» Recenzje » Wieki Światła – Ian R. MacLeod

Wieki Światła – Ian R. MacLeod

Wieki Światła – Ian R. MacLeod
Ian R. MacLeod — brytyjski pisarz fantasy i science-fiction, znany jest w Polsce głównie ze swoich dwóch książek wydanych w serii Uczta Wyobraźni: Wieki Światła oraz Dom Burz. Co więcej, to właśnie tymi powieściami przyczynił się do faktu, że owa seria zyskała w oczach czytelników miano prestiżowej, zawierającej dzieła wybitne. Charakteryzuje się ona tym, że zawiera dzieła nietypowe, w tym także należące do stosunkowo nowego gatunku new weird. Termin ten oznacza zwykle powieści, które zrywają z tolkienowską konwencją fantasy i łączą w sobie rozmaite gatunki literackie. Światy wykreowane w new weird są dzięki temu oryginalne i niezwykle interesujące. Nie inaczej jest w przypadku dzieł MacLeoda.

Wieki Światła to opowieść umieszczona w realiach wiktoriańskiej Anglii, różniącej się jednak od tej znanej nam z naszej rzeczywistości. Cały przemysł opiera się na magicznym eterze, tajemniczej i niebezpiecznej substancji, której istnienie podejrzewał już Arystoteles, a odkrył w XVII wieku Mistrz z Painswick, Joshua Wagstaffe. Odkrycie to wprowadziło kraj na drogę przemysłu eterowego, z którego rządzące państwem Cechy czerpią swoją potęgę. Jednym źródłem eteru jest Bracebridge, północno-angielskie miasteczko, w którym nieustannie rozbrzmiewa odgłos pracujących maszyn górniczych. W miejscowości tej wraz ze swoją rodziną żyje Robert Borrows, który już w wieku ośmiu lat zdaje sobie sprawę, że jego życie związane będzie z pobliskimi zakładami wydobywającymi i przetwarzającymi eter.

Robert zmienia się jednak, gdy wraz z matką udaje się do odludnej posiadłości zwanej Redhouse. Poznaje tam Annalise, niezwykle dojrzałą jak na swój wiek dziewczynę, która znajduje się pod opieką starej pani Summerton. Dziewczynka, w przeciwieństwie do małego Borrowsa, przepełniona jest magią, pochodzącą z nadmiernego kontaktu z eterem. Ich spotkanie odciska piętno na całym życiu zafascynowanego chłopca.

Splot nieszczęśliwych wydarzeń powoduje jednak, że Robert decyduje się na ucieczkę do Londynu. W mieście tym dostrzega wyraźniej różnicę między życiem zatrudnionych przez cechy ubogich ludzi, a bogacącą się na ich trudzie arystokracją eteru — członkach wielkich Cechów. Borrows zaprzyjaźnia się z Saulem, młodym rewolucjonistą. Razem prowadzą ryzykowne życie na krawędzi ubóstwa, imając się mniej lub bardziej legalnych zajęć, by zapewnić sobie posiłek. Nieco później obaj czynnie włączają się w działalność grupy o rewolucyjnych poglądach, pracują w redakcji związanej z tym ruchem gazety — Robert jako redaktor, Saul jako zdolny ilustrator.

Od tego momentu widać pewne inspiracje książką Karola Dickensa zatytułowaną Wielkie Nadzieje, której fabuła toczy się w XIX-wiecznej, industrialnej Anglii w środowisku lewicowego proletariatu. Podczas lektury Wieków Światła można poczuć atmosferę wiszącej w powietrzu rewolucji. Na uwagę zasługują opisy umieszczonej w suterenie drukarni, wydającej biuletyny z programem działalności rewolucyjnej oraz mowy wygłaszane przez stojących na stosach skrzynek liderów ruchu. Niezadowolenie społeczne spowodowane jest ogromnymi różnicami w jakości życia niezamożnych rodzin i bogatych Cechmistrzów. MacLeod w bardzo realistyczny sposób opisuje egzystencję biednych ludzi w Bracebridge, a następnie w ubogich dzielnicach Londynu. Autor z wielką wrażliwością i szczegółowością prezentuje ich codzienne zajęcia, posiłki, otoczenie w którym żyją. Wszystko to stanowi niesamowity kontrast w porównaniu z pełnym przepychu i ekstrawagancji życiem eterowej arystokracji. Otoczeni liczną służbą, oddający się ciągłym rozrywkom i zaprzątnięci własnymi interesami bogaci Cechmistrzowie zdają się nie zauważać trudów codziennej egzystencji szarego człowieka.

Trzeba przyznać, że bogate i szczegółowe opisy zarówno otoczenia, postaci, jak i wykonywanych przez nich czynności stanowią miłą odmianę po czytaniu książek nastawionych na akcję czy tonących w filozoficznych rozważaniach. Niemniej jednak, oczywistym jest, że takie obszerne opisywanie świata i relacjonowanie wydarzeń może być dla niektórych czytelników nużące, mimo iż mnie bardzo przypadło do gustu.

MacLeod bardzo sprawnie operuje językiem. Jego wizja industrialnej Anglii jest spójna, dobrze skonstruowana i kierowana logicznymi zależnościami. Motyw eteru stanowiącego źródło siły magicznej jest bardzo ważny dla rozwoju akcji, jednak autor nadmiernie go nie eksploatuje. Poza tym, jak słusznie zauważył Jacek Dukaj: "Fantastyka nie służy tu ucieczce od rzeczywistości; to forma nadrealizmu". Dzięki temu na pierwszy plan wysuwają się problemy społeczne i kwestia przemian. Z tego powodu miłośnicy steampunku mogą czuć się nieco zawiedzeni, bo chociaż rzecz toczy się w epoce wiktoriańskiej i pojawiają się chociażby napędzane parą samochody, to jednak nie dominują w całości utworu; w książce na przykład armia nie używa broni palnej, zabronionej przez Cechy, więc prym wiedzie uzbrojona w piki kawaleria.

Powoli tocząca się na początku powieści fabuła, z czasem nabiera tempa, a znajdzie się też kilka zwrotów akcji i momentów trzymających w napięciu. Wraz z wydarzeniami rozwijają się bohaterowie. Są oni postaciami niezwykle złożonymi, a każda z nich ma swoją wyjątkową historię. Trudno jest określić, które z osób są po prostu złe lub dobre. Zwykle stoją za nimi różne motywacje, niejednokrotnie bardzo tajemnicze. To wszystko sprawia, że bohaterowie Wieków Światła są ludźmi z krwi i kości, przeżywającymi zwykłe uczucia i emocje, mającymi swoje dążenia i marzenia, a dzięki temu sprawiają wrażenie istniejących naprawdę. Dzięki pierwszoosobowej narracji Roberta Borrowsa możemy poznać jego myśli, uczucia i targające nim rozterki; jednocześnie zwiększa to wrażenie wiarygodności świadka opisywanych przez siebie wydarzeń. Całość ma niejako charakter pamiętnika. Roberta trapią wątpliwości, szuka sensu swojego życia, a utrudnia to dodatkowo jego miłość do Annalise, prowadzącej życie zupełnie różne od jego.

Wieki Światła z pewnością są powieścią napisaną niezwykle sprawnie, gdzie wątki fantastyczne zostają nieco przesłonięte przez kwestie społeczne i pytania o rolę rewolucji w historii. Dzięki temu książkę tę mogę ze spokojnym sercem polecić innym, zwłaszcza osobom, które szukają głębszego dzieła o problemach ludzkości, trudnej miłości i poszukiwaniu celu życia.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
7.88
Ocena użytkowników
Średnia z 30 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Wieki światła
Autor: Ian R. MacLeod
Tłumaczenie: Wojciech M. Próchniewicz
Autor okładki: Irek Konior
Wydawca: MAG
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 16 czerwca 2006
Liczba stron: 399
Oprawa: twarda
Format: 135 x 205 mm
Seria wydawnicza: Uczta Wyobraźni
ISBN-10: 83-7480-023-2
Cena: 35,00 zł



Czytaj również

Komentarze


Nyx Ro
   
Ocena:
0
dzięki za recenzję, dzięki niej przypomniałam sobie jak bardzo chciałam tę książkę kupić. Teraz już ją zamawiam :).
18-10-2009 17:35
Ezechiel
   
Ocena:
0
Obok Ślepowidzenia, najlepsza z książek wydanych w serii Uczta Wyobraźni. Rozmach kreacji i dopracowanie szczegółów powalają. Drobne rysy (pewien schematyzm charakterów, momentami nachalna dydaktyka) nie psują dobrego obrazu całości.

Szczególnie ujął mnie język - z jednej strony dickensowski (w zwięzłości), z drugiej oddzielny, niepowtarzalny
20-10-2009 19:18

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.