» Blog » Wola przetrwania czy odgrywanie postaci na LARPie?
10-06-2010 17:17

Wola przetrwania czy odgrywanie postaci na LARPie?

W działach: LARPy, Konwenty | Odsłony: 13

Wola przetrwania czy odgrywanie postaci na LARPie?
LARPowych, szybkich pofantazjadowych przemyśleń ciąg dalszy. Wcześniejszy wpis - TUTAJ.

Na tegorocznej Fantazjadzie moje postaci zginęły 3 razy. Nie wiem, czy to rekord, ale z pewnością żadnej z tych śmierci nie żałuję. Wręcz przeciwnie.

Pierwszy zgon – już po 30 min pierwszego dnia. Był to ufny mnich, który całe życie spędził zamknięty gdzieś w odizolowanym klasztorze. Zdążyłem się jedynie pomodlić na cmentarzu, o którym wizje przywiodły Boguchwała tutaj, porozmawiać z grabarzem i spotkać bandę wędrowców na czarno. Wędrowców odzianych na czarno i mających maski. Ufny jednak był z niego mnich, postanowił opowiedzieć napotkanym ludziom o tym, co go sprowadza w to miejsce, o mrocznych rytuałach i o tym, że powinni uważać na kultystów i inne dziwa. Jak widać zagrożenie było całkowicie realne, szkoda jedynie, że opowiadałem o nim łowczym, a nie zwierzynie. Skończyłem w rowie, sieknięty kilkukrotnie w plecy przez, a ostatnim, co usłyszała postać był okrzyk w imieniu mrocznego bóstwa.

Za drugim razem dostałem postać szlachcica, co wspomniane bóstwo potajemnie czcił. Zmarło mu się dopiero wieczorem drugiego dnia. A to wszystko dlatego, że odprawa fabularna dla tej postaci rozpoczynała się od zdania „chce podejmować ekstremalne ryzyko dla dreszczyku emocji”. Z miasta wyprowadził mnie najemnik pod pretekstem spotkania z przyjacielem. Dość powiedzieć, że rozegrał to naprawdę dobrze, od początku aż po ponowne trzy ciosy w plecy. Zabrał patent szlachecki i zdobioną szablę, ale niemałą fortunę w kieszeni zostawił, przez co przynajmniej pogrzeb zacny mnisi odprawić mogli.

Na koniec padło na setnika królewskiej piechoty. Pod opiekę dostałem bandę szumowin zwerbowanych z innych graczy, których wcześniejsze postaci gryzły piach. Zaczęliśmy w wiosce, jak na prawdziwą piechotę przystało okradliśmy wieśniaków z jadła i napitku (dziewek ładnych niestety nie obrodziło), a potem zaatakowały orki. W końcu swój żołnierski honor mieliśmy – mimo wszystko – i gdy wieśniacy się ewakuowali postanowiliśmy stanąć do walki. Zajęliśmy strategiczną pozycję za strumieniem, czego jednak zielonoskórzy zdali się nie zauważyć, bo wybili nas do nogi. Późniejsze złożenie w ofierze i bycie zjedzonym przez bandę dzikusów uważam za jedno z najfajniejszych przeżyć na Fantazjadzie.

Dlaczego podaje te przykłady? Ano dlatego, że kultystów mogłem ominąć, z najemnikiem nie iść, tylko zostać w karczmie, a przed orkami uciec wraz z wieśniakami. Nie zrobiłem tego, bo tak nie zrobiłyby moje postaci. Powstaje teraz pytanie – czy z tego powodu mniej się bawiłem?

Nie, ja nie. Wszystkie śmierci były ciekawe, unikatowe i jak się okazało później (kultyści z wypiekami na twarzy wspominali tego głupiego mnicha, co go zabili na trakcie) bardzo wciągające dla innych graczy. Dały mi sporo radości i możliwości wykazania się swoimi kreacjami postaci. I choć w żadnym wypadku nie były epickie, czy znaczące dla ogólnej fabuły – dla mnie były bardzo istotnym elementem gry. Można przy okazji powiedzieć, że śmierci moich postaci przyczyniły się dobrej zabawie pozostałych. Ktoś powie, że śmierć tych bohaterów pokrzyżowała plany graczy, którzy mieli z nimi jakieś powiązane wątki, ale raz, że to dało się jakoś rozwiązać dzięki bardzo fajnemu systemowi ‘duchów i medium’, a dwa – jeszcze lepiej obrazowało to bądź co bądź mroczny klimat niebezpieczeństwa, który miał towarzyszyć rozgrywce.

Załóżmy jednak, że jestem graczem, który woli grać pod siebie. Wtedy nigdy nie dałbym się zajść kultystom, do podróży z najemnikiem zatrudniłbym tuzin innych, a w trakcie ucieczki z wioski jej mieszkańcy widzieliby co najwyżej moje plecy. Czy to zrobiłoby ze mnie gorszego gracza?

I tak, i nie. Tak, bo w ten sposób nie grałbym do końca zgodnie ze swoja postacią. Nie, bo dbałbym przez to głównie o swoją własną zabawę, która naprawdę często jest na LARPach kojarzona z przeżyciem naszej postaci. A to właśnie po to, żeby się dobrze bawić ludzie w większości chodzą na LARPy. To jest standardowe zachowanie wśród graczy w naszym kraju, co zostało już dość obszernie wyjaśnione przy poprzedniej notce i to do niej właśnie ewentualnych zainteresowanych odsyłam.

Tutaj rodzi się inna teza. Ludzie, którzy zbytnio dbają o przeżycie swej postaci nie mogą mówić o tym, że ją wiernie odgrywają. Nie w pełni. Bo wcielanie się w kogoś polega nie tylko na przyjmowaniu jego cech czy umiejętności, ale też na popełnianiu takich samych błędów, które on popełniłby w danej sytuacji. Trzeba być głupim, czasem czegoś nie zauważać czy ignorować niektóre rzeczy – nawet jeśli miałoby to się okazać tragiczne w skutkach dla naszej postaci.

A może wcale nie trzeba? W końcu LARP to tylko gra i chodzi o dobrą zabawę, nawet kosztem porządnego odgrywania. Bo co to za przyjemność umierać za błędy postaci, których my sami – jako gracze – nigdy byśmy nie popełnili?

Ponownie zapraszam do dyskusji – jak sądzicie?

Na zdjęciu - bojowawodza fantazjadowych orków, odpowiedzialny za śmierć mojego setnika. Autor: Piotr "Fulko" Labenz, zaczerpnięte z Facebooka Fantazjady.

Komentarze


Repek
   
Ocena:
+4
Bo wcielanie się w kogoś polega nie tylko na przyjmowaniu jego cech czy umiejętności, ale też na popełnianiu takich samych błędów, które on popełniłby w danej sytuacji. Trzeba być głupim, czasem czegoś nie zauważać czy ignorować niektóre rzeczy – nawet jeśli miałoby to się okazać tragiczne w skutkach dla naszej postaci.

+1

Od tego może warto byłoby zaczynać briefing przed larpami. :)

Pozdrówka!
10-06-2010 18:30
Khil
   
Ocena:
0
Popieram jak diabli!

Jeden i drugi sposób grania, o których mówisz, nie jest lepszy ani gorszy. Są inne. Osobiście jak najbardziej jestem za popełnianiem błędów przez postaci - w RPG gramy przecież, by tę postać odegrać (tak wnioskuję z nazwy, jakby ktoś znał się lepiej i chciał podważyć moją opinię :P), co znaczy nie tylko pokonywać wszystkie przeciwności. A z drugiej strony - MG i inni gracze naprawdę doceniają ludzi, którzy uczynią postać barwną wszelkim kosztem ;)

Pozdrawiam!
10-06-2010 19:00
Alkioneus
   
Ocena:
0
Nigdy nie zapomnę mordęgi, jaką miałem odgrywając postać głupią. Jako gracz wiedziałem, chciałem się wydrzeć, że drużyna powinna zrobić coś, ale jako postać poprzestawałem na opisie "To ja stoję przy nim jak cień, wpatrując się inteligentnie w ognisko i udając, że rozumiem słowa wielosylabowe."
10-06-2010 23:13
Fingrin
   
Ocena:
+2
Nie do końca jestem przekonany, że twoje postacie zginęły zgodnie ze sowim charakterem ;) Moim zdaniem grałeś szlachcica za podobnie do mnicha. Nie powinien tak łatwo dać się zrobić. Z kolei kapitan chciał negocjować z orkami zanim zginął - czyli taki odważny to on nie było ;p Brakowało tu konsekwencji i błędy w tej konsekwencji kończyły się tragicznie.

Co do pytania to oczywiście obstaję za postacią. Często popełniam błędy na LARPach zgodne z charakterem mojej postaci. Co zabawne w Szwecji doszło do przegięcia w tą stronę, ponieważ ludzie celowo zaczęli się "podkładać" i przegrywać ponieważ w ten sposób bardziej błyszczy się na LARPie
11-06-2010 11:34
~Kamil

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dla odmiany, z tym Twoim wpisem w pełni się zgadzam. Postać która ciekawie ginie bądź pakuje się w kłopoty jest bardziej wartościowa od tej która w nudny sposób egzystuje. Jako gracz lubię podjąć czasem jakąś ekstremalnie nieodpowiedzialną, jednak zgodną z charakterem postaci decyzje. Rodzi to na ogół ciekawe i czasem widowiskowe sytuacje.
14-06-2010 15:34
Viridis
   
Ocena:
0
Tró.

Moja postać będąca mnichem zajmującym się potajemnie mhroczną nekromantyczną magią byłaby obrzydliwie nudna, gdyby nie to, że dałem się złapać Inkwizycji. Pewnie, mogłem ich uniknąć, ba, po kilku dniach gry miałem lepszą przykrywkę, niż mógłbym sobie zażyczyć - ale gdzie byłaby w tym rzeczywista zabawa?

Inna sprawa, że trochę żałuję, że dość łatwo udało mi się umknąć z lochów. Żałuję, że tak to przekombinowałem, z perspektywy czasu sądzę, że lepiej byłoby zostać na parę sesji tortur etc.

Dlatego zgadzam się w całej rozciągłości - przecież to jest jedna z tych wspaniałych cech LARPów, nie musimy wszystkiego podporządkowywać woli przetrwania. Byle nie przegiąć w drugą stronę ;)
17-06-2010 20:39

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.