» Klub Wiktora » Księga wpisów » Wiktor Żwikiewicz #3

Wiktor Żwikiewicz #3


wersja do druku

Druga strona Księżyca


Wiktor Żwikiewicz #3
A teraz, żebym nie dołączał do oszołomów, będzie odwrotna strona medalu z poprzedniego peanu na rzecz smarowania umysłów.

Była kiedyś w W-wie nietuzinkowa rockowa kapela pod ksywą Aya RL. Na moim bydgoskim zadupiu była druga – Variete. Po którymś Jarocinie chłopaki spiknęli się i w efekcie Aya zawitała do Bydgoszczy. Opijanie i okadzanie przymierza odbyło się w jakimś klubie studenckim, czy w domu kultury. Instrumenty rozstawione, stoły zastawione, gramy, ćpamy i wypłukujemy złoto z gardeł. W powietrzu tyle marychy, że tylko cudem jakiś dźwięk tam się mieści. I tak do białego świtu.

Następnego dnia, gdzieś w południe, na tym pobojowisku – tu i ówdzie – świadomość zaczęła wracać. I wtedy w oczach zmartwychwstańców zobaczyłem płomień, jaki może raz w życiu doświadczył majtek z bocianiego gniazda na statku Krzysztofa Kolumba.

Ale daliśmy wczoraj czadu! Pamiętasz ten kawałek...? To było genialne! - Poranne piwo pieści zawrót głowy po orgazmie nocnego grania.

Tylko w kącie, przy elektronice, siedzi niejaki Wojtek Chudziński, macho-technik jednej z kapel:
Jak chcecie, chłopaki, ja to wszystko nagrałem…
Dawaj!


I wtedy zrozumiałem, co musiałaby mieć w oczach załoga Apollo 11, gdyby ją odwołano w połowie drogi do Księżyca.

Chłopaki mieli nie tylko talent, ale i poczucie godności. Wystarczyła chwila:
Mógłbyś to wyłączyć…

Co z tego wynika? Piwo jest cacy. Marycha też. Ale naprawdę piękne są złudzenia. Tylko dlatego kochamy odloty, jakie by nie były.

Wasz właśnie podłączony do sieci
W.Ż.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


~Leszek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Trudno się z Tobą nie zgodzić. Ale nie samym chlebem, niestety... I dlatego na samych odlotach też nie da się... A piękne są! :)
17-11-2011 08:01
Marek Żelkowski
    Odloty, odloty...
Ocena:
0
...byle nie z tego świata. Sorry za zgredowską zgryźliwość (czasami dopada mnie to cholerstwo), ale... Uważam, że wszystko jest dla ludzi, tylko warto zachować umiar, szczególnie gdy życiowy limit, w wiadomej sprawie, już się wyczerpało. Wiesz o czym piszę :)
17-11-2011 21:16
~Leszek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Wiem, niestety:)
18-11-2011 18:35
Wiktor Żwikiewicz
    OPOWIADANIE NA NOWY ROK
Ocena:
+2
Witajcie!
Dziękuję wszystkim za pomoc i wsparcie w trudnych chwilach. Na razie mam duuuuże kłopoty z komputerem i dlatego nie ma mnie w sieci. Wszystkich którym nie odpowiedziałem na maile i na facebooku proszę o cierpliwość. Odezwę się jak elektronika mi w końcu pozwoli.

Do życzeń wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku dołączam swojego najnowszego shorta.

CICHOSZA

("tu cichosza tam cicho" – Michał Zabłocki "Cichosza")


Profesor Hoyle z satysfakcją splunął w recykliner.
- To byłoby na tyle. Spływaj – powiedział do ostatniego fraktala zabłąkanego w holostrefie laptopa.
Ten posłusznie spłynął nie kończąc morfa.
- I co my z tym poczniemy? Może podlejemy rabat... – profesor zerknął w okno. - Chyba nie będzie trzeba...
Hoyle zdecydowanie przedkładał komfort monologu nad utarczki z internetdebils na jakimś forum. W ostateczności można z szacunkiem zagadnąć o coś Nielsa Bohra, ale ten miał akurat drzemkę na dywaniku pod drzwiami, nie bacząc, że rzecz jest cywilizacyjnej wagi.
- A wiesz, Niels, odwaliliśmy dzisiaj kawał niezłej roboty – stwierdził profesor próbując stopą zlokalizować pod biurkiem lewy kapeć. I w tej batalii miał dziś farta. – Ciągle nam donoszą, że znaleźli. I tu. I tam. I znowu. I coraz więcej. Może i jest. Niech jej będzie. Ale my wykonaliśmy zgrabną symulację. Ziarnko ryżu z kronik Państwa Środka, pietruszka od Dogonów, węgiel drzewny po Galileuszu i szczypta Avicenny, aż po Woodstock w Stonehenge... A, jeszcze był Koper! I co nam wyszło, Niels? Dupa blada. Może i jest, ale nie było, kiedyś... To co jest?
Wreszcie udało mu się wykaraskać zza mebla.
- Ciemna materia, ciemna materia... – zamruczał pod nosem i postarał się nie nadepnąć uszu Nielsa Bohra. – Ozonem mi śmierdzi... Czujesz, Niels? Nie było, a jest...
Otworzył drzwi do ogrodu i spojrzał w pociemniałe niebo.
- Od rana zbiera się i zbiera. Niby cichosza, ale jak pierdyknie...
Powiedział to i zamilkł. Za jego plecami Niels zaskomlił, a potem zaczął wyć. Jak nigdy przedtem.
31-12-2011 14:12
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie powiało optymizmem z tego opowiadanka. Cóż rok 2012 rozpoczęty :(
01-01-2012 20:28
Zimniak
   
Ocena:
0
Witaj Wiktorze! Jakże się cieszę, że obwody wreszcie się zwarły, morfy wypłynęły, a półkrzem zaczął półprzewodzić w Twej elektronice. Pomóż swojej cybergwieździe, a powinno być dobrze. Czekamy na Twoje wpisy, bo dają do myślenia. Pozdrawiam Noworocznie!
06-01-2012 00:34
Leszek.k
   
Ocena:
0
No ładnie, Wiktorze! Rok się od wycia zaczął. Mam nadzieje, że to tylko opowiadanie:)
17-01-2012 09:28

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.