Wyobraźnia, Kreatywność, Dialog.
W działach: rpg, flejm, nieporozumienia, teorie umysłu, mądre cytaty | Odsłony: 51"Strumień świadomości, jak każdy strumień, płynie korytem" DeathlyHallow "Myśli zebrane" 2012
Jednorodność wszystkich ostatnich dyskusji na polterze zmusza mnie do napisania kilku słów, by ostatecznie wyjaśnić co - moim zdaniem - jest ich źródłem. Zasadniczo każdy spór po kilkunastu komentarzach doprowadza do wypłynięcia na wierzch dziwacznego, chociaż rozpowszechnionego, przekonania, jakoby wyobraźni i kreatywności nie służyły ograniczenia formalne i strukturalne. W naszym hobby oznacza to po prostu wiarę w swoistą niekomplementarność Zasad i Mechaniki z Opowieścią. Prawa Opowieści sobie, a konieczność stosowania mechaniki sobie. Oczywiście musi to prowadzić do konkluzji, że technikalia muszą ustąpić opowieści, dramaturgii, postaciom. No tak, jeśli w ten sposób stawia się sprawę - niewątpliwie.
Tylko dlaczego w takim razie najwyższe szczyty kreatywności zostały przez ludzi osiągnięte właśnie w jakichś ramach narzuconych często z zewnątrz? Bach nie pisał luźnych formalnie impresji. Forma fugi, koncertu czy oratorium 'wycisnęła' z jego geniuszu maksimum, a on wyciągnął absolutne maksimum z tychże form. Podobnie ma się rzecz Mozartem i formami klasycznymi. Górnolotne porównania? A i owszem, ale dość jasno naświetlają moją tezę. A ta jest w gruncie rzeczy prosta. Ograniczenia z zewnątrz, albo nawet auto-ograniczenia (często abstrakcyjnej i formalnej natury) wyciskają z naszej kreatywności siódme poty i zwykle służą jej, nie zaś ograniczają. Jeśli pozwolimy naszej kreatywności rozlewać się leniwym potokiem to zazwyczaj popłynie utartym korytem. Żadnych ograniczeń, świetnie, tyle, że największym ograniczeniem jesteśmy zwykle sami dla siebie, szczególnie gdy w grę wchodzi wyobraźnia i kreatywność. Wyobraźnia lepiej działa pod presją, sprężona jakimś pneumatycznym mechanizmem.
Mechanika stawkowa nie została wymyślona do kontrolowania Mistrzów Gry. Ktoś wpadł na nią, bo jest w stanie generować na sesji emocje, jakich widocznie komuś brakowało. I zmusza do kreatywnego myślenia w dość skuteczny sposób. Lekkie rozmycie ról MG i graczy? Ot, banalny pomysł by pozwolić wszystkim współtworzyć fabułę i opisy, nie zaś mniemany bat egalitaryzmu dla upośledzonych erpegowiczów. Wreszcie, dżentelmeński deal, że ZAWSZE akceptujemu JAWNY wynik rzutu wynika chyba przede wszystkim z ekscytacji jaka pojawia się, gdy przygoda pójdzie w całkowicie innym kierunku. Wtedy przeciętny polski MG zgarnia kostki ze stołu i ratuje swoją kreatywną opowieść olaniem mechaniki, co mu nie będzie psuła. Czasem jest genialny, albo ma świetny dzień i jakoś to zagra, nawet świetnie. Spoko. Ale jak można uważać, że granie w taki sposób jest w jakiś obiektywny sposób dojrzalsze i bardziej fabularne? Jakoś bardziej do mnie przemawia Mistrz Gry, który jeśli uważa, że jakiegoś typka nie można zabić aż do końca kampanii powie: "Ziomeczki, to mój mega boss i nie ginie do końca choćbyście podtopili go tonami sześciennymi wody z wielorybami. Możecie z nim walczyć i zbierać bonusy, które na koniec pomogą w moim epickim finale, za który kupicie mi Finlandię i klocki lego, taki będzie dobry. Umowa?" niż Mistrz Gry, który po prostu nagnie rzuty. Za jednym razem usuwa nieprzewidywalność sesji (gracze zawsze to wyczują) i fajną "grę w grze". Mistrzowskie, kreatywne posunięcie, zaiste. Co innego twardy symulacjonista, który nic nie balansuje i nie ustala, ale stosuje mechanikę konsekwentnie i jak mu pupil zginie przez pomysłowość i dobre rzuty gracza to nie zacznie pleść o prawach opowieści.
Wszystkie sposoby grania są fajne i wasze i słuszne i dają wam frajdę i świetnie. Jawnie uznaniowy, ale dbające o grę MG-kolega potrafi poprowadzić wspaniałe sesje i nie zamierzam wzywać do boju przeciwko takiemu sposobowi grania. Grywałem tak całe lata i było fajnie. Tyle, że strumień żłobi koryto i nasze nieskrępowane wyobraźnie zaczęły zawsze w nieskrępowany sposób podążać w te same schematy i klisze. Od czasu do czasu dla higieny warto się podpiąć do jakichś formalnych i mechanicznych wymagań. Wylosować dziwne wyniki w generatorze i połatać je w przygodę, której nigdy sami byśmy nie wymyślili. Pozwolić graczom ponegcocjować stawkę, żeby dać się zaskoczyć ich fenomenalnym pomysłem na popchnięcie kampanii w nieco inną stronę. Nie chcesz? Nie musisz, może jesteś genialny i mówię to bez ironii.
Tylko nie mów mi, że jestem debilem bez wyobraźni, ani nie mów tego graczom, którzy trochę inaczej rozumieją kreatywność. Bo idziemy na śnieg.