Nie. Jeden z moich kolegów miał żółwia. Stąd pomysł.
Czy tworzenie przygód Wilqa wciąż dostarcza emocji? Nie czujesz zmęczenia tematem? Numer dziesięć to kusząca liczba, by "ze sceny zejść niepokonanym"...
Nie jesteśmy zmęczeni. Mamy tyle pomysłów, co na początku, tylko czasu trochę brakuje.
Jak odniósłbyś się do pojawiających się od, mniej więcej, tomu piątego wypowiedzi z gatunku: "Wilq już się skończył" lub "To już nie to, co kiedyś"?
Zawsze pierwszy łyk piwa jest najlepszy. Ma w sobie wszystkie zalety nowości. Trudno to potem poczuć jeszcze raz (mimo, że to ten sam kufel piwa). Są tacy, którzy na tyle przywykli do Wilqa, że niemożliwym jest ich zaskoczyć i dać te same przeżycia, co na początku. Więc są rozczarowani. To normalne. Jakby zaczęli czytać serię od końca, to pierwszy album wydałby im się rozczarowujący.
Wilq jest dość nerwowym gościem, wiele rzeczy go drażni i daje temu wyraz. Jeździ po wielu grupach społecznych i, mówiąc górnolotnie, typach postaw ludzkich. Pod którymi z jego wypowiedzi byś się bezwarunkowo podpisał?
Pod szeroko pojętą nienawiścią do ludzi.
Wilq ze względu na ogromną popularność jest określany jako fenomen na polskim rynku komiksowym. Czy widzisz jakieś zmiany w podejściu czytelników, które zaszły od czasów występów w Produkcie?
Niespecjalnie. Może jedynie to, o czym wspominałem. Nie jest traktowany jako coś wyjątkowego (nowość), tylko jako stały, uznany punkt programu.
Trener Piechniczek to idol Alc-mana. Co w polskiej (i nie tylko) piłce było inspiracją dla projektu z ostatniej strony okładki dziesiątego Wilqa?
Eliminacje do Mistrzostw Świata 2006. Ten projekt to w zasadzie komiks dokumentalny. Od dawna chcieliśmy zrobić poważny, realistyczny komiks o piłce i awans reprezentacji okazał się dobrym pretekstem. Tyle nadziei, tyle emocji i zwycięstw, a potem tak rozczarowujacy koniec w Niemczech. To będzie zupełnie inny obraz niż Wilq (scenariuszowo i graficznie) i będzie skierowany do innego odbiorcy. Oczywiście miło nam będzie, jeśli ktoś z czytelników Wilqa po niego sięgnie.
Jerzy Pilch strzelił kiedyś, że nie trzeba znać się na pisaniu, by dobrze grać w piłkę, ale trzeba znać się na piłce, by dobrze pisać. Niestety, piłkarskie komiksy w Polsce pokazują, że z tą drugą zależnością bywa słabo. Widać to było szczególnie po "Antologii piłkarskiej" Kultury Gniewu - niezłe komiksy, ale niewiele ciekawego o piłce. Jaki jest wasz pomysł na ten temat i jaki ma być kaliber projektu?
Antologia to były komiksy o piłce wyprodukowane przez ludzi, którzy sie piłką nie interesują, dla ludzi, których piłka nie obchodzi. Nas obchodzi, co będzie widać w - nazwijmy to sobie - szacunku do tematu i czytelnika. Dbałość o detale, zgodność z realiami, dokładność w przedstawianiu konkretnych zdarzeń i postaci w połączeniu z nowoczesną, dynamiczną grafiką - to będą atuty naszego komiksu.
Rysunki wskazują na to, iż będzie bardziej realistycznie. To wyraz chęci odreagowania po bardzo umownym i "koślawym" Wilqu czy w ogóle zapowiedź nowej drogi?
Ani jedno, ani drugie. Zawsze lubiłem próbowa najróżniejszych stylistyk i dobrze się czuje w wielu z nich. Do wilqa pasuje "wilqowa" kreska. Do komiksu piłkarskiego - rzetelny, barwny realizm który sprawi, że kibice rozpoznają tam konkretnych piłkarzy i konkretne boiskowe sytuacje. Do innych komiksów - coś zupełnie innego.
Sami wydajecie swoje komiksy. To najbardziej funkcjonalny pomysł, gdy działa się w Polsce?
Nie wiem, czy najbardziej funkcjonalny, bo nie miałem okazji tego porównać. Ale daje to nam dużo luzu i ogólnie jest wygodnie.
Czy jest jakiś twórca komiksowy, którego cenisz na tyle, że nie dałbyś Wilqowi powiedzieć o nim złego słowa? Na przykład takiego na 'B'...
Nie ma takiego, o którym Wilqowi chciałoby sie w ogóle wspominać.


Bartosz Minkiewicz
Rocznik '75, pochodzi z Torunia.
Na koncie 10 albumów o Wilqu, jeden o Strainie, występy w Produkcie i masie innych miejsc.
Ma brata Tomasza.
