01-04-2009 01:53
Wpyrkon
W działach: Poznański lajf, Konwenty | Odsłony: 1
Co tu dużo opowiadać. Prawie 2900 uczestników, 7 godzin snu, 3 dni, 2 szkoły, jeden Pyrkon. Głupio mi chwalić konwent, który po raz pierwszy dał mi okazję wykazać się jako organizator, ale uważam, że to był najlepsza fantastyczna impreza w moim życiu. Równie mocno żałowałem skończenia się jedynie mojego pierwszego zlotu w życiu, czyli Polconu 2005 w Błażejewku. A on był jak pierwsze piwo nad jeziorem. Podążając dalej za tą metaforą, Pyrkon 2009 był jak pierwszy Paulaner.
Jak już pisałem, ciężko mi pisać o Pyrkonie nie popadając w pychę, więc przejdę od razu do najfajniejszej części pokonwentowych wpisów, czyli pozdrowień!
Pozdrawiam: (chronologicznie, co by zachować egalitarność)
- współorganizatorów (za świetny konwent, odjazdową atmosferę i bezzgrzytową współpracę ;))
- Miśka (za Zbąszynek i poranne poszukiwania Lecha)
- Lecha (za wycieczkę na PKP o 2 w nocy, poranne zagubienie się oraz legendarną liczbę SIEDEM)
- beacona (za to, że został u mego boku w sobotę, nie walczy z dinozaurami jak jakiś debil, fioletową bauns-koszulę i że jest człowiekiem na literę P)
- kaduceusza (za audyt zewnętrzny i miejskie legendy)
- Zosię (za to, że miała tak fajnie lekki plecak, poczęstowała mnie winem u Furiatha, wysłuchiwała żalów i że dzięki niej przypomniałem sobie czasy podstawówki oglądając trykające się koziołki!)
- Furiatha + senmarę (za wieczór na Chrobrego i Clerksów 2. Mam nadzieję, że mnie jeszcze kiedyś [czyt. niedługo] zaprosicie ;))
(i zaczyna się piątek, czyli mogę się mylić w chronologii. Z góry przepraszam)
- Rebounda (za samobaunsującą bluzę Adidasa, śmieszne dźwięki paszczą i entuzjazm ogólnie pojęty)
- rincewinda (za post-chrześcijańską koncepcję Boga!)
- iron - mastera (za to, że podobno dzielnie dawał radę na baunsach!)
- Puca (za to, że przybył i ratował mój żołądek, portfel oraz dobre samopoczucie jako odjazdowy brat)
- Simana (za bycie prawdziwym rabinem - Szymeonem)
- Magdę (za bycie prawdziwą panią rabin Magdaleną)
- repka (za colę, którą nieświadomie zapewne ratował mój rozpaczliwie niski poziom cukru w sobotni wieczór)
- Garnka (za anegdotki ze Stadionu Dziesięciolecia!)
- lucka (za mistrzowski ruch przy akredytacji piątkowym wieczorem, muki i rozmowy)
- Puszona (za to, co zrobił z Buntem [:*] i za kanapki, których zgodnie z zapisami z Bagiennikonu 1903 nie powinien w ogóle ruszać)
- Borysa (za przenikliwość umysłu oraz opanowanie godne agenta wywiadu!)
- Zosię z Games Roomu (za to, że nie jest ze Szczecina, tylko z Poznania, lusterko i bronienie mnie przed Borysem)
- Maćka, Basię, Patryka i Kubę, czyli ekipę z Lubonia (za to, że dzięki Wam chciało mi się siedzieć na Korytarzu Wstydu w budynku B ;))
- Werbata (za kalambury spontaniczne, wspólną pizzę i wyprawę do sklepu nad ranem)
- Julka (Cz)urko (za to, że przypomniał mi, iż miałem ściąć wąsik)
- wszystkich którzy robili punkty programu w moim bloku. Dzięki, że Wasza bezproblemowość pozwoliła mi przetrwać Pyrkon praktycznie bezstresowo ;)
- wszystkich gżdaczy Pyrkonu. Bo nie wiedziałem, że można być tak fajnym jak oni.
- uczestników Pyrkonu. Bo gdyby nie oni, nie czułbym się teraz tak spełniony.
O!
Jak już pisałem, ciężko mi pisać o Pyrkonie nie popadając w pychę, więc przejdę od razu do najfajniejszej części pokonwentowych wpisów, czyli pozdrowień!
Pozdrawiam: (chronologicznie, co by zachować egalitarność)
- współorganizatorów (za świetny konwent, odjazdową atmosferę i bezzgrzytową współpracę ;))
- Miśka (za Zbąszynek i poranne poszukiwania Lecha)
- Lecha (za wycieczkę na PKP o 2 w nocy, poranne zagubienie się oraz legendarną liczbę SIEDEM)
- beacona (za to, że został u mego boku w sobotę, nie walczy z dinozaurami jak jakiś debil, fioletową bauns-koszulę i że jest człowiekiem na literę P)
- kaduceusza (za audyt zewnętrzny i miejskie legendy)
- Zosię (za to, że miała tak fajnie lekki plecak, poczęstowała mnie winem u Furiatha, wysłuchiwała żalów i że dzięki niej przypomniałem sobie czasy podstawówki oglądając trykające się koziołki!)
- Furiatha + senmarę (za wieczór na Chrobrego i Clerksów 2. Mam nadzieję, że mnie jeszcze kiedyś [czyt. niedługo] zaprosicie ;))
(i zaczyna się piątek, czyli mogę się mylić w chronologii. Z góry przepraszam)
- Rebounda (za samobaunsującą bluzę Adidasa, śmieszne dźwięki paszczą i entuzjazm ogólnie pojęty)
- rincewinda (za post-chrześcijańską koncepcję Boga!)
- iron - mastera (za to, że podobno dzielnie dawał radę na baunsach!)
- Puca (za to, że przybył i ratował mój żołądek, portfel oraz dobre samopoczucie jako odjazdowy brat)
- Simana (za bycie prawdziwym rabinem - Szymeonem)
- Magdę (za bycie prawdziwą panią rabin Magdaleną)
- repka (za colę, którą nieświadomie zapewne ratował mój rozpaczliwie niski poziom cukru w sobotni wieczór)
- Garnka (za anegdotki ze Stadionu Dziesięciolecia!)
- lucka (za mistrzowski ruch przy akredytacji piątkowym wieczorem, muki i rozmowy)
- Puszona (za to, co zrobił z Buntem [:*] i za kanapki, których zgodnie z zapisami z Bagiennikonu 1903 nie powinien w ogóle ruszać)
- Borysa (za przenikliwość umysłu oraz opanowanie godne agenta wywiadu!)
- Zosię z Games Roomu (za to, że nie jest ze Szczecina, tylko z Poznania, lusterko i bronienie mnie przed Borysem)
- Maćka, Basię, Patryka i Kubę, czyli ekipę z Lubonia (za to, że dzięki Wam chciało mi się siedzieć na Korytarzu Wstydu w budynku B ;))
- Werbata (za kalambury spontaniczne, wspólną pizzę i wyprawę do sklepu nad ranem)
- Julka (Cz)urko (za to, że przypomniał mi, iż miałem ściąć wąsik)
- wszystkich którzy robili punkty programu w moim bloku. Dzięki, że Wasza bezproblemowość pozwoliła mi przetrwać Pyrkon praktycznie bezstresowo ;)
- wszystkich gżdaczy Pyrkonu. Bo nie wiedziałem, że można być tak fajnym jak oni.
- uczestników Pyrkonu. Bo gdyby nie oni, nie czułbym się teraz tak spełniony.
O!
11
Notka polecana przez: Alfar, Czarny, iron_master, kaduceusz, Mayhnavea, Rebound, Repek, rincewind bpm, soffi, Zsu-Et-Am
Poleć innym tę notkę