Wrażenia z gry w Wiedźmina 2

Autor: Jan 'gower' Popieluch

Wrażenia z gry w Wiedźmina 2
Niedawno odbyła się w Warszawie Wiosenna Konferencja CD Projekt, na której dziennikarze mieli możliwość zagrać w Wiedźmina 2. Nieraz informowaliśmy o nowych faktach dotyczących produkcji studia RED – w tym artykule opiszę zaś moje osobiste odczucia z kontaktu z grą. Zobaczyłem fragmenty prologu i drugiego aktu – nie chcę oczywiście psuć nikomu zabawy, więc postaram się nie zdradzić zbyt dużo informacji fabularnych.


"Opowiedz nam swoją historię"

Druga część Wiedźmina rozpoczyna się w lochu, znanym z prezentowanych w ubiegłym roku gameplayów. Poprzednie prezentacje skupiały się na ucieczce z więzienia, jednak okazuje się, że sama gra rozpoczyna się nieco wcześniej. Geralt jest przesłuchiwany przez temerskiego agenta, Vernona Roche'a, i opowiada mu o wydarzeniach z ostatnich dni. Zastosowano tutaj bardzo ciekawy zabieg – możemy wybrać kolejność, w jakiej chcemy przywoływać kolejne wydarzenia. Po rozpoczęciu każdego z tematów, zaczyna się interaktywna retrospekcja. Przejmujemy w niej kontrolę nad wiedźminem i wraz z nim przeżywamy historię, która poprzedziła jego uwięzienie. Wygląda to naprawdę interesująco, jednak gracz może czuć się momentami zagubiony, tym bardziej, że chronologia kolejnych opisów nie jest jasno określona.

Zgodnie z zapowiedziami twórców, drugi akt może się rozgrywać w dwóch różnych lokacjach. Ich dobór jest zależny od wyborów podjętych wcześniej w trakcie gry i stanowi ukoronowanie nieliniowości Wiedźmina 2. Krasnoludzkie miasteczko Vergen już poznaliśmy, natomiast ja miałem okazję znaleźć się w kraju Kaedwen, w obozie króla Henselta. Lokacja ta autentycznie tętni życiem. Oficerowie musztrują swoich podkomendnych, żołnierze grają w kości, podpity mężczyzna szuka swojego kumpla... to wszystko sprawia, że lokacja wygląda bardzo realistycznie. Nie mogę się już doczekać premiery, bo i historia w tym akcie prezentuję się smakowicie. Powiem tylko, że fani sagi Sapkowskiego mogą być nieźle zdziwieni, a epicka bitwa z demonami, tak jak przekonywał w zeszłym roku Konrad Tomaszkiewicz, naprawdę ma dobre uzasadnienie.


"Nie wiedziałem, że Wasza Wysokość zna się na inżynierii wojskowej"

Jedną z mocniejszych stron pierwszego Wiedźmina były barwne i dowcipne dialogi. Już po krótkim czasie spędzonym z grą mogę powiedzieć, że rozmowy nadal są świetne. Geralt prosto i celnie wygłasza swoje opinie o otaczającym go świecie, a pozostałe postacie poziomem swoich wypowiedzi nie pozostają w tyle. Wzorem gier z serii Mass Effect, widzimy tylko skróty opcji dialogowych. Wiąże się to oczywiście z ryzykiem niedokładnego oddania tonu wypowiedzi, jednak fragmenty, które widziałem, rozwiały moje obawy. Skrócone opisy pokazują ogólny wydźwięk wypowiedzi i łatwo się domyślić, jak mniej więcej będą brzmiały słowa, których użyje Geralt.

Bardzo często w dialogach pojawiają się wybory. Możemy zareagować na słowa rozmówców na kilka sposobów, rożnych tak znaczeniowo, jak i emocjonalnie. Wymusza to nieustanną koncentrację, bo wybory nigdy nie są oczywiste, a ich konsekwencje mogą do nas wrócić w najmniej spodziewanym momencie.

Po raz pierwszy zaprezentowano polską wersję językową. Jak na tym polu sprawdza się Wiedźmin 2? Zobaczmy:



"I był taniec w ciemnościach i cięcie miecza"

Zarówno fani, jak i twórcy przyznają, że walka w pierwszej części Wiedźmina była zbyt łatwa. Sprowadzała się do rytmicznego klikania lewym przyciskiem myszki, a rozwinięty maksymalnie Znak Igni pozwalał na zabijanie wrogów nawet bez wyciągania miecza. Dlatego też położono duży nacisk na to, by w "dwójce" starcia z przeciwnikami stanowiły wyzwanie i wymuszały dobre przygotowanie. Mogę śmiało powiedzieć, że udało się to osiągnąć. Grałem na normalnym poziomie trudności (wyżej jest jeszcze trudny i szalony) i walka była naprawdę trudna. Przeciwnicy starają się zajść Geralta od tyłu oraz otaczają go. Już kilka otrzymanych ciosów wystarcza, by bohater zszedł z tego świata, więc w czasie starć nie można stracić koncentracji. Niezbędny jest ciągły ruch, myślenie taktyczne, wspomaganie się znakami i, wyśmiewane przez niektórych, rollowanie.

Nie miałem okazji zagrać rozwiniętą postacią, więc ciężko mi ocenić działanie potężniejszych umiejętności. Na prezentacjach wyglądały one jednak bardzo ciekawie. Dobrze, że oprócz standardowych bonusów pasywnych mamy do dyspozycji umiejętności aktywne. Szczególnie spodobała mi się riposta – cios poprzedzony piruetem wyprowadzany przy kliknięciu myszką w odpowiednim momencie. Możemy także wykupić skille rozszerzające działanie Znaków. Przykładowo "glif strażniczy" pozwala na połączenie linią kilku Yrdenów i stworzenie w ten sposób pułapki.

Poważną zmianą w stosunku do "jedynki" jest system alchemii. Teraz eliksiry będzie można pić tylko podczas medytacji. Zasady zatrucia też działają inaczej. Możemy raczyć się dekoktami dopóki nie przekroczymy limitu toksyczności, jednak silniejsze mikstury posiadają własne skutki uboczne. Alchemii poświęcono także osobne drzewko w rozwoju postaci. Skupienie się na nim pozwoli wprowadzić Geralta w tryb berserkera.


"Kotlina zamknięta koronami wielkich, zielonych drzew"

Twórcy zapewniają, że nowa odsłona przygód Geralta z Rivii będzie najładniejszym cRPG-iem tego roku. Wszystko wskazuje na to, że ich obietnice zostaną spełnione, bo gra wygląda po prostu bajecznie. Modele postaci są dopracowane w najmniejszych szczegółach, widoki odległych gór zapierają dech w piersi, a pieczołowitość, z jaką udekorowano lokacje, sprawia, że ich zwiedzanie jest czystą przyjemnością. Co więcej, RED Engine jest bardzo skalowalny – podobno bez problemu potrafi równomiernie obsłużyć nawet osiem rdzeni procesora. Oznacza to, że jeszcze długo będziemy mogli cieszyć nasze oczy urokami Kontynentu. Żałuję tylko, że nie było mi dane przejść się po pokazywanym kilka miesięcy temu lesie. To właśnie tam najwyraźniej widoczne były możliwości silnika graficznego.


Byle do siedemnastego...

Już krótka przygoda z Wiedźminem 2 utwierdziła mnie w przekonaniu, że będzie to gra przełomowa. Dzieło studia RED urzeka grafiką, powala dialogami i miażdży rozmachem fabuły. Mam oczywiście pewne obawy i wątpliwości, jednak nie są one w stanie przyćmić uczucia radosnego oczekiwania na dzień, w którym położę ręce na wielkim pudełku z Edycją Kolekcjonerską W2. Tytuł trafił kilka dni temu do tłoczni, a na sklepowych półkach wyląduje 17 maja.

Już niedługo ukażą się na Polterze kolejne artykuły związane z naszym pobytem na Wiosennej Konferencji CD Projekt. Znajdziecie w nich wywiady z deweloperami. Zapraszamy!