» Blog » Wojna o Nowy Dom - Sceny Ciekawe 1
30-06-2011 14:09

Wojna o Nowy Dom - Sceny Ciekawe 1

W działach: Legenda Pięciu Kręgów, Motywy na sesje | Odsłony: 9

Wiśnie krwawią
z wielką słodyczą
samurai umiera
 
Zmiana konwencji podczas mojej kampanii L5K ( zmiana, o której piszę w notce: Deszczy zmyły krew, Miecze pokryła rdza ) sprawiła, że zacząłem fascynować się szczegółami i krótkimi scenami podczas sesji, które wcześniej albo mi umykały, albo nie uznawałem za tak "rpg'owo sycące". Postaram się co jakiś czas przytaczać pojedyncze sceny, które bardzo mi się podobały ( często z powodu reakcji graczy i tego jak to się przełożyło na postacie ). Kilka z tych scen może być dla was inspiracją na podobne motywy w swoich sesjach. Zachęcam do wykorzystania ich.
 
Słowo o Mnichu będącym głównym bohaterem przedstawionej sceny:
 
Mimo iż w stanie mnisim, bardzo kochał dziewczynę z innego zakonu. Spotykali się potajemnie. Ich wielka miłość doprowadziła do tego, że czarnoksiężnik wykorzystał ją jako żywą tarczę. Została ranna i skażona Cieniem. Słabe ciało coraz bardziej pogrążało się w skazie. Dziewczyna została wyrzucona z zakonu i jako służka pracowała dla przyjaciela mnicha. Zaszła w ciążę. Zmarła podczas porodu dając na świat syna. Chłopca zrodzonego z zakazanej miłości skromnej mniszki i wojowniczego mnicha - bohatera.
 
Dziesięć Tysięcy Żurawi.
Bohaterowie pracowali jako yojimbo eskrotujący kupca (zresztą kupca yakuzy handlującego żywym towarem, który przewoził kogoś w beczce, ale nie jest to teraz takie istotne) i dotarli do niewielkiej wioski oddalonej od zamku, będącego celem ich wędrówki, o niecały dzień drogi. Wioska nie byłaby w niczym szczególna, gdyby nie to, że wszędzie - dosłownie wszędzie - walały się kolorowe żurawie z origami. Były ich tysiące. Wisiały na werandach, pod stropami domów, układano je na półkach, wiatr toczył je po drodze, koty nosiły je w pyszczkach. Podróżni utknęli z powodu oberwania chmury. Błoto i muł zalały drogę, a ulewa nie pozwalała chłopom oczyścić trasy na tyle by mógł przejachać wóz. Kupiec wynajął, więc od swojego starego przyjaciela mieszkającego w tej osadzie starą herbarciarnie, w której kilka dni mieli spędzić bohaterowie. Z racji braku lepszego zajęcia spacerowali w deszczu po okolicy. Smok medytował na skraju lasu. Shugenja pielęgnował zwoje. Generał przesiadywał na werandzie. Mnich opiekował się zaniedbaną kapliczką Fukurokujin, fortuny mądrości, i tu spotkał młodą dziewczynę z klanu Bayushi. Podniszczone, stare już kimono z kilkoma łatami, wielki herb Bayushi oraz... dłonie z odciskami. Młoda samurai składała żurawie. Dziesięć tysięcy żurawi. Trzeciego dnia wypytał dlaczego je składa. Powiedziała, że to dar dla bogini Doji by ta przywróciła do życia jej narzeczonego, który zmarł przed ślubem. Gracz prowadzący mnicha złapał się za twarz, a reszta umilkła. Jako bohaterowie, wierzyli w czyny. Wiedzieli, że duchy wspierają kapłanów, a bogowie są zbyt zajęci by spełniać życzenia. Wojowniczy mnich, mimo iż gorąco czcił Fortuny oraz był obdarzony ich błogosławieństwem nie wierzył, że przyjdą mu one z pomocą, a jedynie dodadzą otuchy w godzinach próby. Za dużo już widział. Za dużo krwi już przelał by wierzyć w takie rzeczy. Mnich życzył jej powodzenia, zapewnił, że Pani Doji z pewnością spełni życzenie i wyszedł ze świątyni. Nie chciał już więcej widzieć się z młodą Bayushi... wyjechali następnego dnia, a gdy wracali tędy kilka dni później nie odwiedził kaplicy.

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.