Na tapecie mam wciąż Widma, powieść o Warszawie lat pięćdziesiątych, o Baczyńskim, jego zakochaniach i kłopotach, o powstaniu, którego nie było, a jednak też trochę jest. Czyli pierwszy raz próbuję złączyć powieść obyczajową, historię alternatywną oraz horror. Wiem, że brzmi to dość dziwacznie, sam nie wiem jeszcze, w jaki sposób całość się poskleja, ale piszę, siedzę w bibliotece i piszę na nowo, z nadzieją ukończenia powieści do końca wiosny. To dużo, ale Widma będą grubą książką, może nie "lodową", ale gdzieś, trochę większą niż Tracę ciepło, no i ze względu na tematykę historyczną, wymaga dużo więcej pracy niż cokolwiek, co robiłem wcześniej.
Prócz tego nieustannie wikłam się w publicystykę (ostatnio dla Tygodnika Powszechnego) i dłubię w projektach filmowych. Prace nad scenariuszem do Hardkor 44 Tomka Bagińskiego idą lepiej niż zadowalająco, w przyszłym roku mam nadzieję wystrzelić jeszcze z kilkoma filmowymi projektami, ale póki co, zero konkretu. Pech nie śpi, pech czuwa.