» Recenzje » Wyklęty

Wyklęty


wersja do druku
Wyklęty
Graham Masterton uchodzi za mistrza horroru. Napisał ponad 100 książek, które sprzedano w około 27 milionach egzemplarzy. Jego historie są pełne tajemnic, umiejętnie budowanego nastroju grozy, krwi i seksu. Można zapytać: czego chcieć więcej? Wydawnictwo Rebis właśnie wznowiło powieść Wyklęty, wydaną pierwotnie w 1983 roku. Zobaczmy, czy jej lektura nadal potrafi przestraszyć.

John Trenton prowadzi niewielki sklep z morskimi pamiątkami w miejscowości Granitehead nieopodal Salem. Nie może odnaleźć spokoju i dojść do równowagi po tragicznym wypadku, w wyniku którego stracił żonę Jane oraz nienarodzonego syna. Kiedy zaczyna go nawiedzać duch ukochanej, początkowo myśli, że zwariował. Jednak niektórzy z jego sąsiadów również widują swoich zmarłych, a zjawiska te w ostatnim czasie zdecydowanie przybrały na sile. Niebawem wychodzi na jaw, iż mieszkańcy Granitehead powinni obawiać się nie tylko duchów, ale także siły znacznie potężniejszej – azteckiego demona Mictantecutli, przerażającego władcy krainy umarłych. Wszystko wskazuje na to, że kluczem do wyeliminowania zagrożenia, które ciąży nad Salem już od czasu niesławnych polowań na czarownice, może stać się zakupiona na aukcji niewielka akwarela przedstawiająca wybrzeże oraz statek wypływający na pełne morze w ostatni rejs.

Pierwsza połowa Wyklętego przypomina tradycyjną historię o duchach. Trenton słyszy dziwne trzaski, widzi tajemnicze cienie i wciąż ma wrażenie czyjejś obecności. Kiedy jego doznania się potęgują i w końcu pojawia się Jane w postaci migocącej na niebiesko zjawy, napięcie wcale nie opada, wręcz przeciwnie… Kolejne spotkania bohatera z żoną zostały opisane z prawdziwą maestrią, rośnie niepokój i poczucie zagrożenia, klimat robi się coraz bardziej duszny, a czytelnik wraz z Johnem czuje, jak włosy jeżą mu się na karku. Niestety, podobnie jak w wielu innych powieściach Mastertona, druga część książki wypada już trochę gorzej. Identyfikacja prawdziwego wroga oraz starania bohaterów zmierzające do jego pokonania sprawiają wrażenie pośpiesznych, niedopracowanych i nie wzbudzają dreszczyku emocji. Zresztą sam demon Mictantecutli – mimo budzącego grozę wyglądu i okrutnej natury – nie wydaje się aż tak straszny, jak powracające zza grobu zjawy prześladujące swoich najbliższych. Może to tylko kwestia gustu, a może uczucie wyeksploatowania motywu demona, który na tyle często pojawia się w twórczości Brytyjczyka, iż zamiast straszyć, wywołuje wręcz lekkie znudzenie.

Pewne rozczarowanie może również budzić samo zakończenie wraz z finałową walką, która jest krótka i kompletnie pozbawiona rozmachu. Mimo wielokrotnie wspominanych nadprzyrodzonych mocy demona i zdolności siania zniszczenia został on ostatecznie pokonany w sposób banalny, przy niewielkim wysiłku i poświęceniu ze strony bohaterów. Tak jakby autorowi zabrakło pomysłów na bardziej oryginalne i trzymające w napięciu rozstrzygnięcie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Kilka słów krytyki należy się także kreacji protagonistów, a w szczególności Johna Trentona. Biorąc pod uwagę fakt, iż od pierwszych stron podkreślane jest cierpienie bohatera po stracie żony oraz pragnienie powrotu do życia sprzed wypadku, późniejsze zaangażowanie mężczyzny w romans z inną kobietą oraz obojętność na błagania ducha Jane wydają się wręcz nieprawdopodobne… Wiele innych osób w Granitehead padło ofiarą zmarłych, czym więc różnił się od nich John, iż nie dał się zwieść pozorom? Wygląda na to, że jednak wyjątkowo szybko doszedł do siebie, co z kolei podważa wiarygodność jego dalszych decyzji i postępków. Jakby tego było mało, działania innych bohaterów zaangażowanych w walkę z demonem wydają się – delikatnie mówiąc – lekkomyślne. Skoro wszyscy zdawali sobie sprawę, że Mictantecutli się uwolni, i wiedzieli, jak do tego dojdzie (wywróżyła to jedna z potomkiń czarownic z Salem), dlaczego do tego dopuścili, skoro mieli środki, aby temu zapobiec? Zważywszy na liczbę osób, które poniosły śmierć w wyniku takiego działania (co też było z góry wiadome), trudno ocenić, czy bohaterowie byli po prostu naiwni, czy też ogarnęło ich przejściowe zaćmienie umysłu.

Czy należy zatem uznać lekturę Wyklętego za stratę czasu? Niekoniecznie. Opowiedziana przez Grahama Mastertona historia jest naprawdę interesująca, angażuje i przykuwa uwagę czytelnika, nie pozwalając mu oderwać się od książki. Wielkim atutem powieści jest też jej niesamowity nastrój oraz umiejętnie potęgowane uczucie grozy – mimo spadku napięcia w końcowej części, trudno otrząsnąć się z wrażenia pozostawionego przez wcześniejsze fragmenty. Obecne w Wyklętym krwawe i brutalne ataki zmarłych, jak również sceny żywcem wyjęte z filmów o zombie, z pewnością przypadną do gustu miłośnikom horrorów. Wyraźnie zauważalne schematy przewijające się przez twórczość Mastertona oraz pewne niekonsekwencje w postępowaniu bohaterów nie zmieniają tego, że jest to jedna z najlepszych książek brytyjskiego autora. W czasie jej pisania nie był jeszcze tak odtwórczy i naprawdę potrafił straszyć.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.0
Ocena recenzenta
8.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Wyklęty
Autor: Graham Masterton
Wydawca: Rebis
Data wydania: 3 września 2014
Oprawa: miękka

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.