» Recenzje » Wilcze dziedzictwo. Cienie przeszłości - Magda Parus

Wilcze dziedzictwo. Cienie przeszłości - Magda Parus


wersja do druku
Redakcja: Beata 'teaver' Kwiecińska-Sobek

Wilcze dziedzictwo. Cienie przeszłości - Magda Parus
Recenzja jest jednym ze zwycięskich tekstów w konkursie zorganizowanym przez nasz serwis oraz Agencję Wydawniczą Runa.

Opowieści o wilkołakach, wampirach, zombi i innych istotach częściowo ludzkich dzielę sobie na własny użytek na dwie kategorie. Pierwsza służy do straszenia: zobaczcie, co mogłoby się z wami stać i uciekajcie z krzykiem. Nie ma sprawy, od czasu do czasu można pouciekać. Ale zazwyczaj o wiele bardziej interesująca jest kategoria druga: zobacz, co mogłoby się z tobą stać i spróbuj to zrozumieć.

Powieść Magdy Parus należy do tej drugiej kategorii. Niewiele jest tu straszenia potworami - a w każdym razie potworami w wilczej skórze. Kilka wilkołaków bez wahania nazwałbym potworami, ale nie z powodu tego, co robią w lesie podczas pełni księżyca. Przeciwnie; przerażające są wtedy, kiedy mają postać ludzką i zachowują się jak niektórzy ludzie. Brzmi to straszliwie banalnie, spieszę więc zapewnić, że (na szczęście) powieść nie koncentruje się wokół tego mało odkrywczego spostrzeżenia; z satysfakcją odnotowuję po prostu, że przekonania autorki zgadzają się w tym punkcie z moimi.

Akcja rozgrywa się w USA. Początkiem wszystkiego jest tajemnicza śmierć mieszkańca małego miasteczka w Górach Skalistych. Główny bohater dowiaduje się o niej z gazety; naturalnie nie był jedynym czytelnikiem i nie tylko on dopatrzył się w prasowej notatce niepokojących symptomów. Do miasteczka ściąga nagle zadziwiająco wielu obcych - niektórzy okazują się łowcami wilkołaków, inni - ba, tego nie wiadomo, dopóki nie spotka się ich nocą w lesie.

Ślady na ciele zamordowanego nie pozostawiają łowcom wątpliwości, że zabił go wilkołak. (Tu dodam na marginesie, że policja nie wyrywa się do robienia czegokolwiek więcej, niż musi, więc nie odgrywa w powieści znaczącej roli.) Dla większości łowców nie ma znaczenia, który to był wilkołak - uważają, że zabić należy każdego, którego uda się dopaść. Główny bohater, Colin, jest jednym z nielicznych, którzy nie mają przekonania do odpowiedzialności zbiorowej. Chciałby znaleźć i zabić tylko mordercę.

Postać głównego bohatera jest jedną z największych zalet książki - Colin jest zapalczywy, nie zawsze rozsądny i bardzo wiarygodny. Nie napiszę o nim nic więcej, żeby nie psuć nikomu przyjemności z lektury. Inne postacie - a jest ich wiele - także są wiarygodne i wielowymiarowe.

Akcja rozwija się z początku powoli, przeplatana wspomnieniami z mrocznego dzieciństwa Colina. Później zdecydowanie przyspiesza, koncentrując się na wątkach sensacyjnych. Kiedy grupka miejscowych nastolatków postanawia przyłączyć się do łowców wilkołaków, pojawiają się elementy humorystyczne.

Autorka buduje skomplikowany, ale spójny i bogaty świat. Wyraźnie widać, że to dopiero pierwszy tom, tytułowe "cienie przeszłości" i zawiązanie akcji. Jednak to, co znajdujemy w tym tomie, jest interesujące, wiarygodne i rokuje jak najlepiej na przyszłość. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy i zachęcam wszystkich do lektury - naprawdę warto!

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Wilcze dziedzictwo: Cienie przeszłości - Magda Parus
Czyli pozwólmy wilkołakowi się rozpędzić…
- recenzja
Pisarze recenzujący dzieła innych pisarzy
Wilcze dziedzictwo. Przeznaczona - Magda Parus
Czyli rozdygotany łowca oraz niepewny wilkołak
- recenzja

Komentarze


Mandos
   
Ocena:
0
Nie ma sprawy, od czasu do czasu można pouciekać.
Poczytać ?

Reszty nie chcę oceniać bo jest kiepściutka. Trochę powtórzeń, dziwnych myśli i sporo streszczenia.

To zła recenzja była.
07-02-2008 23:25
8536

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Recenzja jest jednym ze zwycięskich tekstów w konkursie zorganizowanym przez nasz serwis oraz Agencję Wydawniczą Runa.

Co to oznacza? Czy nie jest to aby recenzja sponsorowana? Jezeli nie, to przepraszam :)
08-02-2008 01:33
teaver
   
Ocena:
0
Hajdamaka, obawiam się, że czekają Cię godziny układania stosownych przeprosin. :) Recenzja nie jest sponsorowana. Recenzent pisał z własnej nieprzymuszonej woli a nagrodę dostał, rzecz jasna, PO wygraniu konkursu, nie przed.
10-02-2008 20:24
8536

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ale jak dziala taki mechanizm? "Otwieramy konkurs na najlepsza recenzje" (wiadomo, ze kazdy bedzie pisal ochy achy) czy raczej bez zadnego szumu wybiera sie rozne recenzje i dopiero pozniej oglasza, ze byl jakikolwiek konkurs? Zreszta, tak szy siak - nie zaufam recenzji z taka notka.
11-02-2008 15:22

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.