» Almanach » Mistrz Gry » Wolsung: Upiory Opery

Wolsung: Upiory Opery


wersja do druku
Wolsung: Upiory Opery
Opera to teatr totalny. Taniec, śpiew, dekoracje i gra aktorów tworzą imponujące widowisko, które z hukiem przetacza się przez wszystkie zmysły widzów i wywołuje burze oklasków. Tworzenie czegoś tak pięknego musi być cudowne… prawda? Prawda, ale opera bynajmniej nie jest sielanką. Im bardziej się staramy, tym więcej spraw może pójść nie tak. Premiera oznacza przecież olbrzymi stres dla wszystkich zaangażowanych, a aktorzy codziennie sprawdzają w lustrze, czy aby nie skończyła się ich młodość i tym samym kariera. By nie zwariować w operze, szybko trzeba nauczyć się znosić silne emocje. A silne emocje budzą duchy i upiory – czasami dosłownie. Nic więc dziwnego, że w każdej operze prędzej lub później powstaje Upiór – świadoma manifestacja Prawdziwej Sztuki, wcielenie operowych wzruszeń i napięć. To duchy opiekuńcze "swoich" teatrów, dbające o jakość przedstawień i broniące oper przed intruzami – od geniuszy zbrodni po nieudolnych administratorów. Jednocześnie Upiory to pasożyty. Tak jak opera wyciąga ze swych twórców ostatnie poty i staje się całym ich życiem, tak jej strażnik żyje kosztem innych. Duch opery to bowiem - wbrew powszechnym poglądom - bynajmniej nie dżentelmen w masce, ale sama maska!
Opera godna Upiora Upiory pojawiają się tylko w operach z tradycjami, zwykle po kilkudziesięciu latach od powstania gmachu. Takie teatry są nexusami Prawdziwej Sztuki o mocy 2 lub większej, a rocznica powstania Upiora to przesilenie o mocy +2. Podobno w Operze Heimburskiej korzysta się z tylu nowoczesnych technologii, że jest ona jednocześnie nexusem technomagii.
By Upiór mógł działać, ktoś musi go założyć i oddać masce swe ciało. Taka osoba zachowuje swój rozum, ale jej ciało może działać tylko, gdy taka jest wola i jej, i Upiora. Bez nosiciela maska nie może nic uczynić, a mówić może tylko do tych, którzy trzymają ją w ręce. Niewiele zresztą wynika z tego mówienia, bo Upiory bez ciała odmawiają współpracy. Najczęściej Upiorami zostają nieśmiali młodzieńcy o bardzo artystycznych marzeniach – to po prostu typ osobowości, który najłatwiej namówić na połączenie z twórczym duchem. Strażnicy oper cenią sobie współpracę z taką młodzieżą, gdyż zwykle układa się ona bardzo zgodnie i obaj – nosiciel i pasożyt – z ochotą pomagają sobie nawzajem w spełnianiu marzeń. Od razu zaznaczmy, iż Upiorzyce są rzadsze, gdyż Upiory mają zwykle męską osobowość, ale i one się zdarzają. Romans maski z jej żeńskim ciałem nie jest czymś rzadkim. A z męskim? Dżentelmeni nie rozmawiają o takich sprawach. Innym ciekawym materiałem na nosiciela są pirotechnicy, szermierze, dramatopisarze i inne osoby mające twórczą lub związaną z teatrem pasję. Upiory znają się na operze i potrafią trafnie doradzać przy jej produkcji – nie znaczy to jednak, że same potrafią tworzyć bądź że posiadają wszelką przydatną w teatrze wiedzę. Ich pozorna wszechmoc i nadludzka zwinność wynikają z niezwykłej władzy nad rekwizytami i dekoracjami. Wbrew pozorom, duchy oper nie znikają jak cienie pośród cieni – one po prostu sprawiają, że sceniczne światła padają w inną stronę. Współpraca nosiciela i Upiora zwykle układa się dobrze, gdyż dbanie o operę szybko pochłania ich bez reszty. Jeżeli jednak przestają się sobie podobać, robi się niewesoło. Nosiciel (i tylko on) może co prawda bez wysiłku zdjąć maskę, ale ta ma prawo go wtedy przekląć. A Upiory zwykle mają paskudne pomysły. Ich ofiara zostaje poddana metamorfozie i staje się brzydka, nieśmiała, niezgrabna lub nieatrakcyjna w inny sposób – skoro nie chce być tajemniczym Upiorem, od teraz będzie odpychającą pokraką! Co może spowodować takie rozstanie? Zwykle sam Upiór. Jest przecież dzieckiem opery – sztuki, która rujnuje nerwy wszystkich jej twórców. Czy można się więc dziwić, że osobowość ma choleryczną lub depresyjną, a niekiedy bardziej zmienną niż kobiety w słynnej arii z Rygoretta? Niektóre Upiory bardzo łatwo się zrażają i podupadają na duchu - tak, że po pierwszej porażce gotowe są podpalić gmach opery i zginąć wraz z nim. Inne mają jakąś obsesję, z której nijak nie da się ich uleczyć: miłość do zdolnej chórzystki, nienawiść do podstarzałej diwy, niechęć do sztuki filmowej, manię przebudowywania podziemi opery według własnych projektów lub inne twórcze bądź romantyczne zajęcie bez reszty pochłaniające ich myśli. Jeszcze inne są ciągle na wojennej ścieżce, walcząc o lepszą sztukę, o więcej pieniędzy dla opery, o zniszczenie konkurencji – i ciągle chcą nie tyle wygrać, co raczej mieć z kim walczyć. Zdarza się także, że niektóre – te najgorsze – nieustannie balansują między tymi skrajnościami. Część badaczy fenomenu Upiorów sądzi, że przez te duchy przemawiają wszystkie osobiste i artystyczne decyzje podjęte w operze od czasu jej powstania. Niestety próbują to zrobić naraz – stąd emocjonalne rozchwianie tych duchów.
Można spotkać: w operach na całej Urdzie, zwykle w podziemiach pełnych gotyckich dekoracji. Upiory lubią samotność, a ich ulubionym sposobem kontaktu z właścicielami opery są listy pieczętowane czaszką. Miasta znane ze swoich Upiorów to między innymi: Gniazdo: o Upiorach słyszało się w Slawii, nim pierwszy z nich pojawił się w gniaźnieńskiej operze. Przez błąd w tłumaczeniu (ani chybi efekt klątwy) mówiło się jednak o nich "Upiory w Operze", jakby były tylko gośćmi czy wręcz intruzami. Tak przynajmniej uważa niedawno powstały slawijski Upiór, który śmiertelnie się z tego powodu obraził i wytoczył Operze oraz jej widzom wojnę z iście sarmacką fantazją. W efekcie, od czasu jego pojawienia się, co i rusz trzeba wymieniać żyrandol. Heimburg: Kröger, duch heimburskiej opery, jest zafascynowany śmiercią i oskarżany o sympatię dla venrierowców. Ubrany w nieskazitelnie biały garnitur, chlubiący się pięknymi, długimi, srebrnymi włosami wygląda jak anioł śmierci. Mówi się, że korzysta z tego wrażenia, by "uwodzić do samobójstwa" śpiewaczki, których nie lubi. Niektórzy szepczą też, że Upiór zabija w ulicach otaczających operę jak jakiś pospolity morderca. Nie zmienia to oczywiście tego, iż jego porady są bezcenne dla reżyserów. Lyonesse: w stolicy Alhfeimu straszy dziwadło – Upiór zaangażowany politycznie! Tajemniczy duch jest święcie przekonany, że PUK stanowi zagrożenie dla człowieczeństwa, a więc także sztuki i robi wszystko, by psuć maszynie szyki. Łapie golemiczne kruki, majstruje przy jej peryferyjnych urządzeniach i na różne inne sposoby zalewa jej sadła za procesory. Wielu inspektorów Alven Yardu i Beef-eaters jest przekonanych, że postrzeliło go lub nawet zabiło, ale Upiór zawsze wraca (chyba że akurat coś złego dzieje się w teatrze). Jak sam twierdzi, pod jego maską żyje muzyka, a muzyka jest kuloodporna. Wyjaśnienie może być też mniej poetyckie – być może Upiorowi dają się opętać, czasami na swoją zgubę, kolejni bohaterowie z ligi Nocnych Skrzydeł (Lyonesse, str. 36)? Valen: o Upiorze z Trójmonarchii przeczytasz w podręczniku głównym (str. 339). Ys: w mieście grzechu istnieją dwie opery, każda ze swoim Upiorem. Pierwsza – Teatr Tradycyjny – to ostoja dobrego smaku i niemodnych już w Ys wartości, a jej duch to ujmujący elegancją dżentelmen starej daty. Z kolei druga opera, Gnuśny Gmach, jest strzeżona przez najbardziej niesmacznego Upiora świata: udającego kobietę i kosmitę pana Heimburgera, tytułującego się Słodkim Sukubem z Lubieżnej Luny.
Odkupienie Ys Upiór z Teatru Tradycyjnego posiada podobno zaklętą pięciolinię, na której pojawia się jedna nutka za każdą osobę, która pójdzie do opery, rezygnując z dekadenckich rozkoszy Ys. Gdy nut zbierze się wystarczająco dużo, powstać ma koncert zdolny uzdrowić zepsutą atmosferę stolicy Amaretu.
Eksploracja – podobno między operami mającymi Upiory można podróżować, po prostu błąkając się po podziemiach jednej z nich z zamiarem dotarcia do drugiej. Sęk w tym, że najgłębsze poziomy takich oper są onirycznym królestwem zlepionym z dekoracji najdziwniejszych sztuk wszechczasów... Salony – ekscentryczny bogacz podaruje drużynie dochodową salę projekcyjną, jeżeli uczynią ją na tyle nastrojową, by zrodziła pierwszego Upiora Kina. Śledztwa – w gmachu opery zaroiło się od zamaskowanych postaci w strojach wieczorowych. Pierwsza to Upiór, druga – ukrywający się zabójca, a trzecia – kobieta zaręczona z nosicielem Upiora, chcąca odzyskać ukochanego… kim więc jest czwarta? Ryzyko – światła gasną, spada żyrandol i znika najpiękniejsza śpiewaczka świata. Trzeba uratować ją przed Upiorem, a Upiora przed wściekłym tłumem! Domyślna konfrontacja: pościg Przeciwnik, pula 3k10, odporność: 6 Zdolności:
  • Atuty, umiejętności i cechy obronne nosiciela – zastępujące te wypisane poniżej, o ile są lepsze.
  • Duch opery: zabić Upiora można tylko niszcząc jego operę. Gdy zniszczy się maskę, nowa i posiadająca wspomnienia starej powstaje po kilku dniach gdzieś w rodzimym gmachu ducha.
  • Inside your mind: za żeton, w walce: iluzja sprawia, że wrogowie Upiora wyglądają tak jak on sam. Postać chcąca go zaatakować testuje spostrzegawczość przeciw jego ekspresji – w razie porażki przez pomyłkę będzie celować w wybraną przez Upiora postać. Efekt utrzymuje się przez rundę.
  • Mistrz dekoracji: Podczas walki lub pościgu na terenie swojej opery Upiór może dorzucić dwie karty do jednego testu lub cechy defensywnej (trzy, jeżeli wyczerpie moc).
  • Mistrz rekwizytów: raz na scenę, odrzucając kartę, MG może wyposażyć Upiora w gadżet: za 2-10 z jedną cechą, za W-K z dwiema, za Asa z trzema.
  • Prawdziwa Sztuka: trzy moce lub zaklęcia artysty.
  • Słabość (maska): maskę można próbować ściągnąć atakami mierzonymi walką lub wysportowaniem, są one traktowane jak niedeklarowane dobicie.
  • Zazdrosna maska: w momencie zdjęcia Upiór może przekląć swojego nosiciela. Klątwy mają różne fabularne efekty, a mechanicznie zmniejszają o jeden zakres przerzutu jednego z atrybutów. Klątwę usunąć może tylko wola Upiora albo jego zniszczenie.
Walka: szermierka 6/9+; obrona: 14. Inside your mind, mistrz dekoracji, mistrz rekwizytów, Prawdziwa Sztuka, słabość. Przed walką stara się uciec na scenę, gdzie oklaski dodadzą mu sił (Wolsung, str. 325). Pościg: ukrywanie się (w Operze) 6(9)/8+, wysportowanie 6/9+; wytrwałość: 18. Mistrz dekoracji, mistrz rekwizytów, Prawdziwa Sztuka. Dyskusja: ekspresja 6/8+; pewność siebie 16. Mistrz rekwizytów, Prawdziwa Sztuka.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Plemiona Windlandii – Naida
Fanowski materiał do drugiej edycji Wolsunga
Łakomczuchy
Jednostrzałowa przygoda do systemu Wolsung: Magia Wieku Pary
Fumetsugumi
Ostatni samuraje szoguna
Wolsung: historie z kart
Przetasujmy działanie kart!
Dzień, w którym zatonęła Urda
Trzyczęściowy odcinek specjalny
- recenzja
Wolsung Starter
Zasmakuj fantastycznego wieku pary
- recenzja

Komentarze


Planetourist
    Upiór Opery czy Operetki?
Ocena:
+4
Na sesji z Upiorem w roli głównej praktycznie niezbędna jest słynna uwertura musicalu Andrew Lloyda Webbera. Tym, którzy planują pościg korytarzami Opery pełen zapadni, spadających kurtyn i slalomów przez garderoby, może Ci się też przydać coś lżejszego - Phantom fugue, chaotyczna, "operetkowa" piosenka z mniej znanego musicalu o Upiorze.
22-04-2012 01:02
Bielow
   
Ocena:
+1
+1
Jak dobrze wiesz Plane artykułu nie polecę bo Pf+ nie mam. Ale masz moje mentalne poparcie ;)

22-04-2012 01:10
Planetourist
   
Ocena:
0
Mentalne? Teraz to wszyscy chcą być inside czyjegoś mind ;)

Fajnie, że Ci się podoba :)
22-04-2012 01:12
Bielow
   
Ocena:
+1
Początkowo chciałem napisać "duchowe" - ale uznałem,że to nie jest na topie ;) A jak pisałem komcia to jeszcze nie było dodatku o muzyce.

Motyw bardzo fajny i do wykorzystania więcej niż raz na sesjach. Zresztą w duchu "Wolsunga" dostajemy kilka pomysłow i zahaczek na przygody za co dziękuję. :)
22-04-2012 01:17
DeathlyHallow
   
Ocena:
+1
świetny tekst, a nastawiałem się na przeciętny materiał. o ja niewierny!
22-04-2012 12:58
Planetourist
   
Ocena:
0
świetny tekst, a nastawiałem się na przeciętny materiał.

Z ciekawości - dlaczego się tak nastawiałeś?
22-04-2012 14:04
DeathlyHallow
   
Ocena:
0
nie, nie, bynajmniej nie chodzi o jakoś Twoich pozostałych tekstów :) po prostu tematyka skłania do sztampy i zwykle jest traktowane płytko, banalnie i 'po łebkach' - nie tym razem i za to wielkie propsy :)
22-04-2012 14:19
Planetourist
   
Ocena:
0
nie, nie, bynajmniej nie chodzi o jakoś Twoich pozostałych tekstów :)

O tym nawet nie pomyślałem :) Po prostu ciekawiło mnie, czemu upiorna tematyka ma taką złą sławę. Mi trudno powiedzieć, jak jest zwykle traktowana, bo znam tylko książkę Leroux, musicale Webbera i Yestona (ten drugi faktycznie płytki, pierwszy w porządku) oraz wyborną Maskaradę Pratchetta.
22-04-2012 15:11
Xolotl
   
Ocena:
0
Tekst bardzo dobry, ale korektę to chyba przechodził po pijaku.
22-04-2012 17:14
Planetourist
   
Ocena:
0
Co dokładnie masz na myśli?
22-04-2012 17:26
Xolotl
   
Ocena:
+1
Nie będę teraz wyszukiwał, bo zwyczajnie mi się nie chce, ale "Alfen Yardu" to tylko uroczy wierzchołek góry literówek znajdujących się w tym tekście:) Jade Elenne chyba zwyczajnie nie przeczytała tego tekstu:D
22-04-2012 18:16
Jade Elenne
   
Ocena:
+3
Xolotl
Poproszę zatem o wskazanie tej góry literówek. "Alfen Yard" to rzeczywiście moje niedopatrzenie, za które przepraszam.

Cieszę się, że tekst Wam się podoba; sama jestem pod wrażeniem pomysłów Plane'a. Wolsungowego Edwarda nic nie przebije, ale Upiór też jest mhhhoczny^^
23-04-2012 14:13

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.