Więcej niż tysiąc słów (opowiadanie)
W działach: Opowiadania | Odsłony: 277Cześć, poniżej znajduje się fragment mojego opowiadania (ciąg dalszy na blogu zewnętrznym) w klimatach fantasy z opętaniem jako motywem przewodnim.
Zapraszam do czytania :)
Ryk bólu zakłócił nocną ciszę, rozchodząc się upiornym echem pośród milczących drzew. Pokraczny stwór odskoczył niczym żaba, przykładając wielką łapę do ranionego boku. W ciemności wyglądał jak pozbawiony formy cień. Cley z Dershark wiedział jednak, że nie może sobie pozwolić na rozluźnienie. Trzymał przed sobą zakrwawiony miecz, którego musiał teraz używać zarówno do obrony jak i ataku. Szpony potwora rozerwały jego tarczę jakby była z papieru, a nie okutego drewna.
Nagle potwór zaczął śmiać się szyderczo. Czarne chmury rozstąpiły się, a polanę oświetlił blask księżyca i gwiazd. Pobliski strumyk lśnił niczym srebrna nić. Jego wróg wyprostował się i z dumą zrobił krok do przodu. Łapą starł krew z pyska. Po głębokiej ranie pozostała jedynie blizna. Cley z obrzydzeniem patrzył jak mięśnie potwora rozrastają się, jakby miało rozerwać jego skórę. Potwór garbił się pod własnym ciężarem gdy jego bary poszerzyły się, a łapska wydłużyły prawie do kolan. Jego palce zaczęły puchnąć i przekształcać się w nienaturalne szpony, a z wydłużonego pyska zaczęła ciec gęsta ślina. Ogromne ciało porosło sierścią, która wyrosła ze skóry jakby nagle przebiło ją tysiące cienkich igieł. Potwór wcale nie wyglądał już żałośnie. Był uosobieniem najgorszych koszmarów, a w jego nabiegłych krwią oczach żarzyła się żądza mordu.
– Trzeba było uważać z kim zadzierasz, rycerzyku… – wychodzące z zębatej paszczy słowa były wyjątkowo trudne do zrozumienia. – Nie umrę od takiej broni.
– Zobaczymy co powiesz, gdy porąbię cie na kawałki, kundlu.
Ta zniewaga wystarczyła by wilkołak rzucił się w jego kierunku. Potwór wykonał błyskawiczny wypad, uderzając od góry pazurami. Cley z trudem blokował potężne ciosy, cofając się i próbując wyjść poza zasięg wroga. Rzeka odebrała mu jednak drogę ucieczki. Potwór uderzył jeszcze raz z całej siły i naparł swoją masą. Rycerz skulił się przed ciosem i wyślizgnął się, tnąc wroga po nodze. Pozbawiony władzy w nodze wilkołak, runął na mokrych kamieniach. Jego pysk zniknął na chwilę w rzece.
Nie było czasu do stracenia. Miecz wbił się w plecy potwora, przechodząc w miejscu gdzie powinna być nerka. Ostrze, wsparte całym ciężarem ciała rycerza, przeszło na wylot, zatrzymując się między kamieniami. Cley zwalił się na ciało, próbującego wstać wilkołaka. Niespodziewany balast, w postaci zakutego w zbroję wojownika, skutecznie to uniemożliwił. Zbrojny siedział na potworze, chwycił za kudły na jego łbie i zanurzył jego pysk w wodzie. Potwór szarpał się i rzucał. Każdy ruch wywoływał ogromny ból, a regenerujące się organy nie radziły sobie z przechodzącym przez nie metalem. Przerażona bestia chciała wrzeszczeć, ale z wody wylatywały jedynie bąbelki powietrza. Pozbawiony szans do walki potwór uspokoił się. Liczył, że jeśli przestanie się ruszać to może przeciwnik szybciej go puści.
Clay znał jednak historie o wilkołakach. Trzymał wroga nieubłaganie, nawet gdy ten przestał oddychać. Czekał kwadrans w napięciu, aż bestia zaczęła wracać do swojej ludzkiej postaci. Wstał i wyjął z truchła swój miecz. Obejrzał uważnie zabójcze ostrze.
Zamierzał zgładzić nim demona. Wilkołak był jedynie rozgrzewką.
CIĄG DALSZY:
https://eliash2140.wordpress.com/2016/06/03/wiecej-niz-tysiac-slow-czesc-1/#more-30