» » Wilcze przesilenie

Wilcze przesilenie


wersja do druku

Opowieść Wigilijna

Redakcja: Staszek 'Scobin' Krawczyk

Wilcze przesilenie
Czy wilkołak to bezrozumna bestia, kierująca się jedynie instynktem drapieżnika i żądzą krwi? Czy też istota będąca czymś na kształt nadczłowieka, szczytowe osiągnięcie ewolucji, przewyższające zwykłych śmiertelników zarówno inteligencją, jak i wrażliwością? Ku tej drugiej wersji skłania się Anne Rice w kolejnym tomie swego wilkołaczego cyklu zatytułowanym Wilcze przesilenie.

Reubena Goldinga – młodzieńca, który w Darze wilka został naznaczony piętnem zmiennokształtności – autorka w zwieńczeniu pierwszego tomu pozostawiła w rozterce, kiedy poznał prawdę o swym pochodzeniu. W drugiej części cyklu przed Złotym Chłopcem odsłaniane są kolejne tajniki bycia istotą jakże odmienną od ludzi, a jednocześnie znacznie od nich doskonalszą. Ale kolejne pytania, jakie Reuben zadaje wilkołaczej starszyźnie, pozostają bez odpowiedzi lub kończą się obietnicą, iż Golding pozna owe sekrety w odpowiednim miejscu i czasie. A na razie pozostaje mu rozszyfrowywanie na własną rękę obu swych natur – wilczej i ludzkiej. Lecz nie ma na to zbyt wiele czasu, gdyż nadchodzi Boże Narodzenie i do obchodów szykują się wszyscy mieszkańcy Nideck Point – monumentalnego domostwa, które Goldingowi w testamencie zapisała znana z Daru Wilka Marchent. Żywiołową krzątaninę zakłóca wiele spraw – począwszy od pojawienia się ducha pięknej ekswłaścicielki posiadłości, poprzez konflikt z obcymi wilkołakami, kończąc na rodzinnych problemach Reubena. A to tylko preludium problemów, z którymi przyjdzie się zmierzyć Złotemu Chłopcu i jego towarzyszom.

Problemy te poznajemy stopniowo, wtopione w tok narracji, mimochodem ujawniane, jakby to nie one tworzyły oś fabularną książki, lecz stanowiły jeno dodatek uzupełniający rozbudowane do gargantuicznych wręcz rozmiarów opisy. Rice już dawno przyzwyczaiła czytelników do tego, iż wyznacznikiem jej prozy są drobiazgowo i niezwykle precyzyjnie ujęte, w iście malarskim stylu, portrety miejsc. Jednak we wcześniejszych jej książkach były one tłem dla rozgrywających się wydarzeń, momentami może zbyt sztucznym, niemalże teatralnym, w którym zdarzało się aktorom nieco gubić, ale nigdy nie dawały efektu przytłoczenia. W wilkołaczym cyklu pisarka zatraciła te proporcje, opisy dominują i ciągną się przez wiele stron – i nie dotyczy to wyłącznie przedstawień lokacji i szczegółów kluczowych dla rozwijającej się akcji czy też wizualizacji kolejnych postaci. Autorka bawi się przytaczaniem mało istotnych drobiazgów, takich jak chociażby świąteczne przygotowania. Nie szczędzi czytelnikowi najdrobniejszych detali. Sprzątanie domu, dekorowanie, przygotowywane potrawy, przedświąteczny jarmark, uczta w Nideck Point – te fragmenty nie zajmują pojedynczych akapitów, lecz ciągną się przez wiele stron, co każe się zastanawiać, czy Rice nie otrzymuje wynagrodzenia od wierszówki, gdyż tylko wówczas taki intensywny horror vacui byłby zrozumiały.

Przerost formy nad treścią sprawia, iż Wilcze przesilenie zaczyna w pewnym momencie nieco nużyć. Owszem, pojawiają się sceny dramatyczne, które potrafią mocno wstrząsnąć czytelnikiem, jednak przez większość czasu mało się dzieje. To niby kolejna cecha charakterystyczna pisarstwa Rice, w którym wydarzenia toczą się pozornie łagodnie, nadpływając niczym powolne fale przypływu, jeno co jakiś czas zakłócane gwałtownym fabularnym zawirowaniem. Lecz inne przykłady tej prozy można zdecydowanie określić mianem storytellingu utrzymanego w stylistyce baśniowo-onirycznej, z mocnym naciskiem na emocjonalny drenaż odbiorcy. Natomiast Wilcze przesilenie zatraciło moc sprawiającą, iż po zakończeniu lektury odczuwa się coś na kształt katharsis. Wszystko rozmywa się w monstrualnych dialogach, które mogłyby być monologami, jako że podczas ich wygłaszania bohaterowie uzupełniają kolejne elementy wilkołaczej wizji świata, ukazując je niczym prawdy objawione. Rozmywa się też w subiektywnych aż do bólu i na granicy wiwisekcji przemyśleniach Reubena, starającego się wszystkie te informacje poukładać, jednocześnie samodzielnie eksplorującego mroki swego nowego jestestwa. A wystarczyłoby zastosować brzytwę Ockhama – sprawiłoby to, iż książka stałaby się łatwiejsza w odbiorze.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Mimo to spod natłoku barokowych ozdobników, rozmów o niczym i rozterek młodego Wertera wyłania się momentami szlachetna, surowa treść, tak celnie zaserwowana, iż wraca wiara, że Rice nie straciła całkowicie literackiego pazura. Są tu sceny głęboko poruszające, w przypadku których i rozbudowane opisy nie wadzą, i język naszpikowany przymiotnikami jest adekwatny, a i spektakularna dawka patosu wydaje się idealnie odmierzona. Szkoda tylko, iż te fragmenty tak rzadko się pojawiają, a jeśli już zaistnieją, ma się odczucie, że pisarka zbyt szybko je kończy, wracając do letargu meandrującej narracji. Rice stara się przedstawić swoje wilkołaki jako istoty pogrążone w wiecznym dualizmie, pozornie walczące z dziką stroną swojej natury, lecz w istocie – właśnie w ramach stopienia się w jedno z siłami przyrody – akceptujące ją jako wentyl bezpieczeństwa. W ludzkiej wersji są to filozofowie, myśliciele, naukowcy, geniusze, których umysły przewyższają pod każdym względem "zwykły" ludzki intelekt. A umotywowanie owych przemian, którego wyjaśnienie otrzymaliśmy w pierwszym tomie cyklu – stricte naukowy klucz do bycia Morphenkindem, zainicjowany specyficznym genem zwanym krzyżmem, który teraz uzupełniony zostaje o kolejne szczegóły – sprawia, iż wilkołaki rzeczywiście aspirują do miana Übermenscha.

Kreując wizerunki tych postaci, Rice zapewne miała na celu stworzenie istot doskonałych – zarówno fizycznie, jak i psychicznie oraz intelektualnie. Niestety przydarzył się jej autoplagiat: Morphenkindowie aż nazbyt przypominają krwiopijców z Kronik Wampirów,  a w dodatku ma się wrażenie, iż to kopie znacznie bledsze, nie tak charyzmatyczne, jak Lestat czy Armand. Reuben – jak wspominałam w recenzji Daru wilka – miał być ukształtowany na obraz i podobieństwo Louisa, jednak rozterki moralne i emocjonalne samobiczowanie wampira bledną wobec wyolbrzymionej ich wersji, której doświadcza Złoty Chłopiec. Krwiopijca potrafił głęboko poruszyć swym zachowaniem, wizerunek Reubena budzi jeno skrzywienie zawodu – tak sztuczna jest to postać.

Zdecydowanie bardziej intrygująco przedstawieni są pozostali członkowie Goldingowego stada: wilkołacza starszyzna, zwana Czcigodnymi Dżentelmenami. Ale i i oni nie są nowym pomysłem pisarki – to mariaż wampirzych protoplastów i członków bractwa naukowego Talamaska opisanych przede wszystkim w cyklu o czarownicach z rodu Mayfair. Zresztą jak na przekazicieli mądrości zamierzchłych pokoleń zachowują się wybitnie irytująco – natchnione przemowy o spuściźnie dziejów, tajemnicach nieujawnionych, przekazywanie sobie żądnego wiedzy Reubena z rąk do rąk z obietnicami, iż "w swoim czasie" wszystko zostanie ujawnione, następnie zaciemnianie sprawy pozornymi wyjaśnieniami… A protagonista, miast wściec się i zareagować emocjonalnie na kolejne wykręty (co w każdej innej dziedzinie czyni nagminnie), potulnie i z gorliwością neofity podporządkowuje się regułom.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Świat Wilczego przesilenia jest na wskroś patriarchalny. Mężczyźni dominują i są nakreśleni jako postaci zdecydowanie pozytywne (a nawet, jeśli zdarza się im pobłądzić – szybko wracają na drogę cnoty), natomiast kobiety to posępne istoty, głupie, pazerne, knujące kolejne spiski, by pognębić iście posągowych Morphenkindów. Co intryguje: w pierwszym tomie cyklu czarno-biały podział nie był aż tak wyrazisty (ba – w poprzednich książkach Rice niewiasty były równoprawnymi partnerkami męskich bohaterów), a teraz odnosi się wrażenie, jakby autorka popadła w nagłą mizoginię (choć jest to cecha dedykowana płci brzydkiej). Postaci, które wcześniej były neutralne – jak chociażby matka Reubena, czy jego dawna narzeczona – nagle stały się zdecydowanie złe. Pani Golding lekceważy swego męża, wizjonera i poetę; Celeste nagle oznajmia, iż jest w ciąży i jeśli młody wilkołak zapłaci za dziecko, to jego matka nie dokona aborcji. A do tego nowe postaci: wilkołacze kobiety pragną za wszelką cenę zaburzyć spokój idyllicznej wspólnoty zgromadzonej pod dachem Nideck Point. Jedynym wyjątkiem jest Laura – ukochana Złotego Chłopca, tak słodka i bezwolna, że aż trudna do akceptacji (pomimo prób wyposażenia jej w minimalną choć dawkę charakteru).

Wątkiem przewodnim powieści miała być akcja ratunkowa umożliwiająca uwolnienie ducha Marchent, przykutego do miejsca, w którym kobieta poniosła śmierć, lecz i te wydarzenia toczą się ślamazarnie, a kiedy przychodzi do kulminacji – ich dramatyzm tonie w przegadaniu. Ta część fabuły bardzo przypomina film Uwierz w Ducha. Natomiast z Szekspirowskim Snem nocy letniej może się kojarzyć zdecydowanie najciekawszy element książki: przedstawienie świata zamieszkujących lasy wokoło Nideck Point istot zwanych Leśną Szlachtą, przedwiecznych, nieśmiertelnych, egzystujących na pograniczu jawy i snu, zazwyczaj niematerialnych, niemniej umiejących dzięki czerpaniu energii z otoczenia przybrać formę fizyczną, potężnych i groźnych, enigmatycznych jak ich przywódca – tajemniczy Elthram. Zresztą nawiązań do literatury jest w Wilczym przesileniu znacznie więcej: delikatnych aluzji, czy wręcz przytyków, gdy Rice dogryza Tolkienowi, Martinowi et consortes, nad całą książką zaś unosi się duch prozy Dickensa.

Razi hipokryzja autorki, która po publicznym ogłoszeniu nawrócenia się na katolicyzm i odżegnaniu się od własnych wcześniejszych powieści stwierdziła, iż jednak nie należy zabijać kury znoszącej złote jajka, i powróciła do swoich historii, przydając im jeno religijnego szlifu i eksponując rolę Boga jako vis maior. Skądinąd te fragmenty wypadają w książce najsłabiej, a kiedy pisarka powraca do swych piśmienniczych korzeni, przedstawiając pogańskie, nawiązujące do obchodów Jul obrzędy, przesycone pierwotną dzikością – czyni to w sposób mistrzowski. Rice porusza również tematy kontrowersyjne: przemoc w rodzinie, homoseksualizm, aborcję, lecz czyni to w sposób mało przekonujący i zachowawczy, tak jakby wolała nie wyrażać opinii, które wywołałyby ostrą dyskusję. Zaskoczyła mnie również bardzo przewidywalna fabuła, mocno niedopracowana i statyczna – przez większość książki praktycznie nic się nie dzieje, a kiedy wreszcie dochodzi do przełomu, nie rekompensuje on długiego oczekiwania. Sam zaś finał, wyciągnięty nagle niczym królik z kapelusza, kompletnie nie przystaje treścią do pozostałej części powieści, tak, jakby Rice nagle zorientowała się, iż zamknęła już swą historię, ale stron do zapełnienia sporo jeszcze pozostało, zatem należy uraczyć czytelnika dodatkową porcją tekstu. W ten sposób zakończenie zmierza od opowieści metafizyczno-egzystencjalnej w kierunku scen rodem z filmów akcji (wciąż eksponując motyw superbohatera), by całość zakończyć w formie dramatu obyczajowo-rodzinnego.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Wilcze przesilenie to książka zbudowana ze sprzeczności – elementy znakomite mieszają się w niej z fragmentami znacznie słabszymi, niebezpiecznie zbliżającymi się do granicy grafomanii. W twórczości Rice nastąpił zdecydowany regres, zachodzący już od momentu, gdy zaczęła pisać o aniołach, a jeszcze wyrazistszy w retellingu wilkołaczego mitu. To, co było siłą jej książek – poetycki, doszlifowany precyzyjnie język, bardzo wyraziście nakreśleni bohaterowie, tudzież plastyczne, barokowe opisy – paradoksalnie w tym momencie stało się słabością. A nachalnie jednoznaczny finał rozczarowuje. Wszak kiedyś pisarka nie lubiła prostych zakończeń…

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Wilcze przesilenie (The Wolves of Midwinter)
Cykl: Kroniki Wilczgo Daru
Tom: 2
Autor: Anne Rice
Tłumaczenie: Maciej Szymański
Wydawca: Rebis
Data wydania: 26 sierpnia 2014
Liczba stron: 464
Oprawa: miękka
Format: 128x197mm
ISBN-13: 978-83-7818-554-3



Czytaj również

Książę Lestat
Pantha rei, czyli wampir wykastrowany
- recenzja
Byzantium
Moja mama jest wampirem
- recenzja
Dar wilka – Anne Rice
Tańczący z wilkami
- recenzja
Pokuta - Anne Rice
Powtórka z rozrywki w religijnym sosie
- recenzja
Mumia - Anne Rice
Wywiad z mumią
- recenzja
Krzyk w niebiosa - Anne Rice
Krzyk zachwytu
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.