Wiedźmin 2:ZK vs Deus Ex:HR [bez spoilerów]
W działach: crpg, gry, wiedźmin, deus ex | Odsłony: 20
Tylko cztery tegoroczne tytuły miały u mnie etykietkę „must have”. Trzy z nich wyszły już i stoją na półce(TW: Shogun 2, Wiedźmin 2:ZK, Deus Ex:HR), a na Battlefielda 3 nadal czekam. Właśnie skończyłem najnowszego Deus Exa i postanowiłem porównać go do sequela naszego Wiedźmina.
Co na ekranie...
W przeciwieństwie do znacznej części graczy nigdy nie przykładałem większej wagi do grafiki. Oprawa wizualna na poziomie porównywanych gier absolutnie mi wystarcza do szczęścia.
W stylistyce DE wyróżnia się kolor bursztynowy, dość kontrastujący z typową cyberpunkową paletą barw. Nie uświadczymy tutaj typowych radosnych kolorów, ani światła słonecznego. W wieśku paleta kolorów jest znacznie szersza i bardziej zróżnicowana, przeważają żywe barwy, a padające światło jest miękkie i rozproszone.
Zarówno w DE i W2 modele postaci są dobre; nie zawsze szczególnie oryginalne, ale za to w większości przypadków doskonale wpisujące się w estetykę przedstawionych światów.
Animacje w obu tytyłach także są na wysokim poziomie - z przyjemnością się patrzy na to jak Geralt wywija mieczem czy Adam Jensen załatwia przeciwników swoimi cybernetycznymi rękami.
Jeśli chodzi o mimikę, to także tutaj obie gry prezentują podobny poziom. Niestety niezbyt wysoki. Sztywna i nienaturalna mimika irytowała mnie jednak bardziej w Zabójcy Królów niż dziele panów z Eidos.
Początek wyrównany - [1:1]
...a co z głośników?
Co do udźwiękowania, nie mam żadnych większych zastrzeżeń do żadnego z tytułów. Do dźwięków otoczenia, zgrzytania stali czy wystrzałów nie mogę się przyczepić. Podkładane głosy także bez większych wpadek. Ścieżki dźwiękowe z obu tytułów regularnie będą gościć na mojej liście odtwarzania.
[2:2]
Gdzie się szlajamy...
Nowy Wiedźmin zachwycił mnie odwiedzanymi podczas rozgrywki obszarami. Każda lokacja jest charakterystyczna i klimatyczna. Nie raz zatrzymywałem się by podziwiać widoki. Jest na co popatrzeć i co pozwiedzać.
Na pierwszy rzut oka zdawałoby się, że w tej konfrontacji Deus Ex prezentuje się znacznie słabiej. Jednak tak nie jest. Może lokacje nie są tak wyraziste jak w Wiedźminie, jednak są przemyślane, a co ważniejsze - nie nudzą monotonnością. Trudne osiągnięcie w grze, gdzie akcja ma miejsce głównie we wnętrzach budynków, ciasnych korytarzach i uliczkach.
W obu grach trzeba czasem się nachodzić. Jednak lepiej wypadło to w DE, lokacje są tam bardziej „ściśnięte”, co nie zmienia faktu, że czasem można się zgubić. Przeciskanie się przez tunele, przeskakiwanie przez ogrodzenia czy chodzenie po dachach jest ciekawsze, niż „proste” bieganie od punktu A do punktu B jak to ma miejsce w W2.
Ciężko tutaj wskazać jednoznaczną przewagę jednego z tytułów.
[3:3]
...i kogo spotykamy?
Każdy z tych tytułów ma sporą obsadę interesujących postaci. Mają one własne motywy i cele, nie są nijakimi kukiełkami. Powiedziałbym, że w tym względzie wypada lepiej Wiedźmin, ale to może być spowodowane sentymentem do sagi.
Nie mam zamiaru być obiektywny i rozstrząsać jak bohaterzy wypadliby dla osób nie mających do czynienia z pierwowzorem.
[4:3]
A historia?
W warstwie fabularnej wygrywa Deus Ex 3. Fabuła co prawda jest dość przewidywalna, ale za to świetnie poprowadzona. Wątki od początku do końca są konsekwentnie rozwijane, a co najważniejsze opowiedziana historia jest kompletna i stanowi logiczną całość. W przypadku W2 zakończenie nie jest satysfakcjonujące, ma się wrażenie, że historia została przerwana na półmetku podobnie jak w Mass Effect 2.
[4:4]
O (nie)liniowości słów kilka
Obie gry zgodnie z zapowiedziami twórców nie są liniowe. Wydarzenia mogą przebiec na wiele sposobów.
„Siła nieliniowości” w Zabójcy Królów tkwi głównie w podejmowanych wyborach(scieżka fabularna rozwidla się tutaj, zależnie od wyboru podjętego na koniec 1 aktu!), a w HR w mnogości dostępnych ścieżek rozwiązywania postawionych przed nami wyzwań.
Kończąc przygody komputerowego Geralta pozostawiamy świat w jednym z kilkunastu możliwych stanów. Różnice pomiędzy poszczególnymi nie są zbyt wielkie i dotyczą głównie sytuacji politycznej. Jak bardzo różnią się naprawdę dowiemy się w trzeciej części. W Deus Exie mamy cztery możliwe zakończenia, dość mocno zróżnicowane - w końcu w decydujemy o przyszłości świata.
Ten „element” wypada świetnie w obu tytułach.
[5:5]
A nastrój?
Obie gry są klimatyczne. Atmosferę budują zarówno lokacjami i oprawą graficzną(duszne uliczki miast przyszłości, wszechobecna technika czy piękne widoki fantastycznego świata), jak i różnego rodzaju smaczkami(np. księgi w W2, e-booki i maile w DE3). Warto posłuchać rozmów jakie przeprowadzają między sobą postaci poboczne. Z przyjemnością słucha się rozmów przy ognisku czy dysput na temat implantów. Nie brakuje także smaczków i odwołań do poprzednich odsłon.
[6:6]
Co ty wiesz o zabijaniu?
Adam Jensen i Geralt z Rivii to profesjonaliści. Nie chciałbyś stanąć żadnemu z nich na drodze. Obaj mają do dyspozycji szereg środków by ukatrupić przeciwnika. Różnorodność dostępnego sprzętu i rozwoju postaci jest więcej niż wystarczająca. W obu grach ciężko roziwinąć wszystko, trzeba więc pomyśleć jaki styl gry nam odpowiada i odpowiednio rozwijać talenty czy wszczepy.
System walki w Wiedźminie to krok w dobrym kierunku w porównaniu z poprzednią odsłoną. Jednak w przeciwieństwie do Deus Ex 3, gdzie wszystko jest na swoim miejscu i sprawia ogromną frajdę, boryka się z wieloma problemami. Jedną z konsekwencji tego niedopracowania w Zabójcy Krolów jest straszliwie „rozchybotany” poziom trudności. Miejscami można zirytować się serią śmierci(początek), a kiedy indziej jest się praktycznie nie do pokonania(późniejsza część gry). Natomiast poziom trudności w nowym DE jest zbalansowany. Gra nie jest ani banalnie łatwa, ani irytująco trudna. Ponadto nawet będąc „dopakowanym” można zginąć po kilku celnych strzałach.
Walki z bossami są w porządku, dość zróżnicowane i ciekawe. Większe zastrzeżenia miałbym tutaj do Wiedźmina, tam potrafią być bardziej irytujące a finałowa potyczka była rozczarowująca.
Zdecydowana przewaga DE 3.
[6:7]
Podsumowując
Przejście DE:HR zajęło mi ok. 25 godzin, wykonując wszystkie zadania poboczne prócz jednego(nie było dostępne, gdyż dany NPC nie przeżył), właściwie identyczną ilość czasu poświęciłem na ukończenie jednej ścieżki fabularnej W2:ZK(również praktycznie ze wszystkim subquestami - tutaj z powodu buga nie udało mi się zakończyć jednego). W przypadku Wiedźmina można dodać ok. 15h w przypadku rozgrywania drugiej linii fabularnej.
Oba tytuły to bardzo dobre gry nie przynoszące wstydu swoim markom. Jednak z powodu wielu mankamentów drugi Wiedźmin nie jest sequelem idealnym. Za to Deus Ex: Human Revolution jest wszystkim tym, czym powinno być Invisible Wars. Ponadto w oderwaniu od swoich serii DE3 jest po prostu lepszą grą niż rodzimy Wiedźmin, którego oceniłbym troszkę niżej gdyby... nie był Wiedźminem.
Nie żałuję wydanych pieniedzy na Edycję Kolekcjonerska W2. Żałuję jednak, że obok niej nie stoi Augmented Edition DE:HR. Bez wątpienia zarówno przygody Geralta, jak i Adama Jensena są warte posiadania na swojej półce z grami.
Oceny w skali dziesięciostopniowej:
Wiedźmin 2: Zabójcy Królów 9/10
Deus Ex: Human Revolution 9.5/10
Źródła grafik:
deusex.com
thewitcher.com