest to pierwszy komiks, który narysowałem do swojego scenariusza. Wcześniej pracowałem tylko nad scenariuszami innych autorów.

Pewnego dnia przyjechał do nas wydawca z Belgii, który chciał kupić moją starą historię, do scenariusza innego autora. Siedzieliśmy w restauracji razem z wydawcą i z Hugo Prattem. Kiedy zostałem spytany o tę historię, powiedziałem, że bardzo mi przykro, ale ona została sprzedana innemu wydawnictwu. I w tym momencie Hugo Pratt kopnął mnie w kostkę i powiedział: "Ale przecież ty pracujesz nad komiksem do swojego scenariusza."

Tenże wydawca na pniu kupił ten komiks, o którym ja wówczas jeszcze nie wiedziałem. Musiałem ten komiks narysować. To był dla mnie przełom. Po raz pierwszy komiks stał się dla mnie sposobem na wyrażanie siebie, a nie profesjonalnym obrabianiem cudzych scenariuszy. Jest to pierwszy komiks z serii o Giuseppe Bergmanie, pierwszy komiks do mojego scenariusza i uważam go za bardzo ważny w moim życiu zawodowym.

Kim był dla pana Hugo Pratt? Poza tym że przewodnikiem przygód...

Był dla mnie mistrzem, był przewodnikiem, był starszym bratem. Jestem jedynym rysownikiem, dla którego napisał dwie historie, jedynym na świecie. Był moim przyjacielem, ufaliśmy sobie totalnie. Do tego stopnia, że – nie wiem, czy mogę to powiedzieć – razem chodziliśmy też na kobiety. Odbyliśmy razem wiele wspólnych podróży, kupiliśmy nawet łódź, którą razem pływaliśmy.

Toczyliśmy wtedy pewien spór, ponieważ moje komiksy z tamtych czasów były bardzo zaangażowane politycznie. Hugo Pratt był temu przeciwny. Uważał, że nie komiksy nie powinny być otwarcie polityczne. Uważał, że fakt, iż umiemy ładnie rysować, nie daje nam prawa do prawienia komukolwiek kazań.

Dlatego też przypomniał mi takie zdanie z Boskiej komedii Dantego. Odyseusz w pewnym momencie mówi: "Jesteśmy stworzeni do tego, by żyć brzydko, ale by służyć pięknu" (1). I rzeczywiście, to do mnie trafiło, od czasu tamtej przyjaźni ja się tym kieruję, tak to widzę. W końcu Odyseusz to pierwszy bohater największej przygody w dziejach ludzkości, to ktoś, kto definiuje przygodę jako taką. Z drugiej strony, jeśli sobie pomyślimy, że ludzie wbijaliby sobie to zdanie do głowy, wstając rano, to świat by się wywrócił do góry nogami, nikt by nie poszedł do pracy.

Ale tak, tym się w tej chwili kieruję, moje komiksy nie są już polityczne. Mam zupełnie inne podejście.

Ma pan przypiętą łatkę twórcy komiksów erotycznych. Czy to zaszufladkowanie nie ciąży panu czasem?

Ta etykietka zupełnie mi nie ciąży. Ja sobie po prostu zdaję sprawę, że w dzisiejszym świecie tak jest, że to zaszufladkowanie jest potrzebne, że jest to element mechanizmów rynkowych, produkcyjnych. Zwłaszcza, że nie zrobiłem nic, żeby sobie na tę etykietkę nie zasłużyć.

Natomiast, jak ktoś mi mówi: "rysujesz tylko gołe baby", to ja, proszę bardzo, w tej chwili otwieram komiks Borgia na byle jakiej stronie. Proszę bardzo, tu są różne postacie, nie ma żadnej gołej baby, jest dzwonnica, jest kawałek muru, jest drzewo. Więc jak ktoś mi mówi "rysujesz tylko kobiety", to mówię: "nie, tu jest okno, zasłona, rysuję nie tylko kobiety".

Nie tylko przez pana, ale komiks włoski mocno kojarzy się z erotyką. Może przez te kioski stojące tuż obok kościoła, w których obok siebie widzimy horrory i komiksy erotyczne. Czy to jest bardzo dalekie od prawdy, że taki jest obraz komiksu włoskiego?

Jest to obraz po części prawdziwy, ale jednocześnie płytki. Rzeczywiście, najpopularniejszymi komiksami we Włoszech są wydawnictwa Benelii, takie jak Dylan Dog, Natan Never czy Tex, ale to niekoniecznie są horrory. Jeśli chodzi o komiks erotyczny faktycznie rozkwita przez ostatnie dwadzieścia lat. Tym niemniej, z drugiej strony, jest to obraz fałszywy, gdyż to jest to, co widzimy w kioskach. Ale mamy tradycję wielkich twórców komiksów, którzy nie posługiwali się erotyką, takich jak Dino Battaglia czy Hugo Pratt. I to jest cała szkoła włoskiego rysowania nieerotycznego.

Tyle że, rzeczywiście, polski turysta, którzy przyjedzie do Włoch i zobaczy kiosk, tego się nie dowie, bo tego w kioskach nie ma.


(1) Niestety, nie znalazłem w tekście Boskiej komedii wspomnianego cytatu. Być może chodzi o poniższy fragment z Pieśni XXVI z Piekła (podaję w przekładzie Edwarda Porębowicza).

Zważcie plemienia waszego przymioty;
Nie przeznaczono wam żyć, jak zwierzęta,
Lecz poszukiwać i wiedzy, i cnoty.


O komiksach na blogu Macieja 'repka' Reputakowskiego



Maurilio (Milo) Manara

Włoski scenarzysta i rysownik, którego twórczość często kojarzona jest z kobietami. Urodził się 15 września w 1945 roku w Luson we Włoszech. Karierę rysownika rozpoczął wcześnie, bo już w wieku 14 lat tworząc paski komiksowe do włoskich gazet.

Znany jest przede wszystkim, jako twórca komiksów erotycznych, choć ma w swym dorobku również sporo prac o tematyce przygodowej (Cztery palce czy Człowiek z papieru). Bez względu na rodzaj tworzonych przez niego opowieści, w każdej z nich występują piękne kobiety, w rysowaniu których Manara jest prawdziwym mistrzem.

Ma na swoim koncie współpracę z takimi twórcami jak Hugon Pratt czy Federico Fellini. Efektem tej ostatniej są albumy Podróż do Tulum - adaptacja scenariusza Felliniego i Podróż G. Mastorny. Komiksy nie są jego jedyną działalnością. Obok nich powstają liczne artbooki, jak np. Kobiety Manary.

Warto wspomnieć także o jego działalności w branży reklamowej (m.in. kreacja reklamy Channel nr 5) czy branży rozrywkowej (okładki do płyt).

Źródło: Egmont Polska

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Mroczne plany
Jakaś wyblakła ta ciemność
- recenzja
Sandman: Noce nieskończone
Bracia i siostry Snu
- recenzja
Indiańskie lato
Dawno temu w Ameryce
- recenzja

Komentarze


8536

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jest tez calkiem fajny tarot.
07-11-2008 21:41

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.