Rok 491 był to dziwny rok, w którym nadzwyczajne zdarzenia ściągnęły rozmaite klęski na gród Prasslaw i całe Księstwo Świn i Bolkowa. Oto w samo Beletyn naszły gród złe moce, siejąc zamęt i zgrozę. Poginęło wonczas od złych stworów, jak i od zbójców rozmaitych, wielu dobrych ziomków. Od zdradzieckiego sztyletu życie postradał sam Gniewko II, książę na Świnach i Bolkowie.
Nieszczęśliwie zdarzony a bezpotomny zgon władcy pogrążył księstwo w stan niepewności. Jakoś w lipcu dwór książęcy w Bolkowie rozpierzchł się na cztery wiatry, zostawiając pusty skarbiec. W sierpniu ławni Bolkowa ogłosili, że uznają gród za zwolniony od wszelkich danin, bo nie ma komu ich płacić, a była Drużyna Książęca Bolkowa odtąd staje się Drużyną Grodzką. I na wszelki pozór podnieśli podatki.
Za przykładem bolkowian rychło postąpiły pozostałe grody. Żniwa były słabe, a winobrania w książęcych niegdyś winnicach jakby wcale nie było. Nie dziwota zatem, że u progu jesieni na ziemiach byłego księstwa handel zamarł niemal ze szczętem. Ludzie kryją się po domach, gromadzą zapasy i nawet modły do Dumiel i Vortha nie podnoszą ich na duchu. Najstarsi ziomkowie nie pamiętają tak ponurego Samhain.
Najżałośniejsza dola zaś przypadła mieszkańcom Prasslawi. Okoliczne wioski, jak to Wrzaski, wyludniły się najdalej w kilka tygodni po Beletynie, bo i który ziomek chciałby za sąsiadów mieć ożywieńce i insze potwory? Nieliczni śmiałkowie próbowali zapuścić się do Matecznika. Jedni opowiadali potem, że gdy zagłębili się w las znienacka usłyszeli brzęk cięciwy, a w drzewo tuż przed ich nosem wbiła się szaropióra strzała czy też bełt. Zlękli się wonczas i wrócili do smętnej Prasslawi. Słusznie chyba uczynili, bo nikt inny z Matecznika nie wrócił.
Z końcem lata w Prasslawi panuje głód i gród się gwałtownie wyludnia. Samhain chyba nikt nie świętuje.
-----------------------------------------------------------
Więcej opisu znajdziecie na oficjalnej stronie Fantazjady