Wieści z warsztatu, humor zeszytów

Skrobiąc Mandalę, jak przy wszystkich dłuższych i krótszych tekstach robię notatki do opracowywanych na bieżąco fragmentów, w mnogich, niezorganizowanych plikach. Służą one, rzecz jasna, do wsparcia mojej wspaniałej, acz krótkiej pamięci i przy powieściowych rozmiarach tekstu robi się z tego masa stroniczek, w sumie prawie rozdział.

Rozdział, nadmienię, cokolwiek absurdalny.

Uwaga: jeżeli jesteś przypadkiem człowiekiem poważnym, przekonanym, że dzieło powstaje w namaszczeniu, nawet w niezobowiązujących notatkach tryskając nawiązaniami do Junga, Bułhakowa i fizyki kwantowej, oszczędź sobie czytania poniższych cytatów. Zresztą i tak wklejam tylko takie, które nie zdradzają fabuły.

Plik o wdzięcznej nazwie „ogonki”:
(…) A później dostanie rykoszetem jakimś zaklęciem i się wykopyrtnie. Ponieważ w międzyczasie zgubiła wodę, a magowie nie są RPGowcami i nie przeszukują ciał, nie zorientują się, że ona doskonale rozumie sytuację. (…)

Plik o nazwie „kompendium”
(…) Wątek całkowicie niezwiązany z Juliusem, bo on knowa i jest mało medialny - niech sobie knowa - obknuwanie to nie musi być bum. (…)
(…) wielki potwór z mackami nadal pozostaje wielkim potworem z mackami, czy jest magiczny, czy też nie. Ale go nie zapamiętywali. Coś w rodzaju psychicznego odruchu wymiotnego. (…)

Drukiem tłustym:
Nie pracować za pomocą sztucznych pogłębiarek. Nie być upierdliwym. Nie wywoływać sztucznych problemów. A oszczędź ty mi taniej psychoanalizy!

Plik „Strzelby wiszące na ścianie”
Nadrzędny wątek - miejska intryga (…) Zrobić tak, żeby nie było paciepnie.

Plik „Zgrubny plan”
Teraz wymyślmy coś, co nie będzie wskazywało na (…) jako na wielkiego idiotę, który właśnie napuścił na siebie maga.
Wszyscy są w dupie (…)
Timothy nie może dostać żadnych użytecznych informacji, bo już było ich zbyt dużo, a jednocześnie powinien pokazać, że nie jest do chrzanu.

„Karteczkownia” i złota rada do samej siebie:
Jakiś trup na początek, a potem będzie z górki.