Wieści z warsztatu #15

Ted Kosmatka

Autor: Ted Kosmatka

Wieści z warsztatu #15
Jednym z moich pierwszych wspomnień jest kino samochodowe, w którym razem z rodzicami oglądałem Gwiezdne Wojny. Miałem wtedy około trzech lat, a padający na przednią szybę naszego samochodu deszcz rozmazywał obraz. Pamiętam szturmowców, roboty i statki kosmiczne, cały ten odmienny świat, który wydał mi się niezwykle interesujący. Oglądałem ten film chyba kilkanaście razy. Do dnia dzisiejszego, kiedy słyszę muzykę z GW, przechodzą mnie ciarki. Młodzi ludzie są jak glina - mogą kształtować się i zmieniać w różnych kierunkach a w moim przypadku oglądanie GW w tak młodym wieku było częścią tego procesu. Skłania mnie to do myślenia o pisarzach przyszłości i o tym jak oni są kształtowani przez wszystko, co ich otacza. Podejrzewam, że obecnie wpływ ten pochodzi zarówno z filmów jak i gier komputerowych.

Zacząłem pisać jako mały chłopak a wygranie konkursu literackiego w trzeciej klasie "zepsuło" mnie. Zachęcony tym sukcesem, pisałem przez praktycznie całe dzieciństwo. W momencie kiedy dostałem się do szkoły średniej miałem dość dobre pojęcie o tym co znaczy być pisarzem: siedzisz sobie w pokoju i wymyślasz historie, a sława i chwała (oraz dziewczyny) spływają na Ciebie z niebios. Około stu odrzuceń moich tekstów później, zorientowałem się, że lepiej byłoby gdybym miał jakiś życiowy plan B, ponieważ jeżeli próbowałbym wyżyć z pisania, zagłodziłbym się na śmierć. Studiowałem biologię i chemię, lecz zrezygnowałem, gdy zmarł mój tata. Poszedłem do pracy w stalowni, ładowałem łopatą koks do wielkiego pieca, ale zauważyłem, że zaczynam lekko świrować, gdy nie piszę. Nie miałem już złudzeń co do sprzedaży moich prac, ale pisałem by zachować jasność umysłu. Inni ludzie chodzą do terapeutów, a ja miałem moje pisanie.

Niedługo po pogodzeniu się z tym, że nikt ode mnie nic nie kupi, sprzedałem swój pierwszy tekst Obecnie, pomimo że sprzedaję moje opowiadania dość regularnie, nie mogę powiedzieć że mam jakiś plan. Jak dla mnie, to nadal dość nierealne, że ktoś płaci mi za pisanie i cały czas myślę o tym jak dziwne jest życie i jakie szczęście miałem, że moje prace ujrzały światło dzienne. Zazwyczaj, kiedy coś planowałem, nic nie szło po mojej myśli, więc teraz po prostu przyjmuję wszystko takim jakim jest. A pisanie jest tego częścią. Piszę opowieści, które są we mnie i wysyłam je – wóz, albo przewóz lub: co będzie to będzie. Gdybym próbował zaplanować przebieg swojej kariery – jeżeli miałbym tak wielkie ambicje – prawdopodobnie zepsułbym wszystko. To pasja, pasja pisania popycha mnie naprzód. Niedawno sprzedałem swoją pierwszą powieść, The Helix Game, która zostanie wydana w USA w styczniu 2012 (ledwo zdążyłem na koniec kalendarza Majów).