» Artykuły » Wywiady » Wywiad z Cecilią Randall

Wywiad z Cecilią Randall


wersja do druku

Kreatorka Hyperversum


Wywiad z Cecilią Randall
Pino Cottogni: Na skrzydełku okładki znajduje się zazwyczaj, krótsza bądź dłuższa, prezentacja autora. W Twoim przypadku brakuje jej zupełnie, więc żeby Cię poznać lepiej zadaję Ci najbardziej klasyczne pytanie: Kim jest Cecilia Randazzo (Randall), gdzie się urodziła, jakie ukończyła studia, gdzie mieszka, co robi poza pisaniem itd.?

Cecilia Randall: Urodziłam się i mieszkam do dziś w regionie Emilia. Chodziłam do liceum językowego i studiowałam języki obce na uniwersytecie, na koniec ukończyłam studia podyplomowe w zakresie komunikacji i technologii informacyjnych. Pracuję szczęśliwie jako graficzka w firmie specjalizującej się w rozwiązaniach i usługach internetowych. Od czasu do czasu zdarza mi się też robić ilustracje (rysunek to kolejna moja pasja). W wolnym czasie czytam, piszę, rysuję, a, kiedy mogę, podróżuję.

PC: Jakie młodzieńcze lektury Cię ukształtowały? Które do Ciebie w szczególny sposób przemówiły? I co obecnie czytasz? Co oglądasz?

CR: Jako dziecko czytałam głównie powieści przygodowe, gatunek, który lubię najbardziej po dziś dzień. Salgari i Dumas to byli moi ulubieni autorzy, równolegle do wielkich klasyków tematyki średniowiecznej: Ivanhoe, Czarna strzała, wszystko co dotyczyło Króla Artura i Rycerzy Okrągłego Stołu i, oczywiście, Robin Hood. W liceum i na uniwersytecie chciałam/musiałam zagłębić się w literaturę włoską i europejską, a w międzyczasie pochłaniałam japońskie mangi. Obecnie nie mam jednego ulubionego autora, czytam wszystko, zależy na co w danym momencie mam ochotę. W Tolkiena zagłębiłam się już jako osoba dorosła (byłam na studiach), zakochałam się też w Komisarzu Montalbano i Harrym Potterze (dziwna para, co?). Jednak moją zdecydowanie najulubieńszą książką jest Wodnikowe Wzgórze Richarda Adamsa. Zrobiło na mnie wielkie wrażenie, kiedy byłam dziewczynką i do dziś zachowało dla mnie swój urok. Jeśli chodzi o film, to w dzieciństwie uwielbiałam gatunek „płaszcza i szpady”, potem „poraziła” mnie pierwsza trylogia Gwiezdnych Wojen i równocześnie z fascynacją kreskówkami, pojawiła się namiętność do science fiction. Ostatnio wysoko oceniłam trylogię Władca Pierścieni, Ostatniego samuraja i Królestwo Niebieskie. Jednak w moim sercu pozostaje Fantazja Walta Disneya, film jedyny w swoim rodzaju i niezrównany.

PC: Czy kiedykolwiek na studiach, w rodzinie, w pracy czułaś się ograniczona z powodu tego, że jesteś kobietą?

CR: Nie, nie powiedziałabym.

PC: Kiedy odkryłaś w sobie chęć do pisania? Ile miałaś lat, kiedy zaczęłaś przelewać na papier swoją fantazję?

CR:Tę ochotę odkryłam prawie od razu, razem z radością rysowania, jak tylko nauczyłam się trzymać w ręce ołówek czy pióro. Mam jeszcze ciągle swoje pierwsze opowiadania i pierwsze komiksy, wszystkie w zeszytach i blokach do rysowania z podstawówki. Jasne, że to są rzeczy bardzo niewprawne, adekwatne do tego w jakim byłam wieku. Dziś wywołują u mnie uśmiech.

PC: Opublikowałaś coś jeszcze przed Hyperversum? Opowiadania, powieści? Możesz podać tytuły i wydawcę?

CR: Hyperversum to moja pierwsza publikacja. Pod moim prawdziwym nazwiskiem opublikowałam jeszcze (kilka tygodni po Hyperversum) opowiadanie w antologii L'ombra del Duomo (Cień Katedry) wydanej przez wydawnictwo Larcher.

PC: Jakie inspiracje (lektury/ filmy lub inne) wpłynęły na wybór tematyki Twojej powieści?

CR: Wszystko co piszę lub rysuję rodzi się przede wszystkim z potrzeby przeczytania jakiejś historii stworzonej „na mój sposób”, która zawierałaby dokładnie to czego oczekuję. W przypadku Hyperversum, już od dawna miałam ochotę przeczytać jakąś historię płaszcza i szpady w starym stylu: mniej ponurą i wymagającą od powieści historycznej, mniej „magiczną” od fantasy. Nie udawało mi się jej znaleźć, więc, w końcu napisałam ją sobie sama!

PC: Dlaczego umieściłaś akcję w XIII wieku we Flandrii? Lubisz historię średniowiecza? Jak zbierałaś materiały?

CR: Kocham średniowiecze, ale przede wszystkim uwielbiam mit rycerski. Okres pomiędzy drugą połową XII wieku i pierwszą XIII był złotym wiekiem rycerstwa. Wtedy było młode, pełne energii i ideałów. Było to średniowiecze miłości dworskiej i trubadurów, to, które bywa często tłem baśni, średniowiecze, które miało już za sobą czasy najbardziej barbarzyńskie, ale nie zostało jeszcze dotknięte wielką tragedią dżumy. To średniowiecze lubię najbardziej. I w tym właśnie okresie szukałam wydarzenia historycznego, które pasowałoby do intrygi, jaką miałam w głowie, a bitwa pod Bouvines z 27 lipca 1214 roku była do tego celu idealna. Jak już o tym zdecydowałam to umiejscowienie geograficzne było naturalną konsekwencją. Materiałów szukałam w bardzo wielu książkach (rozprawach historycznych, podręcznikach do historii, także ubioru), w czasopismach, w Internecie. Oglądałam też dobre dokumentalne filmy telewizyjne. Najważniejsi autorzy to na pewno Duby, Pastoureau i Le Goff.

PC: Gdzie i kiedy piszesz i czym się otaczasz, kiedy pracujesz nad książką? Masz jakieś szczególne przyzwyczajenia?

CR: Piszę w czasie wolnym, wieczorami, kiedy wracam do domu z pracy, w weekendy i na wakacjach (nigdy nie podróżuję bez kartek papieru, pióra i ołówków). W taki sposób odpoczywam, to moje hobby. Nie mam jakiś szczególnych nawyków, piszę nawet przed telewizorem, kiedy „słucham” jakiegoś filmu. Jasne, komputer przenośny na kanapie czy w ogrodzie to wielka wygoda...

PC: Dla jakiego czytelnika piszesz?

CR: Tak naprawdę, muszę wyznać, że piszę dla samej siebie. Piszę sobie książki, które chciałabym przeczytać... Wymyślam bajki, a potem je sobie sama opowiadam...

PC: Jak długo trwał proces twórczy– zbieranie materiałów, pisanie, poprawki?

CR: Zbieranie materiałów i pisanie zabrało mi około sześciu miesięcy. Potem jeszcze przez kolejne trzy miesiące czytałam wielokrotnie tekst, poprawiając i wygładzając fragmenty, które mniej mi się podobały. Potem przekazałam wszystko wydawcy.

PC: Jakie trudności napotkałaś i jakie podjęłaś działania, żeby opublikować powieść?

CR: Nie mogę mówić o trudnościach, gdyż wszystko stało się prawie przez przypadek. Kiedy skończyłam Hyperversum, nie wiem czemu, ale przyszedł mi do głowy pomysł, żeby oprawić kilka egzemplarzy (pewnie zaważyło tu moje doświadczenie grafika). Wcześniej pisałam już inne historie, ale zawsze trzymałam je w szufladzie (ewentualnie dzieliłam się nimi z maleńką grupką zaufanych przyjaciół). Z Hyperversum, natomiast, było inaczej. Wydrukowałam parę egzemplarzy i robiłam z nich prezenty dla przyjaciół i rodziny na różne okazje- urodziny, Gwiazdka, i tym podobne. Wiele osób nalegało, żebym wysłała książkę do wydawców, więc w końcu postanowiłam ich zadowolić, ale nie łudząc się na nic... I oto jestem.

PC: Wielu z naszych czytelników kocha (oczywiście) czytać, ale także i pisać. Jaką radę dałabyś komuś, kto chciałby spróbować swoich sił?

CR: Żeby pisał o tym, co go naprawdę interesuje i żeby nie dał się przestraszyć pustej kartce lub pierwszym efektom swojej pracy. Nie mam oczywiście wystarczająco doświadczenia, aby uczyć innych, mogę powiedzieć co działa w moim przypadku: kiedy przychodzi mi do głowy jakiś wątek, siadam do pisania i prawie nigdy nie zaczynam od początku historii. Zapisuję kluczową scenę, a potem dopiero się zastanawiam, co z nią dalej zrobić. Przełamuję lody, poznaję postaci. Jeśli wszystko gra i widzę, że historia naprawdę mnie wciąga, angażuję się na 100%, ustalam wszystkie szczegóły i zaczynam pracę, tym razem już w porządku chronologicznym; w przeciwnym razie, po prostu porzucam wątek i szukam nowej historii. Uważam, że ważne jest, aby się nie bać próbować i nie oczekiwać sukcesu za pierwszym razem. Na każdą historię, którą kończę, przypada przynajmniej dziesięć, które pozostają tylko szkicem.

PC: Muszę przyznać, że wydawnictwo wierzy w twoją powieść, biorąc pod uwagę, że została tak „masowo” zaprezentowana. Co poczułaś, kiedy zobaczyłaś swoją powieść na księgarnianych półkach?

CR: To były ogromne emocje, nie do opisania (z resztą towarzyszą mi do dziś). Nagle Hyperversum pojawiło się wszędzie. Zadzwoniło do mnie wielu znajomych z całych Włoch, żeby mi powiedzieć, że natknęli się na książkę w księgarni...Muszę podziękować z całego serca wydawnictwu Giunti, za to, że we mnie wierzyło tak bardzo i mam nadzieję, że go nie zawiodę. Sama publikacja to było dla mnie i tak niezwykłe osiągnięcie: nigdy bym nie przypuszczała, że doświadczę czegoś takiego, przy pierwszej powieści.

PC: Hyperversum (które pochłonąłem w trzy dni!!) ma otwarte zakończenie. Będzie kontynuacja?

CR: Jeszcze za wcześnie, żeby o tym mówić. Jednak nie przestanę nigdy opowiadać sobie nowych baśni, tak więc kto wie...


15.01.2007, Fantascienza.com
Tłum. Aleksandra Lasota

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Hyperversum - Cecilia Randall
Przygodo – przybywaj!
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.