» Artykuły » Publicystyka » Wrażenia z bety Divinity: Dragon Commander

Wrażenia z bety Divinity: Dragon Commander

Wrażenia z bety Divinity: Dragon Commander
Divinity: Dragon Commander to kolejna gra umiejscowiona w uniwersum Divinity. W przeciwieństwie do poprzednich odsłon, tym razem nie mamy do czynienia z produkcją ani cRPG, ani hack'n'slash, a raczej mieszanką strategii czasu rzeczywistego oraz gry turowej, która na dodatek zawiera elementy zręcznościowe. Wszystko to ma sprawić, iż gra będzie maksymalnie urozmaicona, a coś dla siebie znajdą w niej fani kilku różnych gatunków. Premiera odbędzie się 6 sierpnia, a już teraz miałem okazję zagrać w wersję beta.

Widziałem smoka cień

Po rozpoczęciu rozgrywki można zauważyć, że cała konwencja opiera się na połączeniu fantasysteampunku. Mariaż tych estetyk wyszedł twórcom znakomicie. Pozwolił na stworzenie naprawdę ciekawego świata, co przede wszystkim widać w wyglądzie wielu jednostek oraz samej konstrukcji otoczenia. Przykładowo, zamiast zwyczajnego kroczącego monstrum, mamy osobnika z plecakiem odrzutowym, strzelającym w oponentów z działka umiejscowionego na plecach. Sam świat jest niezwykle kolorowy i widać, że został poniekąd oparty na różnych uniwersach fantasy.

Zdobywaj, rozdysponuj i rządź

Naszym celem podczas zabawy jest przejmowanie prowincji porozmieszczanych na mapie, walcząc przy tym z przeciwnikami. Mapa stanowi rodzaj planszy ukazującej cały obraz działań. Świat jest podzielony na wiele pomniejszych regionów, o które przyjdzie nam toczyć bitwy. Różnią się ukształtowaniem terenu oraz jego zróżnicowaniem. Niektóre prowincje są bardzo górzyste, inne rozległe z ogromnymi lasami. Można by rzecz, iż koncepcja Divinity Dragon Commander została skopiowana choćby z serii Total War, lecz nie dajcie się zwieść - gra podchodzi do tematu ze świeżym pomysłem.

Rozgrywka jest podzielona na trzy etapy. Pierwszy, turowy, ma miejsce na naszym statku powietrznym. Rozmawiamy z członkami załogi, wysłuchujemy różnych historii, ale przede wszystkim zarządzamy prowincjami oraz jednostkami. Kupujemy także różnego rodzaju ulepszenia, umiejętności czy technologie niezbędne do skutecznej walki i rozwoju. Do tego celu posłużą monety oraz punkty nauki. Głównym źródłem dochodu są prowincje, dlatego warto o nie walczyć i je utrzymywać. Technologie i ulepszenia są przedstawione dosyć standardowo, w formie drzewek rozwoju, gdzie zakup konkretnej rzeczy umożliwia późniejszy dostęp do dalszych, bardziej zaawansowanych technologii. Na terenie prowincji można wybudować budynek, którego celem będzie "wyspecjalizowanie" danego obszaru. Jest to ważne, gdyż możemy sprawić na przykład, że będzie produkował więcej złota lub wspomnianych punktów nauki.

Będąc w widoku mapy, mamy możliwość rozdysponowania jednostek w poszczególne miejsca oraz wydania rozkazu atak. Przed samą bitwą wybieramy armię, którą najpierw "składamy" z utworzonych wcześniej jednostek, jej dowódcę (ale sami również możemy nim być) i zestaw kart pomocniczych. Mogą nimi być bonusy, umiejętności pasywne i tym podobne. Pomimo dość złożonej budowy etap turowy, jest bardzo przejrzysty, a operowanie w nim nie sprawia trudności. Dostajemy tylko niezbędną ilość informacji, toteż nawet niedoświadczeni gracze nie powinni się pogubić na tym etapie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Zręcznościowo, ale strategicznie

Trzecim etapem jest walka – gra zamienia się w typowego cRPG-a. Jest pole bitwy oraz baza naszych jednostek, a także kilka punktów na mapie, które można przejąć, oraz armia przeciwnika. Na dodatek, po pewnym czasie możemy wejść do walki osobiście jako smok, którym sterujemy niczym w grze zręcznościowej, to znaczy mamy niemalże całkowity wpływ na jego ruchy. Niemalże, gdyż w praktyce ogranicza się to do sterowania wysokością i kierunkami lotu. Ponadto, można używać umiejętności specjalnych. Istotne jest zrównoważenie obu tych elementów. Wsparcie smoka jest nieocenione, lecz niekontrolowane oddziały szybko zginą, a my przegramy bitwę, co zapewne będzie skutkowało utratą prowincji. Same starcia są bardzo ciekawe, szczególnie gdy dodamy fakt, iż urozmaicają je nasze karty, a pola bitew są dosyć duże. Ważna jest talia, jaką sobie dobierzemy, a warto wiedzieć, iż możemy ją mieszać, na przykład mieć część kart odkrytych oraz zakrytych. Mogą one dużo zmienić, dodając umiejętność specjalną lub zwiększając siłę oddziałów w trakcie walki. Szala zwycięstwa może się wtedy znacząco przechylić na naszą stronę.

Chciałoby się rzecz, że wystarczy tego dobrego, lecz nie wspomniałem jeszcze nic o grafice i udźwiękowieniu. Oba elementy są wykonane naprawdę świetnie. Grafika jest niezwykle przyjemna, cieszy oko przede wszystkim paleta barw. Niestety, modele jednostek są trochę niedokładnie i niestarannie wykonane, zwłaszcza gdy przyjrzymy im się z bliska, ale nie przeszkadza to w zabawie. Jednakże całość jest czytelna, a nawet dosyć efektowna, w szczególności wybuchy na polach bitew. Duży plus dla muzyki – dobrana wprost genialnie. Mamy głównie różnego rodzaju motywy symfoniczne typowe dla gier fantasy, wprowadzające nutkę "epickości" znanej choćby ze ścieżek dźwiękowych takich filmów jak Władca Pierścienia. To buduje naprawdę świetny klimat.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Jest dobrze

Podsumowując, gra rokuje bardzo dobrze. Możemy z niecierpliwością oczekiwać premiery, bo twórcy sprawiają wrażenie bardzo zaangażowanych w produkcję. Szykuje nam się naprawdę godny polecenia tytuł, osadzona w ciekawym świecie, mający do zaoferowania ciekawą, dosyć nowatorską rozgrywkę. Ponieważ jest to wersja beta, mogę śmiało stwierdzić, iż szykuje się niemały sukces. Gra już w tej fazie jest pozbawiona wielu błędów, których można by się spodziewać, i jest bardzo stabilna. Całość jest wykonana niezwykle solidnie, co w połączeniu z ciekawym pomysłem, stanowi receptę na niemal murowany sukces. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Divinity: Dragon Commander
Gdy nadlatuje smok z jetpackiem
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.