13-07-2006 00:10
Wolfmother - Wolfmother (2005)
W działach: Muzyka | Odsłony: 4
Młodzi australijczycy zaczynają święcić tiumfy na całym świecie. Robi się głośno o młodym zespole i młodych muzykach? Dlaczego?
Nagrali najbardziej klasyczny heavy metalowy album od najmniej 20 lat. Wokalista pełnym charyzmy głosem śpiewa psychodeliczne piosenki. Zupełnie jak sam Ozzy Osbourne w Black Sabbath! Ta sama nuta szaleństwa i obłedu oraz niesamowite możliwości!
Słychać też wpływy stoner metalu czy nuty a'la White Stripes, jednak na mnie największe wrażnie robią nawiązania właśnie do Sabbathów.
Ciężka linia basu oraz gitary brzmiące, jakby Tony Iommi się nimi zajmował. Do tego ciekawa aranżacja - staranna, ale odcinająca się grubą kreską od elektroniki i plastiku, którego i w rocku jest coraz więcej.
Trafiła w moje ręce płyta nie z tej epoki. Lata '70. powróciły w świetnej formie i stąd bierze się sukces grupy. Płyta jest po prostu świetna. Mimo, że to retro. Aż dziw ile takie sięgnięcie do korzeni metalu przynieść może świeżości.
Polecam!
Nagrali najbardziej klasyczny heavy metalowy album od najmniej 20 lat. Wokalista pełnym charyzmy głosem śpiewa psychodeliczne piosenki. Zupełnie jak sam Ozzy Osbourne w Black Sabbath! Ta sama nuta szaleństwa i obłedu oraz niesamowite możliwości!
Słychać też wpływy stoner metalu czy nuty a'la White Stripes, jednak na mnie największe wrażnie robią nawiązania właśnie do Sabbathów.
Ciężka linia basu oraz gitary brzmiące, jakby Tony Iommi się nimi zajmował. Do tego ciekawa aranżacja - staranna, ale odcinająca się grubą kreską od elektroniki i plastiku, którego i w rocku jest coraz więcej.
Trafiła w moje ręce płyta nie z tej epoki. Lata '70. powróciły w świetnej formie i stąd bierze się sukces grupy. Płyta jest po prostu świetna. Mimo, że to retro. Aż dziw ile takie sięgnięcie do korzeni metalu przynieść może świeżości.
Polecam!