» Blog » Wojny fantastycznych światów VI: Potwory i broń egzotyczna:
06-04-2015 23:38

Wojny fantastycznych światów VI: Potwory i broń egzotyczna:

W działach: fantasy, rpg | Odsłony: 330

Wojny fantastycznych światów VI: Potwory i broń egzotyczna:

Kolejnym czynnikiem, jaki różni światy fantasy od średniowiecza jest obecność licznych, nie występujących na ziemi istot. Mityczne bestie, potwory, wymarłe gatunki jak dinozaury lub mamuty, czy też stworzenia całkiem od podstaw wymyślone przez autorów to tylko część tej menażerii. Większość z tych istot z punktu widzenia prowadzenia wojny jest mało ciekawa: chodzą sobie, latają i od czasu do czasu zjedzą patrol albo zwiadowców. Inne natomiast mogą stanowić liczącą się jakość na polu walki, bo da się na nich jeździć… Albo się z nimi dogadać i wykorzystać w charakterze najemników albo sojuszników.

Ten odcinek cyklu będzie poświęcony właśnie tego typu stworom.

1) Potwory:

Duże latające bestie:

Tym, co najbardziej zmienia obraz wojen w fantasy w stosunku do średniowiecza jest, oprócz magii wykorzystanie istot latających, których w średniowieczu nie było. Co więcej: żadna ze średniowiecznych broni nie pozwala łatwo sobie z lotnictwem poradzić ani też niestety (przynajmniej tak długo, jak długo nie stosujemy silnych materiałów wybuchowych) wykorzystać pełni przewagi, jaką ono zapewnia.

Jedyny wyjątek stanowią magowie o dużym zestawie ofensywnych mocy. I to ich właśnie widziałbym jako główny rodzaj bojowych jeźdźców.

Oczywiście w grach strategicznych z lataczami doskonale radzą sobie łucznicy. Faktycznie jednak to działać nie będzie, gdyż jednostki latające po prostu mogą wzbić się w powietrze powyżej zasięgu strzał: nawet głupia kaczka może osiągnąć pułap 4 tysięcy metrów... Oczywiście jest to osiąg rekordowy, faktycznie bowiem ptaki poruszają się zwykle na wysokości do kilometra nad ziemią, czyli powyżej skutecznego zasięgu współczesnej broni palnej.

Z drugiej strony: sami jeźdźcy i potwory z tak wysoka również nie zdołają zbyt wiele zwojować. W prawdzie jeździec może razić przeciwnika strzałami z łuku, jednak ma to kilka wad, nierówny lot oraz prawdopodobny ruch powietrza utrudni celowanie, a duża odległość wręcz je uniemożliwi. Z dystansu 1000 metrów jesteśmy w stanie ujrzeć co najwyżej zarys sylwetki ludzkiej. Oznacza to, że realny zasięg ataku jeźdźca gryfów lub kogoś w tym rodzaju będzie zapewne równy zasięgowi ataku naziemnych łuczników. Jako, że stwór latający stanowi o wiele łatwiejszy cel prawdopodobnie pojedynek łucznicy zakończy się dla niego szybko i nieprzyjemnie.

Bombardowanie zrzutami kamieni jak w filmowej Narnii raczej nie wydaje mi się skuteczne. Głównie dlatego, że będzie trzeba celować bardzo małym i nieprecyzyjnym pociskiem w słabo widocznego przeciwnika. Zrzut bomb, np. w postaci płonącej czy beczek z prochem również: do skutecznego zrzutu napalmu trzeba wykorzystać bardzo dużych ilości (ton) paliwa, co przy udźwigu zwierząt (koń jest w stanie dźwignąć około 100 kilogramów, gryf lub wywerna zapewne podobną ilość, a prócz substancji zapalającej musi unieść też jeźdźca) raczej się nie uda. Proch natomiast jest mało skutecznym materiałem wybuchowym, jego moc jest 10-20 razy niższa niż to, co używano w prawdziwych bombach. Ponownie, by poważnie zaszkodzić wrogowi trzeba by albo wykonać tysiące lotów albo zrzucić mu na głowy tony ładunków. I to dosłownie. By wywołać eksplozje porównywalną ze współczesnym granatem ręcznym trzeba użyć ładunku o masie 3 kilogramów.

9227_17f4_500

Bombardowanie z niskiej wysokości natomiast jest moim zdaniem bardzo ryzykowne. Sytuację mogliby natomiast odmienić magowie z dużym zestawem skutecznych zaklęć defensywnych i ofensywnych.

Oznacza to, że fantastyczne lotnictwo nadawałaby się głównie do działań rajdowych i nękania przeciwnika.

Istoty radzące sobie dobrze na ziemi (np. gryfy) dałoby się zapewne wykorzystać jak zwykłe rumaki bojowe lub wariant mobilniejszych słoni bojowych. Ich obecność na polu bitwy byłaby najpewniej nieoceniona, zwłaszcza we współpracy z wojskami konwencjonalnymi. Zwyczajnie piechota i kawaleria wiązałyby przeciwnika w walce, duże latające bestie lądowałyby za jego plecami i już na ziemi przypuszczały szarżę na jego najgorzej bronioną flankę. Połączone wojska działałyby natomiast jak młot i kowadło.

Małe latające bestie:

Pegazy, wywerny i inne istoty słabo radzące sobie na ziemi lub nie nadające się do powyższej taktyki miałyby zapewne rolę podobną, jak samoloty, zanim uzbrojono je w bomby i karabiny maszynowe. Te używane byłyby do zwiadu, rozpoznania, funkcji łącznikowych (jako bardzo szybcy posłańcy), oraz myśliwce polujących na innych lotników, posłańców i zwiadowców wroga. Stwory dosiadane przez magów mogłyby mieć także inne zadania, np. służyć do niszczenia siły żywej (lub zwykłego przerzutu cennych indywidualistów na odcinki, na których są potrzebne). Kolejne zastosowanie (i to nie bez znaczenia) to transport dowódców. Pole bitwy to nie gra RTS i nie da się sprawdzić sytuacji na zagrożonym odcinku poprzez scrollowanie ekranu.

Wbrew pozorom są to bardzo cenne funkcje. Każdy teoretyk i praktyk wojskowości, jakiego czytałem twierdził, że łączność, rozpoznanie i koordynacja działań jest ważniejsze, niż sama siła ognia.

Nie zmienia to faktu, że prawdopodobnie byłby to typ broni bardzo cenny. Wojska latające są znacznie mobilnielniejsze od zwykłych (zwłaszcza w trudnym, dzikim terenie), dzięki czemu są w stanie znacznie łatwiej wyszukiwać słabe punkty nieprzyjaciela. Owszem, prawdopodobnie kilku jeźdźców na wywernach czy gryfach albo stado harpii nie byłoby w stanie roznieść całej armii. Jednak polując na w zasadzie bezbronne patrole naziemne mogłoby zadać nieprzyjacielowi znacznie większe straty od swej własnej liczebności lub sparaliżować jego zdolności operacyjne. Szczególnie jeśli powietrzni jeźdźcy dosiadaliby jakichś, potężnych potworów, znacznie groźniejszych w walce od zwykłych żołnierzy. Naprawdę potężne bestie natomiast (w rodzaju np. smoków) prawdopodobnie byłyby w stanie samodzielnie niszczyć całe pododdziały wroga.

Jeśli natomiast udałoby nam się wystawić bardzo duże ilości lataczy nawet dziadowskich, to zapewne przejęłyby one po prostu rolę kawalerii, zwłaszcza lekkiej. Przy czym byłaby to znacznie potężniejsza broń, gdyż zwyczajnie mobilniejsza.

Smoki:

7820_ee20_500

Smoki łączą w sobie cechy kilku gatunków potworów, a do tego zwykle przedstawiane są jako istoty duże lub bardzo duże. Z tej przyczyny często w tekstach takich jak ten przypisywana jest im rola bombowców strategicznych. Niestety faktyczne możliwości smoków, nawet tych opisywanych w najbardziej przegiętych źródłach wskazują raczej na to, że ich możliwości bojowe są znacznie mniejsze. Otóż: nawet najwcześniejsze samoloty bomowe w rodzaju Airco DH.4 uzbrojone były w lekkie i ciężkie karabiny maszynowe oraz przenosiły od setek kilogramów do kilku ton bomb (w trakcie I Wojny Światowej: do 3 ton, II Wojny Światowej: do 10 ton, współcześnie: do 30 ton). Wymieniony Airco, konstrukcja raczej lekka miała na pokładzie 4 karabiny maszynowe o zasięgu skutecznego ognia 1200 metrów i 300 kilogramów bomb. Co do smoków, to niestety istniejące źródła nie są zgodne. Tak więc Dungeons and Dragons 3 ed podaje, że maksymalny zasięg oddechu u smoka żyjącego 1200 lat wynosi 40 metrów, a osiągi oddechu młodszych są odpowiedni mniejsze. Smok z Warhammera (2 edycja) zieje na dystans 16 metrów (co odpowiada 15 letniemu smokowi z Dungeons and Dragons), z Pierwszej Edycji na 24 metry (co odpowiada smokowi 50-letniemu).

Co oznaczają te dane taktyczne? Otóż: że nawet wczesne bombowce mogły zaatakować cel z dużo większej wysokości niż smoki oraz zrobić to znacznie szybciej (po prostu zrzucając wszystkie bomby zamiast bawić się w palenie budynku po budynku). Obie te rzeczy nie są bez znaczenia, gdyż z im wyższej wysokości spadają bomby i im krócej trwa atak, tym mniej bombowce są zagrożone na kontruderzenie. Smok niestety pozostaje w zasięgu działania wrogiej broni ręcznej. Jako taki powinien być raczej postrzegany jako Latający - Słoń Bojowy - Nosiciel Plecakowego Miotacza Ognia, a nie odpowiednik bombowca (obojętnie: taktycznego czy strategicznego).

Mimo, że ich rola musiałaby być z konieczności inna nie umniejsza to moim zdaniem ich wartości taktycznej. Już z racji swojego rozmiaru smok jest bardzo groźnym przeciwnikiem, a jego zdolność lotu sprawia, że jest bardzo mobilny. Jedyne, znane mi źródło podające jego prędkość lotu wskazuje 250 kilometrów dziennie, co wydaje się realne (ptaki pokonują 100 do 500 kilometrów dziennie). W prawdzie przy zasięgu samolotów to niewiele, ale i tak dużo. Wydaje mi się, że smoki mają dwa ważne zastosowania:

- po pierwsze jako główna siła przełamania, podobna do Słoni Bojowych, tylko większa.

- po drugie jako oddział szybkiego reagowania. Duża mobilność smoków w połączeniu z ich skutecznością bojową sprawia bowiem, że są w stanie pojawić się na zagrożonym odcinku dużo szybciej niż konwencjonalne siły. Rekord szybkości przemieszczania się przed-nowoczesnych armii należał do Tatarów i wynosił 100 kilometrów dziennie, trzecioedycyjna Księga Potworów wskazuje natomiast, że dzienny zasięg lotu smoka waha się (zależnie od jego rozmiaru i gatunku) od 190 do 510 kilometrów

Istotną wadą smoków jest natomiast ich czas dojrzewania. Według jedynego, dostępnego mi źródła (znowu Księgi Potworów) smok osiąga dojrzałość po 50 latach, choć do osiągnięcia pełni rozmiarów żyć musi całe tysiąclecia. Stawia to pod znakiem zapytania możliwość uzupełniania poniesionych strat. Zwyczajnie: w tym tempie zdążą się narodzić trzy pokolenia ludzi. Obawiam się więc, że w świecie, w którym używa się smoków do wojen historia wyglądałaby mniej-więcej tak: Smocza Wojna, 200-300 lat odbudowy populacji smoków, Smocza Wojna, 200-300 lat odbudowy populacji smoków, Smocza Wojna...

Ewentualnie zamiast 200-300 lat odbudowy i pokoju mógłby mieć miejsce okres hegemonii państwa, które przystąpiło do wojny jako ostatnie, w momencie, gdy reszta wyprztykała się już ze swoich smoków.

Ciąg dalszy jak zwykle na Blogu Zewnętrznym.

4
Notka polecana przez: Adeptus, PK_AZ, Siman, slann
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Aramin.
   
Ocena:
0

na pewno jak zwykle dobry materiał :)

07-04-2015 14:20
Exar
   
Ocena:
+2
I szkoda że jak zwykle na blogu zewnętrznym i mój wewnętrzny buntownik przeciw takim formom niepełnych publikacji zabrania mi tam wejść :).
07-04-2015 14:49

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.